Politycy konserwatywni, nie słuchaliście, to teraz macie/mamy! CEZARY KRYSZTOPA przepowiada: Budowanie, nie szczekanie

Rys. Cezary Krysztopa

Bardzo się cieszę, że coraz więcej ośrodków politycznych i komentatorów mówi o suwerenności, o której pisałem w poprzednim tekście na stronie SDP, jako o absolutnie kluczowym wyzwaniu jakie obecnie przed Polską stoją. Trochę szkoda, że nie wcześniej, polityka „kompromisu z Brukselą” pozostawiła niestety spore i trwałe szkody, ale lepiej późno niż wcale.

W tym kontekście zgadzam się z tezami przemówienia Jarosława Kaczyńskiego, który mówił, że „Polska może zamienić się w kraj zamieszkany przez Polaków, ale rządzony z zewnątrz”, a jako jedno z najpoważniejszych zagrożeń wymienił Niemcy. W obecnej sytuacji, fakt, że w zagrożonej, choć w różny sposób, i ze wschodu, i z zachodu Polsce, władze przejmuje „partia niemiecka” jest paskudnym zrządzeniem wyborców. Ale jest nim. I jeśli chcemy sobie w tej sytuacji poradzić, trzeba odpowiednio odczytać znaki, wyciągnąć wnioski i podjąć działania oparte nie na emocjach, ale na zimnej kalkulacji.

Dość polaryzacji

Dlaczego PiS wygrał wybory, ale najprawdopodobniej przegrał władzę, prawie dokładnie według scenariusza, który opisałem ponad rok temu na tym portalu, w artykule pt. „Powiem, jak będzie i to się Wam nie spodoba”?

KRYSZTOPA: Powiem, jak będzie i to się Wam nie spodoba

Ano dlatego, że zaskakującym symbolicznym zwycięzcą i beneficjentem wysokiej frekwencji okazała się tzw. „Trzecia Droga”. Czy ze względu na jakieś tajemnicze punkty jej programu, czy może charyzmę liderów? No zapewne nie. Słusznym wydaje mi się założenie, że tę polityczną enigmę zagłosowali ci, którzy mieli dosyć politycznej polaryzacji i poszukali dla niej alternatywy. W tym kontekście, PiS mógł zrobić chyba niewiele rzeczy głupszych niż „tuskowanie” na ostatniej prostej kampanii. A jeśli ktoś to tłumaczy „ukłonem w stronę twardego elektoratu”, to chyba go nie zna, ja znam kilku przedstawicieli i wszyscy pukali się w głowę.

 

Okres po wyborach i inauguracji nowego Sejmu, wydaje się być przedłużeniem kampanii wyborczej. Z tym samym, a może i wyższym poziomem zacietrzewienia po obu spolaryzowanych stronach, choć z kilkoma modyfikacjami. Szeroko pojęta frakcja Tuska najwyraźniej odrzuciła z ulgą biało-czerwone sztandary, którymi spowijała się w ostatnich miesiącach. Zapowiadana jest likwidacja wszystkiego co mogłoby Polsce służyć w rozwoju i bezpieczeństwie. Jednocześnie jednak warto zauważyć, że gromko wyrażane groźby i wymachiwanie pięściami, zdają się skrywać poczucie słabości. Wbrew temu co prawdopodobnie wydaje się najbardziej zapalczywym, nie wróciły czasy „wszechwładzy” jak przed 2014 rokiem (tak – 2014 – przed pozostawieniem przez Tuska Kopacz i Komorowskiego jak dzieci we mgle). Rząd Tuska, który prawdopodobnie powstanie będzie rządem słabym i targanym wewnętrznymi sprzecznościami, mającym przeciwko sobie istotne i umocowane konstytucyjnie instytucje z Prezydentem RP na czele. Więc jednocześnie prawdopodobnie niezdolnym do spełnienia większości, choćby i najgłośniej wyrażanych przez swoje części składowe obietnic. Nie dziwi mnie więc ani trochę, że zamiast chleba, oferuje swojemu elektoratowi igrzyska prowokując groźbami „rozliczeń” czy „odstrzeleniem” pisowskich wicemarszałków Sejmu i Senatu.

