WALTER ALTERMANN: Ford, pacyfizm i NATO po francusku (2)

Fot. arch.

 W czasie okupacji krążył po Polsce taki dowcip. Rozmawiają Hitler, Stalin i Roosevelt. Hitler mówi: W tej wojnie zwycięży rasa. Na to Stalin: Zwycięży masa. A na końcu mówi Roosevelt: Zwycięży, jak zawsze, kasa.

Stało się tak jak powiedział prezydent USA. Niemcom w końcu zabrakło pieniędzy, materiałów do produkcji uzbrojenia i ropy naftowej. A ZSRR niewiele by zdziałał bez amerykańskiej pomocy, czyli bez dostaw amerykańskich samolotów, ciężarówek i czołgów. Władcy ZSRR, a potem Rosji nigdy nie ujawnili swemu narodowi jak wielka i jak znacząca była ta amerykańska pomoc w sprzęcie. A wreszcie… bez sprzedanych przed wojną jeszcze amerykańskich ciągów produkcyjnych, ciągów technologicznych do prowadzenie taśmowej produkcji uzbrojenia, ZSRR nie byłaby w stanie produkować potrzebnego jej uzbrojenia. Wolą podtrzymywać stalinowski mit, że zwyciężyła wielka miłość do mateczki Rosji.

Ten miły starszy pan Henry Ford

Kochany przez świat Ford, za to, że pierwszy wprowadził taśmową produkcję samochodów, miał też mroczną stronę swej osobowości. Był jawnie zafascynowany Hitlerem i hitleryzmem – oczywiście przed wojną. Przemysłowca i dyktatora łączyła choćby eugenika, czyli wiara, że trzeba wyhodować rasę lepszych ludzi. Ford był zafascynowany Hitlerem, jego dążeniem do swoistej „mechanizacji” życia społecznego, sprowadzenie jednostek do roli elementów dobrze działającej maszyny. Dla Forda i Hitlera liczyły się: sprawne państwo i jego „efekt produkcyjny”. Jednostki i całe społeczeństwo według Forda miały być krańcowo uprzedmiotowione.

Hitlera i Forda łączył też jawny antysemityzm. Henry Ford był autorem serii artykułów pt. „Międzynarodowy Żyd, najważniejszy problem świata”. W hitlerowskich Niemczech doczekały się aż 25-ciu wyda. I były dowodem, że nie cały Zachód jest przeciw hitlerowcom.

W czasie jednej z wizyt w Niemczech Ford wręczył Hitlerowi czek na 100 tysięcy marek, za co wódz odznaczył go Orderem Orła Niemieckiego, czyli wysokim orderem w III Rzeszy. Zaznaczmy, że ówcześnie jeden egzemplarz samochodu Ford T kosztował około 400 dolarów.

To Ford zrewolucjonizował również niemiecki przemysł samochodowy, a płynące z tego zyski dla jego koncernu były ogromne. Otworzył w Niemczech swoje fabryki, nauczył też  Niemców taśmowej produkcji samochodów, także ciężarowych dla armii. W dużej mierze Niemcy we wrześniu 1939 roku wjechali do Polski samochodami Forda.

Ford pacyfista

Gdy w 1940 roku USA postanowiły wesprzeć Wielką Brytanię dostawami samolotów i innego uzbrojenia, rząd zwrócił się do przemysłowców z propozycją rozpoczęcia produkcji militarnej. Odmówił jedynie Ford, oświadczając, że jest pacyfistą. Dopiero gdy USA same stanęły w ogniu wojny, zakłady Forda, nie mając wyjścia, zaczęły produkować uzbrojenie.

Z przystąpieniem USA do wojny, Niemcy znacjonalizowały fabryki Forda, które do tego momentu, czyli aż do 11 grudnia 1941 pracowały dla Niemiec. A niemieckie fabryki Forda czerpały z tego zyski. Po wojnie – pod koniec lat 50 tych – amerykańskie przedsiębiorstwo Ford uzyskało kolosalne odszkodowanie od rządu USA, za straty, jakie jego filialne niemieckie fabryki poniosły w wyniku alianckich bombardowań. Ojczyzna ojczyzną – zdawał się mówić Ford, ale pieniądz jest najważniejszy.

Jeżeli Ford nie był postacią dwuznaczną i mocno podejrzaną, to co trzeba by zrobić, żeby zostać osobnikiem dwuznacznym? Można powiedzieć, że wielki przedsiębiorca Henry Ford był łajdakiem. Ale ludzie wolą słuchać opowieści o jego genialnym pomyśle na produkcję automobili. Gawiedź zawsze była zafascynowana bogactwem. I dziwnie jest w tym wszystkim, że fascynacja bogactwem dotyczy również chrześcijan, którzy jakoś nie pamiętają słów Chrystusa o tym, że „… prędzej wielbłąd przejdzie przez Ucho Igielne, niż bogaty wejdzie do raju”.

Z drugiej strony, nie dziwmy się Henry’emu Fordowi skoro jego filozofia nakazująca mu stawianie zarobku przed patriotyzmem i dzisiaj kwitnie w najlepsze.

