Debata Dziennikarzy – Wolność (słowa) kocham i rozumiem

Jak dziś rozumieć wolność słowa – relacja z pierwszego dnia międzynarodowej Debaty Dziennikarzy

Co jest ważniejsze: polityczna poprawność, walka z dyskryminacją i mową nienawiści czy wolność słowa? Jakie zagrożenia niosą dezinformacja i jak z nią walczyć? Takie tematy dominowały podczas pierwszego dnia międzynarodowej Debaty Dziennikarzy „Wolność (słowa) kocham i rozumiem”.

Dwudniową konferencję odbywającą się w Domu Dziennikarza przy ul. Foksal 3/5 w Warszawie zorganizowały Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich i Fundacja Solidarności Dziennikarskiej przy wsparciu Polskiej Fundacji Narodowej. Bierze w niej udział kilkudziesięciu dziennikarzy m.in. z USA, Francji, Rumunii, Chorwacji, Estonii, Litwy, Węgier.

– Tytuł konferencji mówi o wolności, ale nieprzypadkowo użyliśmy w nim także słowa kocham. Uważamy, że bez miłości nie będziemy dbać o wolność. Ci, którzy żyli w systemie totalitarnym wiedzą, że za wolność słowa można było stracić życie. Miłość ma chronić wolność słowa – mówił Krzysztof Skowroński, prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, podczas rozpoczęcia konferencji.

Dodał, że druga część tytułu „rozumiem” nawiązuje do tego, ze dziś pojawiają się nieporozumienia czym jest wolność słowa.  – Nie będziemy chcieli jej zdefiniować, ale zastanowić się jakie są zagrożenia dla wolności słowa – powiedział prezes SDP.

Wicepremier, Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Piotr Gliński, witając uczestników konferencji, podkreślił, że wolność słowa jest od wieków elementem polskiej tożsamości. Przypomniał historię „Solidarności”, która się zrodziła jako ruch protestu przeciwko zniewoleniu komunistycznemu.

– Nie posiadając nic, poza wiarą w wolność, można wiele zmienić. Wystarczy mieć ducha wolności – zauważył wicepremier.

Opowiadał o tym jak doszło do przemian 1989 r. Zauważył, że porozumienie Okrągłego Stołu, początkowo oceniane jako dobre, bo doprowadziło do bezkrwawej transformacji, szybko ujawniło swoją skazę. – Transformacja odbyła się bez rozliczenia poprzedniego systemu, bez dekomunizacji, bez lustracji. Nie mogło to prowadzić w pełni do rozwiązań wolnościowych – mówił Piotr Gliński.

Jego zdaniem, ta skaza polskiej transformacji wpłynęła na ład medialny. Ukształtowało go bowiem uwłaszczenie się nomenklatury, dominacja mediów liberalno-lewicowych oraz duży udział kapitału zagranicznego. – Oczywiście, obecność kapitału zagranicznego, to nic złego, ale w większości krajów jest to regulowane. Ale my nie możemy tego zrobić, bo wszelkie próby spotykają się z presją zagraniczną – zauważył wicepremier Gliński.

Podkreślił, że po 2015 r w polskich mediach jest większy pluralizm, przedtem bowiem panował w nich monopol jednej opcji politycznej.

Wprowadzając do tematyki debaty, Paweł Lisicki, redaktor naczelny „Do Rzeczy”, zauważył, że w latach 80. Zachód dla Polaków był symbolem wolności.  – U nas była wolność, ale socjalistyczna, była demokracja, ale socjalistyczna. Ten przymiotnik zmieniał sens pojęcia. Tym czego pragnęliśmy wtedy, to była wolność bez przymiotnikowa – mówił.

Teraz jednak, jego zdaniem, Zachód zaczął odchodzić od wolności słowa. Nie można tam już bezkarnie głosić tez, które innym się nie podobają, spierać się. Dochodzi już do takich sytuacji, które miały miejsce w systemach totalitarnych.  – Spiker brytyjskiego parlamentu powiedział, że obrona praw homoseksualistów jest ważniejsza niż wolność słowa. Sąd Najwyższy Kanady uznał, że prawa homoseksualistów, są ważniejsze niż prawo do ich krytyki. Możecie krytykować, ale słusznie krytykować. To jest to co znał każdy, kto żył w kraju socjalistycznym – podawał przykłady naczelny „Do Rzeczy”.

Jego zdaniem obecnie głównym zadaniem dla mediów w Polsce i na świecie to jasne określenie, że wolność słowa jest ważniejsze niż walka z dyskryminacją i mową nienawiści. –  Jeżeli media tego nie zrobią, to skończą tam gdzie media komunistyczne, które funkcjonowały, miały swoich czytelników, głosiły jedną słuszną prawdę, ale były skrajnie nieautentyczne, nieprawdziwe,  nie służyły budowie wolności, tylko służyły budowie tyranii – zauważył Paweł Lisicki.

Prowadzący pierwszą sesję konferencji pt. „Destrukcja języka”, publicysta Bronisław Wildstein, zauważył, że polityczna poprawność to dziś wielki system cenzury. – W zeszłym roku MSZ Dani wystąpiło do komitetu praw człowieka ONZ, aby w dokumentach tej organizacji nie używał słów „kobieta w ciąży”, ponieważ dotykają one osoby  transgenderowe – mówił.

Jego zdaniem próba politycznego, destrukcyjnego zawłaszczenia języka jest pierwszym krokiem do budowy nowego totalitarnego porządku.