PiS nadal „tuskuje”

Za to zupełnie dziwi mnie fakt, że PiS tę grę podejmuje, w ten czy w inny sposób wtórując zawodzeniu „demokratycznych” zapiewajłów i usiłując odpowiedzieć im na tym samym poziomie. Tak jakby zupełnie nie odczytał przesłania wyniku ostatnich wyborów. Jakby nadal, kompletnie bez sensu „tuskował” i z jakichś tajemniczych powodów przyjmował wyznaczoną mu przez Tuska rolę.

A po co? PiS nie utworzy rządu, ale ciągle ma na czym budować, ma ogromne potencjały. Będzie tworzył największy opozycyjny klub sejmowy w historii III RP. Ma, no bo w jakimś stopniu ma, swojego Prezydenta. Liczne instytucje. Przez jakiś czas jeszcze media publiczne. W ostatnich wyborach głosowało na PiS 7,5 miliona osób, to jest potęga. W dziwnie „zapomnianym” już referendum, mniej więcej po ok. 11 milionów osób odpowiedziało na pytania zgodnie z rekomendacją PiS. To jest potencjał do zagospodarowania, tylko trzeba poszukać klucza. W sondażu Dziennika Gazety Prawnej miażdżąca większość Polaków opowiedziała się za pozostawieniem głównych projektów PiS. To większość daleko wykraczająca poza elektorat Prawa i Sprawiedliwości. Bo i Polacy są już inni niż w 2015 roku. Jeszcze można ich, czego dowodem wyniki wyborów, zmanipulować, ale są już daleko bardziej świadomi swoich interesów i mają ambicje daleko wykraczające poza posiadanie starego Volkswagena i dobrej stawki za zbiór szparagów u bauera za Tuska. Mało tego! Z badań niemieckiej Fundacji Adenauera, która finansowała Campus Trzaskowskiego, wynika, że choć to złożona sprawa, jak to sprawy młodzieży, to w wielu kwestiach polska młodzież, wbrew wrażeniom jakie usiłuje wywołać czasem agresywna mniejszość na ulicy, jest nastawiona konserwatywnie w kwestiach takich jak aborcja, suwerenność czy bezpieczeństwo. Tylko trzeba poszukać odpowiedniego języka i do nich mówić. Jest na czym budować! Tylko jak?

Błąd „opozycji totalnej”

Moim zdaniem z całą pewnością nie powtarzając błądu „opozycji totalnej”, której koncepcja zabetonowała przegrywów z Platformy na dwie kadencje. Na ten moment to tylko pomaga Tuskowi i jego giermkom odciągnąć uwagę od ich słabości, a być może od tego co będzie próbował zrobić z CPK, elektrowniami jądrowymi, terminalem kontenerowym w Świnoujściu, czy zbrojeniami.

Ja rozumiem, że jest stres. Strach o to, że Tusk zdąży dokonać nieodwracalnych destrukcji. Ja ten strach podzielam. Rozumiem, że są emocje, które podpowiadają by szczującym odpowiedzieć jeszcze mocniej. Ale moim zdaniem nie tędy droga. I nie droga w obwarkiwaniu każdego „kto nie jest PiSem” (efekty widać w postaci braku zdolności koalicyjnej). Takie metody przydają się może na Twitterze, czy przy robieniu memów. W moim najgłębszym przekonaniu drogą PiS nie jest podejmowanie gry Tuska, ale unoszenie się metr nad nią. Przekonanie tych, którzy uważają, że wielkie projekty PiS powinny być kontynuowane, że PiS jest jedyną gwarancją ich kontynuowania. Zbieranie wściekłych po możliwej likwidacji programów socjalnych. Tusk tu na pewno bardzo pomoże. Przekonywanie bardziej świadomych swojego interesu Polaków, że jedyną drogą realizacji ich interesu jest suwerenność (tu uwaga, twarze „kompromisu z Brukselą”, pisząc bardzo oględnie, niespecjalnie się przydadzą). Być może próba stworzenia szerszego bloku ugrupowań gotowych do jej obrony. Budowanie, nie szczekanie.

Tyle, że oczywiście, to wymaga większej cierpliwości, mniej więcej takiej, jaka jest potrzebna przy oczekiwaniu w dole rzeki, aż spłyną nią „trupy wrogów”.