O strategii konserwatywnej Polski pisze CEZARY KRYSZTOPA: „Prawicowy KOD” to pułapka

Całym sercem jestem z ludźmi broniącymi mediów publicznych i PAP. Kiedy byłem pod siedzibą TVP Info na Placu Powstańców w Warszawie wręcz wzruszyła mnie rozmowa z grupą obrońców, zwykłych ludzi, autentycznie zatroskanych o Polskę.

Nie gniewam się również na nikogo kto mnie skrytykował po tym jak napisałem na Twitterze (X), że od dziennikarzy broniących mediów publicznych, politycy powinni być w ten czy w inny sposób zdystansowani. Oczywiście wiem, że bez polityków prawdopodobnie dziennikarzy by tam już nie było, ale to, że politycy mogą dziennikarzy wprowadzać do budynku, czy ich swoją obecnością chronić, nie oznacza, że musza się idealnie mieszać i jeszcze dać się tak fotografować. Skutki, choćby w postaci propagandy którą się zbuduje na tych zdjęciach i np. zniechęci przy jej pomocy zagranicznych komentatorów do kontestowania bandyterki Tuska, będziemy zapewne obserwowali w przyszłości.

Natomiast nie gniewam się na krytyków o nic, ponieważ myślę, że w zdecydowanej większości są ludźmi dobrej woli, chcą dobrze i nie muszą znać politycznych sztuczek. Natomiast od polityków jednak wymagam więcej.

Kto wygrał?

Na początek odrobina analizy. Tuskowym zbirom wydaje się, że wygrali wybory. Otóż nie wygrali, wręcz uzyskali taki sobie wynik. Mogą rządzić dzięki zrządzeniu zaskakująco licznej grupy wyborców, która chciała kontestować „tradycyjną” polaryzację PiS-PO i poszukała alternatywy w postaci Trzeciej Drogi. Jak widać w ostatnich tygodniach, była to alternatywa z gruntu fałszywa (i tak dostali Tuska), ale taka była intencja. To ta grupa zdecydowała o tym kto rządzi.

I ta grupa czuje się coraz bardziej oszukana. Miał być spokój, rozsądna kontynuacja i „praworządność”, a jest chaos, destrukcja, afery i bezprawie (plus ogromny wzrost składek ZUS). Ale żeby było jasne, wbrew temu, co się niektórym wydaje, to nie jest tak, że ci ludzie już galopują głosować na PiS, czy choćby porzucili swoich idoli. To długotrwały proces, nikt nie lubi przyznawać się sam przed sobą, że popełnił błąd i trzeba czegoś więcej niż jeden czy dwa dysonanse poznawcze, żeby zmienił zdanie.

 

Sieroty

Ale ile by to nie trwało, prędzej czy później, pojawi się na „rynku” rosnąca grupa „sierot”, którą ktoś kto chce wygrywać wybory, będzie musiał zagospodarować. Będą to „sieroty” zapewne głównie po Hołowni, ale biorąc pod uwagę naprężenia jakim poddaje Tusk PSL i kłopoty Konfederacji, być może nie tylko.

Tylko co tych ludzi łączy? Dzieli ich wiele, ale łączy ich wsparcie dla rozwoju Polski. Po to, żeby Polska mogła się rozwijać, musi dysponować narzędziami wpływu na samą siebie, więc nadrzędnym hasłem jest tutaj – suwerenność i jej obrona. Kolejnymi hasłami wielkie projekty strategiczne, szalenie istotna wobec rosyjskiego zagrożenia rozbudowa armii, czy szerzej bezpieczeństwo i programy socjalne, tylko tym razem nie na ślepo, ale w ściśle określonych celach. To jest to, co PiS powinien robić w najbliższym czasie jeśli chce coś jeszcze wygrać – przedstawiać poważną alternatywę chaosowi proponowanemu przez Tuska, być gospodarzem tematów, które przecież rozpoczął, bronić CPK, atomu, koreańskich kontraktów. Przedstawiać wiarygodną wizję rozwoju. Dać sobie i Polsce szansę.

 

„Prawicowy KOD”?

A co widzę zamiast tego? Rozwinięcie w praktyce opisywanej wcześniej w nieoficjalnych doniesieniach koncepcji „opozycji jeszcze bardziej totalnej”, swego rodzaju „prawicowego KOD”. Ja to nawet emocjonalnie rozumiem, ale co ma to na dłuższą metę dać oprócz swego rodzaju zbiorowej terapii? Kogo ma przyciągnąć? Czy KOD dał niedawnej opozycji zwycięstwo, czy raczej zabetonował ją na dwie kadencje w opozycji?

Potrzebne są oczywiście działania na różnych polach i skierowane do różnych grup elektoratu, ale wiodąca powinna być porywająca wizja rozwoju Polski, do której mogłyby te różne grupy, jednocześnie różniąc się między sobą, aspirować. Nie zbiorą tych grup zdjęcia twarzy, z całym szacunkiem, tych samych co zawsze, na które tak wielu ludzi zostało trwale zaimpregnowanych. Trzeba nowego otwarcia, nowych twarzy i wizji, na której brak, zwracam uwagę od kilku lat.

W innym wypadku, beneficjantem tej „nowej, pogłębionej polaryzacji”, będzie Tusk, którego celem, oprócz trwałego obniżania konkurencyjności Polski, jest, jak sądzę, wepchnięcie PiS w buty z 2010 roku, kiedy to PIS miał rację, ale przy pomocy prowokacji i manipulacji, udało się go wtłoczyć w obciachowy wizerunek „wrzeszczących staruszków”.