Anca Maria Cernea, dziennikarka z Rumunii, zauważyła, że główną intencją nowomowy w komunizmie nie był opis rzeczywistości, tylko pokazanie władzy.  – Teraz mamy podobne zjawiska,  słowa homofobia, islamofobia, to nie jest opis rzeczywistości, tylko narzędzia, które mają nas ograniczać. Nowomowa nie tylko nie opisuje, ale pogłębia też podziały – stwierdziła.

– Nie można mówić o islamie, o integracji, o chrześcijańskich korzeniach Europy. A jeżeli nie możemy mówić o czymś, to jak mamy się komunikować? – pytał Krešimir Čokolić z chorwackiej HTV.

Estoński dziennikarz Ago Gaškov przyznał, że nie możemy pozwolić, aby polityczna poprawność zabiła wolność słowa, ale stwierdził, że w jego kraju jeszcze się nie odczuwa tego zagrożenia.

Podczas dyskusji, Jadwiga Chmielowska, sekretarz generalna SDP, stwierdziła że dziennikarze w krajach postkomunistycznych, mają jakby „szczepionkę”, dzięki której mogą wyczuć, że coś jest nie tak z wolnością. Rację przyznała jej Anca Maria Cernea. – Wiele osób myśli, ze Putin jest ostoją wartości. My zaś nie mamy co do tego złudzeń jak jest naprawdę – zauważyła.

Temat Rosji powrócił podczas kolejnej sesji pt.  „Manipulacja i dezinformacja”. Na początku prowadzący dyskusję Ricardo Gutiérrez, sekretarz generalny Europejskiej Federacji Dziennikarzy (EJF) z Belgii postulował, aby zamiast słów „fake news” używać określenia dezinformacja. – Pojęcia fake news używają osoby oskarżające media, wykorzystują go politycy, aby osłabić media – twierdził.

Nie zgodził się z tym Paweł Bobołowicz z Radia Wnet. – To jest podejście Zachodu. Ale czym innym jest fake news, a czym innym dezinformacja. Dezinformacja to celowy proces, nie tylko jedna, nieprawdziwa informacji. Za dezinformacją nie mogą stać pojedynczy dziennikarze, tylko o wiele więksi gracze – mówił.

Jego zdaniem największym ośrodkiem dezinformacji jest obecnie putinowska Rosja, a najpoważniejszym jej efektem wojna na Ukrainie. Dodał, że Zachód nie ma dobrej odpowiedzi na takie działania.  – Rosja nie ukrywa, że prowadzi wojnę informacyjną. A my próbujemy się przed tym bronić plastikowymi mieczami i tarczami – zauważył Bobołowicz.

O metodach walki z dezinformacją opowiadała Ieva Pałasz z Akademii Sztuki Wojennej. System bezpieczeństwa informacyjnego należy tworzyć wokół dwóch pojęć: odstraszania i budowania odporności. – Pozytywnych przykładów szukałabym w państwach bałtyckich – mówiła. Na Łotwie wolontariusze z Ligi Obrony stworzyli portal, na którym pokazują przykłady dezinformacji, oraz narzędzie analityczne do skanowania rosyjskich mediów. Na Litwie powstał oddolny ruch tzw. elfów, którzy walczą z trollami, reagują na nieprawdziwe informacje, a także tłumaczą jak reagować na zaczepki typu: „a za sowietów było lepiej”.

– Jest też wsparcie tych działań ze stronu aparatu państwowego, organizowane są szkolenia jak rozpoznawać zagrożenia informacyjne. Specjaliści nie siedzą na uczelniach, tylko jeżdżą po wiejskich bibliotekach i tłumaczą – mówiła Ieva Pałasz.

Erping Zhang z Global International Studies z USA jak przykład kolejnego państwa prowadzącego wojnę informacyjną podał Chiny. – Istnieje tam pełna kontrola wszystkiego co się ukazuje w Internecie. Właściwie jest to intranet, sieć wewnętrzna, zamknięta na świat.  W mediach społecznościowych dwa miliony osób piszącą pod fałszywymi tożsamościami. Płaci się im 50 centów za post, który ma ukierunkować opinię publiczną w stronę przychylną władzy. Produkują oni 40 mln postów – wyliczał.

O tematach tabu, których unikają media, dyskutowano podczas trzeciej sesji. Prowadzący debatę Claude Chollet z Observatoire du journalisme z Francja, przyznał, że w jego kraju są nimi:  imigracja, islam, poczucie bezpieczeństwa. – W mainstreamowych media trudno jest poruszać te tematy w sposób negatywny – stwierdził.

Co ciekawe zaznaczył, że takie „wiadomości widma”, czyli fakty które są ukrywane, nie wynikają z interwencji państwa, tylko są wynikiem autocenzury dziennikarzy.

Wojciech Surmacz, prezes Polskiej Agencji Prasowej, jako przykład tematu tabu podał sprawę restytucji mienia należącego kiedyś do gmin żydowskich, którą zajmował się, gdy był dziennikarzem magazynu „Forbes”. Poruszenie tego zagadnienia wywołało ogólnoświatową burzę.

Aleksandra Rybińska, publicystyka tygodnika „Sieci” i portalu wPolsce.pl, opowiadała, że po publikacji artykułu o wydarzeniach sylwestrowych w Kolonii otrzymała setki maili z całego świata, także z pogróżkami.  – Tylko dwa z nich były od muzułmanów. Większość stanowili ludzi o lewicowych poglądach, którzy poczuwali się w obowiązku, aby mi przypomnieć, że o pewnych rzeczach się nie pisze. Nazywam ich strażnikami doktryny – opowiadała Aleksandra Rybińska.

