W Kijowie odbyła się prezentacja książki „Ukraina w ramionach Polski. Rzeczywistość i proroctwa” autorstwa ukraińskiego dyplomaty, analityka, pisarza i dziennikarza Jurija Szerbaka. Wydana na koszt Ministerstwa Kultury Ukrainy publikacja jest rozprowadzana bezpłatnie na terenie całego kraju.
Jak zauważył w swoim przemówieniu Jurij Szczerbak, książka jest wyrazem wdzięczności narodu ukraińskiego wobec narodu polskiego za przyjęcie milionów uchodźców oraz udzielenie schronienia ukraińskim kobietom i dzieciom, którzy uciekali przed rosyjskimi czołgami, artylerią, bombami i rakietami. Ukraińcy w Polsce czuli, że są w bezpiecznych ramionach przyjaciół.
Jurij Szczerbak był ambasadorem Ukrainy w USA, Izraelu, Meksyku i Kanadzie, ale to Polskę uważa za swoją drugą ojczyznę. Ożenił się z Marią Milon, Polką pochodzącą z Katowic, która studiowała na Uniwersytecie Kijowskim. Przeżyli razem ponad 60 lat. Szczerbak często odwiedzał Polskę, pracował tutaj, znał postacie polskiej opozycji antykomunistycznej, w szczególności Lecha Wałęsę. Wraz z żoną brali udział w wydarzeniach „Solidarności”, przyczyniali się do rozwoju ukraińsko-polskiej przyjaźni i współpracy.
Jako motto swojej książki Jurij Szczerbak wziął słowa z orędzia Papieża Polaka Jana Pawła II z okazji 60. rocznicy tragedii wołyńskiej: „Nowe tysiąclecie żąda, aby Ukraińcy i Polacy nie pozostawali więźniami smutnych wspomnień z przeszłości, ale przemyśleli na nowo bieżące wydarzenia w nowym duchu, spojrzeli na siebie z powiewem jedności, zobowiązując się do budowania lepszej przyszłości dla wszystkich”.
Autor książki, zwracając się do czytelników, stwierdza, że „nasze wspólne jutro, nasza jedność, jako mur ochronny przed agresją Moskwy, jest podyktowana żywotną koniecznością samego istnienia naszych państw i narodów. Bo nie ma niepodległej Polski bez niepodległej Ukrainy. I odwrotnie”.
Książka zawiera wiele znanych dzieł publicystycznych Jurija Szczerbaka, pełnych przeczuć nadchodzącej wojny. Znajdziemy w niej też publikacje Jurija Szczerbaka, które ukazywały się w polskich mediach, w szczególności w „Gazecie Polskiej”, „Nowym Państwie”, na portalu niezalezna.pl poświęcone przyjaźni i wzajemnej pomocy Ukraińców i Polaków.
W dniach 11 – 13 października Europejska Federacja Dziennikarzy (EFJ) wraz z Krajowym Związkiem Dziennikarzy Ukrainy (NUJU) zorganizowały w stolicy Francji wystawę fotograficzną „Ukraina: Dziennikarze w strefach działań wojennych”.
Wystawa w Paryżu poświęcona jest realiom wojny rosyjsko-ukraińskiej i pracy dziennikarzy w niebezpiecznych warunkach. Ekspozycja jest częścią inicjatywy NUJU mającej na celu zorganizowanie międzynarodowego trybunału przeciwko Rosji za przestępstwa przeciwko dziennikarzom i środkom masowego przekazu.
„Od początku masowej rosyjskiej inwazji na Ukrainę podczas wykonywania swoich obowiązków zawodowych zginęło 16 dziennikarzy. W sumie śmierć poniosło ponad 70 pracowników mediów, w tym zarówno dziennikarze cywilni będący ofiarami rosyjskiej agresji, jak i dziennikarze zmobilizowani do wojska. Nasza wystawa jest hołdem złożonym naszym poległym kolegom – powiedział podczas otwarcia wystawy Serhii Tomilenko, szef NUJU. – Dziennikarze na wojnie celowo pracują w nadzwyczajnych warunkach. Tylko w ciągu ostatnich kilku miesięcy doszło do trzech ataków na samochody dziennikarzy przygotowujących materiały na pierwszej linii frontu. A tydzień temu rosyjska rakieta trafiła w hotel w Charkowie, w którym mieszkali dziennikarze z różnych krajów i przedstawiciele misji międzynarodowych”.
