Nagle hałas silników gwałtownie wzrósł, a od strony kościoła wyłoniła się… kolumna kacapskich wozów bojowych BMP. Za chwilę pierwszy z nich zatrzymał się gwałtownie tuż przed oknami naszego mieszkania, a jego wieża zaczęła powoli skręcać w moją stronę… – publikujemy kolejny fragment książki Serhija Kulidy „Bucza. Wiosenny strzał. Krótka kronika okupacji”.
„Bucza. Wiosenny strzał. Krótka kronika okupacji” to książka pisarza i dziennikarza Serhija Kulidy (napisana przy współpracy z Ihorem Bartkivem), poświęcona wydarzeniom na przedmieściach stolicy Ukrainy w pierwszych dniach rosyjskiej agresji. Jest to kronika wydarzeń (dzień po dniu), których świadkami są mieszkańcy Buczy, a także – pamiętnik autora, który trzy tygodnie spędził w piwnicy swojego domu chroniąc się przed ostrzałem. Wstęp i pierwszy fragment można przeczytać TUTAJ, drugi TUTAJ, trzeci TUTAJ. Tytuły fragmentów od redakcji portalu sdp.pl.
27 lutego 2022, niedziela
Godz. 8.05. Bucza, ul. Poleva, 21/10, Poliklinika Miejska. Z pamiętnika Serhija Kulidy
Obudził mnie kaszel mojej żony, który nie dawał jej spokoju odkąd weszliśmy do tej cholernej piwnicy.
– Naprawdę… – Tamara odwraca się do mnie, ciężko oddychając, – Nie mogę… Bez względu na wszystko, nie spędzę tu więcej nocy. Ty i Roma zostaniecie tutaj, a ja będę spać w mieszkaniu.
– Moje słońce, jak ci pomóc? – Ściskam i całuję wyczerpaną żonę.
Tamara patrzy na mnie:
– Wybacz mi…
– Za co? – Jestem szczerze zaskoczony. – O czym mówisz?..
– Za to, że sprawiam ci tyle kłopotów… Coraz bardziej choruję… Ty też masz astmę… Nie na końca tym bólom…
– Nie martw się. Wszystko będzie dobrze! – udaję, że poprawiam humor mojej ukochanej żonie. – Ty wiesz: jeśli powiem, że wszystko będzie dobrze, to tak będzie.
Tamara uśmiecha się na siłę:
– Wiem… Ale… Ale jest mi bardzo niedobrze…
– No to jedziemy do kliniki!… Natychmiast!…
Za chwilę opuszczamy schron. Idziemy przez podwórka, bo tak jest szybciej i co najważniejsze bezpieczniej. Przechodzimy obok ogrodzenia Urzędu Miejskiego. Wokół garaży tłoczy się kilka osób, wynoszą paczki z jedzeniem i wodą.
Centralne wejście do polikliniki jest zamknięte, pracownicy wchodzą i wychodzą bocznym wejściem. Idziemy tam. Spotykamy Oksanę Dżam, dyrektor przychodni podstawowej opieki zdrowotnej w Buczy.
– W czym mogę pomóc, Serhiju Wołodymyrowiczu? – pyta zaniepokojona pani Oksana.
– Tamara potrzebuje pomocy. Astma…
– A kto jest waszym lekarzem?
– Jakow Jakowycz…
– Jest tutaj – wpuszcza nas Oksana Iwanowna. – Zaraz zadzwonię do niego…
W pomieszczeniu na środku znajdują się góry lekarstw. Lekarze je sortują i pakują w celofanowe torby. Wszyscy są skupieni i milczący. Zarządza nimi doświadczony lekarz, i ogólnie, wspaniała osoba, Oleksandr Fursa.
Nasz lekarz rodzinny zaprasza Tamarę do jakiegoś pokoju na badanie. Proszę lekarzy o środek uspokajający, bo czuję, że moje nerwy, jak to mówią, pulsują.