Zauważyła, że to istnienie tematów tabu doprowadziło do powstania partii populistycznych, ponieważ zamknęliśmy się na debatę.  – A te tematy powracają jak bumerang – stwierdziła i jako przykład podała powstanie we Francji ruchu „żółtych kamizelek”, który był m.in. odpowiedzią na brak zainteresowanie problemami zwykłych ludzi.

Rosyjski dziennikarz Alexander Podrabinek opowiadał, że w jego kraju istnieje wiele przepisów prawnych, które ograniczają wolność słowa. Jeżeli np. publicznie stwierdzi się, że Krym powinien wrócić do Ukrainy, można trafić na pięć lat do więzienia za nawoływanie do separatyzmu. Za kratkami możemy się znaleźć także np. za zamieszczenie w mediach społecznościowych karykatury policjanta.

– Trzeba wiedzieć, że kiedy na Zachodzie obniżane są standardy wolności słowa o centymetr, to w państwach totalitarnych o metr. A dyktatorzy mówią: „przecież oni też ograniczają” – zauważył.

O tym, że sprawa wolności mediów wygląda inaczej, w rożnych krajach mówiono podczas ostatniej sesja pierwszego dnia konferencji.  Jolanta Hajdasz, dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP, opowiedziała o projekcie podróży studyjnych do krajów Trójmorza, podczas których rozmawiano z dziennikarzami i zbierano informacje o sytuacji mediów w poszczególnych państwach. – Chcieliśmy ją poznać i opisać.  Często wiedzę na ten temat czerpiemy z raportów takich organizacji jak Reporterzy bez Granic czy Freedom House. My, jako SDP, je kwestionujemy, ponieważ naszym zdaniem nie przedstawiają rzeczywistej sytuacji mediów w Polsce.  Stąd pomysł naszych wyjazdów, aby bezpośrednio, podczas rozmów przekonać się jak wygląda sytuacja w innych krajach – tłumaczyła Jolanta Hajdasz. Dodała, że z tych podróży, z których powstanie jeszcze szersze opracowanie, wynika, iż problemy z wolnością słowa w różnych krajach są inaczej definiowane.  W Słowenii dziennikarze narzekają na naciski ekonomiczne, na Węgrzech na koncentrację mediów wokół rządu, a  Czesi żartują, że u nich wolność polega na tym, że mogą wybierać dla jakiego oligarchy chcą pracować.

Goran Andrijanić, dziennikarz z Chorwacji stwierdził, że w jego kraju problemem jest niewielka liczba mediów konserwatywnych. Podobne spostrzeżenia miał George Daniel Rîpă z Rumunii. – Media są prozachodnie, ale wartości europejskie identyfikują z wartościami LGBT, poglądami anty Trumpowymi. Robimy kopiuj – wklej z maszynerii liberalnej zachodu – stwierdził.

Balazs Bende z węgierskiej MTVA opowiedział, że z jego kraju po 2010 r. wycofali się z mediów inwestorzy zagraniczni. – To był początek ery, w której krajowe, konserwatywne ośrodki zaczęły kupować udziały w mediach. Ale to była transakcja biznesowa. Teraz mamy rynek medialny zdominowany przez podmioty krajowe, co moim zdaniem jest zdrowe – przyznał.

Wojciech Pokora szef oddziału lubelskiego SDP, który uczestniczył w podróży studyjnej do Czech, przestrzegał jednak przed bezmyślnym kopiowaniem  wzorców z innych krajów.

– Nie istnieje uniwersalny przepis na wolność słowa, który sprawdzi się we wszystkich krajach. My toczymy debatę o nacjonalizacji mediów, a w Czechach to nastąpiło. Okazało się, że skutek jest dokładnie odwrotny, dziennikarze teraz mówią, że w mediach należących do zagranicznych właścicieli czuli się bezpieczniej. Teraz pojawili się oligarchowie, a rynek reklamowy jest upolityczniony – zauważył.

Najważniejsze: nie kłamać – relacja z drugiego dnia międzynarodowej Debaty Dziennikarzy

Czy można zdefiniować mowę nienawiści? Dlaczego spada zaufanie do dziennikarzy i co można zrobić, aby je odbudować – to najważniejsze tematy, które zdominowały drugi dzień międzynarodowej Debaty Dziennikarzy „Wolność (słowa) kocham i rozumiem”.

Kolejny dzień konferencji zorganizowanej przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich i Fundację Solidarności Dziennikarskiej przy wsparciu Polskiej Fundacji Narodowej rozpoczęła debata na temat mowy nienawiści. Prowadzący dyskusję Tomasz Wróblewski z Warsaw Enterprise Institute, zauważył, że mamy kłopot ze zdefiniowaniem zarówno przyczyn jak i skutków mowy nienawiści. –  Czy mowa nienawiści rzeczywiście zmienia funkcjonowanie społeczeństwa, czy prowadzi do przestępstw, zbrodni? Czy idą z nią czyny?– pytał Wróblewski– Mamy natomiast doświadczenia z historii, że ograniczanie wolności słowa jest przyczyną znacznie większych wybuchów nienawiści, wojen.

Zwrócił uwagę na brak jasnych kryteriów, przepisów określających mowę nienawiści.  – Na przykład sądy w USA zaczęły zmieniać nastawienie w tej kwestii, w stronę wykazania skutków, że mowa nienawiści spowodowała konkretne efekty. W Europie koncentrujemy się zaś na tym co może się wydarzyć, że czyjeś uczucia mogły zostać urażone – zauważył Wróblewski.

