Do szacunku dla dobrych rad nawołuje STEFAN TRUSZCZYŃSKI: Posłuchajcie Andrzejewskiego

P. Ł. J. Andrzejewski; Władysławowo Fot. domena publiczna/ Wikipedia

Przedwyborczy bełkot medialny staje się nie do zniesienia. Już nikt nikogo nie słucha, a wszyscy naraz nadają. To ma być kampania wyborcza?!

Trzeba się uspokoić. Niech zaczną media. Zamiast zalewać nas potokiem informacji – w tym odgrzewanych do znudzenia – szumem dezinformacji i kłamstw – ograniczmy się do nadawania wypowiedzi ludzi mądrych. Z obu stron barykady. W Hallerowie, czyli we Władysławowie odpoczywa po wieloletniej skutecznej pracy mądry, bardzo zasłużony w obronie naszych uczciwych obywateli, mecenas Piotr Łukasz Juliusz Andrzejewski. Dobrze byłoby, żeby jeszcze raz stanął w szranki. Właśnie teraz gdy Ojczyzna jest znowu w pilnej potrzebie. Rządzić to mu nie dadzą, zresztą i on sam już tego nie chce. Nie będzie kandydował w nadchodzących wyborach (a szkoda!) ale doradzać i to konkretnie Prezesowi, Premierowi i Prezydentowi powinien. Wszędzie tam niestety są wprawdzie tabuny doradców, ale to na ogół ludzie mało odważni (delikatnie mówiąc) sugerujący to, czego szef chce. Tak to już jest – schlebiacze i lizusy zawsze mają się lepiej (oczywiście do czasu!).

Polityk, adwokat, działacz opozycji demokratycznej w PRL, senator I, II, III, IV, VI i VII kadencji Senatu, sędzia Trybunału Stanu, rodem Warszawiak, absolwent Uniwersytetu Warszawskiego z wyboru i rodziny o wspaniałych niepodległościowych korzeniach – teraz mieszkający za bałtycką morską wydmą we Władysławowie. Senator żyje teraz nad otwartym morzem, w pięknym modernistycznym pensjonacie „Solmare” wybudowanym przez rodziców Wandę i Aleksandra Andrzejewskich właśnie w Hallerowie w 1936 roku. W tym miejscu w groźnych dla Polski chwilach zbierała się opozycja, a w 1982 ubeckie bojówki go podpaliły niszcząc archiwum i część budynku.

3 czerwca 2007 roku do ówczesnego premiera Rządu Rzeczpospolitej Polskiej Jarosława Kaczyńskiego mec. P. Ł. J. Andrzejewski pisał:

„Wychodząc z akceptowanej w prawie cywilizacji łacińskiej zasady prawa międzynarodowego: pacta sunt servanta, należy uznać aktualne próby podważenia zasad funkcjonowania Unii Europejskiej jako zintegrowanych działań podmiotów prawa międzynarodowego jakimi są Wspólnoty Europejskie i poszczególne państwa, które to działania mają ugruntowaną aktualnie podstawę prawną w Traktacie Nicejskim, za wymagające szczególnego uzasadnienia w myśl drugiej zasady mogącej usprawiedliwić zmianę obowiązujących powszechnie ustalonych reguł funkcjonowania Unii brzmiącej rebus sic standibus*.

Polska jak i 10 innych państw europejskich, kierując się zasadą domnimania wiarygodności dotychczasowych podmiotów tworzących podstawy funkcjonowania Unii Europejskiej, przystąpiła do tej formacji na ustalonych i jednomyślnie w drodze kompromisu przyjętych na warunkach i zasadach określonych w aktach akcesyjnych znajdujących oparcie w Traktacie Nicejskim.

Propozycję podważenia istniejącego status quo w oparciu o wątpliwy co do jakości poprawności prawnej, a nadto odrzucony przez część państw wspólnot tworzących Unię projekt tzw. nowego traktatu konstytucyjnego Unii Europejskiej uważam za nieaktualną i niewartą próby jego reanimacji.

