PiS i Kaczyński wygrają jesienne wybory w krótkich abcugach. Nie tylko dzięki własnym zasługom ale i beznadziejnej, bezprogramowej, antypolskiej a nawet bluźnierczej opozycji. Pieski jeszcze ujadają, ale karawana jedzie dalej.
Tusk po prostu kocha Deutchland, a Kaczyński Polskę. To różnica podstawowa. Polska jest tu i teraz. I będzie nadal. Już dość tych strachów. Wybatożyli nas i wyziębiali za Uralem. To nie tylko Katyń – to deportacje i wynarodowianie. To śmierć milionów obywateli polskiej narodowości. Polska przeszła piekło nazizmu ale nieszczęść doświadczyła i od zwykłych Niemców gorąco ten zbrodniczy ruch popierających. Przeszła też czerwoną zarazę, od której nie było ucieczki. Wszyscy nie mogli emigrować, uciec. Tu żyli, budowali to, co zniszczono i co jakiś czas buntowali się. W końcu się udało. I tego – suwerenności – strzec trzeba jak oka w głowie. I nie bać się. Nie ładować w nowe poddaństwo choćby nie wiem jakim kusiło blichtrem. Straciliśmy wprawdzie przemysł i handel ale mamy póki co jeszcze rolnictwo i lasy. I coraz mądrzejsze, lepiej wykształcone społeczeństwo.
Na żadne kuszenie unijne nie pójdziemy. Gróźb się nie bójmy. To wszystko strachy na Lachy. Niech każdy przyjrzy się tej żałosnej opozycji, która ma jeszcze szansę otrzeźwieć. Oto „tygrysek”, który mógłby mieć za sobą potęgę polskiego chłopa. Tak jak miał Wincenty Witos, gdy jednym słowem dla ocalenia Ojczyzny zwołał aż 70% żołnierzy 960 tysięcznej armii, która dokonała cudu nie tylko nad Wisłą. Dziś PSL to karykatura, będzie „walczyć” by w ogóle przejść przez próg wyborczy.
Na liberalnej lewicy też są dziwolągi. Np. tacy, którzy usilnie działali by zlikwidować polską armię. Pomagali zasypywać kopalnie, choć tam jeszcze węgla na kilkadziesiąt lat. Chwieje się w polskich posadach gazeta codzienna o zobowiązującym tytule – „Rzeczpospolita”. Kupił Pan Obajtek niemiecką „Polska Press”, a ob. Hajdarowicz upłynnia Niemcom akcje swojego pisma.
Dajmy sobie spokój z Hołownią, Biedroniem, Siemoniakiem i podobnymi. Jest jeszcze kilka miesięcy. Wynajdźmy (nawet poprzez partie opozycyjne) ludzi ciekawych, mądrych i rokujących dobrze swoim dotychczasowym życiem. Poszukajmy ludzi za których nie będziemy musieli się wstydzić. Czy to tak trudno dostrzec złodziei, kombinatorów i tchórzy.
Jacy są nasi politycy każdy widzi. Jest sproporządnych, ale sa też i tacy, którzy kpią sobie z podstawowych zasad sprawiedliwości – np. poprzez okradanie własnego kraju wykorzystując „raje podatkowe”. Mijają lata, a oprócz czczego gadania nic się w tej sprawie nie robi! Może dlatego, że beneficjenci są we wszystkich partiach. Może są jednak i w PiS szczury, które tak się pochowały, tak wgryzły głęboko, że niedostrzegalnie szkodzą.
Szczury lądowe nie lubią morza a mamy ponad 500 kilometrów linii brzegowej. Stoją jeszcze dwie smutne fregaty przy Skwerze Kościuszki w Gdyni. Tę historyczną – Dar Pomorza – postawiono na kołkach wiele lat temu. Choć jej rówieśnicy pływają jeszcze po morzach i oceanach. Druga, też piękna łajba „Dar Młodzieży” jest sprawna ale sztuka żeglarstwa na niej zanika. Na paradach wzdłuż zatoki gdańskiej pływa na silniku. Pisał wspaniałe książki Meissner i inni, powstawały filmy i piosenki o morzu. Działał prężnie klub dziennikarzy marynistów. Teraz do szkół morskich wciskają nauki krawiectwa, przewodnictwa. Dziś Polskie Linie Oceaniczne mają 4 statki ze 174 przed rozbiorem morskiej Polski.
Dziadostwo szerzy się szybko. Mówimy tylko o tym co dobre: przekop, tunel, drogi, koleje i lotnictwo. Oczywiście i armia, która rośnie w siłę – choć trochę za wolno. Komu to wszystko chcemy oddać w ręce. Tuskowi – Hołowni – Biedroniowi? To chyba jakieś żarty.
PiS wygra, ale niech oczyści szeregi. Dlaczego nie wyjaśniono afery Amber Gold, brak woli w sprawie Smoleńska, nie znamy sprawców politycznych zabójstw, a ostatnio cwaniaków w ukraińskiej aferze zbożowej. Ponoć minister rolnictwa zna nazwiska, niech je poda – wszystkich jest podobno aż 500.
Z prowincji do Warszawy przybywa mało kto. Jeśli już uda się kariera to przede wszystkim nęci Bruksela. Może by spowodować publiczne rozliczenie naszych europosłów. Niektórzy z nich jawnie szkodzą bez żenady. Są wśród nich może i mądrzy. Ale mądrzy inaczej. Mamroczą coś cicho pod nosem i nie bardzo ich widać na sali obrad w roli walczących donośnie o polskie sprawy. Może takie rozmowy z europosłami należałoby w TVP przeprowadzić na żywo po angielsku, francusku. Zorientowalibyśmy się jak u nich ze znajomością języków obcych. Przypomnijmy zresztą wszystkich – bo niektórzy w ogóle się nie pokazują.
Jeszcze czas, jeszcze można zdążyć. Niech zostaną przeprowadzone długie – półgodzinne, a nawet i dłuższe – rozmowy na wizji. Telewizji ci u nas dostatek. Ale po dziennikarsku: z lewicowymi przez prawicowych dziennikarzy i odwrotnie, z ziobrystami i „zakonnikami” Kaczyńskiego powinni rozmawiać tvnowcy i polsatowcy. Tak, tak. Byłoby ciekawie. I sprawiedliwie. Pod patronatem prezydenta albo któregoś z powszechnie szanowanych profesorów. Oj działoby się. Nie trzeba by było zapychać programu quizami i koncertami.
Mówi się, że szczury uciekają z tonącego okrętu. Nic podobnego. Szczury potrafią dobrze pływać. Okręt zatonie, a one zmienią najwyżej siedlisko.