Po pewnym czasie Tamara wraca:
– Zaraz Jakow Jakowycz da lekarstwo. Dzięki Bogu, mają coś jeszcze…
Nieco uspokojeni wracamy do domu. A gdzieś bardzo blisko grzmi i huczy. Przyzwyczailiśmy się nawet do tego…
Godz. 10.08. Bucza, Bulwar Bohdana Chmielnickiego nr N, lokal nr NN. Z pamiętnika Serhija Kulidy
Podczas gdy Tamara, zażywszy lekarstwa, przygotowuje jakieś jedzenie, ja zaparzyłem mocną kawę i wyszedłem na loggię zapalić. Otworzywszy okno, wyjrzałem na bulwar i jak zwykle nie zauważyłem ani jednego przechodnia. Na ulicy panowała złowieszcza cisza, którą od czasu do czasu przerywały eksplozje i odległy ryk potężnych silników. Nagle hałas silników gwałtownie wzrósł, a od strony kościoła wyłoniła się… kolumna kacapskich wozów bojowych BMP. Za chwilę pierwszy z nich zatrzymał się gwałtownie tuż przed oknami naszego mieszkania, a jego wieża zaczęła powoli skręcać w moją stronę. Zamarłem, gdy zobaczyłem, jak lufa powoli opada, celując we mnie. (Teraz, kiedy już trochę się uspokoiłem i piszę te słowa, zdaję sobie sprawę, że na szczęście wtedy mój żołądek był pusty. Bo nie wiadomo, jak by to było…) Tymczasem właz na wieżyczce wozu się otworzył, a z otworu wysunęło się murło, które radośnie pomachało do mnie prawą ręką i zawołało:
– Nie dziw się, bracie! Jesteśmy waszymi wyzwolicielami! Wdepczemy waszych nazistów w ziemię!
Po czym BMP odjechał ze swojego miejsca, a za nim reszta kolumny… A ja jak śpiący z papierosem w rękach stałem jakiś czas na loggii… Chyba wyglądałem jak Żona Lota, która zamieniła się w słup soli w biblijnej Sodomie…
Z odrętwienia wyrwał mnie głos Tamary:
– Seryozha, gdzie poszedłeś? Coś się stało? Chodź tu, jedzenie stygnie…
– Nie jestem głodny… – wydusiłem z siebie. – Później…
Godz.12.12. Bucza, Bulwar Bohdana Chmielnickiego nr N, piwnica. Z pamiętnika Serhija Kulidy
Gdzieś bardzo blisko słychać odgłosy eksplozji i karabinów automatycznych. Siedzimy w piwnicy. Roma czyta na Facebooku, że spotkali się w Novusie. Trwa bitwa. Piszą, że dom obok – przy ulicy Kijowo-Myrockiej – prawdopodobnie się pali. Zakładam: może to być pięciopiętrowy budynek, w którym mieści się redakcja „Buczańskich Nowin”. I tu przypominam sobie, że w przyszłym tygodniu powinien ukazać się kolejny numer „Literackiej Ukrainy”… Cóż mogę powiedzieć?… Nie wiem już teraz, kiedy to nastąpi. Zwykłe życie z codziennymi zmartwieniami zostaje zrujnowane…
Kacapski drań od dawna marzył o wzięciu Ukrainy w swoje ręce. Teraz przypomniałem sobie, że pisał o tym „biały” generał Anton Denikin. Nie pamiętam dokładnie, ale coś w tym stylu: „Rosja, niezależnie od tego, jaka będzie – monarchiczna, demokratyczna czy komunistyczna, nigdy nie odpuści Ukrainy”.
Byliby głupi. To Ukraińcy stworzyli imperium Piotra I, który na kozackich kościach zbudował Petersburg. To klany ukraińskie rządziły ZSRR w jego schyłkowych latach. To nasi naukowcy i artyści stworzyli potęgę i chwałę „Imperium Zła”. Podano… Zapomnieli o przepowiedniach Kobzara dotyczących regionu moskiewskiego… Ale teraz, kiedy siedzę w tej piwnicy, jest to pewne jak nigdy dotąd! Jestem pewien, że „nasza myśl, nasza pieśń nie umrze, nie zginie”… Czy moje myśli są żałosne? NIE! Tak będzie!…
Godz.16.21. Bucza, Bulwar Bohdana Chmielnickiego nr N, lokal nr NN. Z pamiętnika Serhija Kulidy
W końcu zadzwoniła Nina. Mówi, że oni – Wołodia, Denis i swatka Oksana – są teraz w domu szwagierki Łesi, która mieszka na ulicy Żowtniewej, niedaleko dworca kolejowego. Mówi, że w pobliżu „był jakiś strach, podobny do Armageddonu”. Dom po prostu się zatrząsł od wściekłych eksplozji. Leżeli na podłodze przez pół dnia, ukrywając się przed ostrzałem. Gruchotało tak bardzo, że sufit prawie się zawalił. Przyjdą do nas…
Godz.18.35. Bucza, Bulwar Bohdana Chmielnickiego nr N, lokal nr NN. Z pamiętnika Serhija Kulidy.
Roma, nasze „biuro informacyjne”, podało, że Rosjanie zniszczyli na lotnisku w Gostomelu nasz legendarny „Mriya”, największy samolot na świecie. Jak to mogło się stać? Czy to możliwe, że żaden z wysokich urzędników państwa ani kierownictwo „Antonowa” nie przewidziało prawdopodobnego przebiegu wydarzeń? Niechlujstwo? Zdrada? Mogło być jedno i drugie… Ach, ilu ludzi osiedliło się w Buczy w ostatnich latach!… Mówią, że uciekli z Doniecka lub Ługańska. Weź i się dowiedź, czy nie było wśród nich moskiewskich agentów.
