O niektórych uchwałach kongresu EFJ pisze HUBERT BEKRYCHT: Zmartwienia i beztroska

Zebranie Ogólne Delegatów EFJ - Izmir 14 zerwca 2022 roku Fot.: HB

Po Zebraniu Ogólnym Europejskiej Federacji Dziennikarskiej (European Federation of Journalists – EFJ), które odbyło się w połowie czerwca 2022 roku w Izmirze pozostały nie tylko gorące wspomnienia o temperaturze 35 stopni Celsjusza, przy sporej wilgotności. W Turcji wybrano nowe władze EFJ, przyjęto kilkanaście uchwał. Niestety, moim zdaniem, większość delegatów nie zdaje sobie sprawy z powagi międzynarodowego kryzysu i sytuacji dziennikarzy po rosyjskiej inwazji na Ukrainę oraz w stosującej represje wobec reporterów Turcji. Na kongresie EFJ, zamiast w całości poświęcić obrady tym właśnie problemom, rozmawiano też o wielu tematach zastępczych zniekształcających obecny obraz naszej profesji.

Wobec kryzysu społeczno-ekonomicznego spowodowanego najpierw pandemią a teraz brutalną rosyjską agresją na Ukrainę oczekiwano, że, główny akcent kongresu położony zostanie na sytuację m.in. dziennikarzy w napadniętym przez Moskwę kraju i przypadki łamania wolności słowa nad Bosforem poprzez represjonowanie przedstawicieli tureckich mediów. Nic z tego. Owszem, te problemy także omawiano, ale w kontekście wyborów nowych władz EFJ, nie poświęcono im – moim zdaniem – tyle uwagi, ile należało. Oprócz piszącego te słowa reprezentanta jednej z trzech, za to największej, organizacji dziennikarskiej w Polsce, czyli SDP, potwierdzili to zresztą dziennikarze z Ukrainy, Litwy i kilku innych krajów środkowo-wschodniej części Europy oraz sporo reprezentantów Turcji.

                                                                    Inwazja

Zresztą podczas zjazdu na stronie internetowej EFJ próżno było szukać wzmianek o Ukrainie, zresztą, poza informacją o wyborze Chorwatki Mai Sever na nową szefową Europejskiej Federacji Dziennikarskiej, w ogóle niewiele było o zjeździe w Izmirze. Dwa dni po jego zakończeniu w oficjalnym medium EFJ w sieci ukazały się wieści o więzionych w Turcji dziennikarzach, o czym też rozmawialiśmy podczas kongresu. Nie ma na stronie EFJ jakiegokolwiek symbolu solidarności z Ukrainą – akcent kolorystyczny, flaga…

A jakie podczas zjazdu wybrano sposoby natychmiastowego przeciwdziałania rosyjskiej propagandzie wykrzywiającej obraz wojny obronnej, którą prowadzi odpierająca moskiewską inwazję Ukraina? Nie było ich wiele. Omawiany był projekt uchwały – rezolucji autorstwa Narodowej Unii Dziennikarzy Ukrainy NUJU „O odpowiedzialności rosyjskich dziennikarzy za podżeganie do wojny”. Projekt poparł także delegat drugiej organizacji ukraińskiej Niezależnego Związku Zawodowego Mediów Ukrainy IMTUU oraz reprezentanci Litwy, Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i kilku innych delegatów, głównie z centralnej i wschodniej Europy.

Przypomnieć należy, że ogólnie sytuację w EFJ porównać można do Unii Europejskiej, w której prym wiodą kraje bogate: Niemcy, Francja, Włochy, państwa skandynawskie, a reprezentanci wschodniej i centralnej części kontynentu są nieustannie pouczani, co do tego, jaka powinna być solidarność między członkami Wspólnoty z dwunastoma gwiazdami na fladze.

Kilka poprawek zasadniczo zmieniających, a według niektórych delegatów nawet łagodzących treść rezolucji ukraińskiej, zgłosili brytyjscy dziennikarze z Narodowej Unii Dziennikarzy (National Union of Journalists – NUJ). Korekty Wyspiarzy, choć nie są oni już w UE, poparły delegacje dziennikarskie z krajów tzw. Starej Europy, m.in. Niemiec, Francji i Belgii oraz niektórych państw skandynawskich. Polityczna poprawność znowu wyszła z cienia i świetnie rozwijała się zasilana przez tureckie upały 13 i 14 czerwca 2022 roku.

                                                                           Poprawki

Po co poprawki? Wydawało się, że chciano nieco „uspokoić atmosferę” po tym, jak – zdaniem reprezentantów sporej części południa kontynentu – „napiętnowano wszystkich dziennikarzy rosyjskich” – taką tezę wygłaszali potem w kuluarach zjazdu już nie tylko Włosi, Hiszpanie i przedstawiciele krajów bałkańskich.

Pierwsza brytyjska poprawka stanowiła, że „Zgromadzenie Ogólne potępia niesprowokowaną rosyjską inwazję na Ukrainę”. Przyznać należy, że ktoś tu był bardzo ostrożny wobec ewidentnych zbrodni na cywilach, których dopuścili się mordercy w mundurach rosyjskich.

