Jeżeli językoznawcom, muzykologom i behawiorystom „antycypacja” może być przydatna, to już w codziennym, zwykłym języku powinniśmy mówić „przewidywanie”. Ciągle słyszę od sprawozdawców sportowych, że zawodnik „antycypuje” jeżeli dobrze ustawi się do odebrania piłki. Tymczasem antycypacja – według słownika PWN to:
- zakładanie czegoś jeszcze nieistniejącego
- znaka, zapowiedź przyszłych wydarzeń
- pogląd przyjęty z góry, jeszcze nieudowodniony, ale znajdujący później swoje potwierdzenie
- niezgodna z porządkiem czasowym lub logicznym kolejność pojawiania się jakichś elementów w wypowiedzi
- muz. wprowadzenie do akordu jednego lub więcej dźwięków składowych akordu następnego
- przystosowanie się organizmu do bodźców.
Używanie rzeczonej „antycypacji” zamiast „przewidywania” nie jest zatem błędem, ale okropną manierą, która ma być świadectwem, że prosty sprawozdawca sportowy ma jednak jakieś wykształcenie i jest człowiekiem elity.
Prognoza versu przewidywanie
Od wielu lat mamy „prognozy pogody”. I uważamy to za oczywiste. Dlatego byłem ogromnie zdziwiony i uradowany, gdy w Polsacie jedna miła dziennikarka powiedziała, że przedstawi „przewidywaną na jutro pogodę”. Niby mała rzecz, a cieszy. Cieszy, że są jeszcze ludzie, którzy znają język polski i a nawet nim mówią.
Synergia serwisu
Lubię oglądać mecze, na przykład tenisowe. Lubię oglądać zmagania zawodników z przeciwnikami, z samymi sobą. Sport to ruch, a ruch to życie – a ja lubię życie. Niestety zmaganiom zawodnikom towarzyszą zmagania sprawozdawców z językiem polskim. Ostatnio jeden z nich stwierdził: „Mamy piękną synergię Igi i jej serwisu”. Jeden zwrot i dwa byki.
Po pierwsze – serwis jest wykonywany przez Igę, nie jest bytem osobnym, niezależnym od zawodniczki. Ergo – Iga nie współpracuje, nie współdziała z własnym serwisem.
Po drugie, synergia to, między innymi:
- W psychologii społecznej – wspólne działanie dające większe lub nowe efekty; działania uzupełniają się poprzez współpracę i synchronizację. Efekt zorganizowanej pracy zespołowej, który jest większy niż suma efektów działań indywidualnych. W wyniku synergii powstaje efekt organizacyjny będący przeciętną nadwyżką korzyści przypadającą na członka zespołu współdziałającego z pozostałymi osobami, w porównaniu z korzyścią możliwą do osiągnięcia w działaniu indywidualnym. Na przykład: Dwie osoby, działając razem, są w stanie przesunąć ciężką szafę o 10 metrów. Każda z nich osobno mogłaby przesunąć ją nie więcej niż np. 3 metry. Zatem maksymalna suma działań indywidualnych jest równa 2 × 3 m = 6 m, natomiast efekt działań wspólnych wynosi 10 m i jest większy niż suma działań indywidualnych.
- W teologii – synergizm jest również jednym z pojęć podstawowych dla teologii katolickiej oraz prawosławnej. Oznacza ona współpracę natury i łaski Bożej. Według tradycyjnej nauki katolickiej łaska jest czymś, co przychodzi do człowieka z nieba, z wolnej decyzji Boga. Następnie uzdalnia ona ludzką naturę do tego, aby człowiek za pomocą wolnej woli oraz uczynków mógł przekraczać swój grzeszny stan i wznosić się wyżej, w kierunku świętości. Między naturą a łaską istnieje zależność oraz równowaga. Przeakcentowanie roli łaski bez uwzględnienia współpracy ludzkich wysiłków prowadzi do kwietyzmu albo predestynacji, natomiast przeakcentowanie ludzkich wysiłków z pominięciem uprzedniości i konieczności łaski prowadzi do pelagianizmu.
Podejrzewam, że sprawozdawca sportowy nie ukończył wydziału psychologii, ale teologii bym nie wykluczał. I chyba pracę licencjacką pisał z „predystynacji” lub „kwietyzmu”.
Osoba w kryzysie
Upały są okropne. Dobrze więc, że we wszystkich stacjach telewizyjnych są ostrzeżenia i rady, jak upały przetrwać. Jednak zastanowiła mnie informacja w TVN, gdy powiedziano: „Jeżeli spotkamy leżącą na ławce osobę w kryzysie bezdomności, wezwijmy służby”.
Kim są „osoby w kryzysie bezdomności”? Są to osoby bezdomne – po prostu. Dlaczego jednak nie powiedziano tego wprost? Bo to – według dominującej obecnie filozofii społecznej – byłoby nieeleganckie, mogłoby takie osoby nieprzyjemnie dotknąć. Naprawdę jednak chodzi o to, żeby przedstawiać świat ładnie, elegancko i bezkonfliktowo. „Osoba w kryzysie bezdomności” to – według tej nowej filozofii – człowiek, który tylko czasowo, na czas kryzysu nie ma gdzie mieszkać.
Syte społeczeństwa Zachodu – a my nie wiadomo czemu za nimi – nie chcą wiedzieć, że są wśród nas biedni, nędzarze i bezdomni. Świat ma być ładniutki, bo pozwala bogatym spać spokojnie. Dlatego też mamy „wykluczonych ekonomicznie”, „wykluczonych edukacyjnie” i tak dalej.
To się po prostu nazywa zakłamanie.
Jak to jest z liczebnikami?
Program historyczny „Tajemnice słynnych budowli”, Discovery Historia, Lektor – „Gino Bartali pomógł ocalić ponad sześćset mężczyzn i kobiet”.
Bartali to wspaniała postać – wielokrotny zwycięzca Tour de France i Giro Italia, zapisał piękną kartę we włoskim ruchu oporu. Jak się szacuje przewiózł w ramie roweru dokumenty blisko tysiąca Żydów, którzy dzięki temu uniknęli komór gazowych Auschwitz. Szkoda więc, że pamięć takiego człowieka stacje telewizyjne traktują z takimi błędami językowymi.
A można było powiedzieć, że pomógł ocalić ponad sześćset osób – kobiet i mężczyzn. Dążenie redaktorów to jak najkrótszego wyrażania informacji jest doprawdy irytujące.
Indianie kontra Hindusi
Wiadomo, że Kolumb płynął do Indii, chcąc odkryć nową drogę morską. Dlatego to mieszkańców obu Ameryk nazywano Indianami, nawet wtedy, gdy pomyłka wyszła na jaw. Hindusi pozostali więc Hindusami, choć czasem nazywano ich także Indusami.
Jakież więc było moje zdziwienie, gdy w programie o historii wielkich budowli, w Canal+ jakiś pan – lektor – spokojnie powiedział, że ta oto świątynia w okolicach Delhi, został zbudowana przez Indian, i że widać w niej wpływy arabskie w XIV wieku.
Całkowita rewelacja etniczna. No, ale Canal+ słynie z lekkiego podejścia do faktów jednocześnie biorąc za oglądanie ich programów ciężkie pieniądze. Nie ma na takie coś doczesnej kary?