HUBERT BEKRYCHT: Kolaboracja mentalna, czyli, jak opozycja wspiera Putina

Zdaniem niektórych eurodeputowanych z opozycji, kiedyś to "polska opozycja" była silniejsza... Zdj. TWC/ r/ ggf

Miałem nie pisać o polityce, kiedy Rosjani bombardują Ukrainę zabijając cywilów, gwałcąc, niszcząc miasta i wsie, zastraszając ludzi, rabując. Miałem nie pisać o polityce, kiedy do Europy, głównie do Polski, zmierza fala prawdziwych wojennych uchodźców uciekających z ogarniętego kataklizmem kraju. Miałem nie pisać o polityce, kiedy widzimy wszędzie małe i duże akty solidarności z Ukrainą, kiedy pomoc nie jest czczym hasłem. Miałem nie pisać o polityce, bo dziennikarstwo, przynajmnie tak powinno być, nie tylko na tym polega. Miałem nie pisać o polityce… Niestety, nie da się milczeć, kiedy część polityków, szczególnie z opozycji, po prostu przekracza granice przyzwoitości. I to wówczas, kiedy – co niechaj zabrzmi patetycznie – wróg u bram.

Nigdy nie ukrywałem, że jestem konserwatystą, w naszych warunkach – zwolennikiem prawicy – chociaż, podkreślam, nie wszystko, co robi rząd Zjednoczonej Prawicy i PiS mi się podoba. Nawet jednak gdybym nie był zwolennikiem prawicy, teraz, kiedy trwa rosyjska inwazja na Ukrainę, popierałbym działania tego rządu wobec zagrożenia, które wywołał Putin –  wobec wojny, która jest kopią II wojny światowej, a prezydent Rosji klonem Hitlera.

Nie ma sensu rozważać możliwych scenariuszy na scenie publicznej, kiedy trwa wojna o podłożu cywilizacyjnym. My – cywilizacja europejska kontra oni – Rosja i jej sojusznicy. Nie ma sensu, bo to przecież i tak nie przyniesie żadnych politycznych następstw. A przecież owe następstwa są celem polityki. A teraz ich nie będzie, bo przecież opozycja nie ma szans na przedterminowe wybory. Dlaczego? To oczywiste – jest wojna i trzeba przygotować się do obrony Polski i innych krajów UE i NATO, bo Putin może nie czekać na to aż  Ukraina, uchowaj Boże, się wykrwawi.

W tej sytuacji polska opozycja parlamentarna, znowu, po kilku dniach względnej ciszy, przeistacza się w luźne grono antyrządowych działaczy chcących – podejrzewam, że z powodu zwyczajnej ludzkiej frustracji, bo przecież nie małostkowości – zwrócić na siebie uwagę.

Przecież nie chodzi chyba opozycji, aby wywołać w Polsce awanturę polityczną w obliczu wojny, która toczy za naszą wschodnią granicą. Przecież opozycji nie może chodzić o destabilizację polskiego rządu w obliczy największego po II wojnie światowej kryzysu uchodźczego w Europie. Przecież nie chodzi opozycji o to, aby podczas wizyty w Polsce wiceprezydent USA i innych światowych przywódców wywołać wrażenie, że jesteśmy niestabilni politycznie i nie możemy prowadzić działań pomocowych, a nade wszystko obronnych wobec NATO i UE.

Opozycji nie chodzi przecież o to, co napisałem powyżej. Opozycja jest przecież przepełniona polską racją stanu. Opozycji chodzi po prostu o przejęcie steru administracji państwowej.

Szanowni Państwo z opozycji, to nie najlepszy moment na to, abyście teraz przejmowali władzę w Polsce.

Wybory będą na jesieni 2023 roku, jeśli jeszcze będzie Polska. A to czy będzie zależy także od opozycji i tego, aby nie zachowywała się tak jak sojusznik Rosji i Putina. Teraz można czasem mieć wrażenie, że opozycja w Polsce wspiera reżim w Moskwie. Ufam, jeszcze, że nie celowo. Tyle, że znajomi mówią, że jestem naiwny…