Zdjęcia prezentowane na wystawie pokazują pracę dziennikarzy w różnych miastach i regionach Ukrainy. Na jednym ze zdjęć mieszkańcy frontowego Orichova obejmują Svitlanę Karpenko, redaktorkę lokalnej gazety „Trudova Slava”, która przyniosła im egzemplarze swojej publikacji. Na obszarach pierwszej linii frontu, gdzie często nie ma prądu i internetu, prasa drukowana staje się niemal jedynym źródłem informacji. Dzięki pomocy Krajowego Związku Dziennikarzy Ukrainy udało się utrzymać funkcjonowanie 29 gazet lokalnych.
Na wystawie w Paryżu zaprezentowano 26 prac fotograficznych, w tym laureata Nagrody Pulitzera i World Press Photo, ukraińskiego fotografa Jewhena Małoletki, fotoreportera agencji informacyjnej Associated Press na Ukrainie Jefrema Łukackiego oraz słynnych ukraińskich fotografów Konstantin i Vlada Liberovyh oraz Yana Dobronosova.
Głównym zadaniem wystawy jest zwrócenie uwagi światowej opinii publicznej na pracę dziennikarzy w czasie wojny i konieczność karania zbrodni wojennych.
W otwarciu ukraińskiej wystawy fotograficznej uczestniczyli przedstawiciele francuskich mediów, w szczególności koledzy francuskich dziennikarzy Frédérica Leclerca-Imhoffa i Armanda Soldina, którzy zostali zamordowani na Ukrainie, szefowie francuskich związków zawodowych dziennikarzy oraz członkowie komitetu wykonawczego Europejska Federacja Dziennikarzy.
Podczas oficjalnego otwarcia wystawy jej organizatorzy pokazali film o pracy dziennikarzy w czasie wojny na Ukrainie, warunkach ich pracy oraz o tym, jak Krajowy Związek Dziennikarzy Ukrainy pomaga mediom ukraińskim i międzynarodowym w ich pracy na pierwszej linii frontu.
„NSJU zapewnia swoim kolegom udającym się w podróż służbową do szczególnie niebezpiecznych rejonów Ukrainy sprzęt ochronny – kamizelki kuloodporne, hełmy ochronne, a także apteczki taktyczne. Ponadto prowadzimy niezbędne szkolenia i edukację – zauważył Serhij Tomilenko. – A dzięki silnemu wsparciu Międzynarodowej i Europejskiej Federacji Dziennikarzy, UNESCO udało nam się uruchomić na Ukrainie sieć Dziennikarskich Centrów Solidarności, których działania mają na celu pomoc naszym kolegom, którzy ucierpieli w czasie wojny i potrzebują wsparcia.”
Guillerme Canela, kierujący Departamentem UNESCO ds. Wolności Słowa i Bezpieczeństwa Dziennikarzy, mówił o udziale tej międzynarodowej organizacji w działaniach wspierających dziennikarzy i media Ukrainy. Skoncentrował się także na roli UNESCO w walce z bezkarnością za przestępstwa popełniane na dziennikarzach.
„Ale nie da się walczyć z bezkarnością, jeśli przestępstwa nie są dokumentowane. Dlatego potrzebujemy zdjęć, dokładnych dokumentów, informacji od dziennikarzy śledczych, funkcjonariuszy organów ścigania i ekspertów w zakresie medycyny sądowej. Powinniśmy nad tym popracować już dziś” – podkreślił Guillerme Canela.
Prezes Europejskiej Federacji Dziennikarzy Maja Sever podkreśliła wagę pracy wykonanej przez odważnych ukraińskich dziennikarzy. „W świecie, w którym w różnych zakątkach globu szaleją konflikty (kiedyś byliśmy świadkami okropności rozgrywających się na Bliskim Wschodzie), Ty i Twoi koledzy, którzy wykonaliście zdjęcia prezentowane na wystawie, dbacie o to, aby cierpienia Ukraińców nie zostało zapomniane. My, jako dziennikarze całego świata, zawsze będziemy Was wspierać” – powiedziała Maja Sever. Podziękowała także ukraińskim dziennikarzom „za ich siłę, miłość i odwagę w przekazywaniu prawdy światu”.
Dziennikarstwo obywatelskie na Krymie jest zjawiskiem podziwianym przez dziennikarzy i obrońców praw człowieka z całego świata, ale narażonym na surowe represje ze strony Rosji.
W lutym 2014 r. na Krymie pojawili się uzbrojeni mężczyźni w mundurach, zajmując budynki Rady Najwyższej i rządu Krymu, lotnisko Symferopol, prom Kercz i inne obiekty strategiczne, blokując działania wojsk ukraińskich. Władze rosyjskie początkowo odmówiły uznania, że ci uzbrojeni ludzie byli członkami armii rosyjskiej. Prezydent Rosji Władimir Putin przyznał później, że to rosyjska armia.