Druga poprawka firmowana przez brytyjski NUJ: „Po słowach ‘niszczycielska propaganda, dezinformacja i podżeganie do nienawiści wobec Ukraińców’, usuwa się następującą po tym część zdania – ‘która przygotowywała do zakrojonej na szeroką skalę inwazji rosyjskiej wraz z nagromadzeniem czołgów i pocisków’ – i zastępuje się to: ‘były częścią strategii Putina, wraz z rozmieszczeniem czołgów, rakiet, samolotów i jednostek wojskowych w pobliżu granicy z Ukrainą’”. Zatem, poprawka ta ma – wg. bogatej Europy „wyjaśnić”, że „strategia Putina” to nie to samo, co „rosyjska inwazja”. Chodziło chyba o to, aby tak często nie pisać „rosyjska”, rosyjski”, kiedy można napisać „putinowski”, putinowska”. Paranoja? Tak, ale to trwa od lat, bo Europa potrzebuje rosyjskiego gazu. I boi się bardziej Rosjan niż Putina.

W przerwie, przy wybornej tureckiej kawie, brytyjscy delegaci i ich akolici z innych krajów tłumaczyli brzmienie poprawki tym, że „nie wszystko, co rosyjskie jest putinowskie”. Była to próba relatywizowania i dowodzenia, że są „dobrzy i źli” Rosjanie, a ponieważ proponujące poprawki brytyjskie stowarzyszenie dziennikarzy nie jest tak konserwatywne jak realnie wspierający Ukrainę rząd Borisa Johnsona, można mieć w przypadku niektórych dziennikarzy – delegatów z NJU do czynienia z syndromem ostrożności nazywanym w naszej części Europy syndromem „pożytecznych idiotów”.

Poprawka trzecia: „usunąć wszystkie pozostałe punkty rezolucji (autorstwa Ukraińców – red.) i zastąpić je następującymi zdaniami…”. Wymienię tylko trzy z poprawek rezolucji proponowanej przez dziennikarzy brytyjskich, przy wsparciu, pozostałych delegacji tzw. Starej Europy, zamiast oryginalnego tekstu Ukraińskiego, w którym piętnowano po prostu wszystkich Rosjan, także dziennikarzy, którzy nie sprzeciwiają się barbarzyńskiej agresji Moskwy na Ukrainę.

Oto „złoty środek” w rezolucji stygmatyzującej Rosjan – najeźdźców i ich propagandystów – zdaniem delegatów zasobnych i stabilnych, na razie, państw m.in. członków UE oraz Wielkiej Brytanii:

„Zgromadzenie Ogólne EFJ zauważa, że rosyjskie media, w większości, odegrały rolę wspierającą inwazję Putina (…)”.

„Zgromadzenie Ogólne EFJ zauważa, że rosyjscy dziennikarze zostali poddani silnej presji, aby opublikowali materiały wspierające wojnę, pod groźbą kary więzienia (…).”

„Zgromadzenie Ogólne EFJ zauważa, że odnotowuje odważne decyzje ze strony niewielkiej liczby rosyjskich dziennikarzy, którzy – pomimo poważnego ryzyka dla nich samych – publikowali wiadomości rzetelniej odzwierciedlające sytuację, a wielu rosyjskich dziennikarzy wybrało emigrację (wygnanie) zamiast współudziału”.

Ukraińcy wnioskodawcy, z poparciem delegatów Litwy i Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich oraz kilku reprezentantów innych krajów, nie zgodzili się na takie – kolejne już – relatywizowanie i „wybielanie” rosyjskich dziennikarzy. Oj, znowu ci dobrzy Rosjanie. Tacy jak „redaktor” Owsjannikowa, która wspólnie z Putinem zakpiła sobie z opinii publicznej na całym świecie i jest teraz niemiecką reporterką swobodnie nadającą korespondencje z Moskwy.

Po kilku godzinach „perswazji” ze strony władz EFJ i mających większość delegatów na zjazd krajów starej UE, przedstawiciele ukraińskich stowarzyszeń i związków przystali na kompromis, któremu bliżej było do pierwowzoru projektu autorstwa NUJU i bez nieco naiwnych poprawek proponowanych przez zwolenników „ostrożnych posunięć” wobec rosyjskich dziennikarzy, którzy „nie wsparli oficjalnie agresji Moskwy i rosyjskich zbrodni wojennych na Ukrainie”. Choć na poziomie semantycznym pozostała forma radykalna, to niuanse kompromisu stworzyły furtkę do przyjęcia równie ważnej dla ukraińskich dziennikarzy i dziennikarzy w każdym demokratycznym państwie, uchwały EFJ o ratowaniu mediów w wyniszczonym rosyjskim atakiem kraju.

                                               Wsparcie dla dziennikarzy z Ukrainy

A w najważniejszym fragmencie rezolucji EFJ skierowanej m.in. do KE i PE czytamy, że EFJ popiera działania mające „zatwierdzić program wspierania niezależnych mediów ukraińskich i ustanowić Fundusz Wsparcia Mediów; zrealizować w Europie specjalne programy wsparcia ekonomicznego dla ukraińskich dziennikarzy i mediów w celu ratowania niezależnych mediów ukraińskich” – przewiduje rezolucja przyjęta przez Europejską Federację Dziennikarzy 14 czerwca 2022 roku w Izmirze.