Przypomniał, że Polsce wciąż na przykład funkcjonuje art. 212 kk. – Jest on pewnym kuriozum. Do dwóch lat więzienia może grozić temu, kogo słowa, artykuł, mogły spowodować szkody, ale nie spowodowały – dodał.

Krzysztof Fijałek z Interii podzielił się swoimi doświadczeniami związanymi z komentarzami, które czytelnicy jego portalu dodają pod artykułami. – Miesięcznie mamy dwa miliony komentarzy, z tego różnymi metodami – za pomocą algorytmów, zasobami ludzkimi – usuwamy 10 tysięcy dziennie  – opowiadał.

Zastrzegł jednak, że nie są to tylko przykłady mowy nienawiści, ale też np. wpisy reklamowe. W szczególnym momentach, np. po zabójstwie prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, jego portal zdecydował się wyłączyć możliwość komentowania, ale równocześnie ruszył z akcją edukacyjną co można robić w Internecie i zachęcającą do zgłaszania przypadków łamania prawa. Jego zdaniem lepiej jest jednak udostępniać ludziom tę przestrzeń wolności jaką jest możliwość komentowania niż jej pozbawiać. – Wtedy może być jeszcze gorzej – dodał. Zauważył, że poza ogólnodostępnym Internetem jest jeszcze miejsce w sieci zwana darknetem, nad którą praktycznie nie ma kontroli.

– Jeżeli mówimy o mowie nienawiści zastanówmy się skąd się to wzięło? Zapytajmy co to jest chamstwo, brak kultury, wychowanie? Z przejawami chamstwa, nienawiści powinniśmy walczyć. A jako dziennikarze również pomiędzy sobą powinniśmy zachować jakieś granice, bo inaczej dajemy zły przykład – powiedział Krzysztof Fijałek.

O przejawach hejtu wobec dziennikarzy opowiadała Dominika Ćosić z TVP. – Gdy zostałam korespondentką w Brukseli nie spodziewałam się, że będzie tyle negatywnych, wulgarnych komentarzy – mówiła. Dodała, że nie dotyczyły one kwestii merytorycznych, jej przygotowania do pracy, tylko np. wyglądu, czy pochodzenia. Podała również przykład Krzysztofa Ziemca, który zaczął dostawać pogróżki dotyczące jego rodziny, w wyniku czego postanowił zrezygnować z prowadzenia „Wiadomości”. – To już nie jest nawet mowa nienawiści, ale zaszczucie – stwierdziła Dominika Ćosić.

O tym jak wygląda problem mowy nienawiści na Bliskim Wschodzie opowiadała Vanessa Bassil  prezes Media Association for Peace (MAP) z Libanu. W jej kraju dotyczy on głównie uchodźców syryjskich, którzy przedstawiani są w złym świetle. Jej organizacja próbuje z tym walczyć organizując np. warsztaty dla młodych dziennikarzy. – Uczymy ma nich jak przygotować relacje na temat uchodźców, pokazujemy warunki w jakich oni żyją w Libanie– opowiadała Vanessa Bassil.

Podczas następnego panelu jego uczestnicy szukali odpowiedzi na pytanie: dlaczego ludzie nie ufają mediom? Wprowadzając do dyskusji Bernard Margueritte, wieloletni korespondent francuskich mediów w Polsce, zauważył, że wiarygodność dziennikarzy spadła poniżej poziomu zaufania do handlarzy samochodów. – Dlaczego jesteśmy nielubiani, może dlatego, że zapomnieliśmy o naszej misji? – zauważył. Dodał, że trzeba przypominać po co są dziennikarze. Podał przykład z czasów, gdy stawiał pierwsze kroki w tym zawodzie, a naczelny tłumaczył mu, że czytelnika nie interesuje co dziennikarz sądzi na dany temat, najważniejsza jest bowiem informacja. –  Wyjaśniał mi: odbiorca musi wiedzie, aby wyrobić własny pogląd, bo wtedy będzie obywatelem i będziemy żyć w demokracji – opowiadał Bernard Margueritte.

Zauważył jednak, że  pod koniec ubiegłego stulecia pojawił się bardzo niepokojący trend, kiedy  właściciele mediów doszli do wniosku, że ich rolą nie jest pozwalać ludziom być światłymi obywatelami. –  Cel stał się odwrotny – ogłupiać społeczeństwo – dodał.

Przyznał jednak, że ostatnio widzi optymistyczne sygnały. – Ludzie zaczynają się domagać lepszych mediów – powiedział Margueritte.

Jak je tworzyć starali się odpowiedzieć pozostali uczestnicy panelu. Helle Tiikmaa, prezes Estońskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy mówiła o realizowanych przez tamtejsze media projekcie „Skąd to wiadomo?” –  Promuje on oparcie się na faktach, pokazuje jak jesteśmy manipulowani – mówiła. – Rolą dziennikarza jest selekcja informacji wiarygodnych, powinniśmy tego dokonywać w interesie odbiorcy. Jest to gwarantem wiarygodności i zaufania.

Jacek Karnowski, redaktor naczelny tygodnika „Sieci”, zauważył, że utrata wiarygodności mediów wiąże się m.in. z tym, iż nastąpiły w nich rewolucyjne zmiany. – To już jest nowa epoka, co z tego się wyłoni jeszcze do końca nie wiemy. Stare media upadły, nie odgrywają już takiej roli jak kiedyś. Żartuje się, że teraz są dwie duże gazety Facebook i Twitter, reszta to dodatki – mówił. Zauważył, że teraz czytelnicy spędzają na stronie internetowej zaledwie kilka minut, potem przechodzą na inne. – Musimy zdawać sobie sprawę z ulotności tego odbioru. To już jest inny odbiorca, inna powinna być też rola dziennikarzy – powiedział.