16 marca 2014 r. na Krymie i Sewastopolu odbyło się nieuznane „referendum” w sprawie statusu półwyspu, w wyniku którego Rosja włączyła Krym do swojego terytorium. Ani Ukraina, ani ONZ, ani Unia Europejska, ani Stany Zjednoczone nie uznały „referendum” za legalne. 18 marca prezydent Rosji Władimir Putin ogłosił „przystąpienie” Krymu do Rosji. I od tego czasu rozpoczęły się prześladowania działaczy i dziennikarzy.
Z Krymu wydaleni zostali redaktorzy i dziennikarze niezależnych i międzynarodowych mediów. Władze na nowo przeprowadziły akredytację dziennikarzy odmawiając wszystkim reprezentującym niezależne media międzynarodowe lub ukraińskie. Od lata 2014 roku wobec wielu niezależnych dziennikarzy, działaczy obywatelskich i działaczy ruchu narodowego Tatarów Krymskich wszczęto postępowania karne i administracyjne. Aresztowano m.in. blogera, dziennikarza obywatelskiego Narimana Memedeminova, koordynatora Solidarności Krymskiej Servera Mustafayeva, dziennikarzy obywatelskich Remzi Bekirova, Osmana Arifmetetova i Rustema Sheikhalieva. Narodowy Związek Dziennikarzy Ukrainy uznał aresztowania dziennikarzy za próbę zablokowania przez władze rosyjskie niezależnego kanału komunikacji między Krymem a Ukrainą, między Krymem a światem.
Czym jest dziennikarstwo obywatelskie?
Kiedy wszyscy zawodowi dziennikarze zostali wydaleni z Krymu lub skazani informacje o życiu na półwyspie były dostępne dla redakcji w Kijowie i krajach europejskich dzięki „wycieczkom” dziennikarzy na Krym. Oficjalnie były to bowiem „wyjazdy do krewnych” lub „wyjazdy do kurortu w celach rekreacyjnych” itp. W rzeczywistości dziennikarze mogli w ten sposób zbierać informacje o życiu na Krymie. Jednak władze rosyjskie szybko zdemaskowały ten manewr i dziennikarzom po prostu zabroniono wjazdu na Krym. Na przykład dziennikarz Taras Ibragimov, który często publikował informacje o sądach krymskich, wywiady z aktywistami i materiały analityczne, otrzymał zakaz wjazdu na wiele lat.
Ale życie na Krymie toczyło się dalej, a rosyjska administracja kontynuowała nielegalne przeszukania, aresztowania, niesprawiedliwe procesy i fałszywe oskarżenia przeciwko działaczom. Jak w takiej sytuacji informować społeczeństwo?
Znaleziono wyjście. Zwykli ludzie, koledzy i przyjaciele ofiar chwytali za smartfony i nagrywali filmy z przeszukań i aresztowań, rozpraw sądowych oraz masowych protestów organizowanych przez mieszkańców Krymu. Filmy te były często emitowane w mediach społecznościowych, były pokazywane w kanałach telewizyjnych i portalach internetowych. Zjawisko to stało się powszechne. Osoby, które nagrywały te filmy, nazywano dziennikarzami obywatelskimi, a z ich usług korzystały powszechnie prawie wszystkie redakcje, gdyż nie można było w inny sposób uzyskać informacji z Krymu.
Wtedy administracja okupacyjna zaczęła prześladować dziennikarzy obywatelskich. Zatrzymywano, konfiskowano materiały filmowe, stawiano fałszywe oskarżenie o zakłócanie porządku, aresztowano i osądzano. Wyroki były bezlitosne – dziennikarzy obywatelskich oskarżano o terroryzm, ekstremizm, przygotowania do przejęcia władzy w Rosji i skazywano na więzienie, nawet na 5 – 15 lat. Obecnie w rosyjskich więzieniach przebywa 11 obywateli Krymu, którzy zostali zatrzymani za nagrywanie na wideo nielegalnych działań administracji okupacyjnej.
Zjawisko masowe
Kilka tygodni temu na Krymie pojawiła się sprawa przeciwko dziennikarzowi obywatelskiemu Sererowi Bekirowowi. Jest technikiem dentystycznym, absolwentem Krymskiego Państwowego Uniwersytetu Medycznego, od kilku lat świadczy usługi stomatologiczne. Jako bloger publikował najświeższe informacje w mediach społecznościowych. Przyszły do niego rosyjskie siły bezpieczeństwa, przeszukały go i oskarżyły o „publiczne nawoływania do działań terrorystycznych, publiczne usprawiedliwianie terroryzmu i propagandę terroryzmu za pomocą Internetu”. Wcześniej na Krymie aresztowano i skazano na podstawie podobnych zarzutów aktywistę krymskotatarskiego, dziennikarza obywatela Krymu Narimana Memedeminova.
