HUBERT BEKRYCHT: Niewielka Brytania kilku prędkości informacji, czyli: „Zamieszki? Jakie zamieszki?”

Arch./ BBC/ Intependent/ The Sun/The Mirror/ Daile Express? HuffPost,/ IRN/ Guardian/ h/ re. e.studio/ briTT

Trwają protesty uliczne w Wielkiej Brytanii po wybuchu zamieszek będących skutkiem ataku nożownika w Southport. Zginęły trzy dziewczynki. Ludzie na ulicach żądają restrykcyjnej polityki przyjmowania imigrantów. Media liberalne i lewicowe tłumaczą, że to „prawicowe grupy” sieją zamęt, bo uwierzyły w dezinformację o tym, iż morderca to niedawno przybyły do WB wyznawca islamu. Właśnie ten fake news służby porządkowe podają jako zarzewie konfliktu. A co robią brytyjskie media, z jednej strony ikoniczna dla wielu dziennikarzy na kontynencie państwowa BBC i legendarne ze swej stronniczości i nierzetelności tabloidy?

Nie wiem jakie może mieć to znaczenie czy bandyta jest na brytyjskiej ziemi od urodzenia, bo tak jest w istocie, czy jest tu od niedawna. Zdaniem protestujących to właśnie liberalna polityka migracyjna Zjednoczonego Królestwa spowodowała tragedie w Southport i może być przyczyną kolejnych zbrodni popełnionych przez przybyszy z krajów o innej kulturze.

I tak nic nie wiadomo

Media często wskazuje się jako źródło informacji zachęcające do określonych działań. A jest jednak na świecie tęsknota, aby środki masowego przekazu zajmowały się czystą wiadomością, którą trzeba podać w odpowiedniej oprawie. W dobie wielu światowych i lokalnych kryzysów to właśnie media ponoszą odpowiedzialność za skutki swoich newsów i „newsów”. W Wielkiej Brytanii – moim zdaniem – to w jaki sposób i czym zajmują się telewizje, rozgłośnie, prasa i portale internetowe może nie mieć wpływu na sam proces zainteresowania zjawiskiem, bo od lat w Zjednoczonym Królestwie massmedia są podzielone na przekazy różnych prędkości.

Czy można nie usłyszeć o ostatnich zamieszkach będąc Brytyjczykiem? Można. Po pierwsze ludzie – nie tylko na Wyspach – bardziej się izolują. Po drugie, rozmaite media sprzedają mieszkańcom Królestwa, produkty informacyjnopodobne dostosowane do ich pozycji, systemu nerwowego i nastroju.

BBC – By Było Cudnie

Kiedy zaczynałem przygodę z dziennikarstwem na początku lat 90. ubiegłego wieku wzorcem były zachowania medialne z BBC, państwowego brytyjskiego koncernu, który latami obrastał w tłuszcz i brytyjską butę, bo przecież „my to wiemy najlepiej”. Był jednak najpierw niepisany a potem nieudolnie przetłumaczony na polski zbiór zasad, który zawierał coś w rodzaju rad dla reporterów bardziej telewizyjnych i radiowych niż prasowych. Dziennikarze naszej młodej wówczas postkomunistycznej demokracji przyjęli te zalecenia jako pewnik nie bacząc, że systemy prasowe w Polsce i Wielkiej Brytanii są tak różne jak kryminały Agaty Christie i powieści sensacyjne Joe Alexa (Macieja Słomczyńskiego). I to dobre i to dobre, ale dla kogoś innego napisane. Przez te prawie 35 lat dziejów polskich mediów, BBC już nie było piękną panną na wydaniu i zdążyło kilka razy stracić dobrą reputację. Zresztą byli ludzie, którzy już pół wieku temu włączali BBC do systemu medialnego wszystkich odmian wyspiarskiego przekazu i podkreślali, że mimo formalnego braku cenzury, można robić wszystko, tylko Broń Boże nie wolno obrażać ówczesnej Królowej Elżbiety II, teraz Króla Karola III. Czasy się zmieniły i w BBC coraz częściej zdarza się krytyka monarchii.

