WALTER ALTERMANN: Przestrzeń atrybutowa i czy można ją posiadać

Wolałbym, żeby zamiast atutów i atrybutów sprawozdawcy mówili o silnej stronie gry, o ważnym i pewnym elemencie gry panny Świątek - pisze Walter Altermann. Fot. Wikipedia

Sprawozdawca meczu tenisowego Świątek – Pegula, 6 stycznia 2023 roku, stwierdza: „Serwis to jeden z najważniejszych atrybutów Polki”.

I mamy kłopot, bo atrybut to: 1. cecha jakiejś rzeczy, osoby lub zjawiska wyróżniająca je spośród innych; 2. przedmiot o charakterze symbolicznym, ściśle związany z życiem lub działalnością jakiejś postaci; 3. podstawowa cecha przedmiotu, bez której nie mógłby on istnieć lub byłby nie do pomyślenia; 4. część zdania określająca rzeczownik.

Atrybuty i atuty

Tłumacząc prościej. Atrybut to znak dookreślający jakąś postać, realna lub fikcyjną. Atrybutem Neptuna jest trójząb, trzymany przez niego w ręku, Zeusa – piorun, który Zeus trzyma w dłoni. Atrybuty świętych są bardziej skomplikowane, bo jeżeli widzimy figurę świętego, o którego nogi oparte jest koło, a u jego stóp leży lew, to nie znaczy, że ów święty był kołodziejem i hodował lwy, lecz że był łamany kołem, a finalnie został pożarty przez lwy na arenie rzymskiego Koloseum lub w innym amfiteatrze.

Zatem mocny serwis nie jest atrybutem panny Igi Świątek, lecz jej atutem, czyli mocną stroną jej gry. I to zapewne miał na myśli dziennikarz sportowy, a wyszło jak wyszło.

Natomiast atut to: 1. zaleta, możliwość lub argument, których umiejętne wykorzystanie może dać oczekiwany rezultat; 2. w grze w karty: kolor umownie przyjęty przez graczy, bijący wszystkie pozostałe kolory; też: karta w tym kolorze.

Wolałbym, żeby zamiast atutów i atrybutów sprawozdawcy mówili o silnej stronie gry, o ważnym i pewnym elemencie gry panny Świątek.

Milion w tę, milion w tamtą stronę

Pycha kroczy przed upadkiem. A upadek zaczyna się wtedy, gdy wydaje się nam, że już wszystko wiemy, wszystko możemy… Skromność i zdanie sobie samemu sprawy, że do ideału nam daleko jest odtrutką na pychę, a potem upadek.

Niestety na moich oczach, moja niegdyś ulubiona dziennikarka, pani Monika Olejnik, kroczy niechybnie ku upadkowi. Właściwie mogłoby z nią być, jak było, gdyby nie wojna na Ukrainie. Pani Olejnik, jak wielu innych dziennikarzy, nie mających o wojnie i wojsku bladego pojęcia, zaczęła zapraszać do swojej „Kropki na i” generałów i niższej rangi specjalistów. Gdyby jeszcze zadawała tylko im pytania, które wcześniej ktoś by jej pomógł spisać… Ale nie. Ona chce być aktywnym uczestnikiem dyskusji. I aktywnie prowadzi rozmowy, to znaczy, objawia swoje zdanie… Ale co ma robić, skoro prowadzi ja bardziej temperament niż refleksja.

Słynna była jej pomyłka, gdy zamiast mówić o rakietach balistycznych mówiła o rakietach batalistycznych. I jeszcze upierała się przy swoim.

W czwartek 19 stycznia 2023 roku, w kropce gościła generała. I gdy ów wysoki rangą dowódca zaczął mówić, że Rosja chce zgromadzić na kierunku południowej Ukrainy znaczne siły…

Wtedy ani Olejnik przerwała mu i powiedziała:

– Wiem, półtora miliona żołnierzy…

– Nie, nie – najdelikatniej jak tylko można powiedział na to generał – półtora miliona ma liczyć cała rosyjska armia, a na Ukrainę chcą rzucić 300-400 tysięcy ludzi.

Zastanawiam się, dlaczego pani Olejnik brnie w sprawy tak dalece jej obce, Naprawdę jest w Polsce 1000 spraw, które może poruszać. A ona jak zaczarowana brnie tę tysiąc pierwszą. Zakochała się w wojsku, wojnie i wojskowych? Ta miłość może ją przywieźć do zguby.

Posiadanie

Czytam na jednym z portali, że jakaś aktorka jest posiadaczką wielkiego talentu… Z posiadaniem jest w naszym języku kłopot. Posiadać można włości, ziemię orną, łąki, lasy i jeziora. Posiadać można też samochód, willę i mieszkanie. Jednocześnie można to wszystko – po prostu – mieć.

Jak by to ująć… Zdaje mi się, że „posiadanie” jest z pewnością silniejsze, mocniejsze od zwykłego „mieć”.  Jednocześnie są takie przypadki, gdy nie można powiedzieć, że ktoś posiada talent, lepiej i prościej jest powiedzieć, że ów ktoś talent – po prostu – ma. Można też mieć smykałkę do różnych rzeczy, nawet do złodziejstwa. Można mieć ból głowy, ale nie można posiadać bólu głowy.

W takim rozróżnieniu nadzwyczajnego „posiadać” i zwykłego „mieć” pomoże nam jedynie słuch językowy. Ale nikt z takim słuchem się nie rodzi, choć w dużej części można go wynieść z domu, przyswoić sobie z lektur klasyków… Z całą pewnością nie wykształcimy tego nieuchwytnego słuchu językowego oglądając telewizję, słuchając radia i czytając teksty na portalach internetowych. Tam bowiem panuje dzikość form i zwyrodnienie językowych obyczajów.

Są i wyjątki, bo można posiąść kobietę, co zapewne jest archaizmem, z czasów, gdy kobiety należały do mężczyzn, jak ziemia i stada. Strach dzisiaj o tym wspominać, w obawie przed zemstą feministek i stowarzyszonych z nimi burzycieli wszystkich dawnych norm.