Niezwykły „Bieg z przeszkodami…” opisuje MIECZYSŁAW KUŹMICKI: Autoportret opozycjonisty

Okładka książki Konrada W. Tatrowskiego „Bieg z przeszkodami. Autoportret w pękającym zwierciadle”

Spore grono spotkało się na promocji książki Konrada Tatarowskiego „Bieg z przeszkodami. Autoportret w pękającym zwierciadle”. Jej autor jest doskonale znany w środowisku akademickim i ludzi mediów, bo przez wiele lat pracował jako dziennikarz, badacz i teoretyk literatury, a potem mediów i komunikacji. Ale dla wielu był i pewnie na zawsze pozostanie człowiekiem demokratycznej opozycji.

Urodzony w Łodzi, tu skończył polonistykę na UŁ i rozpoczął dobrze zapowiadającą się karierę naukową. Równolegle Tatarowski włączył się w działalność opozycyjną. Najpierw była to naturalna, poniekąd odruchowa niezgoda na opresyjny, antydemokratyczny system PRL-u, a jej początkiem, dla niego i jego pokolenia, akcja strajkowa studentów w pamiętnym i pamiętanym Marcu’68. Także dzięki tablicy pamiątkowej na starym gmachu Biblioteki Uniwersyteckiej, który to budynek tamtej wiosny był centrum studenckiej opozycji dla całej Łodzi.

„Tak” i „nie”

Ukończenie studiów, wejście w dorosłość, początek pracy wcale nie oznaczały zgody i akceptacji kłamstwa partyjnej propagandy, wszechwładzy cenzury, arbitralności decyzji we wszystkich praktycznie przejawach życia artystycznego, kulturalnego, naukowego. I w ogóle życia społeczeństwa. Sprzeciw wydawał się logiczną konsekwencją. Prawda, nie był powszechny ani konsekwentny, tym większa cześć i chwała tym, którzy potrafili i chcieli mówić i działać zgodnie z własnym sumieniem i przekonaniami. Ci co, mówiąc słowami Norwida, „mają tak za taknie za nie”.

Bunt intelektualisty

 Konrad, Radek, bo tak nazywaliśmy go w czasie wspólnych studiów i takim też kryptonimem posłużyła się SB zakładając mu teczkę operacyjną, wcześnie dał się poznać jako ten, co się sprzeciwia. Zbierał podpisy i sam podpisywał petycje do władz, wśród nich tę wtedy najważniejszą: przeciw wpisaniu do polskiej konstytucji „nierozerwalnej przyjaźni polsko-radzieckiej”, którą przy jednym głosie wstrzymującym się Sejm przyjął w 1976. Niedługo potem przyszło zaangażowanie w działalność KOR-u, kolportaż wydawnictw drugiego obiegu, a wreszcie „Solidarność” i wspieranie studentów w trakcie akcji strajkowej zmierzającej do rejestracji NZS-u.

W stanie wojennym Tatarowski był internowany w więzieniach w Łowiczu, Łęczycy, Kwidzynie. Przesiedział pełne dziesięć miesięcy i wobec braku perspektyw, zdecydował się na emigrację do USA. Miał to być wyjazd w jedną stronę, o czym został nie tylko poinformowany, ale też taki paszport otrzymał. Więc trudne lata, bez jakiejkolwiek stabilizacji w Los Angeles, uwieńczone jednak perspektywą stałej pracy w Rozgłośni Polskiej RWE w Monachium. Powrót do Europy, szybka nauka nowego zawodu dziennikarza, komentatora i publicysty radiowego, kolejne dziesięć lat stabilizacji. A co najważniejsze – przekonanie o ważności tego, że pozostaje wierny swoim przekonaniom i że działa dla Polski. Wiem, słuchałem go czasami, częściej mój ojciec, który znał ze słyszenia wszystkich chyba dziennikarzy Wolnej Europy, więc kiedy mówiłem mu, że Konrad Tatarowski to mój kolega, rosłem w oczach swojego taty.

