Nowy (Wspaniały) Świat – komentarz ADAMA SOCHY

Szef Radia Nowy Świat Piotr Jedliński zrezygnował z funkcji po oskarżeniu o transfobię. Fala krytyki ze strony słuchaczy spadła na niego, gdy w serwisie informacyjnym tego internetowego radia użyto męskiej formy osobowej wobec aresztowanego aktywisty LGBT Michała Sz., który twierdzi, że jest kobietą „Margot”.
Reakcja słuchaczy, a jest to creme de la creme liberalnej, postępowej głównie Warszawy, była natychmiastowa. Oprócz gniewnych komentarzy na facebookowym profilu rozgłośni, słuchacze interweniowali także bezpośrednio u władz rozgłośni.

 

Piotr Jedliński, jeden z założycieli rozgłośni i jej prezes najpierw próbował bronić swojego prawa do wolności słowa i odpisał, że naciski ze strony obrońców aktywistki „Margot” godzą w jego wolność postrzegania świata i wolność mediów. „Jesteśmy zasypywani wiadomościami od zwolenników Margot, osoby niebinarnej. (…) jeżeli Margot oraz akolici tak bardzo apelują o poszanowanie wolności, to dlaczego nie szanują wolności mediów oraz mojej, jako osoby? Dlaczego chcą mi na siłę narzucić sposób postrzeganie świata, zmuszając, żebym określał kogoś, kogo odbieram jako mężczyznę, zaimkami żeńskimi? (…) Trwa zmasowany atak, któremu się nie poddam (…)”- napisał Jedliński, doprowadzając tym słuchaczy do jeszcze większej furii.

 

Zmiękł, gdy po jego wpisie patroni zapowiedzieli zamknięcie kurka z pieniędzmi. Usunął poprzedni wpis i w nowym poście tłumaczył się, że jedyną intencją, jaka mu przyświecała, była obrona niezależności radia. Podkreślił też swoje poparcie dla prześladowanej aktywistki. Jednak dla słuchaczy i patronów to było za mało. Żądali ukorzenia się i przeprosin, a słowo „przepraszam” nie padło.

 

Gorączka na fejsie nie opadała, więc w niedzielę wieczorem kierownictwo stacji wydało oświadczenie, w którym odcięło się od Jedlińskiego, pisząc, że to była jego prywatna opinia, natomiast oficjalne stanowisko brzmiało: „(…) Zastosowana przez nas forma męskoosobowa („aktywista”) w odniesieniu do Margot była nieintencjonalnym błędem, który w żadnej mierze nie definiuje stanowiska Radia Nowy Świat wobec wspomnianych osób i wydarzeń”. Tłumaczyli też, że dziennikarzom stacji „przyświecała idea obiektywizmu i neutralności”.

 

Nadal nie zrozumieli, że ich słuchacze nie oczekują od nich żadnego obiektywizmu, bowiem obiektywizm jest zasadą starego, skompromitowanego świata cywilizacji łacińskiej. Racja i słuszność jest po ich stronie, bo takie są nieubłagane prawa rozwoju społecznego, które wyzwolą ludzkość z opresji rodziny i religii.
Przenikliwie opisał źródła i następstwa rewolucji kulturowej, której walec teraz dotarł nad Wisłę filozof, prof. Ryszard Legutko w książce „Triumf człowieka pospolitego” (2012), w której dowiódł wspólnych korzeni i wspólnego celu komunizmu i demokracji liberalnej.

 

Tak jak człowiek w komunizmie oskarżony o odchylenie lub reakcjonizm jeśli próbował się bronić, tylko potwierdzał, że stoi po stronie reakcji.
Gdy kogoś dzisiaj oskarża się o homofobię, to takie oskarżenie również zamyka usta, bo nie ma na to dobrej odpowiedzi – czytamy w książce prof. Legutko. – Tłumaczenie się, że nie ma równości związków heteroseksualnych i homoseksualnych, nawet jeśli poparte jest najtrafniejszymi argumentami, tylko potwierdza homofobiczność, bo nad takim zarzutem się nie dyskutuje. Jedyna drogą dla oskarżonego jest złożenie samokrytyki, która może, lecz nie musi być przyjęta. Gdy jakiś śmiałek będzie nieugięty i podejmie próbę repliki, rozwścieczone stado lumpeninteligentów natychmiast rzuca się na nieostrożnego polemistę i wdeptuje go w ziemię”.

 

Doświadczył tego na własnej skórze Piotr Jedliński, który w końcu, albo został zmuszony, albo chcąc zachować resztki godności, odszedł z RNŚ.
Ponurym chichotem tej historii jest to, że ex-dziennikarze radiowej „Trójki”, nie mogli już dłużej wytrzymać w reżimowym radiu dławienia wolności słowa i utworzyli własne Radio Nowy Świat, już po miesiącu przekonali się, że w tej oazie wolności słowa, ta wolność też ma swoje granice. Wyznacza je poprawność polityczna. Dostali pieniądze, nie po to, by pielęgnować zasadę obiektywizmu i rzetelności dziennikarskiej, ale by budować Nowy Wspaniały Świat.