Spadek wiarygodności mediów, jego zdaniem, spowodowany jest również tym, że wiele z nich dało się zaprzęgnąć do promowania liberalno-lewicowych przemian społecznych oraz zaczęły odgrywać rolę sędziego. – Ludzie wyczuli, że jest to fałszywe. Społeczeństwu potrzeba pluralizmu, musimy o to dbać  – podkreślił.

Damian Małecki, twórca profilu na Facebooku Żelazna logika i portalu SejmLog.pl, zauważył, że kryzys zaufania do dziennikarzy jest wynikiem tego, iż odeszli oni od idei informowania. – Media nie powinny być ani opiniotwórcze ani obiektywne, tylko rzetelne – powiedział. Jego zdaniem dziennikarze przestali być już czwartą władzą, dlatego pojawiła się piąta władza, czyli odbiorcy, którzy kontrolują dziennikarzy. Przykładem tego jest powstanie takich profili jak Żelazna logika, gdzie obnażane są manipulacje i hipokryzja dziennikarzy.

Na kolejnej sesji uczestnicy dyskusji zastanawiali się o czym dziennikarze powinni mówić. Jadwiga Chmielowska, sekretarz generalna SDP, przypomniała, że media nie powinny kształtować rzeczywistości, tylko ją opisywać.  – Rozsądną decyzję możemy podjąć tylko wtedy, gdy mamy rzetelną informacją – zauważyła.

Podkreślała, że bardzo ważna w pracy dziennikarza jest wiarygodność, sprawdzanie informacji w kilku źródłach.  – Szkody, które dziennikarz robi swoją niewiedzą są porażające– mówiła.

Daniel Kaiser z czeskiego tygodnika Echo24, zauważył, że problemami są skrzywione przedstawianie faktów i manipulacje poprzez pominięcie.  – Nie wszystkie fakty pojawiają się w relacji i to jest bardzo zły trend – mówił.

Czeskiego dziennikarza niepokoi także to, iż młodzi dziennikarze nie zawsze są krytyczni wobec tego co do nich dociera. – Moje pokolenie uczono, aby zachowywać krytyczny pogląd – mówił. Dodał, że teraz młodzi dziennikarze śledzą media zachodnie i łatwo przyjmują wszystko co one opublikują.

Zoltan Kottasz z „Magyar Nemzet” zauważył, że problemem jest to, iż redakcje nie mają swoich korespondentów zagranicznych, a co za tym idzie informacji z miejsca wydarzeń.

– Dociera do nas zbyt wiele informacji i ludzie w tym się gubią – dodał.

–  Powinniśmy się skupiać  bardziej na sprawach najważniejszych, a nie na tym co wtórne, drugorzędne – zauważył natomiast Daniel Kaiser.

– Od dziennikarzy wymaga się myślenia i odróżniania rzeczy ważnych od piany informacyjnej – dodała Jadwiga Chmielowska.

Litewski dziennikarz Andrius Tučkus z „Lietuovos Sąjūdis” podkreślił, że najważniejsze jest, aby dziennikarze byli uczciwi. – Żeby nie zabić człowieka gazetą – powiedział.

Temat uczciwości i rzetelności dziennikarzy powrócił jeszcze podczas sesji podsumowującej konferencję. Anca Maria Cernea z Rumunii podkreśliła, że najważniejsze jest opieranie się na podstawowych zasadach: wolności i prawdzie. Claude Chollet francuskiego Observatorie de journalisme, zauważył, że są różnice między obiektywizmem a uczciwością.  – Nie potrzebujemy obiektywizmu, bo on nie istnieje, potrzebujemy lojalności i uczciwości – powiedział.

Rosyjski dziennikarz Alexander Podrabinek stwierdził, że kraje pozbawione wolności słowa są zagrożeniem dla świata. Natomiast Jolanta Hajdasz, dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP, podkreśliła konieczność powrotu do prawdziwego dziennikarstwa i etyki tego zawodu. – Nie opiszemy świata, jeżeli w ten sam sposób będziemy traktować zło i dobro, w ten sam sposób przedstawiać prawdę i kłamstwo. To nie jest wolność słowa – mówiła.

Przytoczyła słowa, które św. Jan Paweł II skierował kiedyś do dziennikarzy: „Najważniejsze żebyście świadomie nie kłamali”– Możemy się mylić, ale nie wolno nam świadomie kłamać– podkreśliła Jolanta Hajdasz.

Prezes SDP Krzysztof Skowroński zamykając debatę powiedział, że obrona wolności słowa to obrona przed wykluczeniem. – Jest obroną społeczeństwa demokratycznego, społeczeństwa bez ludzi wykluczonych i taki też był sens naszej konferencji – stwierdził prezes SDP.

Raport o wolności mediów w krajach Inicjatywy Trójmorza

Przygotowany przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich „Raport o wolności mediów w krajach Inicjatywy Trójmorza” jest gotowy. Jego wyniki są zaskakujące – ujawnia on mechanizmy wykluczania z debaty publicznej dziennikarzy o konserwatywnych, prawicowych poglądach i pokazuje, jak bardzo w niektórych mediach tych krajów trzyma się postkomunizm.