26-letni Aziz Azizov został zatrzymany 18 lutego, kiedy prowadził transmisję z sądu w Bakczysaraju, z procesu delegata Kurułtaju Tatarów Krymskich Edema Dudakowa. Łącznie rosyjskie siły bezpieczeństwa zatrzymały 15 osób oskarżonych o naruszanie porządku publicznego i nieprzestrzeganie ograniczeń kwarantanny.
„Próby transmisji przebiegu procesów, w tym zatrzymania rosyjskich funkcjonariuszy organów ścigania, służą interesowi publicznemu i sprawie walki o prawa człowieka” – powiedział Serhij Tomilenko, przewodniczący Narodowego Związku Dziennikarzy Ukrainy. Ogólnie rzecz biorąc, dziennikarstwo obywatelskie na Krymie jest zjawiskiem podziwianym przez dziennikarzy i obrońców praw człowieka z całego świata, ale narażonym na surowe represje w Rosji. NSJU wzywa do zwiększenia presji międzynarodowej na Rosję, aby uwolniła dziesięciu dziennikarzy skazanych na wieloletnie więzienie.
To jest wojna przeciwko dziennikarzom, przeciwko prawdzie
We wszystkich przypadkach funkcjonariusze władz okupacyjnych zachowują się brutalnie podczas rewizji i aresztowań, grożą bronią, używają siły, obrażają wszystkich w domu, ignorują małe dzieci, zabierają dokumenty, pieniądze i rzeczy osobiste, nie zostawiają kopii protokołów ani innych dokumentów. Przedstawiciel prezydenta Ukrainy na Krymie Tamila Tasheva na briefingu w Media Center of Ukraine powiedziała, że „13 dziennikarzy krymskich zostało uwięzionych przez Rosję po zdobyciu i aneksji Krymu w 2014 roku. Później, 16 innych cywilów zajmujących się dziennikarstwem obywatelskim, głównym źródłem informacji o wydarzeniach na Krymie po delegalizacji niezależnych mediów, zostało uwięzionych przez rosyjskich okupantów w celu >oczyszczenia pola informacyjnego<”.
Dziennikarze obywatelscy, jak mówi Tamila Tasheva, to ludzie, którzy wcześniej nie mieli nic wspólnego z dziennikarstwem ani działalnością zawodową. To bardzo często byli prawnicy, pracownicy usług, którzy po prostu brali w dłonie telefony i filmowali to, co dzieje się na Krymie.
Tamila Tasheva powiedziała, że wśród uwięzionych dziennikarzy cywilnych była pielęgniarka z Teodozji Irina Danilovich, jedyna kobieta prześladowana za działalność dziennikarską na Krymie.
Taszewa ostrzegła, że rosyjskie metody prześladowania dziennikarzy w celu kontrolowania informacji, które Rosja wykorzystuje na Krymie od 2014 roku, rosyjscy okupanci teraz stosują w miastach i wsiach Ukrainy po inwazji na ten kraj.
Pod koniec ubiegłego roku w Symferopolu Narodowy Związek Dziennikarzy Ukrainy zorganizował wystawę fotograficzną o życiu i pracy dziennikarzy obywatelskich na Krymie. Wystawa była zbiorem ponad 40 fotografii dziesięciu uwięzionych dziennikarzy Tatarów Krymskich, członków ich rodzin oraz uwięzionego dziennikarza krymskiego, wolnego strzelca Radia Liberty Vladislav Yesipenko. „Ci, których widzisz na tych zdjęciach, wciąż są w więzieniu, ale wiedzą, że ich rodziny są z nimi, a my robimy wszystko, aby przybliżyć dzień ich uwolnienia i aby mogli stale czuć nasze wsparcie” – powiedział na otwarcie wystawy Serhij Tomilenko.
Według analityków ruch dziennikarstwa obywatelskiego, podobny do tego, który powstał na Krymie, pojawia się w warunkach zniszczenia wolności słowa i zgromadzeń, gdy zawodowi dziennikarze zmuszeni są do milczenia. Społeczeństwo przekazuje następnie te uprawnienia dziennikarzom obywatelskim. Jednocześnie, jak zauważył dziennikarz, zjawisko dziennikarzy obywatelskich Krymu różni się od innych podobnych procesów na świecie. Dziennikarstwo obywatelskie na Krymie mogło zaistnieć dzięki temu, że podczas na Krymie, gdy znajdował się on pod jurysdykcją Ukrainy w latach 1991-2014, dziennikarze pracowali w warunkach wolności słowa, a społeczeństwo domagało się informacji o wszystkim, co się wokół niego dzieje. Ponadto dziennikarstwo obywatelskie na Krymie charakteryzuje się tradycjami Tatarów Krymskich, które zrodziły się w latach deportacji. To znaczy wspierania się nawzajem, masowe gromadzenie się w celu monitorowania sądów lub innych spraw publicznych.
