Spacery po cmentarzach są pouczające – wiele dowiadujemy się oczywiście o zmarłych, ale też o żyjących. Nie mówię, że spaceruję po cmentarzach niejako socjologicznie, nie mniej pewne ogólne, że się tak wyrażę wnioski – same z siebie się nasuwają. Jako łodzianin z urodzenia odwiedzam jedynie łódzkie cmentarze. Poniższa garstka cmentarnych refleksji dotyczy głównie Łodzi, ale nie tylko.
Po pierwsze w ciągu ostatnich 70 lat nasze polskie cmentarze niebywale się zmieniły. Najpierw, w latach 50-tych na cmentarzach były głównie groby ziemne, takie kopczyki. Wiosną, latem i jesienią wyglądały naprawdę pięknie, bo obsadzano je najczęściej – bo bokach – zimozielonym bluszczem. A na środku, na głównej płaszczyźnie grobu sadzono bratki. Te groby miały jedna wadę, trzeba było o nie dbać, a głównie regularnie podlewać. Co bywało dla rodzin zmarłych uciążliwe.
Nasze bogacące się cmentarze
Pod koniec lat sześćdziesiątych pojawiły pierwsze nagrobki z lastryko. Młodszym czytelnikom wyjaśniam, że lastryko to rodzaj sztucznego kamienia, wykonanego z twardego grysu kamiennego i białego cementu. Można powiedzieć, że rodziny odetchnęły, bo nie trzeba było ciągle grobów podlewać. Jednak lastryko po latach zmieniało swą urodę, beton wypłukiwały deszcze i nagrobki zaczęły straszyć.
Potem, pod koniec lat 70-tych, zaczęły się pojawiać nagrobki z granitu, które, przy minimalnej pielęgnacji, wyglądają porządnie. Tu trzeba powiedzieć, że dzisiaj granitowe nagrobki nie są bardzo drogie i stać na nie bardzo wielu.
Jest jednak faktem, że droga od kopczyków ziemnych do granitowych nagrobków była drogą, ukazującą, że społeczeństwo nasze z wolna, ale stawało się z każdym dziesięcioleciem coraz bardziej zamożne.
Pomniki
Z grobów XIX wiecznych zachowało się na łódzkich cmentarzach kilkadziesiąt pięknych, pełnych poważnego uroku nagrobnych pomników. Najczęściej są to kamienne obeliski, zwieńczone krzyżem. Ale nie brak też kamiennych monumentów w formie nagrobnych sześcianów. I wszystkie one są kamienne.
Jest też wiele nagrobków (już od początków XX wieku), których centralne miejsce zajmują rzeźbione postacie. Niektóre z nich są dłuta przednich mistrzów rzeźbiarstwa. Mają doskonałe proporce, są wykonane z doskonałego kamienia, a przede wszystkim mają „poetyczne dusze”. Zmuszają do oddania się nastrojowi powagi i przemijania.
Z początkiem lat 90-tych minionego wieku pojawiły się też na łódzkich cmentarzach współczesne rzeźby. Kilka jest wielce udanych – te są nagrobkami artystów rzeźby i malarstwa. Niestety jednak, pojawiają się też coraz częściej wielkie monumenty, które ze sztuką nie mają nic wspólnego.
Mijając je, zastanawiam się niekiedy, dlaczego fundatorzy tych wielkich, ale nieudanych rzeźb nie wysupłali jeszcze kilku tysięcy złotych na zawodowego rzeźbiarza, który z pewnością stworzyłby dzieło z sensem artystycznym. Ceniąc cech kamieniarzy, uważam jednak, że artysta zawsze się przy rzeźbach przyda.
Popisy cmentarne
Oczywiście, również na naszych cmentarzach króluje staropolskie: „Zastaw się, a postaw się”. Bo o co chodzi w końcu z grobami naszych przodków? Teoretycznie chcemy upamiętnić ich życie, przywołać z pamięci jacy byli dla nas, a my dla nich. Tyle doktryna Kościoła.
Ale w praktyce chodzi też o to, żebyśmy się popisali, żebyśmy pokazali światu, że stać nas, że nie jesteśmy biedakami, jak reszta naszej rodziny, nasi znajomi i sąsiedzi. I tym sposobem również na cmentarzach można widzieć wyścig i popis bogatszych. Dzisiaj ważny jest ten, kto wystawi jak najbardziej okazały pomnik. Pomnik! Nie żaden tam nagrobek.
Sztuka chodnikowa i gust podmiejski
Na cmentarzach można też spotkać niezwykłe monstra nagrobkowe. Nie powiem, żeby cokolwiek na cmentarzach mnie śmieszyło, bo życie i śmierć traktuję bardzo poważnie. Sa jednak – postawione niedawno – nagrobki, które wywołują u mnie szok.
Jeden z takich dziwacznych nagrobków ma upamiętnić młodego człowieka. Nagrobek wygląda tak: dół stanowi wielka granitowa płyta, a u jej końca – patrząc od oglądającego grób – wznosi się wielka szklana i gruba płyta, na której środku jest zdjęcie roześmianego zmarłego. Ta szklana płyta jest podświetlana (prawdopodobnie żarówkami led) i mieni się wieloma kolorami. Czasami też słychać płynącą z tego grobu piosenką. Zapewne był to ulubiony utwór tego, który spoczywa w grobie.
Chwilami zdaje mi się, że forma na cmentarzach przerasta treść. Treścią jest to, że w grobie spoczywa ktoś nam bliski, kochany. Bywa, że jego śmierć była dla rodziny ogromnym wstrząsem, a nawet tragedią. I w tym momencie pojawia się forma, która ma uczcić pamięć zmarłego i oddać nas ból po jego stracie. Być może stąd biorą się takie dziwaczne pomysły, jak ten z podświetlanym i grającym grobem.
Czy zwykły człowiek jest w stanie stworzyć nagrobek, rzeźbę nagrobną, których tematem będzie strata i ból? Myślę, że nie. Oczywiście Jan Kochanowski w swych „Trenach” umiał opisać swą stratę, ból i rozpacz. Michał Anioł stworzył „Pietę”, w której matka trzyma w ramionach zmarłego Chrystusa. Jednak obaj wymienieni artyści byli geniuszami. A przeciętni ludzie nie powinni przecież silić się na formy, które są im obce i nieznane. Skromności na naszych cmentarza nie ma za wiele.
Groby poległych
Narzekam tu trochę na obyczaje cmentarne, ale jestem jednak pełen uznania dla stowarzyszeń, które rokrocznie ozdabiają groby poległych w obronie ojczyzny, To piękny i szlachetny gest. Dzięki tym oznaczeniom zatrzymuję się przy grobie z biało-czerwoną szarfą i czytam, co głosi epitafium. Okazuje się, że na łódzkich cmentarzach spoczywa bardzo wielu żołnierzy wojny 1920 roku, i wojny, która zaczęła się 1 września 1939 roku. Odnajdujemy, dzięki tym szarfom, groby walczących w Powstaniu Warszawskim z 1944 roku. Są też groby poległych w walce i pomordowanych przez Rosjan uczestników rewolucji 1905 roku.
Warto, także na cmentarzach, dowiedzieć się, że żyli wśród nas ludzie, którzy tworzyli historię. Wtedy opada z nas bieżący egoizm i choćby na minutę dociera do nas myśl, że jesteśmy tylko częścią czegoś większego.