WALTER ALTERMANN: Wytrąbione rakiety, faworyci i inne dziwne przypadki

Portal TVP Info 4 XII 2022 r. zamieścił informację o nielojalności wobec Polski pani Christiny Lambrecht, minister obrony Niemiec. Oto cytat: „Podły faul minister Lambrecht”. „Bild” ujawnia szczegóły rozmów z Polską ws. Patriotów.

Niemiecka minister obrony Christine Lambrecht złamała poufność negocjacji z Warszawą w sprawie rozlokowania w Polsce niemieckich baterii rakiet Patriot. To „podły faul” pani minister – pisze „Bild am Sonntag”. Zdaniem niemieckiej gazety Lambrecht złamała dane Warszawie słowo „dla własnego PR”.

Co zrobiła minister?

Jak informuje „BamS” polska strona apelowała do Berlina o zachowanie poufności w kwestii dostarczenia do Polski baterii Patriot. Gazeta cytuje treść maila, który do niemieckiego MON miał wysłać 18 listopada Piotr Pacholski, dyrektor departamentu polityki bezpieczeństwa międzynarodowego w resorcie Mariusza Błaszczaka. „Propozycja Państwa jest przez nas wnikliwie badana”. Zapowiedział, że w poniedziałek 21 listopada nadejdzie prawdopodobnie pierwsza odpowiedź. Jednocześnie chcielibyśmy prosić i zalecamy rezygnację z ujawnienia informacji” – cytuje „BamS” polskiego maila.

„BamS” pisze, że „wola autoreklamy była dla Lambrecht najwidoczniej ważniejsza od prośby o poufne potraktowanie sprawy”. „W poniedziałek rano (21.11.2022) pani minister wytrąbiła ofertę ws. Patriotów w wywiadzie dla »Rheinische Post«” – dodaje niedzielne wydanie „Bilda”

Sprawa jest politycznie przykra, ale nas interesuje tylko ostatnie zdanie powyższego tekstu, a właściwie tylko jedna fraza: „…pani minister wytrąbiła ofertę ws. Patriotów w wywiadzie dla» Rheinische Post«.

Nigdy bym nie przypuszczał, że jakiemuś dziennikarzowi zdarzy się taka gruba pomyłka, wynikająca zresztą – jak większość pomyłek – ze słabej znajomości języka polskiego. Zatem usłużnie wyjaśnimy jak to jest z tym trąbieniem.

Wszelkie trąbienie pochodzi od „trąby”, instrumentu nie cieszącego się w naszym narodzie zbytnim uznaniem. Mamy, na przykład: „Ty, trąbo jerychońska”, co oznacza człowieka niezbyt rozgarniętego, ale głośnego.

Mamy też „trąbić wsiadanego”, bo w dawnym wojsku istniał sygnał grany na trąbce, nakazujący wsiadanie na konie. Później „trąbić wsiadanego” trafił do żargonu pijackiego i oznaczał, że pora wypić ostatnią kolejkę, przed rozstaniem się biesiadników.

Istniej też w języku polskim zwrot „otrąbić”, który znaczy, że można trąbieniem dać sygnał ukończenia czegoś. Jeszcze jedno znaczenie „otrąbić” to: ogłosić coś uroczyście.

Mamy też wyraz „odtrąbić”, niejako bliźniaczy i oznaczający prawie to samo co „otrąbić”. I tak „odtrąbić” to: 1. zagrać jakiś utwór na trąbce lub trąbie; 2. odpowiedzieć na coś trąbieniem; 3. trąbieniem dać sygnał ukończenia czegoś; 4. ironicznie znaczy też: ogłosić coś uroczyście, z nadmierną pompą, przesadą i zadęciem.

I na koniec wróćmy do inkryminowanego zwrotu „wytrąbić”, użytego w tekście TVP Info. Rozumiemy, że redakcja nie musi lubi pani minister Lambrecht, ale sugerowanie, że jest ona alkoholiczką, to gruby nietakt. Skąd taka myśl? Ano stąd, że „wytrąbić” to można duszkiem butelkę wina z gwinta, a nawet pół litra wódki.

Zastanawiałem się wielokrotnie skąd biorą się takie językowe wpadki. I ciągle, nieodmiennie i stale  dochodzę do wniosku, że z nieznajomości frazeologii języka. Czy istnieje jakiś sposób, żeby dobrze nauczyć się rodzimego języka? Niestety tylko jeden, ale wymagający sporo czasu. Trzeba czytać dobrą polska literaturę i zapamiętywać zwroty, i ich znaczenia. A póki co, lepiej lepiej nie używać zwrotów historycznych, jeśli nie jest się pewnym ich brzemienia i sensu. Można też sprawdzać w dobrych słownikach, a nawet należy. Krótko mówiąc, trzeba się nieustannie uczyć, uczyć i jeszcze raz uczyć. A jeśli nawet awansowało się w redakcyjnej hierarchii bardzo wysoko, to tym bardziej trzeba się uczyć. W życiu dziennikarza nie ma lekko.

