O tych, którzy mogą wszystko pisze CEZARY KRYSZTOPA: Nietykalni III RP

Rys. Cezary Krysztopa

Nie ma chyba w ostatnim czasie lepszej ilustracji tego czym w istocie jest III RP i jej patologiczny kręgosłup w postaci systemu oligarchicznej niesprawiedliwości, niż sprawa Tomasza Lisa. A mam wrażenie, że rewanżystowska rekonkwista III RP po 13 grudnia zeszłego roku, może tę sytuację tylko pogłębić.

Przykładów, z których można wyciągnąć podobne wnioski jest oczywiście znacznie więcej. Nietykalnym III RP wolno potrącać staruszki na pasach, zabijać ludzi i wyrażać się o nieżyjących z pogardą, kraść i otwarcie łamać konstytucję. Środowiskowa zmowa na poziomie systemu niesprawiedliwości, zadba o to żeby Nietykalnemu włos z głowy nie spadł. A przynajmniej zbyt wiele włosów. Jednocześnie nienależący do kasty Nietykalnych przeciętny Polak może być w tym systemie zgnojony, okradziony i zniszczony. Może być nawet człowiekiem zamożnym i wysoko postawionym, jeśli nie należy od odpowiedniego kręgu, można mu zrobić wszystko. Pan Roman Kluska mógłby zapewne o tym sporo opowiedzieć.

Przypadek Tomasza Lisa

Jednak przypadek Tomasza Lisa, choć może nawet nie najbardziej drastyczny, jest ikoniczny ze względu na jego nazwisko i centralną rolę jaką pełnił i chyba ciągle desperacko usiłuje pełnić w polskiej przestrzeni publicznej, zapisany przez Jaruzelskiego do „arystokracji dziennikarstwa” Tomasz Lis.

Plotki o tym jak się zachowywał wobec podwładnych Tomasz Lis słyszałem i wcześniej, wielu słyszało, ale nikt nie miał dowodów. Podobno ci, którzy mogliby na ten temat coś powiedzieć nie tylko się go bali, ale również uważali, że i tak „jest pod ochroną” więc ich ewentualne ryzyko nic nie da, a tylko narazi ich na zemstę. Potem, w wyniku medialnej burzy, tu trzeba oddać że dzięki dziennikarzom Wirtualnej Polski, nagle wszyscy się dowiedzieli kim w istocie jest rzekomy, rozdający cenzurki moralności, dziennikarski „katon”. A jeszcze później, dzięki pani prokurator, która mam wrażenie, że weszła tu raczej w rolę adwokata Lisa, przyjęta została kwalifikacja jego czynów o kontekście seksualnym, która, co za pech, uległa niedawno przedawnieniu. Nic też nie wyniknie z oskarżenia o mobbing, które to poniżające pracowników zachowania pani prokurator tłumaczy specyficznym stylem zarządzania dziennikarskiego „arystokraty”. Jakby tego było mało sam Lis, pomimo ujawnionych fragmentów zeznań opisujących jak to miał jedną z podwładnych przyciskać do ściany i całować, a innej wkładać palce w dziury w spodniach, przedstawił to (co za pech) przedawnienie, jako swoje zwycięstwo. I wiecie co? Chyba miał rację, ponieważ, być może nie w sensie praworządności w tradycyjnym rozumieniu, ale faktycznie, udało mu się ze sprawy wyłgać. Trudno nie odnieść wrażenia, że rację mieli ci, którzy nie chcieli zeznawać w jego sprawie uznając, że jest pod ochroną. Nie chcę nawet myśleć co teraz może się dziać w głowach kobiet, które mimo to odważyły się zeznawać.

Nietykalni

Przy okazji warto tu się przyjrzeć dwóm zjawiskom. Po pierwsze, nie wiem czy to w wyniku złych decyzji, czy też braku determinacji, trudno uznać reformę systemu niesprawiedliwości, którą usiłowała przeprowadzić Zjednoczona Prawica za udaną, jeśli kilka miesięcy po utracie przez nią władzy, możliwe są takie cuda. A po drugie warto zadać sobie pytanie, gdzie się w całej tej sprawie podziały dyżurne panie feministki, te dla których mężczyzna to z definicji przemocowiec, a przed seksem powinien składać podanie. Przejrzałem sobie profile w mediach społecznościowych, tych najgłośniejszych , najbardziej agresywnych i nie znalazłem na temat sprawy Tomasza Lisa ani słowa. Może coś przegapiłem, wtedy poproszę o korektę, ale póki co nie znalazłem. Trudno nie dopuścić do siebie myśli, że tacy jak Tomasz Lis mogą być objęci ochroną również daleko poza systemem niesprawiedliwości.

Najbardziej żałosna w całym tym zamieszaniu, wydaje mi się pozycja zwolenników Nietykalnych, którzy sami ochroną objęci nie są. Wystarczy im świadomość, że ich Władcy mają lepiej, bo przecież na to zasługują. A, że tam żonę im jakiś oblech w pracy sponiewera, to przecież tylko taki specyficzny sposób zarządzania.