Projekt ten narusza szereg fundamentalnych zasad obowiązujących dotąd w prawie międzynarodowym, jak m.in. zasady równowagi i równości stron – jedno państwo – jeden głos materii dotyczącej każdego z członków wspólnot tworzących Unię – połączonej z zasadą suwerenności państw – członków wspólnoty.

Próba politycznego narzucenia poglądów i rozwiązań sprzecznych z tymi zasadami winna być poddana dalszym negocjacjom” – pisał 16 lat temu Andrzejewski.

(…) „Sfera spraw regulowanych tzw. prawem unijnym mającym priorytetową przewagę nad prawem wewnętrznym poszczególnych krajów tworzących kompleks unijnych dotyczy dwóch przedmiotów regulacji: praw i obowiązków obywateli państw zjednoczonych w Unii i praw i obowiązków państw tworzących Unię jako podmiotów prawa międzynarodowego.

Ten podział przedmiotu regulacji prawnej winien znaleźć odzwierciedlenie w trybie stanowienia prawa odrębnym dla każdej z tych grup przedmiotu regulacji. W jednym i drugim przypadku uważam za wskazane odwołanie się do zasady równości podmiotowej. Podmiotowość obywateli państw Unii Europejskiej zgodnie z zasadą równości reprezentatywności każdego z nich uzasadnia zasadę głosowania podwójną większością w zakresie praw i obowiązków każdego obywatela Unii.

Podmiotowość państw członków Unii w obrębie ius gentium i równość ich traktowania z poszanowaniem ich suwerenności w dziedzinie międzynarodowej wymaga odrębnej zasady głosowania w oparciu o równą reprezentatywność w myśl reguły jedno państwo – jeden głos.

Podział podmiotu regulacji na to, co dotyczy państwa jako podmiotu prawa międzynarodowego i na to, co dotyczy osób jako podmiotów prawa prywatnego, wskazuje władzy Unii dla każdej z tych grup podmiotów odrębne uwarunkowania.

Osobnym problemem jest pominięcie trybu stanowienia prawa wspólnotowego nie przez organy władzy wykonawczej Unii, ale władzy ustawodawczej i powrotu do monteskiuszowskiej tradycji podziału władz, a nie jej zagmatwanego pomieszania, jak to ma miejsce obecnie.

Odrzucony projekt traktatu konstytucyjnego narzucony przez tzw. Konwent nie spełnia podstawowych standardów w tym zakresie.

Nawiązując do polskiej tradycji opartej na maksymie, aby będąc „wolnym od hańbiących przemocy nakazów” – cenić drożej nad życie wolność wewnętrzną, niepodległość zewnętrzną i suwerenną egzystencję polityczną Narodu Polskiego i jego członków – pozwalam sobie na skierowanie na ręce Pana Premiera wyżej przedstawionej propozycji do rozważenia w nadchodzących negocjacjach” – podsumował P. Ł. J. Andrzejewski i w liście do Jarosława Kaczyńskiego z 3 czerwca 2007 r.

*                           *                           *

To nie jest już dziś głos wołajacego na puszczy. To jest rdzeń suwerenności. Warto krzyknąć: Andrzejewski wróć. W dodatku nie będzie lepszego reprezentanta spraw morza – ludzi, historycznie morskiej polski i współczesnej okradzionej morskiej gospodarki naszego kraju – flota, stocznie, rybołóstwo. W tych sprawach Kaszubi i w ogóle mieszkańcy pomorza powinni pilnie się zjednoczyć. Zaniedbany skarb przyrodniczy, bastion obronności Półwysep Helski, skorumpowane Wybrzeże Środkowe i niemczony Szczecin – to marnotrawstwo musi ustać poprzez wybór nowych ludzi. I te tereny muszą być reindustrializowane. Przy tej pracy potrzebny jest właśnie ktoś taki jak Andrzejewski z jego wiedzą, wrażliwością i wrodzonym uporem w działaniu. Do 15 października jest jeszcze trochę czasu. Przekrzykiwanie się warto zastąpić dobrą radą – i w sprawach krajowych i zagranicznych.

Zacznijmy od „A”, od Andrzejewskiego.

 

* [łac., 'w takim stanie rzeczy’], klauzula dopuszczająca zmianę umowy w przypadku zmiany okoliczności, w jakich została zawarta.