O kojarzących się z grą komputerową kandydatach KO pisze CEZARY KRYSZTOPA:Pokemony

Jest taka gra, serial filmowy, właściwie chyba dużo różnych gier i innych mniej i bardziej interaktywnych, wirtualnych przestrzeni, pod wspólną nazwą „Pokémon”. Niech mi wybaczą ich wszystkich znawcy, ja wiem to dosyć powierzchownie, ale jeśli dobrze zrozumiałem, chodzi w tym wszystkim o to, żeby chwytać różne dziwadła do takiej kuli zwanej „pokeball”, a potem używać ich w do walki.

Było to moje pierwsze skojarzenie po prezentacji list Koalicji Obywatelskiej. Opozycja nie po raz pierwszy pilnuje pewnego rodzaju parytetu. Otóż tak jak wcześniej, jak twierdzą niektórzy, Palikota, czy Petru, musi mieć koniecznie kogoś z kategorii „polityczny pajac”. Wszystko wskazuje na to, że w tej roli został obsadzony, a przynajmniej robi wszystko żeby mnie o tym przekonać, dzielny Michał Kołodziejczak.

Mistrz Pokémon

Najwyraźniej nie od rzeczy jest również posiadanie w swojej drużynie, nie wiem dlaczego przychodzi mi tu zaraz na myśl Pani Poseł Klaudia Jachira, „politycznej wariatki”, której to roli tym razem być może będzie usiłowała sprostać obdarzona donośnym głosem i umiejętnością opowiadania kompletnych kocopołów z poważną miną i z miedzianym czołem – Jana Szostak.

Jeśli dodamy do tego byłego współpracownika peerelowskich służb Bogusława Wołoszańskiego i nowe, jeszcze bardziej fantastyczne wcielenie Janiny Ochojskiej – Aleksandrę Wiśniewską, myślę, że spokojnie możemy, odkładając na bok uprzedzenia, uznać Donalda Tuska za „mistrza Pokémon”.

Co ciekawe, podobny mechanizm obserwuję nie tylko w świecie twardej polityki. Otóż przy okazji obchodów rocznicy Sierpnia 80’ w Europejskim Centrum Solidarności (przypominam, że Solidarność od dawna nie ma z nim nic wspólnego), wręczone zostaną tzw. „Medale Wolności Słowa”.

Odpowiedni pokeball

Do medali nominowani zostali tacy ludzie jak prof. Barbara Engelking, według której „dla Polaków śmierć to była kwestia biologiczna, naturalna, śmierć jak śmierć. Dla Żydów to była tragedia, dramatyczne doświadczenie, metafizyka”. Czy też tacy jak Zbigniew Hołdys, który nazwał ostatnio usiłujących korzystać z wolności słowa „symetrystów” – „szmalcownikami” – za „bezkompromisową obronę liberalnych i demokratycznych wartości, bez względu na konsekwencje”. Małżeństwo Owsiaków, bynajmniej nie za talenty biznesowe.

A „wykład o etyce Solidarności”, wygłosi (tadam!) dr Michał Bilewicz. Tak, tak, ten sam, który ukuł pojęcie „antysemityzmu wtórnego”, który w przypadku Polaków ma się objawiać m.in. „kultem Żołnierzy Wyklętych” czy „niechęcią do finansowania Muzeum POLIN”.

Co oni mają wspólnego z „Solidarnością”? Nie muszą mieć nic, ponieważ to nie oni mają tu „budować mit Solidarności”, tylko pasożytniczo wykorzystywany przez ECS „mit Solidarności” ma budować ich, tak żeby jako odpowiednio zbudowane dziwadła, zamieszkiwali właściwy „pokeball” oczekując momentu, w którym zostaną użyci zgodnie z przeznaczeniem.