Dziennikarskie rozczarowania i uniwersyteckie spełnienie

Po zakończeniu misji – przez Radio i przez Konrada – powrót do kraju próby zakorzenienia się w dziennikarstwie. Próby przeniesienia doświadczeń i metod znanych z RWE do Radia Łódź, „Dziennika Łódzkiego” nie przyniosły powodzenia. Za to powrót na uniwersytet już tak. Wykłady, doktorat i habilitacja, publikacje naukowe, książki, współpraca z ważnym w Łodzi periodykiem „Tygiel Kultury”, profesura w końcu.

Teraz dostajemy to pełne zdarzeń, emocji, wzlotów, ale i rozczarowań życie inteligenta w postaci autobiografii. Zbudowanej z różnych materiałów, łączącej wątki, zdarzenia, wspomnienia, refleksje, obserwacje. Fragmenty ubeckich dokumentów i wyimki z osobistego pamiętnika – dziennika; listy z rodzinnego archiwum i więzienne grypsy, pisane do żony i korespondencja od żony i córki; wiersze powstające w różnych okresach, kiedyś dawno publikowane, teraz z autokomentarzem; cytaty z audycji i artykułów autorskich oraz tekstów innych autorów.

Życie poskładane

Książka, w której Konrad Tatarowski opisał, a po trosze i poskładał, pozlepiał swoje życie, jest dokumentem, którego wartość ocenią i docenią zapewne zawodowi historycy, badacze mediów oraz życia codziennego w Polsce drugiej połowy XX wieku i pierwszych dwóch dekadach wieku XXI.

Nie mam wątpliwości, że autor podejmując niemały trud przedstawienia siebie i swoich losów na przestrzeni ostatniego półwiecza czynił to w przekonaniu, że tworzy materiał źródłowy. Sam będąc źródłem, uczestnikiem, świadkiem, w jakimś stopniu kreatorem, starał się wszędzie tam, gdzie to było możliwe podeprzeć swoje relacje dokumentami. Osobistymi najczęściej, jak wspomniane listy czy grypsy albo niektóre cytowane lub reprodukowane dokumenty, ale też przez siebie samego sporządzanymi charakterystykami kilku osób, z którymi siedział w więzieniu. Wartość takich notatek i zapisków z pewnością rośnie wraz z upływem czasu.

Kamień i lawina

Poza bezspornym walorem dokumentalnym książki, który wzmacniają przypisy i indeksy – osobowy i miejscowy, jest to znakomita lektura. Można ją czytać jak pamiętnik okresu dojrzewania, jak literaturę inicjacyjną, jak pamiętnik spiskowca i relacje podróżnika. Właściwie wiele jest sposobów lektury i odczytania, ale najważniejsza dla mnie jest szczerość autora w pisaniu o sobie, swoich bliskich, swoich dalszych i swoich dalekich – jeśli bowiem ktoś znalazł się książce, z pewnością był albo jest w kręgu „swoich”. O nie-swoich czasami wspomina, ale nie zawsze wymienia ich imiona czy nazwiska. I on i my wiemy, że byli, ale pamiętnik nie musi być księgą donosów. Podobnie jak nie musi, nie powinien epatować ekshibicjonizmem w wielorakim znaczeniu.

Im więcej książka znajdzie czytelników, a autor naśladowców w sposobie narracji – powściągliwej, bez rozbuchanych emocji – tym lepiej. Dla czytelników, dla historyków, dla naśladowców opowiadających swoje małe lub nie tylko małe historie. Każdy, będąc jednym z kamieni, po których przetoczyła się lawina, wpłynął na jej kształt i może dać świadectwo.

 

Książka: Konrad W. Tatarowski, „Bieg z przeszkodami. Autoportret w pękającym zwierciadle” opublikowana w serii „Pokolenie Solidarności” staraniem Instytutu Literatury oraz Fundacji Centrum Dokumentacji Czynu Niepodległościowego; wydała ją Księgarnia Akademicka w Krakowie w 2023 roku