Według Mumine Saliyeva, jednej z kuratorek wystawy, żony uwięzionego dziennikarza obywatelskiego Seyrana Saliyeva, rok 2014 był początkiem rozwoju dziennikarstwa obywatelskiego na Krymie. Krymscy dziennikarze obywatelscy opisują aresztowania przez rosyjskich sił bezpieczeństwa, przesłuchania „sądowe” i nadal przesyłają prawdziwe informacje nawet z więzienia.
Jak zauważył wówczas przedstawiciel prezydenta Ukrainy Anton Korynewycz, władze rosyjskie zrobiły wszystko, aby wolność słowa na półwyspie była niemożliwa. W tej sytuacji trudno przecenić znaczenie dziennikarstwa obywatelskiego.
Khalide Bekirova, żona dziennikarza obywatelskiego i więźnia politycznego Krymu Ramzi Bekirova, powiedziała, że jej mąż, z zawodu historyk, musiał zmienić zawód po 2014 roku i zostać dziennikarzem. Nagrywał rewizje, rozprawy „sądowe”, prowadził transmisje. Początkowo był aresztowany, a ostatecznie wraz z 24 innymi dziennikarzami obywatelskimi został oskarżony o popełnienie przestępstwa. Chcieli więc zaprzestać relacjonowania. Ale zatrzymanych zostało więcej dziennikarzy obywatelskich. „My, rodziny zatrzymanych dziennikarzy obywatelskich, żyjemy jak w więzieniu pod gołym niebem… Nasze dzieci to nowe pokolenie dorastające w dążeniu do sprawiedliwości. Od pięciu lat myślą o swojej przyszłości w realiach Krymu. Moje dzieci chcą zostać dziennikarzami, tak jak ich ojciec” – stwierdza Bekirova.
Działaczka na rzecz praw człowieka Maria Tomak podkreśliła, że prześladowania dziennikarzy obywatelskich na Krymie wpisują się w ogólny obraz ucisku wolności słowa, jaki panuje w Federacji Rosyjskiej. Dziennikarstwo obywatelskie jest z jednej strony unikalnym zjawiskiem krymskim, z drugiej zaś częścią globalnego trendu, w miejscach gdzie prześladowani są dziennikarze.
Maye Mustafayeva, żona dziennikarza obywatelskiego i więźnia politycznego Servera Mustafayeva, opisała tortury swojego męża w rosyjskich izbach tortur. Zacytowała również, jak powiedział, że nie obawia się, że jego głos cokolwiek zmieni, ale że wielu bało się sprzeciwić systemowi.
Lilya Lyumanova, żona Ameta Sulejmanowa, dziennikarza obywatelskiego przebywającego w areszcie domowym na Krymie, podkreśliła, że więźniami politycznymi są nie tylko sami represjonowani, ale także ich żony, dzieci, rodzice, krewni i przyjaciele – z których każdy doświadczył własnego bólu .
Wołodymyr Prytula, szef projektu Radio Liberty z Krymu Swoboda, powiedział, że około 60 dziennikarzy współpracujących z projektem musiało albo zaprzestać współpracy, albo wyjechać na Ukrainę kontynentalną. Zastąpili ich dziennikarze obywatelscy. „Musimy podkreślić, że dziennikarstwo nie jest przestępstwem, że dziennikarze nie są przestępcami. Są prześladowani na Krymie za wypełnianie swoich obowiązków zawodowych” – powiedział Wołodymyr Prytula.
Według I sekretarz Związku Dziennikarzy Ukrainy Liny Kushch historia dziennikarstwa obywatelskiego na Krymie to „opowieść o wyborze, o tym, że ludzie, którzy nigdy nie pracowali jako dziennikarze, idą sfilmować prawdę. To opowieść o tym, jak dziennikarze obywatelscy dorastali na swoim poziomie zawodowym, o wspieraniu rodzin, o dziennikarskiej solidarności.”
W komentarzu dla dziennikarzy po wystawie dyplomata USA Walter Braunoller podkreślił: „Bardzo ważne jest, aby stale przypominać całemu światu, że Krym to Ukraina. Jest to szczególnie ważne dla rodzin więźniów politycznych. Musimy zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby uwolnić tych ludzi i sprowadzić ich do domu…”
Krym miał swoje wino musujące, które mogło z powodzeniem konkurować ze słynnym szampanem. Zamiast postawić na własną markę postanowiono jednak ukraść cudzą, a to skończyło się porażką.