 

Pobierz RAPORT

Debata Dziennikarzy – Media jako służba publiczna

Dziennikarze z całego świata o roli swojego zawodu

 

„Media jako służba publiczna” – to temat międzynarodowej konferencji dziennikarskiej zorganizowanej przez Fundację Solidarności Dziennikarskiej wraz z International Communications Forum (ICF) i Stowarzyszeniem Dziennikarzy Polskich, przy wsparciu Polskiej Fundacji Narodowej.

 

W dniach 11 – 12 czerwca w Domu Dziennikarza, przy ul. Foksal 3/5 w Warszawie gościli dziennikarze m. in. z USA, Wielkiej Brytanii, Francji, Indii, RPA, Libanu, Ukrainy, Rosji. Wraz z polskimi kolegami rozmawiali o mediach w Polsce i na świecie. W programie konferencji było siedem paneli dyskusyjnych, m.in. na temat godności mediów i dziennikarstwa oraz sytuacji mediów w Polsce.

Zapobieganie wywoływaniu napięć w relacji Polski z sąsiadami StopFake Pl

SDP kontynuuje realizację projektu Stop Fake Pl

 

SDP kontynuuje realizację działań związanych z przeciwdziałaniem propagandzie i manipulacji. Celem tegorocznego projektu pod tytułem Zapobieganie wywoływaniu napięć w relacji Polski z sąsiadami – StopFake Pl  jest rozwinięcie i efektywne wykorzystanie mechanizmu przeciwdziałania propagandzie, manipulacji i dezinformacji (szczególnie w odniesieniu do relacji polsko-ukraińskich i polsko-rosyjskich) i zapobieganie wywoływaniu napięć w relacji Polski z sąsiadami.

 

W ramach projektu powstaje seria materiałów dziennikarskich (analizy, wywiady, artykuły) demaskujących manipulacje i fake newsy. Materiały będą sukcesywnie publikowane na stronie stopfake.org i w mediach społecznościowych StopFake Pl (na FBTT). Wyprodukowane zostaną spoty informacyjne oraz audycje radiowe, które będą zamieszczone w internecie. Odbiorcami projektu są środowiska opiniotwórcze, głównie na Ukrainie, w Rosji i w Polsce oraz innych krajach (część materiałów będzie dostępna również w języku angielskim). Projekt będzie realizowany przez zespół dziennikarzy, publicystów, ekspertów z Polski i Ukrainy, którzy posiadają najwyższe kompetencje i wieloletnie doświadczenie w prezentowanych zagadnieniach.

Dziennikarze mówią o Polsce – dialog dziennikarzy polskich z dziennikarzami zagranicznymi

Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich rozpoczyna realizację projektu „Dziennikarze mówią o Polsce – dialog dziennikarzy polskich z dziennikarzami zagranicznymi”, którego celem jest promocja Polski wśród dziennikarzy zagranicznych i odbiorców zagranicznych mediów. Projekt będzie realizowany do końca listopada 2017 r.

 

W ramach projektu odbędzie się szereg spotkań za granicą. Polscy dziennikarze będą rozmawiać z dziennikarzami zagranicznymi w Brukseli, Berlinie, Londynie, Bratysławie, Budapeszcie i Pradze. W każdym spotkaniu uczestniczyć będzie 3-5 dziennikarzy polskich i co najmniej tylu samo dziennikarzy zagranicznych. Ponadto 5 dziennikarzy polskich spotka się z niezależnymi dziennikarzami z St. Petersburga. Spotkanie odbędzie się w ramach forum polsko-rosyjskiego dialogu dziennikarskiego „Budowanie mostów – dialog dziennikarzy” organizowanego corocznie od 2015 roku przez Instytut Polski w St. Petersburgu, Stowarzyszenie Dziennikarzy St. Petersburga i SDP.

 

W listopadzie 2017 roku zorganizowana zostanie w Warszawie międzynarodowa konferencja na temat mediów w krajach Grupy Wyszehradzkiej. Tematem konferencji będzie kwestia tworzenia wspólnego projektu medialnego dla krajów grupy V4, a także aktualne wyzwania związane z dezinformacją w mediach, autocenzurą dziennikarzy, bańką informacyjną.

 

Dzięki realizacji projektu powstanie 7 raportów miesięcznych z monitoringu mediów zagranicznych. Ponadto dziennikarze polscy tworzyć będą materiały dziennikarskie dla zagranicznych mediów.

 

SDP zaprosiło do udziału w projekcie 30 wybitnych dziennikarzy polskich: redaktorów naczelnych, kierowników i dziennikarzy działów zagranicznych, korespondentów zagranicznych i dziennikarzy o ugruntowanej pozycji w środowisku.

 

Zadanie publiczne współfinansowane przez Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP w ramach konkursu Dyplomacja Publiczna 2017 – komponent „Współpraca w dziedzinie dyplomacji publicznej 2017”.

SDP kontynuuje i rozwija projekt Stop Fake Pl

Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich realizuje od początku kwietnia 2019 projekt „Stop Fake Pl – skuteczne narzędzie blokujące próby skłócania Polaków z sąsiadami na Wschodzie”. To już trzeci z kolei rok, w którym zespół dziennikarzy, publicystów i ekspertów z Polski i Ukrainy codziennie analizuje i demaskuje mechanizmy i fałszywe informacje rosyjskiej propagandy. W tym roku zakres projektu został poszerzony o obszary tematyczne powiązane z relacjami polsko-białoruskimi. Projekt jest współfinansowany przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP w konkursie „Dyplomacja publiczna 2019”.

