WOŁODYMYR SYDORENKO: Tajemnica krymskich krematoriów

Fot. Pixabay

Czy rosyjska armia, aby ukryć straty, spala ciała swoich żołnierzy w krematoriach w Sewastopolu i Symferopolu?

Sewastopolskie media piszą o tym, że mieszkańcy skarżą się na portalach społecznościowych na duszący dym z krematorium, które znajduje się na obrzeżach miasta.

„Z powodu smogu nie można w nocy otworzyć okien. W tej chwili działa krematorium, od którego zabudowa mieszkalna jest oddalona o 350 – 450 metrów” – czytamy  na kanale Mash na Telegramie

Dyrektor firmy „Econa”, która zarządza pracą krematorium, był zdziwiony skargami. Zapewnia, że ​​przedsiębiorstwo posiada wszystkie pozwolenia, a emisje nie przekraczają norm. Ponadto obiekt odwiedziła specjalna komisja, która nie stwierdziła żadnych uchybień. Ludzie jednak temu nie wierzą, twierdzą, że eksperci dokonali pomiarów w dzień, kiedy w krematorium nic nie było spalane. W oficjalnym komunikacie napisano, że firma Ekon ma obowiązek utylizować odpady medyczne, resztki tkanek po operacjach, przeterminowane leki oraz zwłoki zwierząt laboratoryjnych. Nie ujawniono, co tak naprawdę się tam spala. Podkreślono jedynie, że krematorium istniało od dawna. Trzeba jednak zauważyć, że przed wojną na Ukrainie, zarówno charakter pracy krematorium, jak i parametry emisji spalin były zupełnie inne. Zakład nie pracował stale, lecz okresowo, a dym nie przeszkadzał ludziom i nie budził żadnych podejrzeń.

Podobnie jest w Symferopolu. Jednym z pierwszych obiektów w mieście, który wybudowała Rosja po zajęciu Krymu, był SIZO nr 2 – nowy tymczasowy areszt dla więźniów, oprócz już istniejącego – a także krematorium we wsi Gwardyjski pod Symferopolem. A trzeba zaznaczyć, że na miejscowym cmentarzu krematorium istniało już do dawna, ale pracowało dość rzadko, bo spopielanie zmarłych nie było tutaj popularne. Skąd więc nagle wzięło się tyle zwłok, aby dwa krematoria miały pracować bez przerwy?

Okazuje się, że zagadkę można prosto rozwiązać. Jak podaje Radio Swoboda, armia rosyjska ukrywa rzeczywistą liczbę ofiar walk w obwodach zaporoskim i chersońskim i w tym celu tuż przy linii frontu rozmieściła kilka mobilnych krematoriów, gdzie pali zwłoki swoich żołnierzy. Poległych jest jednak tak dużo, że mobilne krematoria nie są w stanie sobie z tym poradzić, trzeba więc ciała wysyłać specjalnym transportem do krematoriów stacjonarnych w okolicach Symferopola i Sewastopola.

Według Jewgieniji Horyunowej, ekspertki Radia Swoboda: „Widzimy i czytamy na kanałach Telegramu, że Rosjanie rozmieścili te mobilne krematoria niedaleko linii frontu, niedaleko swoich pozycji. Co więcej, na Krymie, we wsi Czerwona Gwiazda niedaleko Gwardii, Rosjanie jeszcze przed inwazją na pełną skalę zbudowali także nowe krematorium, które dziś są używane do palenia rosyjskich żołnierzy. Aby nie pokazywać swoich wielkich strat”.

W innym materiale Radio Swoboda podaje, że wojsko rosyjskie np. w pobliżu Bachmutu i innych zaludnionych obszarów obwodu donieckiego, ponosi ciężkie straty, które stara się ukryć. I tak na przykład rosyjska 126. brygada stacjonująca na Krymie, ale walcząca pod Chersoniem, straciła większość swojego personelu – według niektórych danych ponad 75 proc.! – ale krewni ofiar nigdy nie otrzymali jasnych wyjaśnień, dokumentów dotyczących ich śmierci ani też ciał swoich bliskich.

W pobliżu Bachmutu, jak powiedział Radiu Swoboda, ukraiński rzecznik prasowy „rosyjscy okupanci stracili już więcej personelu niż podczas obu wojen czeczeńskich razem wziętych”. Oczywiste jest, że starają się ukryć te straty. „W tym celu” –  jak wyjaśnił rzecznik prasowy – „wywożą ciała swoich poległych żołnierzy na zaanektowany Krym, gdzie w obwodzie symferopolskim znajduje się krematorium…”

Podobnie wygląda sytuacja w okupowanym mieście Mariupol na wybrzeżu Morza Azowskiego. Zginęła tam duża liczba cywilów, a także wielu rosyjskich żołnierzy. Na obrzeżach miasta pojawiło się obecnie kilka dużych masowych grobów, ale i one nie pomieściły wszystkich ofiar wojny.

Jeden ze świadków powiedział korespondentowi Radia Swoboda, że „właściwie zginęła cała ludność cywilna miasta Mariupol, z tych, którzy nie zdążyli wyjechać. Myślę, że jest to liczba przerażająca. Będzie większa niż Hiroszima i Nagasaki w czasie bombardowań nuklearnych razem wzięte. Ogólnie jest to gdzieś, powiedzmy, co najmniej 100 tysięcy.” Ciała, dla których zabrakło miejsc w masowych grobach, zostały spalone w mobilnych krematoriach, albo wywiezione do Symferopola.

Prasa Sewastopola pisze, że miasto przeznaczyło już ziemię pod nowe krematorium. „Mówimy o specjalistycznym obiekcie, który powinien powstać na terenie obecnego składowiska odpadów komunalnych w Perszotravnewej Bałce. Obiekt będzie wykorzystywany do kremacji zwłok zwierząt, konfiskat weterynaryjnych i innych odpadów”. Według opublikowanych informacji budynek krematorium będzie parterowy, o powierzchni około 1500 metrów kwadratowych. Podpisano umowę na opracowanie dokumentacji projektowej z lokalną firmą. Klientem w ramach kontraktu o wartości ponad 8,8 miliona rubli. W 2024 roku to krematorium również powinno zacząć działać…