O łamaniu stereotypów pisze CEZARY KRYSZTOPA: Czkanie Babilonu

Rysuje Cezary Krysztopa

Nie, nie namawiam do zaufania wobec multimiliarderów. To się może źle skończyć. Nigdy nie wiadomo jakie rzeczywiste intencje nimi kierują, a niejeden kto by im zaufał, zimą by w sandałach chodził. I w sumie pewnie chodził.

Nie wiem również czy Elon Musk jest dobrym szefem Twittera. Ja przez miesiąc nie dostawałem kodów weryfikacyjnych do podwójnego logowania, co mi logowanie uniemożliwiało. To zjawisko zresztą miało o wiele szerszy zasięg. Czy wynikało ze złego zarządzania? Z sabotażu nienawidzących nowego szefa pracowników? A może pewien okres chaosu jest nieunikniony podczas tej zmiany i świadczy o tym, że jest to zmiana realna, a nie pudrowanie neomarksistowskiego cenzora? Nie wiem.

Nagonka

Jednak nagonka jaka rozpętała się wokół Elona Muska wygląda dziwnie znajomo, a jej zapiekły prymitywizm każe zadawać sobie pytania o to co jest jej rzeczywistą przyczyną. Ostatnio na przykład Dmitrij Miedwiediew napisał na Twitterze przydługi wątek – prognozę polityczną na 2023 rok. Śmieszną jak cała rosyjska propaganda. Odniósł się do tego Elon Musk – Epicki wątek – napisał, bo i w swoim absurdzie był epicki. W innym tweetcie zawarł już bardziej oczywistą szyderę. Ale to nie wystarczyło. Legion lewackich żywych trupów, już poniósł pociągając nogami monotonne zawodzenie „patrzcie jak Musk wspiera ruskich”. I bynajmniej nie chodzi tu o jakieś bezimienne trolle, były też i takie, ale na czele pochodu „walkig dead” szeroką ławą kuśtykał kwiat liberalno-lewicowego zachodniego dziennikarstwa.

Czy Elon Musk mógłby bardziej uważać zdając sobie sprawę z tego, że każdy pretekst zostanie wykorzystany, żeby mu przyłożyć? Pewnie mógłby, może ktoś powinien mu w tym zakresie doradzać, myślę, że go na to stać. Jednak jako żywy i dość impulsywny człowiek, którego memy na Twitterze sprawiają wrażenie jakby sam je robił w Paincie, najwyraźniej zakłada, że ciągle wolno mu to co każdemu Twitterowiczowi. W tym założyć, że nie musi dodawać specjalnej ikonki, żeby ktoś zrozumiał jego ironię.

Całe to wydarzenie ani nie jest najważniejsze, ani w ogóle w sprawie z Elonem Muskiem szczególnie istotne. Jest tylko jedną z ostatnich jego ilustracji. Wokół niego rozkręcił się już cały przemysł nienawiści z udziałem największych mediów i inżynierów społecznych. Ludzie, wydawałoby się rozsądni, powtarzają jak katarynki jakieś kompletne emocjonalne bzdury na jego temat. Całkiem jak to się wcześniej działo z Trumpem, czy Kaczyńskim.

Wiadomo, Zachód żyje w społeczeństwie kastowym. Na najniższym szczeblu drabiny społecznej znajdują się niedotykalni konserwatyści, którym można zrobić wszystko. Ale Elon Musk nie jest nawet jakimś szczególnym konserwatystą. Jego firma produkująca samochody elektryczne żyje sobie jak pączek w maśle w matrixie „progresywnych” guseł. Sam kiedyś wyjaśniał, że to nie on jest „alt right”, bo stoi tam, gdzie stał, tylko raczej spora część świata poszła sobie na lewo, gdzieś w krzaki. A jednak to, że poważył się na rzecz straszną, na uczynienie wyłomu w trzymającym światowy przepływ informacji i opinii w sieci za mordę, triumwiracie lewackich cenzorów, kupił Twitter i jeszcze zapowiedział wprowadzenie (co by to nie miało znaczyć) „wolności słowa”, wystarczyło, żeby sfora ruszyła. I dzisiaj Musk jest zwierzyną łowną.

Babilon szuka wrogów

Na pewno nie jest mu teraz łatwo. Na razie próba przebudowy struktury Twittera wywołała niemały bałagan i dała pretekst do czkającego z nadmiaru schadenfreude rechotu „wiodących mediów”. Sam wiem jak podobne (choć oczywiście w zupełnie innej skali) nagonki, potrafią przygiąć do ziemi. Notowania Tesli w ostatnich miesiącach również nie napawają szczególnym optymizmem.

A jednak, tak sobie myślę, że jeżeli to przetrwa i nie uda się go zatłuc, to lewacki Babilon może w jego osobie zyskać potężnego i mocno zmotywowanego wroga.

P.S. W odpowiedzi na mój felieton Twitter, najwyraźniej po to, żeby nadać mu nowych znaczeń, wyleciał w kosmos;)