 

Gdy wybuchła sprawa aresztowania Michała Sz. „Margot” media w Polsce natychmiast podzieliły się na dwa obozy. Na te, które bez wahania pisały o Michale, jako o kobiecie i na te, które pisały o nim jako mężczyźnie, zgodnie z tym, jak jest zarejestrowany w USC. Jak łatwo się domyślić, media stojące po stronie totalnej opozycji, na czele z Wyborczą i TVN24, używały formy żeńskiej, media prorządowe – męskiej.

 

Jedynie nieliczne media tzw. symetryczne wybrało formę neutralną, pisząc jak autor tekstu na portalu klubjagiellonski.pl: „Został(a) on(a) tymczasowo zatrzyman(a)/(y) za akty wandalizmu i udział w pobiciu człowieka”, lub jak „Rzepa”: „Aktywista LGBT Michał Sz. (dane z dowodu tożsamości, użyte przez prokuraturę – Sz, używa imienia Małgorzata).

 

To co spotkało redakcję „Radia Nowy Świat”, to nie jest przypadek. Taka jest logika postępu w liberalnej demokracji, która odrzuca metafizykę i prawo naturalne i zastępują ją ideologią poprawności politycznej, która teraz weszła na Zachodzie w fazę terroru, bowiem, jak w komunizmie, walka klasowa zaostrza się w miarę rozwoju socjalizmu, tak w liberalnej demokracji zaostrza się w miarę postępów „tolerancji” i „równości”. Na Zachodzie rewolucja kulturowa zaszła już bardzo daleko. Świadczą o tym zeszłoroczne wyniki badań Campaign for Free Speech. Pokazały one, iż 59% Amerykanów między 18-34 rokiem życia uważa, że I Poprawka do Konstytucji USA powinna odzwierciedlać „dzisiejsze kulturalne normy”. 50% popiera karanie za „mowę nienawiści”, natomiast 47% uważa, że za “mowę nienawiści” należy wsadzać do więzienia! To co było chlubą i dumą Stanów Zjednoczonych, a także punktem odniesienia wolnych ludzi – Pierwsza Poprawka – na naszych oczach zostanie obalona, jako współczesna Bastylia.

 

Pierwsi rewolucjoniści kulturowi, którzy opanowali uniwersytety, szkoły, media i rozrywkę i rozpoczynali pionierską „pierekowkę dusz”, dzisiaj sami są przerażeni swoim dziełem, jak Robespierre, gdy raz uruchomił terror, by w końcu sam położyć głowę pod gilotyną, czy Lenin, który za późno zdał sobie sprawę jakiego zrodził potwora w osobie Stalina.

 

Zainspirowali oni List 150 intelektualistów i artystów o światowej randze, opublikowany na łamach Harpers Magazine, potępiający praktykę publicznego znęcania się i tzw. „cancel culture”. „Cancel culture” to bezpardonowe potępianie ludzi o odmiennych poglądach, nie tylko obecnie, ale także w przeszłości. Potępiający głos ludu ukształtowanego przez polityczną poprawność żąda ich dymisji, usunięcia ich dzieł z bibliotek, serwisów streamingowych itd. itp.
Doświadczyła tego ostatnio jedna z sygnatariuszek listu autorka „Harrego Potera” J.K. Rowling za jej poglądy na temat osób transseksualnych.
Wolność wymiany informacji i idei, siła napędowa liberalnego społeczeństwa, z każdym dniem staje się coraz bardziej ograniczona – czytamy w Liście. – O ile oczekujemy tego od radykalnej prawicy, cenzura rozprzestrzenia się również szerzej w naszej kulturze: nietolerancja społecznych poglądów, moda na publiczne znęcanie się i ostracyzm oraz tendencja do ślepego rozwiązywania złożonych problemów politycznych (…) Zbyt często słyszy się wezwania do szybkiej i surowej zemsty” – napisali sygnatariusze. – „Niezależnie od argumentów w kontekście każdego incydentu, wynikiem będzie stałe zawężanie granic tego, co można powiedzieć, bez groźby odwetu” – piszą.

 

Sygnatariusze Listu to m.in. takie sławy jak Noam Chomsky, Malcolm Gladwell, muzyk jazzowy Wynton Marsalis, psycholog Steven Pinker, autor „Szatańskich wersetów” Salman Rushdie, feministka Gloria Steinem, arcymistrz szachowy Gary Kasparov oraz dziennikarz CNN i „Washington Post” Fareed Zakaria.

 

Tylko do kogo ten List jest adresowany? Gdy istniały dwa bloki w czasie Zimnej Wojny, takie listy podpisywali intelektualiści żyjący za Żelazną Kurtyną i adresowali je do wolnego świata. Może do Polski, którą prezes Jarosław Kaczyński nazywa największą oazą wolnego słowa w Europie, a może i na świecie? I faktycznie, paradoksalnie tak jest, jeszcze. Bowiem w tej chwili znaleźliśmy się pomiędzy młyńskimi kamieniami. Z jednej strony barbarzyńcy rewolucji kulturowej niszczą wolność słowa nad Wisłą i zaprowadzają terror poprawności politycznej, z drugiej strony mamy zapowiedź „dekoncentracji mediów”, którego finałem może być orbanizacja mediów w Polsce, czyli ich całkowite podporządkowanie rządowi.
Być może zostanie nam tylko taki wybór.

 

Adam Socha