Niestety, sprawy dziennikarzy na zniszczonej wojną Ukrainie i represje wobec tureckich mediów skutecznie schodziły na drugi plan, bo dyskutowano długo, o przyjętych potem, uchwałach dotyczących równości płci i środowisk LGBT, które z radością poparła większość delegatów. To prawo demokracji, ale, na Boga, świat jest na krawędzi III wojny światowej i – najczęściej rzekoma – dyskryminacja środowisk homoseksualnych nie jest tak istotna, jak to, że wkrótce rozlewająca się rosyjska fala totalitaryzmu może wyeliminować jakiekolwiek prawa osób LGBT. Bo napadnięte państwa przestaną być suwerenne i demokratyczne, toteż nie będzie żadnych praw dla mniejszości seksualnych. Tego większość delegatów nie rozumiała lub nie chciała rozumieć.

Obserwowałem zainteresowanie takimi tematami zastępczymi jedynego, spoza SDP (2,8 tys. członków wg. danych EFJ), delegata z Polski – Krzysztofa Bobińskiego z Towarzystwa Dziennikarskiego (100 członków – EFJ) powstałego na fali krytyki zmian w mediach publicznych po 2015 roku. Bobiński reprezentował także Stowarzyszenie Dziennikarzy Rzeczypospolitej Polskiej będące spadkobiercą utworzonego w stanie wojennym Stowarzyszenia Dziennikarzy PRL. SDRP wg. dokumentów federacji liczy 350 osób. Sam zaś redaktor Bobiński był niedawno jeszcze prominentnym działaczem SDP, ale 8 lat temu po przegranych z Krzysztofem Skowrońskim wyborach na stanowisko prezesa stowarzyszenia, odszedł obrażony. Potem współtworzył Towarzystwo Dziennikarskie, którego głównym celem wydaje się być zwalczanie PiS i tropienie „przychylnych” rządowi mediów.

                                                                 Nie taka zła Polska

Delegat TD kilka razy zabierał głos, m.in. na temat równości płci. Bobiński przedłożył też projekt przyjętej zresztą później uchwały, w której, Towarzystwo Dziennikarskie potępia Polskę, czyli własny kraj, za to, że przedsiębiorstwo państwowe Orlen kupiło na wolnym rynku od niemieckich przedsiębiorców koncern prasowy Press. W uchwale napisano, że to rządowy plan zdominowania prasy regionalnej przed wyborami samorządowymi. Wystąpieniu delegata TD przysłuchiwała się delegatka jednego ze stowarzyszeń dziennikarzy szwajcarskich i potem – ku zdziwieniu wszystkich – powiedziała, że u Helwetów jest gorzej z wolnością prasy niż w Europie Środkowej i Wschodniej. Podkreśliła, że w Szwajcarii większość lokalnej prasy usiłuje kontrolować tamtejszy sektor bankowy. Czyli, delegat TD nie mógł cieszyć się opinią jedynego reprezentanta mediów kraju zawłaszczanego przez „antydemokratyczny” rząd powiązany z biznesem.

Przebiegły do bólu plan Towarzystwa Dziennikarskiego nie wypalił także podczas, złożonego przez Bobińskiego wniosku, w sprawie przyjęcia uchwały o pilnej potrzebie obrony niezależnych mediów publicznych w Europie. Uchwała została przyjęta, ale było tam napisane, że oprócz Polski, ryzyko pozbawiania niezależności mediów publicznych występuje także w 14 innych krajach Europy, m.in. w Austrii, Bułgarii, Chorwacji, na Cyprze, w Grecji, na Węgrzech, na Malcie, w Czarnogórze, Macedonii Północnej, Turcji, Rumunii, Słowenii a nawet we Włoszech. I znowu klops, bo ponownie TD nie udało się udowodnić, że w Polsce jest gorzej niż gdzie indziej.

Reasumując większości delegatów EFJ nie martwiło to, że jeśli w europejskiej polityce i europejskim dziennikarstwie nie nastąpi ostra reakcja na rosyjską inwazję na Ukrainę, może i ich kraje zostaną kiedyś podporządkowane Moskwie. Nie martwiły prawie nikogo ukryte gdzieś w państwach UE rosyjskie agentury i ośrodki kremlowskiej propagandy rozsiane po całym kontynencie. Nie martwiły większości delegatów EFJ niesprawiedliwe osądy dziennikarstwa w krajach centralnej i wschodniej części kontynentu.

A mnie takie problemy martwią. Zastanawiam się więc, jak będzie wyglądał następny zjazd EFJ? Bo to niestety tylko kwestia czasu, kiedy ignorowane przez Europejską Federację Dziennikarzy sprawy staną się pierwszoplanowymi tematami kolejnego zjazdu. Obyśmy tylko zdążyli przed końcem znanego nam świata.