Pewnego razu, przed laty, przyszedł do redakcji pewien młody, oczekujący gazetowej recenzji pisarz. Kiedy delikatnie zwróciłem mu uwagę, że jego opowiadania nie grzeszą dobrą polszczyzną, i że byłoby dobrze, gdyby czytał więcej klasyki. Na co odpowiedział: „Może i tak z tymi moim błędami, ale wie pan, ja teraz tyle piszę, że nie mam już czasu na czytanie”.

Faworyci

Dużą karierę w mediach zrobiło słowo „faworyt”. I jak to u nas zupełnie bez potrzeby, bo bez zrozumienia sensu tego określenia. Faworyt, według słowników, to: 1. kochanek, ulubieniec; 2. osoba typowana na zwycięzcę zawodów sportowych lub innej rywalizacji: 3. w wyścigach: drużyna sportowa, koń, pies typowani na zwycięzcę; 4. dawniej – pasmo zarostu pozostawione na policzku.

Wydawałoby się, że to proste, ale nie, skoro w TVN 24 5 XII 2022 r., można było usłyszeć:

„Polscy piłkarze nie dali rady faworyzowanej Francji”.

I zrobił się problem, bo „faworyzowanie” pochodzi, co prawda od „faworyta”, ale nie oznacza tego samego. Faworyzowanie nie jest zrobieniem z kogoś kochanki lub kochanka. I nie jest stawianiem na faworyta. Według słowników „faworyzować” oznacza: darzyć kogoś względami.

Ściślej i prościej mówiąc, faworyzowanie to obdarzanie kogoś łaską, protekcją i tytułami. Przy czym taki faworyt nie jest godzien zaszczytów, stanowisk, które osiąga dzięki faworyzowaniu. Zresztą, samo pojęcie faworyzowania zakłada jakiś ciemny układ i niedopuszczalne działania.

Czyli, co literalnie wynika z informacji TVN 24, że Francuzi byli w meczu faworyzowani? Czy grali w trzynastu przeciwko jedenastu Polakom? A może ich bramka była mniejsza, może sędzia był przekupiony? Nie, nic takiego nie miało miejsca. Dziennikarce chodziło o to, że Francuzi byli faworytami tego spotkania. A wyszło bez sensu. Dlaczego? Z tego samego powodu, jak we wcześniej opisanym przypadku TVP Info, więc nie będę się powtarzał.

Jedno tylko jeszcze warte jest zauważenia: w dwóch jakże różnych stacjach mamy identyczne przypadki błędów językowych, więc może nie tak bardzo się od siebie różnią? Może jest jakieś pole do kooperacji i pokojowego współistnienia?

Ekspozycja talentów

W czasie Mundialu, sprawozdawca meczu Argentyny z Meksykiem powiedział: „Ta bramka Messiego spowodowała ekspozycję talentów wokalnych kibiców Argentyny”.

Eksponować to można, Szanowny Panie, towar w witrynie sklepowej, a kibice: błysnęli talentami wokalnymi. Albo: objawili swoje talenty wokalne. Mogłoby też być: popisali się talentami… Ale ekspozycja? Toż to nawet na wernisażach, na wystawach sztuki nikt niczego nie eksponuje, a jedynie pokazuje, wystawia.

Słownikowo jest tak, że „eksponować” to: 1. wystawiać na pokaz; 2. wysuwać kogoś lub coś na pierwszy plan; 3. naświetlać błonę fotograficzną, kliszę, film.

Więc skąd sprawozdawca wziął tę „ekspozycję? Dlaczego akurat to słówko przyszło mu najpierw na myśl, a potem na usta? Najprawdopodobniej dlatego, że wydawało mu się ono bardziej światowe. A Mundial też jest światowy, co ma już w nazwie.

Szkoda mi tej naszej polszczyzny-ojczyzny, która po codziennym używaniu jej przez osobników łasych na globalne nowości, na angielszczyznę i na wszelkie neologizmy, wygląda ona jak by ją potrącił autobus, którym jadą dziennikarze sportowi, wszyscy inni dziennikarze, politycy i wszelkich zaszczytnych stopni naukowcy.