Krym to jeden z regionów najstarszej uprawy winorośli i produkcji wina. Istnieją dowody na to, że produkcja wina na półwyspie była praktykowana przez starożytnych Greków w czasach starożytnych. W Chanacie Krymskim również prowadzono winiarstwo. Tradycję rozwoju gospodarczego i kulturalnego Krymu przerwała jednak seria wojen rosyjskich z Chanatem Krymskim od XV wieku do 1783 roku, kiedy Katarzyna II wydała manifest w sprawie przyłączenia Krymu do Imperium Rosyjskiego. Ale nawet wówczas Krym nie odzyskał swojego dawnego znaczenia, ponieważ duża część ludności opuściła ojczyznę i przeniosła się głównie do Turcji, która nawet teraz, według magazynu „Emel”, liczy 6 milionów ludzi pochodzenia krymskiego.
Produkcja wina w samej Rosji była spóźniona i zacofana. Pierwszy dowód uprawy winogron pochodzi z czasów panowania Iwana Groźnego: w 1547 r. car nakazał wezwać w Rosji „wykształconych ludzi” przydatnych zawodów, wśród których byli „ogrodnicy winogron”. Później perscy kupcy przywieźli winorośl do Astrachania. Około dwóch trzecich wyhodowanych przez niego winogron dostarczono do Moskwy, a pozostała część szła do produkcji lokalnego wina kościelnego.
Stopniowo uprawa winorośli i produkcja wina zaczęła przenosić się na Kaukaz i nad Morze Czarne. W 1803 r. rząd nakazał wszystkim kolonistom, którzy przenieśli się, na Krym, rozdać od 5 do 10 sadzonek winogron. Kiedy Besarabię przyłączono do Rosji w 1812 r., południe imperium zamieszkiwali niemieccy i szwajcarscy imigranci, zaproszeni przez rząd specjalnie w celu rozwoju winiarstwa. Znany biolog Peter Simon Pallas wkrótce otworzył szkołę winiarstwa w krymskim mieście Sudak, a Christian Steven założył Nikitski Ogród Botaniczny. Ziemia krymska, należąca niegdyś do Tatarów krymskich, została rozdysponowana przez carów, głównie urzędnikom rosyjskim. Duże obszary ziemi otrzymał zastępca cara w obwodzie noworosyjskim Michaił Woroncow. Wszyscy byli zainteresowani produkcją wina i bezkrytycznie importowali różne sadzonki na Krym, wraz z niektórymi przywieźli odwiecznego wroga winogron – filokserę, która do dziś daje się we znaki winnicom na półwyspie. Stopniowo winiarstwo nad Donem i Morzem Czarnym zaczęło się rozwijać, a wina rosyjskie cieszyć się coraz większą popularnością.
Jednak rozwój winiarstwa od czasów carskiej Rosji, a następnie w ZSRR, miał swoje własne cechy, które generalnie spowalniały rozwój tego przemysłu. Pod koniec XIX wieku na Krymie pojawił się książę moskiewski Lew Golicyn, który na Sorbonie studiował prawo rzymskie, a w Szampanii winiarstwo. Założył uprawę winorośli na Krymie, stworzył winnicę Abrau-Dyurso. W latach 1891-1898 piastował stanowisko naczelnego winiarza dóbr carskich, zgromadził jedyną na świecie kolekcję win z XVII-XX wieku.
Książę był nazywany „królem ekspertów”, ponieważ miał rzadką umiejętność rozróżniania odmian winorośli po samych liściach i określania cech odmianowych w mieszankach win. Golicyn jako pierwszy ze światowych winiarzy napisał traktat o związku między glebami, na których rosną winnice, a jakością produkowanego z nich wina. Jako pierwszy doszedł do wniosku, że „wino jest produktem tego obszaru”, który w jest podstawą wszelkiego winiarstwa.
Książę Golicyn, zwany „ojcem rosyjskiego winiarstwa”, jako pierwszy zauważył, że na południowym wybrzeżu Krymu ciekawe wina pozyskuje się wyłącznie metodą leżakowania. W ten sposób w starych piwnicach niektórych posiadłości narodziła się sława win deserowych Masandra. W 1898 roku wybudowano główne piwnice „Massandry”, w które car zainwestował 1 mln 100 tys. rubli. W rezultacie powstało siedem tuneli o łącznej długości dwóch wiorst. Wcześniej odbudowano piwnice Archaderesse w Sudaku. W latach 90. XIX wieku Golicyn założył winnice na Kaukazie, Kachetii i Tyflisie. Od tego momentu Kaukaz Południowy stał się de facto centrum winiarskim Imperium Rosyjskiego.