Na polskiej wersji strony stopfake.org, a także na profilach Stop Fake Pl w mediach społecznościowych (Facebook, Twitter), można dziś znaleźć po polsku informacje o nieprawdziwych treściach pojawiających się w mediach, głównie rosyjskich, zwłaszcza dotyczących relacji polsko-ukraińskich, polsko-rosyjskich i polsko-ukraińskich. Dzięki rozwinięciu na portalu stopfake.org rosyjsko i anglojęzycznego komponentu poświęconego sprawom Polski, materiały demaskujące manipulację i propagandę w tym obszarze, trafiają do środowisk opiniotwórczych nie tylko w Polsce i na Ukrainie, ale również w innych krajach. Wśród osób obserwujących profile Stop Fake Pl w mediach społecznościowych, znaleźć można zarówno dziennikarzy, jak i polityków, w tym również z Europy Zachodniej. To najlepszy dowód na to, że Stop Fake Pl zaistniał na forum międzynarodowym jako wiarygodne miejsce weryfikowania informacji i dementowania fake newsów.

W ramach projektu powstają również matreriały dźwiękowe, głównie wywiady i korespondencje, które zamieszczane będą również na stronie SDP. Materiały te mogą być udostępniane dla innych mediów w krajach objętych projektem.

W ramach projektu rozbudowywana jest platforma współpracy pomiędzy polskimi, ukraińskimi, białoruskimi i rosyjskimi dziennikarzami i ekspertami. W jej skład wchodzi obecnie ponad 70 dziennikarzy i ekspertów. Grupa jest stale aktywna. W ramach jej funkcjonowania poszczególne osoby mają możliwość wskazywania materiałów budzących ich wątpliwości, zawierających fałszywe informacje.

Stop Fake – skuteczne przeciwdziałanie propagandzie i manipulacji

SDP rozpoczęło realizację projektu „Stop Fake – skuteczne przeciwdziałanie propagandzie i manipulacji”. Celem projektu jest przeciwdziałanie dezinformacji oraz budowanie nowej formuły współpracy międzynarodowej środowisk dziennikarskich i eksperckich. W projekcie zostaną wykorzystane sprawdzone działania demaskowania mechanizmów manipulacji realizowane na Ukrainie pod nazwą Stop Fake.org oraz nowa inicjatywa, którą będzie Polski Klub Prasowy w Kijowie. Projekt jest stworzony i będzie realizowany przez zespół dziennikarzy, publicystów, ekspertów z Polski i Ukrainy, którzy posiadają kompetencje i wieloletnie doświadczenie w prezentowanych zagadnieniach. W ramach projektu powstanie szereg materiałów dziennikarskich poświęconych relacjom Polski z Ukrainą i Rosją. Uruchomiona została również polska wersja strony stopfake.org.

Szkoła dziennikarstwa interwencyjnego i śledczego 2016

Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich realizuje projekt „Szkoła dziennikarstwa interwencyjnego i śledczego 2016”, którego celem jest podniesienie poziomu i jakości dziennikarstwa interwencyjnego i śledczego na Ukrainie. Podczas tygodniowej wizyty studyjnej, która rozpocznie się już 22 października, dziennikarze ukraińscy zapoznają się z najlepszymi praktykami i standardami dziennikarstwa interwencyjnego i śledczego w Polsce. Będą mieli również możliwość pracy nad wybranym przez siebie tematem.

 

Za rekrutację uczestników projektu odpowiedzialny był ukraiński związek dziennikarzy, partner w projekcie. Do udziału w tegorocznej edycji szkoły dziennikarstwa interwencyjnego i śledczego zgłosiło się 25 dziennikarzy ukraińskich. Wszystkie wymagane dokumenty, w tym deklarację publikacji materiału, który powstanie w ramach projektu, dostarczyło 19 z nich. Specjalna komisja, w skład której ze strony polskiej weszła pani Jadwiga Chmielowska, skarbnik zarządu SDP, wyłoniła sześciu uczestników projektu. Są to:

 

Tetiana Biskub, Narodowa Telekompania Ukrainy, regionalny oddział wołyński, (філія НТКУ), Łuck

 

Viacheslav Golovchenko, strona „Tydzień regionu”(сайт „Губернская неделя”), Mikołajów

 

Oleksandr Khorolskyi, Agencja Informacyjna „Ukraińskie wiadomości” (ІА „Українські новини”), Kijów

 

Yuliia Kostiuk, portal „Nasze pieniądze”(„Наші гроші”), Lwów

 

Irina Marushkina, Agencja Informacyjna „Warianti” (ІА „Варіанти”), Lwów

 

Olena Shapoval, portal „Infomost” (сайт „Інфоміст”), Czerkasy

 

Dziennikarze biorący udział w projekcie przekażą swoje doświadczenia z wizyty studyjnej w Polsce studentom dziennikarstwa na Ukrainie w czasie warsztatów, które poprowadzą w wybranych szkłach wyższych, m.in. w Akademii Mohylańskiej w Kijowie, Akademii Ostrogskiej w Równem, uniwersytetach we Lwowie i Odessie.

 

Projekt „Szkoła dziennikarstwa interwencyjnego i śledczego 2016” jest współfinansowany przez Fundację Edukacja dla Demokracji w ramach programu RITA – Przemiany w regionie, finansowanego przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności. Projekt realizowany jest w partnerstwie z Narodowym Związkiem Dziennikarzy Ukrainy.

Centrum Produkcji Medialnej

Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich, wspólnie z ukraińskim partnerem – niezależną organizacją pozarządową Telekritika, rozpoczyna realizację projektu „Centrum Produkcji Medialnej”. Projekt został wysoko oceniony przez Komisję Grantową Fundacji Solidarności Międzynarodowej i uzyskał znaczące dofinansowanie z Polsko-Kanadyjskiego Programu Wsparcia Demokracji prowadzonego przez tę fundację.

