O medialnych echach wojny pisze STEFAN TRUSZCZYŃSKI: Zło dobrem..?

Bombardowany zakład Azowstal - symbol oporu Mariupola i całej Ukrainy; Fragm. fot.: z t.me/mariupolrada/ Ukrayina Moloda
Z AUTOPSJI: w sklepie spożywczym. Trzy kobiety w kolejce przed kasą rozmawiają po rosyjsku. Obsługuje Ukrainiec – wiem, bo kupuję tu codziennie. To uprzejmy i kompetentny sprzedawca. Gdy dochodzą do niego rosyjskie słowa przerywa nabijanie cyferek na kasie, obchodzi ladę, podchodzi do kobiet i gwałtownym gestem pokazuje ręką na drzwi. Mówi głośno: – Won! Bez słowa wyszły. Mężczyzna jeszcze chwilę stoi. Słyszę, jak mówi: to nasze kobiety, dzieci nie mają co jeść, a ja będę obsługiwał te…

ZASŁYSZANE: przekazana mi obserwacja poczyniona przez kolegę. Również rzecz działa się w sklepie spożywczym, ale innym. W tym wypadku za kasą stał Rosjanin. Klientki, dwie dziewczyny przekomarzają się. W powietrzu śpiewna wschodnia nuta, ale ukraińska. Sprzedawca nagle odzywa się do nich: – Tu się mówi po polsku albo po rosyjsku! W kolejce do kasy stoi kilka osób. Zapada cisza i nagle wszyscy wybuchają gromkim śmiechem. Rosjanin spuszcza głowę, podaje paragon i nic już nie mówi.

***

W „Gazecie Wyborczej” pod winietą duże zdjęcie z Mariupola. Na noszach ranny żołnierz, w bandażach. Wynoszą go po 82 dniach bohaterskiej walki. Tytuł przy notatce: KLĘSKA AZOWSTALU.

Jaka klęska! To wielkie symboliczne zwycięstwo po zaciętej walce, po skutecznej obronie chroniących tu życie cywilów. Ci, którzy to piekło na ziemi wytrzymali tak długo to zwycięzcy. Niech świat teraz czuwa nad tym co zrobią Rosjanie z bohaterskimi Ukraińcami. Jest już groźnie. Dlaczego od razu nie przekazali ciężko rannych Ukraińcom. Co ci mordercy znowu kombinują?

Załóżmy, że użyte w GW słowo klęska to niedopatrzenie, błąd wynikający z głupoty redaktorów. Choć teraz na ogół reakcje „Wyborczej” o wojnie nie odbiegają od normy, potępiają agresję i Putina. Jednak na ten skandaliczny tytuł trzeba zwrócić uwagę. Może wynika on z kompleksu klęski wydawniczej, który zapanował na Czerskiej. Nakład gazety przekraczał 300 tysięcy egzemplarzy dziennie, a ostatnio wynosi zaledwie 61 tysięcy. To jest symptom klęski.

Ukraińcy żadnej klęski nie ponieśli. Już w piątek rano nadszedł meldunek od dowódcy obrony Azowstalu, że część oficerskiej kadry pozostała w podziemiach z bronią w ręku, że coś jeszcze szykują. Módlmy się, aby im się udało.

Ukraińcy klęsk nie ponoszą. Walczą na wschodnich rubieżach z napastniczą armią, która nie składa się z żołnierzy, a z morderców ludności cywilnej, którzy za doznawane na froncie prawdziwe klęski mszczą się zabijając starców, kobiety i dzieci, niszczą ich domy, szpitale i szkoły.

Domy będą odbudowane, ale życia zamordowanym i zbezczeszczonym nikt już nie przywróci.

O bestialstwie, o wojnie na Ukrainie trzeba pisać jak najwięcej. Ale trzeba przy tym myśleć, ważyć każde słowo.

***

Niedawno dwukrotnie w studiach komercyjnych telewizji widziałem i słuchałem dwóch ważnych naczelnych redaktorów – „Polityki” i „Rzeczpospolitej”. Obaj panowie – Baczyński i Chrabota – kpili z powracającego w mediach oskarżenia, że to Rosjanie, a konkretnie Putin, są sprawcami mordu 96 wybitnych Polaków. Wierzę, że Amerykanie ujawnią w końcu zdjęcia satelitarne z lotu i zniszczenia Tupolewa, bo na pewno ten ważny lot był rejestrowany. To co teraz robi Putin to jeszcze tym panom za mało by uznać nikczemność rosyjskiego wodza, którego haniebne rozkazy wykonują zbrodniczy podwładni. Podobne opinie co wspomniani naczelni wygłasza nadal Radosław Sikorski. To zdrajcy Polski. Doczekamy się smoleńskiej prawdy i na zawsze ta zbrodnia pozostanie w pamięci Polaków. Lepiej milczcie. Będziecie się wstydzić.

***

Aleksander Rowiński zmarły niedawno wybitny dziennikarz i pisarz napisał przed laty książkę o młodości Onufrego Zagłoby. Skrzetuski ma „Ogniem i mieczem”, Kmicic „Potop”, Mały Rycerz „Pana Wołodyjowskiego”. Zagłoba, przecież również pierwszoplanowy bohater powieści pisanych ku pokrzepieniu serc, jest zupełnie nieznany – skąd pochodził, jaką miał młodość. Jest o nim dopiero, gdy pan Onufry liczył już 47 lat.

Aleksander Rowiński napisał grube tomisko pt. „Pan Zagłoba” i wydał je w Agencji Wydawniczej „Ostroróg” z pięknymi ilustracjami Włodzimierza Kuklińskiego. Powieść zaczyna się tymi oto proroczymi słowy: „Straszne widmo zawisło nad światem – widmo Kremlina (tak ongiś zwano Kreml). Dostrzegają jego złowieszczy wpływ nieliczni, a niektórzy potrafią przeczuć na kogo wypuści stąd jady trupie. Przeklęte miejsce. Nie pokochał go Bóg, więc oddał je Szatanowi. Razem z tymi złotymi monastyrami”.

Aleksander Rowiński napisał te słowa wiele lat temu.

Mówimy: zło dobrem zwyciężaj. Polacy tak czynią.