Prawie zawsze uśmiechnięta pyzata twarz. Przez wiele lat był posłem, wiceministrem Środowiska, szefem Platformy Obywatelskiej w Zachodniopomorskim. Obecnie jest „niezależnym” senatorem z siedmioma zarzutami, w tym czterema o charakterze korupcyjnym. Stanisław Gawłowski.
Faktem jest, że przebywał w Areszcie Śledczym w Szczecinie przez dwa i pół miesiąca, czyli nawet całej sankcji nie odsiedział; w tym czasie – jak wieść niesie – grypsował a za to wszystko zapłacił m.in. utratą pracy strażnik więzienny. Gawłowski do Aresztu Śledczego w Szczecinie trafił w połowie kwietnia 2018 roku. W pewnym sensie na własne życzenie, bo razem ze swoim mecenasem Romanem Giertychem bez wezwania przyszli do szczecińskiej Prokuratury Krajowej gdzie Gawłowski usłyszał – wówczas – pięć zarzutów i został zatrzymany przez funkcjonariuszy ABW.
Życiorys i kariera polityczna Gawłowskiego mogłyby posłużyć jako materiał dla dobrego pisarza lub scenarzysty, ale czy książka lub film zostałby odebrany przez publiczność pozytywnie mimo tego, że główny bohater, według wielu osób, nie należy do zbioru postaci pozytywnych.
Sam się o tym przekonałem pisząc w 2011 roku na „mmKoszalin” prześmiewczy felieton o napisaniu przez Gawłowskiego doktoratu! Ten polityk bardzo szybko się kształcił. Szczebel po szczeblu. Licencjat, magisterka i w końcu doktorat. We wspomnianym felietonie pt. „Długie samotne wieczory” poruszyłem kwestię tego doktoratu i porównałem Gawłowskiego do Nikodema Dyzmy. Dziś żałuję, bo obraziłem postać stworzoną przez Tadeusza Dołęgę-Mostowicza oraz dwóch polskich aktorów, którzy zagrali rolę Nikodema Dyzmy – Adolfa Dymszę i Romana Wilhelmiego. Ja straciłem pracę, nawet sąd nie pomógł, ale po pierwsze był to rok wyborczy, po drugie to Koszalin, po trzecie to układ.
Oczywiście doskonale wiem, czym jest oskarżenie dziennikarskie a czym jest oskarżenie prokuratorskie, ale przecież Gawłowskiemu tych zarzutów z dnia aresztowania przybyło, a podczas ostatnich wyborów do parlamentu Stanisław Gawłowski został „niezależnym” senatorem. Piszę „niezależnym” w cudzysłowie, bo wiem doskonale jaki z nie go niezależny senator – podobnie jak m.in. były szef NIK Krzysztof Kwiatkowski.
Obecnie co chwilę słyszymy, że służby kogoś obserwują, zatrzymują, przesłuchują, stawiają zarzuty i nawet zamykają na trzy miesiące. Teraz mamy sprawę Włodzimierza Karpińskiego, ministra skarbu w rządzie Donalda Tuska, wcześniej – w 2011 roku – Karpiński był wiceministrem MSWiA. W rządzie Ewy Kopacz również był ministrem skarbu. W listopadzie 2019 roku został powołany na szefa MPO w Warszawie a w kwietniu 2021 roku wygrał (sic!) konkurs na sekretarza miasta stołecznego Warszawy – miasta zarządzanego przez wiceszefa PO Rafała Trzaskowskiego. 27 lutego 2023 roku Karpiński został zatrzymany przez CBA w charakterze podejrzanego w śledztwie dotyczącym udziału w zorganizowanej grupie przestępczej podmiotów gospodarczych – m.in. „Afera Śmieciowa” – a także urzędników rangi ministerialnej zasiadających w rządzie koalicji PO -PSL w latach 2011 – 2015. W śledztwie Karpiński usłyszał zarzuty przyjęcia prawie pięciu milionów złotych łapówki i został aresztowany na trzy miesiące. Grozi mu za to dwanaście lat więzienia. I żeby tylko polskie społeczeństwo wreszcie usłyszało, że ktoś z poprzedniej ekipy został skazany prawomocnym wyrokiem i trafił do więzienia a jego majątek przeszedł na skarb państwa. Żeby nie było jak z Gawłowskim, który nie odsiedział całej sankcji i jest tym całym „niezależnym” senatorem; zresztą pomagali mu różni ludzie, różne partie. I żeby nie było tak jak z byłym senatorem PO Józefem Piniorem – najpierw półtora roku więzienia, następnie osiem miesięcy pozbawienia wolności i to w systemie dozoru elektronicznego.
Reformy wymiaru sprawiedliwości nie było, nie ma i chyba nie będzie. Minister Sprawiedliwości i zarazem Prokurator Generalny dwoi się i troi, aby coś z tym zrobić a w ostateczności zwołuje konferencję prasową. Lecz optymistycznie podchodząc do tych wszystkich spraw, afer i ich „bohaterów”, to pozostaje nam wierzyć, że za kratami znajdzie się także szef wyżej wymienionych, czyli Donald Tusk.