Wojenne biznesy dzisiaj

Najgrubszą współczesną aferą, dotyczącą dozbrajania przeciwnika, jest sprawa francuskich Mistrali. Historia jest iście kryminalna, więc wymaga dokładnego wyjaśnienia.

Otóż, w 2010 roku Rosja złożyła we Francji zamówienie na cztery okręty typu Mistral – dwie pierwsze jednostki miały zostać zbudowane we Francji, natomiast kolejne dwie w stoczni w Petersburgu. Tym samym nie był to kontrakt jedynie na dostawę dwóch statków, bo Francja miała równocześnie udostępnić Rosjanom swoją technologię, przy okazji budowy dwóch statków, już w Rosji.

Ostatecznie zamówienie ograniczono do dwóch jednostek, a plany budowy okrętów w rosyjskiej stoczni zarzucono. Niemniej pomysł na daleko idącą współpracę jednego z założycieli NATO z Rosją był.

W 2011 roku została zawarta umowa o wartości 1,6 mld dolarów. I była to największa w historii sprzedaż broni przez państwo NATO do Rosji. Sprzedaż Mistrali wywołała protesty ze strony Gruzji, państw nadbałtyckich, USA i innych państw członkowskich NATO. W listopadzie 2012 rosyjska marynarka wojenna ogłosiła, że okręty trafią do Floty Oceanu Spokojnego. Wodowanie „Władywostoku” nastąpiło 15 października 2013 roku.

W związku z sytuacją we wschodniej części Ukrainy, Stany Zjednoczone i Unia Europejska naciskały na Francję, aby ta zerwała kontrakt. Francuski rząd początkowo ogłosił możliwość wstrzymania dostawy drugiego z okrętów, ostatecznie jednak, w przeddzień szczytu NATO w Walii, dostarczenie pierwszego okrętu również zostało zawieszone. Ale niezależnie od tej decyzji rosyjscy marynarze rozpoczęli ćwiczenia z okrętem na morzu.

Strona rosyjska otrzymała zaproszenie na 14 listopada 2014 na odbiór pierwszego okrętu , „Władywostok”, ale zostało ono później anulowane. Dyrektor DCNA, czyli głównej francuskiej stoczni wojennej, zwolnił dyrektora projektu Yves Destefanisa – jako osobę odpowiedzialną za przekazanie zaproszenia Rosjanom. Ofiara była, winny niby był, ale przecież to nie ten biedak Destefanis wymyślił i nadzorował kontrakt.

Drugi okręt dla Rosji „Sewastopol” został zwodowany w nocy z 20 na 21 listopada 2014 roku. 5 sierpnia 2015 ujawniono, że Francja i Rosja porozumiały co do zerwania kontraktu i rekompensaty. Paryż zwróci ponad miliard euro zaliczki i kosztów szkolenia załogi oraz rosyjską broń. W zamian Rosjanie zrzekli się prawa własności do okrętów. Komisja finansowa francuskiego senatu oszacowała, że sprzedaż okrętów do Egiptu zamiast do Rosji przyniesie straty w wysokości 200 do 250 mln euro. Tym samy Francuzi uznali się za ciężko poszkodowanych – chyba przez NATO.

Francuski szyk i elegancja

Ostatecznie oba okręty desantowe klasy Mistral, które zbudowano dla Rosji ostatecznie trafiły do Egiptu. Francja sprzedała je Kairowi za 950 mln euro – ujawniła AFP,  powołując się na źródło w otoczenia ministra obrony Jean-Yvesa Le Driana. O tym, że Mistrale znalazły innego nabywcę, poinformował wcześniej w środę Pałac Elizejski. Z kolei kilka godzin później francuski prezydent Francois Hollande, który przybył do Brukseli na szczyt UE w sprawie kryzysu migracyjnego, chwalił się, że Francja nie straciła na sprzedaży okrętów. Według źródła na które powołuje się AFP Egipt zapłacił za dwa desantowce 950 milionów euro.

Wycofaliśmy się z kontraktu z Rosją na dobrych warunkach, z poszanowaniem Rosji i bez kar umownych dla Francji. Z kolei we wtorek porozumiałem się w sprawie ceny i warunków sprzedaży z prezydentem Egiptu Abd el-Fatahem es-Sisim – podkreślił Hollande w przemówieniu.

Francja jest członkiem NATO, które sama nazywa te organizację OTAN, bo Francuzi walczą o prymat swego języka w świecie, jakby nadal byli mocarstwem kolonialnym, a Indochiny należały do nich. Wszyscy mają NATO, tylko Francuzi OTAN, co po francusku znaczy tak: Organisation du traité de l’Atlantique Nord. Śmieszne? Nie do końca, bo Francuzi niby są w NATO, ale jakby byli inaczej. Co zresztą potwierdza skandal z Mistralami.

Należy jednak przyjąć, że Francja doskonale wie, że jedynym przeciwnikiem NATO była i jest Rosja. To co spowodowało francuską chęć dozbrajania przeciwnika, a może nawet wroga? Myślę, że mieliśmy i ciągle mamy do czynienia z najstarszą i najbardziej powszechną ludzka cechą – z chęcią niegodziwego zarobku.

Myślę jednak, że może nie do końca jest z nami tak źle, bo jeżeli mamy takich sojuszników jak Francja, to jakich mamy przeciwników? Może są równie tępi?