- Większość mediów w Polsce zachwyciła się, gdy 10 października 2019 r. Olga Tokarczuk została ogłoszona laureatką Nagrody Nobla w dziedzinie literatury za 2018 rok, „za wyobraźnię narracyjną, która z encyklopedyczną pasją reprezentuje przekraczanie granic jako formę życia”. Czy ten – przepraszam za słowo – bełkot – nie powoduje Państwa dreszczy? Dużo poważniejsze pytanie brzmi: Czy owa „wyobraźnia narracyjna” i „encyklopedyczna pasja” dopuszczają też kłamstwa o Polsce? Bo kalanie swojego gniazda nie powinno być nagradzane, ale piętnowane.
(Post)komunistyczna strona Polityka.pl radowała się: „Wielkie święto dla polskiej literatury – Olga Tokarczuk otrzymała Nobla, najważniejsze wyróżnienie dla pisarza na świecie.”
Wyborcza.pl cytowała opinie światowej prasy: „Większość mediów zwraca uwagę na kontrowersje związane z przyznaniem Nobla Peterowi Handkemu, za to nie ma wątpliwości, że Nobel należał się Oldze Tokarczuk jak mało komu”.
Czy na pewno?
„Odwaga mówienia”
Nawet media lokujące się po prawej stronie polskiej sceny zapomniały o pewnej wypowiedzi:
„Robiliśmy straszne rzeczy jako kolonizatorzy, większość narodowa, która tłumiła mniejszość, jako właściciele niewolników czy mordercy Żydów„. Takie bzdury opowiadała Olga Tokarczuk w 2015 r. w TVP, po zdobyciu Literackiej Nagrody Nike, ufundowanej przez „Gazetę Wyborczą”. Nieoceniony Adam Michnik chwalił laureatkę za „odwagę mówienia o sprawach trudnych, często bolesnych„.
Organ Michnika wpisał się tym samym w kampanię nienawiści, którą od lat prowadzi paszkwilant Jan Tomasz Gross, czy przejmujący od niego antypolską pałeczką inny Jan: Grabowski. Do owych spraw „bolesnych” ta sama „Wyborcza” podchodzi jednak wybiórczo. Inną miarę przykłada bowiem do Żołnierzy Wyklętych, inną do mordujących ich komunistów. Tu „odwagi mówienia” jakoś brakuje.
Media i samorządy
Ale wracając do p. Tokarczuk i jej bluzgów na Polaków: rzekomych kolonizatorów, właścicieli niewolników i morderców Żydów. Czy nie są to – poprzez zastosowanie krzywdzącego uogólnienia – kłamstwa historyczne? Próba zastosowania odpowiedzialności zbiorowej? W końcu: czy to rzeczywiście promocja Polski i Polaków – jak komentują Nobla dla Tokarczuk polit-poprawne media – czy raczej mowa nienawiści wobec Polski i Polaków, będąca podstawą odpychającej i nagannej postawy antypolonizmu?
Bo taka postawa nie tylko wyklucza ze wspólnoty, odbiera prawo do reprezentowania tej wspólnoty, nie tylko stawia jej wyrazicieli po stronie zaborców i okupantów Polski, ale powinna być z mocy prawa ścigana.
Olgę Tokarczuk od lat promują liberalno-lewicowe, „postępowe” środowiska krajowe i międzynarodowe. To polit-poprawne grono „wzbogaciła” przed laty Rada Miejska w Nowej Rudzie, honorując autorkę, a nawet broniąc ją przez wymyślonym hejtem. Teraz do grona apologetów laureatki Nike dołączyła przed momentem Rada Powiatu Kłodzkiego. Przy sprzeciwie przedstawicieli PiS postanowiła nadać arcy-kontrowersyjnej pisarce odznakę „Zasłużony dla Powiatu Kłodzkiego”.
Historia pisana na nowo
„Robiliśmy straszne rzeczy jako kolonizatorzy, większość narodowa, która tłumiła mniejszość, jako właściciele niewolników czy mordercy Żydów„. I tylko nieliczni dziennikarze prawicy pamiętali o tych słowach z okazji Nobla. Na łamach portalu wPolityce.pl. Witold Gadowski w wywiadzie mówił: „Szwedzka Akademia ma pewne preferencje ideologiczne” i dodawał: „Czy pani Tokarczuk ma pozytywny wpływ na popularyzację Polski? Nie sądzę”.
Na tym samym portalu Marzena Nykiel napisała: „Taka wizja Polski podoba się światu! Taka jest promowana i nagradzana najwyższymi nagrodami. Nobel literacki dla Olgi Tokarczuk wpisuje się w ten nurt. Z międzynarodowym mandatem będzie mogła sprawniej pisać naszą historię na nowo, jako kraju kolonizatorów, właścicieli niewolników i morderców Żydów„.
Red. Nykiel przypomniała również, że Olga Tokarczuk brała udział w Strajku Kobiet i Czarnych Marszach organizowanych przeciw zaostrzeniu prawa aborcyjnego. A w zakończonych właśnie wyborach do parlamentu agitowała, żeby głosować za demokracją, a nie autorytaryzmem.
Tadeusz Płużański