Godz.19.46. Bucza, Bulwar Bohdana Chmielnickiego nr N, lokal nr NN. Z pamiętnika Serhija Kulidy
Z powodu intensywnych eksplozji co jakiś czas uciekamy z mieszkania do piwnicy. Yasha patrzy na nas przerażonymi oczami – nie rozumie, co się stało. A może rozumie i czuje grożące nam niebezpieczeństwo. Przynajmniej nie prosi, aby wyjść na spacer. Woli siedzieć w domu, gdzie bardzo wstydzi się wyjść za swoją potrzebą… Piszczy i patrzy z poczuciem winy w oczy. Dwa razy dziennie czyścimy jego kałuże i kupki… Cóż możesz zrobić – jest członkiem naszej rodziny…
Godz. 20.30. Bucza, Bulwar Bohdana Chmielnickiego nr N, lokal nr NN. Z pamiętnika Serhija Kulidy
W workach jest trochę ciepłych ubrań, płatki śniadaniowe, sól, cukier, ciasteczka, kawa i – co za radość! – kilka paczek papierosów. Teraz „będziemy żyć, pić wino (w tym wypadku – palić papierosy), bić janczara”!..
Wreszcie w progu pojawił się Ninusia, wnuk Wołodii, zięć Denysa i swatka Oksana. Jednakże wszyscy powinniśmy przebywać w piwnicy, a tam nie ma miejsca. Musiałem pójść do sąsiada z drugiego piętra, który siedział w mieszkaniu podczas eksplozji. Jego matka ze względu na chorobę nie mogła zejść do schronu. Sąsiad dał nam klucze od swojej piwnicy. W ten sposób „kwestia mieszkaniowa” została rozwiązana.
Zorganizowaliśmy coś w rodzaju święta. Staraliśmy się, na ile to było możliwe, rozmawiać o sprawach neutralnych, opowiadać „brodate” dowcipy, próbowaliśmy żartować. Ale to wszystko był śmiech przez łzy… Chwała Bogu, że żyjesz… Przynajmniej dzisiaj… I tam… Tam, jak będzie… W końcu poszliśmy spać…
Godz. 22.11. Bucza, Bulwar Bohdana Chmielnickiego nr N, piwnica. Z pamiętnika Serhija Kulidy
Ale swatka chrapie!.. To coś niewiarygodnego!.. Trąbka jerychońska musiała brzmieć ciszej…
28 lutego 2022, poniedziałek
Godz. 8.07. Bucza, Bulwar Bohdana Chmielnickiego nr N, lokal nr NN. Z pamiętnika Serhija Kulidy
Tak sobie pomyślałem: komu do cholery potrzebny jest mój „styl życia”?… Chyba, że jako pewna pociecha? Sposób na odwrócenie uwagi…
Godz. 9.02. Bucza, Bulwar Bohdana Chmielnickiego nr N, lokal nr NN. Z pamiętnika Serhija Kulidy
Okazuje się, że wczoraj nasi ludzie rozproszyli Rosjan na Dworcowej, na odcinku od stacji kolejowej Bucza do centrum handlowego Żyrafa w Irpiniu. Ninusia i jej rodzina znajdowali się w pobliżu epicentrum bitwy. Wczoraj, jak mówią, pojawił się tam nasz burmistrz Anatolij Fedoruk, który udzielił wywiadu dużej liczbie dziennikarzy.
Nieco wyczerpani sąsiedzi wyszli na zewnątrz. Palą bezlitośnie papierosy i dzielą się informacjami o wczorajszym zwycięstwie i niesamowitych zniszczeniach jakich doznała Dworcowa.
Znowu mówi się o „zamknięciu nieba”, o samolotach, które Polska i inne kraje europejskie mają nam przekazać. (Czy głupiec wzbogaca się myśląc?) Później wolontariusze przynieśli świeżo upieczony chleb. Nigdy nie myślałam, że bochenek chleba może sprawić tyle radości. Dla nas jest swego rodzaju symbolem nadziei na najlepsze…
Godz. 11.15. Bucza, Bulwar Bohdana Chmielnickiego nr N, lokal nr NN. Z pamiętnika Serhija Kulidy
Tamara wyraźnie się rozweseliła – dzieci były w pobliżu, a ona trochę się uspokoiła. Razem z córką gotują coś w kuchni. Chłopaki wpatrują się w swoje telefony – szukając dobrych lub przynajmniej zachęcających wiadomości. Ale jak dotąd wszystko jest bardzo trudne. Wróg wkroczył na północ obwodu kijowskiego i zbliża się do stolicy.
