Kampania w mediach: Bo wyjdę ze studia, czyli POLITYCY w akcji

Kadr z programu ""Śniadanie Rymanowskiego w Polsat News i Interii"

W mediach często zdarza się, że jest nudno. Wówczas niektórzy politycy postanawiają to wykorzystać do czegoś spektakularnego. Krzyczą, tupią, przeklinają (rzadko, ale jednak), wchodzą, wychodzą. Mam kolegę, który zawsze przypomina powiedzenie: „Po co chodzić do cyrku, wystarczy włączyć telewizor a zawsze jakiś program publicystyczny się znajdzie”. No i znalazł, jeśli oglądał niedzielne Śniadanie Rymanowskiego w Polsacie News i Interii.

A tam, we wcale nie śniadaniowym nastroju, posłeł Paweł Zalewski (Trzecia Droga, dawniej PO, a jeszcze dawniej PiS) wyszedł ze studia, bo nie podobały mu się slowa Przemysława Czarnka (PiS) o Robercie Biedroniu (Nowa Lewicy, przedtem – chyba Wiosna). Czarnek zresztą za owe słowa przeprosił jeszcze w momencie, kiedy Zalewski był w studiu (chodziło o to, że w ferworze dyskusji Czarnek nazwał Biedronia „człowiekiem zdegenerowanym”. No nie wypada, ale zdarzyło się a – powtarzamy – b. minister edukacji przeprosił.

Ileż to jednak razy różni politycy gorsze rzeczy o przeciwnikach mówili. Niektórzy robią to nałogowo. A patrząc na przemykającego tu i ówdzie Stefana Niesiołowskiego jest niestety niebezpieczeństwo,  że zjawisko będzie się nasilać. Przez podział.

Teraz jednak wyjście Zalewskiego, niezależnie jak będzie argumentowane przez rządzących i rządzonych oraz opozycję, będzie rozpatrywane jako element kampanii wyborczej do europarlamentu. Plakaty blakną, niektórzy zresztą w ogóle ich nie zmieniali od poprzednich wyborów, a pomysłów brak. Stawiam złotówki przeciwko paciorkom, które pobrano za brak w Polsce CPK, że niektórzy w ogóle dowiedzieli się w niedzielę 19 maja, iż żyje sobie – całkiem nieźle – taki poseł Zalewski i reprezentuje Trzecią Drogę (PSL i oddziały marszałka Hołowni Szymona) a kiedyś był w PO i w PiS. I po zwiedzeniu wielu partii postanowił wyjść. Ze studia popularnego programu publicystycznego, który da się jeszcze oglądać.

Czy poseł wiedział, że wyjdzie przed programem? Nie wiadomo, ale prostu tak wyglądał. Zalewski, właśnie tak się zachowywał jakby chciał wyjść. Może musiał, powiecie drogie dzieci? Może, ale najpewniej musiał, bo chciał przypomnieć, że jednak chce politycznie uciec do Brukseli. A nade wszystko chciał przypomnieć,  że startuje do PE jako kandydat spoza Warszawy a nawet spoza województwa mazowieckiego. No cóż, czy mu się udało, zobaczymy, ale wyjścia mają to do siebie, że są ostateczne. Kto wie, może w ten sposób Paweł Zalewski wyszedł z polityki? Chyba nie, nawet jak nie uda mu się uruchomić katapulty do PE – jest przecież polskim posłem. I ten mandat sobie zostawi, bo z czego miałby żyć po wyjściu z życia społecznego?

Aha, teraz przypomnieliśmy sobie, że poseł wyjściowy, czyli Zalewski, jest też wiceministrem obrony. Długo zastanawialiśmy się, czy to jest  tajemnica wojskowa? Chyba jednak nie – zaryzykowaliśmy takie wyjście, że to napisaliśmy.

re/r