BBC podczas ostatniego kryzysu zachowuje się właśnie jak medium dostojne formą, ale różnej prędkości treści. Co to oznacza? Brytyjczycy, w zależności jakich mediów są odbiorcami dostają papkę dostosowaną do swojej diety – tłusto mają odbiorcy tabloidów, a inną bardziej wegańską i droższą „żywność” przekazu dostają miłośnicy mediów opiniotwórczych, w tym tzw. publicznych, państwowych. Oba sposoby odżywiania naszego zmysłu informacji nie są dobre, prowadzą nawet do różnych chorób cywilizacyjnych.

Obserwacja brytyjskich internetowych odbić różnych mediów w poniedziałkowe popołudnie 5 sierpnia 2024 roku zdaje się to potwierdzać, ale winę za poniższą ocenę ponosi wyłącznie autor.

BBC dla wszystkich – chude mleko

BBC po angielsku jest podobne do potrawy bez pieprzu i soli a nawet kminku lub czegoś ostrzejszego (papryka), co dla Brytyjczyków jest torturą, niemniej oglądają. Nie ma w czołówce tego serwisu bezpośrednich relacji z buntu, który dosłownie rozlał się na cały kraj i są to zamieszki nie notowane przez policję od kilkunastu lat. Odbiorca znajdzie za to relacje z protestu w Bangladeszu i jeśli przypomni sobie, że to kiedyś były Indie i część Imperium Brytyjskiego, to będzie mniej więcej wiedział, gdzie leży ten mały kraj. Nic więcej.

BBC dla Brytyjczyków – pudding z rybami na mleku z orzechami nerkowca

Jeśli jeszcze możecie czytać, to właściwie to samo, co owa potrawa i też w języku angielskim. Ten serwis BBC też nie jest zbyt szybki i dociekliwy. Za to analiz z giełdy całe mnóstwo, w końcu londyńskie City musi działać – to ostatnie to posolony nerkowiec.

BBC UK – trochę ostrego sosu

Ta internetowa strona internetowa ma już w czołówce dramatyczną fotografię z zamieszek. Nie ma jednak niczego, co – oprócz zdjęcia – dawałoby wiedzę o wydarzeniach. Plastyczny, ale ostrożny opis całej prawdy nie czyni.

 

BBC po rosyjsku – prawie wszystko ruskie

Na pierwszym obrazku zdjęcie w bardzo ciasnym planie – tak jak język rosyjski, którym posługuje się strona brak kontekstu, czyli cenzura. Mężczyzna w średnim wieku z flagą Anglii i policjant, który stoi na ministrowie Tuska podczas powitania przed posiedzeniem rządu.

Nuda i cyrylica.

 

BBC po arabsku – nie ma najważniejszego

Nie jestem w stanie odczytać strony BBC po arabsku, ale nie ma (nie było 5 sierpnia) tu nic o zamieszkach w Wielkiej Brytanii a przecież, podobno, miały wybuchnąć przez fake newsa związanego ze światem arabskim, z islamem…

BBC po chińsku – pięć smaków i nic 

Także nie odczytałem nic w BBC China chociaż mówiono mi, że to chiński uproszczony. Trochę sportu, gospodarki i coś o zdrowiu. Chyba. Potrawy z Państwa Środka też mogą być niestrawne. Aha, na pierwszych miejscach poniedziałkowej strony nic o zamieszkach.

BBC Spain – paella z kurczakiem bez ryżu, warzyw i bez kurczaka

BBC po hiszpańsku, aby nie utrwalać w społecznościach latynoamerykańskich schematów buntu też nie proponuje się w czołówce nic o brytyjskich zamieszkach. Astronomia, sport, hakerzy – żadnych przypraw. I mięsa.

 

IRN – komercyjna papka

Independent Radio News – medium komercyjne. Strona internetowa radia z kapitałem brytyjskim i niemieckim. Notatka z zamieszek otwiera serwis, ale poza tym, że nie mówi się tu o tym „kto zabił Laurę Palmer”, to autorzy pewnie też nie słyszeli o serialu „Twin Peaks”.