Jednocześnie pogoń za światową sławą była okrutnym żartem dla księcia Golicyna. Wieloletni winiarze w Sudaku zauważyli, że dobre wina musujące pochodzą z winogron uprawianych na okolicznych ziemiach. Zwrócił na to również uwagę Golicyn. Później nawet teoretycznie uzasadnił to zjawisko: na ziemiach wokół Sudaku zauważył wiele krzewów róż, jak np. w Szampanii we Francji. „Tam, gdzie rosną owoce róży, będą dobre winogrona do win musujących!” – napisał. Zwrócił też uwagę na podobieństwo struktury ziemi wokół Sudaku do struktury ziemi w Szampanii. W celu produkcji win musujących Golicyn w 1878 roku kupił posiadłość Nowy Świat na Krymie, gdzie później uprawiał do 500 odmian winorośli i jako pierwszy w Rosji rozpoczął produkcję win musujących.
Pierwsze partie wina musującego, które z jakiegoś powodu od razu błędnie nazwano „szampanem”, wypuszczane przez Golicyna pod markami „Nowy Świat” i „Paradise” (1882), zyskały dużą międzynarodową popularność. W 1896 roku wino musujące Nowego Świata zostało podane podczas uroczystości koronacyjnych Mikołaja II w Moskwie i otrzymało znak „Koronacja”. A Światowe Targi w Paryżu w 1900 roku przyniosły Golicynowi Sparkling Grand Prix. Uważa się, że jego wino wygrało nawet z prawdziwym szampanem, słynnego winiarza hrabiego Chandona z Francji.
I tu Golicyn popełnił błąd. Zamiast promować swoje wino musujące jako wino krymskie, stało się ono powszechnie znane jako „szampan”, ponieważ dzięki temu można je było drożej sprzedać.
Problem pojawił się, gdy rozpowszechniły się międzynarodowe prawa autorskie i światowi winiarze opatentowali swoje marki wina. W latach 30. XX wieku w zakładzie Novy Svit w ZSRR produkowano wino musujące o nazwie Soviet Champagne, ale później światowy rynek, pod presją producentów autentyvznego szampana, odwrócił się od sowieckiego wino ze względu na jego nazwę. Jedna partia tego wina została zakupiona przez Niemcy w latach 80., ale uznano je za podrobione i nie trafiło do sprzedaży. Jednak wino musujące, udające szampana, było szeroko sprzedawane na rodzimym rynku rosyjskim.
W końcu producenci „szampana”, pozbawienie dostępu do światowych rynków, stracili motywację do utrzymywania wysokiej jakości. Klasyczna metoda jego wytwarzania trwała co najmniej 4 lata, była więc dość czasochłonna i utrudniała szybkie zwiększenie produkcji. Odeski Instytut Winiarstwa opracował więc tak zwaną akratoforyczną metodę wytwarzania win musujących. W dużych beczkach, tak zwanych akratoforach, pierwotny materiał winny pompowany był dwutlenkiem węgla pod wysokim ciśnieniem. Taki „szampan” przestawał wytwarzać bąbelki gazu już po 10 minut, podczas gdy prawdziwy szampan „grał” przez kilka godzin. Ponadto jego smak będzie znacznie gorszy. Niemniej jednak takie podrabiane wino było szeroko sprzedawane w ZSRR również pod nazwą „sowiecki szampan”. Produkowano je m.in. w Donbasie i kilku innych sowieckich fabrykach.
Co charakterystyczne, ten proces fałszowania wina trwa do dziś. Po aneksji Krymu zakład New World kontynuował produkcję rosyjskiego szampana, łamiąc prawa autorskich.
A gdyby książę Golicyn zdobył się kiedyś na taki ruch marketingowy, że wino krymskie otrzymałoby swoją nazwę geograficzną, los jego wynalazku byłby zupełnie inny. Świadczy o tym doświadczenie wytwarzania kolejnego wina w samej Rosji. Tak więc na przykład wino Don Tsimlyanskoe jest uważane za najsłynniejsze rosyjskie wino na świecie, jest cenione właśnie ze względu na swoją nazwę geograficzną i niepowtarzalny smak. Podobnie jak na Krymie, Tsymlyanske powstało z autochtonicznych odmian winorośli. Przez wiele lat pozostawało modne na dworze królewskim. Można je również nazwać winem „literackim”: wzmianki o nim znajdują się w pracach Lermontowa, Turgieniewa, Niekrasowa, Czechowa, Puszkina. A istniejąca do dziś fabryka wina musującego Tsimlyansky nadal je produkuje.
