Eskapizm, wyparcie, dlaczego ludzie najmniej interesują się sprawami, które mają największy wpływ na ich przyszłość, ich los? Dlaczego by tego nie robili, skutki są opłakane. W skali globalnej, lokalnej i skali kraju.
“Wiesz co, jakoś ten prąd nam się nie klika” – stwierdził znajomy kiedy zapytałem, czemu jego medium tak mało zwraca uwagę na kwestię rosnących cen energii. Trudno z takim wyrokiem dyskutować. Jak się nie klika to się klika. Brak klikalności, nieatrakcyjność dla algorytmu, słaby potencjał “viralowy” to dziś taka przyspieszona, ekspresowa święta inkwizycja wpisująca temat w indeks ksiąg zakazanych. Jest nawet jeszcze gorzej, bo tam był tryb odwoławczy, a tu nawet nie wiadomo, jak to wszystko działa.
Algorytmy pozwolę sobie rozgryźć już w przyszłym wcieleniu, bo w tym sprawy źle poszły i jestem na to za cienki. Dlatego zajmę się sprawą, która pozornie jest dużo prostsza, a tak naprawdę nie ma dziś mędrca, który do końca by ją tłumaczył. Dlaczego ludzie nie interesują się, nie klikają prądu? Wydawałoby się, że to sprawa dla nich dość istotna. Czy widzieliście kiedyś kwestię podwyżek prądu w jakichkolwiek trendach, na X, w Google trends, milionowym wiralu na Youtube albo nawet okładce tabloidu?
Tymczasem specjalistyczne media w Europie i na świecie już zwracają uwagę na rosnącą hurtową cenę prądu. Hurt, wiadomo nie dla ludzi, ale raczej przekłada się na detal. A poza tym skutecznie odstraszy z Polski inwestorów. To takie generalne, ale podwyżki już widać. Już nie są tuż, tuż, być może się zdarzą. Są. Wszyscy płacą wyższe rachunki, a za chwilę zacznie się na całego. To już nie jest iluzja odroczonej egzekucji, gdzie skazaniec zyskując kilka dodatkowych godzin przestaje wierzyć w wyrok i wydaje mu się, że stan przejściowy będzie trwał wiecznie. Jest już po egzekucji. Nie da się dłużej co oszukiwać i łudzić. I co? Wygląda na to, że rządzący dobrze zdiagnozowali sprawę. Zagrożenie żywotnym interesom społeczeństwa nie wysadzi ich z siodła. To społeczeństwo bardziej kieruje się modą, rozrywką i emocjami niż swoim żywotnym interesem.
Masowe zainteresowania informacyjne mocno rozjechały się z tym co ważne dla samej masy. Nie zawsze i nie wszędzie tak było, ale dziś jest. Pomimo tego, że dwa tygodnie temu giełdy jednoznacznie wskazały, że pogróżki polityków na temat konfliktu na Bliskim Wschodzie to nie żarty, świat polskiej polityki i mediów nie żył tym przesadnie. Przecież już tyle razy było blisko. Niestety, także w bardziej lokalnej skali to działa. Nie tylko w odniesieniu do mediów, ale i wyborów. i dlatego ludzie narzekający na korki, żółtą wodę w kranie, rozgrzebane miasto i brak ścieżek rowerowych za czasów faceta, który o rowerzystach nieustannie gada, idą i na niego głosują. I nic ich nie ruszy. Chyba, że jakąś sprytną głupotę, zupełnie z nim tak naprawdę nie związaną podchwycą algorytmy społeczne i zacznie się klikać. O ile jeszcze prąd będzie.