Sky news – zawodowcy bez pistoletów

Komercyjny internetowy serwis telewizji Sky – jak to mówi teraz młodzież – daje radę. Poza profesjonalizmem tytułów dominuje jednak letnia temperatura. Bez fajerwerków, ale czytając tę stronę przynajmniej wiem, co się dzieje w kraju Harrego Kane’a – obecnie imigrant zarobkowy w Niemczech.

Independent – sucho jak na pustyni, słowa ostre jak kaktus

W Independent musi pracować wielu dziennikarzy po masowych zwolnieniach z BBC. W sieci to medium jest puste, jak oskarżenia posła Treli podczas obrad komisji śledczej, zapomniałem w jakiej sprawie. Informacje nie przekraczają poziomem niczego, co dotąd przeczytałem. Dziwne zdjęcie porządków po zamieszkach tak skadrowane, jakby ochroniarze sprzątali po dyskotece w małym angielskim mieście. Infografika może jednak zainteresować, bo słowami, chyba, inteligencji brytyjskiej, znajduje się tam przekaz o tym, że Królestwo Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej jest w kryzysie.

Huffington Post – Nikt się nie naje pieniędzmi

Kiedy coś ważnego się dzieje nie lubię, kiedy dziennikarze zamiast ekspertów pytają o doniosłe bądź dramatyczne wydarzenia bogaczy. HuffPost taki błąd popełnił 5 sierpnia 2024 r. Kiedy, być może – tak można założyć na potrzeby tego mojego eksperymentu – Wielka Brytania płonie, znane medium bawi się w analizowanie słów Elona Muska. „Wojna domowa jest nieunikniona” – cytuje cybernetycznego nababa HuffPost. No i co? Podsycanie konfliktu przez faceta, który w każdym momencie może ci zablokować „X” nie jest poważne. Tak jak redakcja podająca tego rodzaju „newsy”.

The Guardian – jesteśmy w Zjednoczonym Królestwie

Strona mającego tradycje dziennika osadza wreszcie zamieszki w odpowiednim kontekście. Nie tylko „prawicowi” buntownicy z jednej strony i obrońcy „ładu prawnego” z drugiej. Masz tu Czytelniku wszystko, co można mieć, aby swoim autem nie wjechać w zamieszki. Przy okazji wyimki z przemówienia premiera, bo przecież sam polityk tych słów, chyba nie przeczytał.

Brytyjskie tabloidy – krwisty befsztyk, a nawet surowe mięso

Co tu kryć, brytyjskie bulwarówki zasłużenie cieszą się opinią najgorszych na świecie. Ale za to jak się sprzedają!

„Daily Expres” – sięgnąć ideału

Fotografia młodego mężczyzny w kapturze rzucającego olbrzymi, wyrwany z ulicy kamień brukowy, przeraża tak, że gdybym był Brytyjczykiem na dłużej zostałbym teraz w Polsce. Mimo wszystko…

„The Mirror” – trudno stłuc, ale próbować trzeba

Politycy i ogień na jednym z protestów. Wszystko wymieszane z prognozą pogody i sportem. I konkurs na najlepiej reagującego na zamieszki dzielnicowego. Czytelnicy „Mirror” po tej lekturze muszą bardzo wspierać brytyjską akcyzę.

 

„The Sun” – gimnastyka umysłu?

Ten tabloid na stronie internetowej umieszcza na początku dramat kontuzjowanej gimnastyczki. Na dole strony premier Keir Starmer krzyczy do uczestników zamieszek: „Będziecie ukarani”. Panie Premierze, nie przestraszą się…

Taka dawka wiedzy na temat brytyjskich mediów spowodowała, że zatęskniłem za naszymi kochanymi telewizjami, rozgłośniami i polskimi portalami prasowymi. Nic więcej o brytyjskich zamieszkach nie napiszą, ale chociaż po polsku. I z polskimi potrawami w tle.

 

Hubert Bekrycht (także FB i X)