O osobliwej estetyce telewizyjnej pisze STEFAN TRUSZCZYŃSKI: W starym pudle – stare pudła

Obraz kontrolny to nie zawsze obraz kontrolowany... Grafika: domena publiczna

Nie oglądam codziennie TVN. Choć przyznam, że niestety nawet w rodzinie mam zwolenników tegoż medium. No, ale zerknąłem licząc nie tyle na rzetelność informacji co na zobaczenie obrazów „drugiej strony medalu”. I co ja tu widzę. Mordeczki telewizyjne w TVN się postarzały! Wszystkie te najbardziej popularne. Najlepiej jeszcze trzyma się Monika O. Może dlatego, że jest nadal w zagorzałym, permanentnym ataku. Za to ją nawet bym pochwalił, gdyby nie skandaliczne przekroczenie pewnych norm – jak to było z wywiadem z niejaką „profesor”, która w polskiej, mimo wszystko, telewizji ośmieliła się plunąć nam w twarz, że Żydzi w czasie okupacji bardziej obawiali się Polaków niż Niemców. Są granice łgarstwa!

Ale wracając do „buziek”. Oczywiście wszyscy się starzejemy. Ładne robi się brzydsze. I już puder nie pomaga. Najgorzej mają ci z naturalną skłonnością do tycia. Gęby pęcznieją i zaczyna koleś wyglądać jak z biura politycznego naszej czerwonej lub „bratniej” partii. Natomiast „ladys” przeraźliwie chudną. I takie zjawisko objawiło mi się nagle w TVN.

Manipulować, a nawet po prostu łżeć i do tego jeszcze „nietelewizyjnie” wyglądać to to już jest za dużo w jednym. Oczywiście najważniejsza jest treść przekazu. Pod dysponenta robią wszyscy dziennikarze. Choć świecą własną gębą. Ci mądrzejsi powinni pamiętać, że nie wolno przesadzać w agitacji i służalczości, bo ludzie im to zapamiętają. I potem nawet bardzo zdolny koleś się stara, a tu mu ciągle wypominają, że nie zapłacił podatku, albo kpił z prawa jeżdżąc bez prawa jazdy.

A teraz co do gęby. Ona jest w telewizji wystawiona na ostrzał. Czasem dowódcy w partiach bardzo długo nie dostrzegają, że facjata np. ich rzecznika zupełnie nie nadaje się na pokaz. No bo to jest pewna gra. Wygląd ma znaczenie. Może i drugoplanowe, ale ważne.

Wracając do TVN. Tu też wrogiem jest sztampa. Siłą rzeczy nawet dobre pomysły powtarzane jak mantra – znudzą się odbiorcy. Trzeba zmieniać, tak jak pogodynki kiecki. Buźkę się przypudruje, pomaluje. Biust można osadzić na pulpicie stołu w studio. Natomiast przekroczenie dopuszczalnej granicy szczupłej a raczej chudej sylwetki to krok ku anoreksji na ekranie. Za tłusto – źle, szkieletowato – jeszcze gorzej. Więc jak?

Naturalnie. Na starość nie ma rady, ale można robić roszady personalne. Główne telewizje mają dużo odnóży. Te programy mogą być azylem dla zasłużonych. Nie wyrzucać starych, ale odpowiednio zatrudniać.

W Polsacie brutalnie potraktowano zasłużoną panią Katarzynę Dowbor. Na pewno przyjmie ją jakaś z licznych stacji. Przebojowa i korpulentna kobieta poradzi sobie. Ale co zrobią wychudzone i smutne? To już taka dola idola. Łaska pańska… Jednak gwiazdy poprzednich pokoleń trwały dłużej. Może były z twardszego materiału, albo też mimo reżimowych stosunków potrafiły skutecznie lawirować. Przejazd przez życie to taki slalom gigant. Można przejechać, ale i wypaść z trasy lub nawet łeb rozwalić. Choć kaski teraz trochę chronią.

Tak więc TVN-nie już nie chudnij, ale i nie tyj zbytnio. Popraw się decyzyjnie-programowo. Rozsądni żyją dłużej. Hejt już przy pułapie. Żurnalisto nie idź tą drogą. Bo i tak zawsze winę za porażkę na ciebie zwalą.