 

Celem projektu jest dostarczenie rzetelnej i obiektywnej informacji o sytuacji w Donbasie. Centrum Produkcji Medialnej umożliwi ukraińskim dziennikarzom telewizyjnym i prasowym realizację korespondencji, reportaży i artykułów ze wschodniej części kraju, ze strefy operacji antyterrorystcznej. Materiały wyprodukowane w Centrum Produkcji Medialnej będą rozpowszechniane w lokalnych mediach ukraińskich, a także w talk-show nadawanym na żywo przez 24 lokalne kanały telewizji państwowej. Talk-show, w którym omawiane będą głównie problemy społeczne i gospodarcze, będzie również dostępny offline na stronach internetowych Telekritiki.

 

Na portalu SDP będą zamieszczane informacje o postępach w realizacji projektu.

Szkoła dziennikarstwa interwencyjnego i śledczego

SDP rozpoczyna realizację projektu „Szkoła dziennikarstwa interwencyjnego i śledczego – wizyta studyjna i stypendia dla dziennikarzy ukraińskich”. Projekt realizowany jest w partnerstwie z dwiema organizacjami ukraińskimi: Narodowym Związkiem Dziennikarzy Ukrainy i Niezależnym Związkiem Zawodowym Mediów Ukrainy, z którymi SDP blisko współpracuje od 3 lat.

 

Celem projektu jest podniesienie poziomu i jakości dziennikarstwa interwencyjnego i śledczego na Ukrainie poprzez zapoznanie dziennikarzy ukraińskich z najlepszymi praktykami i standardami dziennikarstwa interwencyjnego i śledczego w Polsce oraz przez stworzenie dziennikarzom ukraińskim warunków do pracy nad wybranym tematem dzięki ufundowanym dla nich dwumiesięcznym stypendiom, które otrzymają po powrocie z wizyty studyjnej do Ukrainy.

 

Ukraińscy partnerzy już rozpoczęli nabór uczestników do udziału w projekcie. Spośród kandydatów wyłoniona zostanie grupa 6 dziennikarzy, którzy we wrześniu przyjadą na tygodniową wizytę studyjną do Polski.

 

Dziennikarze, którzy wezmą udział w projekcie przekażą swoje doświadczenia z wizyty studyjnej w Polsce studentom dziennikarstwa w Ukrainie w czasie warsztatów, które poprowadzą w wybranych szkłach wyższych, m.in. w Akademii Mohylańskiej w Kijowie, Akademii Ostrogskiej w Równem, uniwersytetach we Lwowie i Charkowie.

 

Projekt jest współfinansowany przez Fundację Edukacja dla Demokracji w ramach programu RITA – Przemiany w regionie, finansowanego przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności.

Zarządzanie mediami – nowe wyzwanie dla ukraińskich dziennikarzy

SDP w partnerstwie z Narodowym Związkiem Dziennikarzy Ukrainy i Niezależnym Związkiem Zawodowym Mediów Ukrainy zorganizowało w dniach 30 stycznia – 1 lutego 2015 roku we Lwowie szkolenie dla przedstawicieli ukraińskich mediów.

 

Szkolenie dotyczyło metod pozyskiwania funduszy na rozwój mediów i zarządzania systemem finansowania. Uczestnicy zapoznali się również z narzędziami networkingu i crowdfundingu.

 

Do udziału w szkoleniu partnerzy ukraińscy wytypowali 16 osób. Byli to dyrektorzy regionalnych stacji telewizyjnych, redaktorzy gazet lokalnych i portali internetowych pochodzący z różnych rejonów Ukrainy. Wśród uczestników znaleźli się również dziennikarze z Donbasu pracujący obecnie w Kijowie i Lwowie.

 

Podczas szkolenia uczestnicy zdobywali wiedzę w zakresie tworzenia długofalowych programów rozwoju niezależnych mediów oraz metod pozyskiwania środków finansowych na ich realizację. Wszyscy mają zagwarantowaną możliwość konsultacji z trenerami przez miesiąc po zakończonym szkoleniu, w trakcie tworzenia własnych projektów i pisania własnych wniosków.

 

Ukraińskie organizacje dziennikarskie od dawna prowadzą prace nad przeprowadzeniem reformy medialnej, polegającej na sprywatyzowaniu części mediów i upublicznieniu telewizji państwowej. Zabiegają o to, aby powstały wolne media i aby były to media dostępne dla wszystkich obywateli, ze wschodu i zachodu, z miast i z prowincji.

 

Obecnie media są finansowane albo z budżetu państwa albo przez oligarchów, którzy są właścicielami wielu prywatnych stacji telewizyjnych. Ta finansowa zależność ma fatalny wpływ na dostęp obywateli do niezależnej informacji, co z kolei negatywnie wpływa na budowanie społeczeństwa obywatelskiego, którego istotą jest kontrola władzy przez obywateli. Możliwość znalezienia finansowani a z innych źródeł, w tym zagranicznych, z instytucji i fundacji wspierających demokratyczne przemiany jest teraz dla ukraińskich mediów szczególnie ważna. Najprawdopodobniej w tym roku wejdą w życie ustawy otwierające drogę do prywatyzacji mediów. Stąd zainteresowanie szkoleniem wśród redakcji, które będą tym zmianom wkrótce podlegały, było bardzo duże.

 

Szkolenie zostało sfinansowane w ramach Programu Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności „Przemiany w Regionie”-RITA, realizowanego przez Fundację Edukacja dla Demokracji.