Bardzo trudno jest mi teraz opuścić Buczę. Rosyjscy okupanci krążą po mieście gdzieś z dzielnicy Niemiszajewo-Myrockiej. Borodzianka została zajęta przez orki. Podobnie jak Zdwiżówka. Swoją drogą, myśleliśmy, żeby wybrać się do tej wioski, żeby przebić się przez tłum. Rozumowaliśmy następująco: po pierwsze, w Zdwiżówce mamy krewnych, po drugie, wieś jest oddalona od strategicznych dróg, nie ma tam obiektów wojskowych, przecież jest położona w lesie, a nikt nie będzie bombardował lasu. Okazało się jednak, że Rosjanie nacierali na nas od takiej strony, że Zdwiżówka już pierwszego dnia najazdu stała się ważną bazą kacapów.
Próbowałem dodzwonić się do mojego stryjecznego dziadka, Toli Czernienko, który przez ćwierć wieku pełnił funkcję wójta Zdwiżowi, ale bezskutecznie…
Godz.14.19. Bucza, Bulwar Bohdana Chmielnickiego nr N, lokal nr NN. Z pamiętnika Serhija Kulidy
– Musimy poważnie porozmawiać – Tomoczka podeszła do mnie, kiedy przeglądałem serwisy informacyjne w Internecie – włączyłem komputer.
Nie przeszkadzało mi to.
– Bardzo martwię się o dzieci – oczy mojej żony zaszkliły się. – Pomyśl, jak możemy ich uratować. Sąsiedzi uciekają. Nie wytrzymam długo w tej piwnicy. Jest mi przykro i wszystko rozumiem, ale bardzo trudno mi oddychać. Leki niewiele pomagają.
– Ale Volkswagen Romana nie odpala! Co mogę zrobić?
– Możesz! Zawsze znajdziesz wyjście z trudnych sytuacji. Od pięciu lat prowadzisz „Literacką Ukrainę”. Bez środków, bez wsparcia… I gazeta wychodzi… A ile razy mnie ratowałeś z opresji?! Mówiłeś: „Wszystko będzie dobrze!” Zawsze ci wierzyłem… Może dlatego wciąż żyję. Muszę jechać do szpitala. Jestem pewien, że teraz uratujesz nas wszystkich… Musisz to zrobić… Kocham cię…
– Ja cię też – przytuliłem i pocałowałem Tamarę. – Wszystko będzie dobrze!
Znowu zajrzałem do komputera. „Co powinienem zrobić?”
I wtedy przyszła mi do głowy jedna myśl. Od 2006 roku miastem siostrzanym Buczy jest polski Tuszyn. Ich delegacje odwiedzały nasze miasto więcej niż raz, a ja zawsze rozmawiałem z burmistrzem. Nie tracąc czasu, znalazłem adres e-mail Urzędu Miejskiego Tuszyna i poprosiłem o schronienie dla mojej rodziny „na wszelki wypadek”.
I po kilku godzinach otrzymałem zwięzłą i zachęcającą odpowiedź. Burmistrz Tuszyna napisał: „Panie Serhiju, oczywiście, pamiętamy o Tobie i chętnie spotkamy się z Tobą i Twoimi bliskimi. Czekamy!”
Godz. 17.22 Bucza, Bulwar Bohdana Chmielnickiego nr N, lokal nr NN. Z pamiętnika Serhija Kulidy
Tamara mówi, że Luda dzwonił z Izraela. Córka martwi się o syna Romę. Mówi, że była głupia, że nie zabrała go do domu. Teraz zaczyna organizować pomoc humanitarną dla Ukrainy. Zaprasza do siebie. Nie mamy zamiaru przenosić się do „Ziemi Obiecanej”. A nawet gdybyśmy chcieli… Jak się tam dostać?… Luda płacze, bo nie ma wyjścia…
Godz. 22.33. Bucza, Bulwar Bohdana Chmielnickiego nr N, lokal nr NN. Z pamiętnika Serhija Kulidy
Dziś – cała masa telefonów. Koledzy dzwonią – Saszko Grigoriew, Lida Bojko i jej mąż Bohdan Hnatyuk, Luda Golubenko. Martwią się o mnie i moją rodzinę. Każdy zadaje sobie to samo pytanie: „Jak się masz? Trzymasz się?” Moja odpowiedź jest standardowa i zwięzła: „Poczekajmy”. Tak minął kolejny dzień wojny na rozmowach. Dopiero piąty…
Kolejne odcinki wkrótce na naszym portalu