Historia jest o tyle dziwna, że sam książę Golicyn znany jest również jako ideolog walki z fałszowaniem wina. Ale walczył wyłącznie z podrabianiem rosyjskich win. Już w 1903 r. przedstawił Mikołajowi II projekt ustawy, który był reakcją na decyzję Odeskiego Kongresu Wina, że wina z dodatkiem melasy, czarnego bzu, smoły, cukru buraczanego, alkoholu ziemniaczanego i innych szkodliwych dla zdrowia substancji mogą być prezentowane w handlu pod tymi samymi nazwami, co naturalne. Golicyn stanął wtedy w obronie honoru domowego winiarstwa, ale pozostał w mniejszości i nie odniósł sukcesu. Fałszerze pokonali go, ponieważ on sam skłonny był traktować swoje wino musujące jako klasyczny szampan.
Już w 1914 r. Rosja uchwaliła ustawę o produkcji wina, a także przepisy techniczne dotyczące jego wytwarzania. Dokument ustanowił ścisłą regulację jakości win, zakazującą dodawania soków owocowych, wody itp. Wraz z dojściem do władzy bolszewików ZSRR pozostał jednym ze światowych liderów w produkcji wina, ale produkty były niskiej jakości i nie mogły konkurować na światowych rynkach.
W czerwcu 1825 r. podoficer 3. Pułku Ułanów Ukraińskich Ivan Sherwood wysłał do Petersburga donos. Mówił on, że na południu imperium istnieje tajne stowarzyszenie. List wpadł w ręce cara Aleksandra I. W celu identyfikacji buntowników postanowiono zorganizować wyprawę na Krym z Adamem Mickiewiczem na czele w nadziei, że buntownicy spróbują się z nim skontaktować i zostaną zdemaskowani.
Jesteśmy przekonani, że nie możemy służyć Europie i ludzkości inaczej niż służąc naszej ojczyźnie, Polsce; że tylko w takim stopniu, w jakim będziemy przydatni sprawie polskiej, Europa i ludzkość mogą nam pomóc.
Adam Mickiewicz
Pracując jako dziennikarz na Krymie obserwowałem, jak pamięć o Adamie Mickiewiczu odradza się w regionie, do którego deportowani Tatarowie krymscy dopiero niedawno powrócili z wygnania i który rozwijał się w środowisku wolności słowa i demokracji. W czasach sowieckich większość wydarzeń na Krymie była poświęcona kulturze rosyjskiej i rosyjskim pisarzom. Nawet o ukraińskich klasykach związanych z Krymem niewiele mówiono. Dopiero po 1991 roku, czyli po powrocie półwyspu na Ukrainę, krymska kultura zaczęła wypełniać się bogactwem literatury światowej. Było to szczególnie nasilone w okresie od 2000 do 2010 roku. Na Krymie odbył się cykl konferencji naukowych poświęconych twórczości i życiu Adama Mickiewicza. Wyjątkowa książka wieszcza „Sonety krymskie” została wydana w czterech językach. Odbywały się wystawy i spektakle teatralne.
Podróż 1825
Pamiętam, że w 2004 roku na Krymie zorganizowano Dni Kultury Polskiej poświęcone Rokowi Polski na Ukrainie i rocznicy urodzin Adama Mickiewicza. Miejscem głównych wydarzeń był Gurzuf. Następnie odbyła się V Międzynarodowa Konferencja Naukowa o dziełach Adama Mickiewicza. Wzięło w niej udział ponad 50 polskich i ukraińskich naukowców, którzy dyskutowali m.in. o stosunkach między Rosją, Ukrainą i Polską oraz o kwestiach stabilności w Europie Wschodniej.
W 2005 roku Gurzuf był gospodarzem VI Międzynarodowej Konferencji Naukowej Krymu „Dni Adama Mickiewicza na Krymie” z udziałem około 50 filologów, krytyków literackich, historyków, etnografów, krytyków sztuki z Krymu, innych regionów Ukrainy, a także z Polski i Węgry. Uczestnicy wysłuchali ponad 40 relacji o rozwoju tradycji Adama Mickiewicza w poezji krymskiej, o obrazach Krymu południowego w „Sonetach krymskich”, o mickiewiczowskich przekładach Iwana Bunina, o miejscu i roli Krymu w polskiej historii, tradycji i kulturze. Na konferencji odbyła się prezentacja książki „Adam Mickiewicz na Krymie” oraz zbioru materiałów z pięciu poprzednich edycji tego wydarzenia.
Jednym z najciekawszych tematów konferencji była tzw. „Tajemnica krymska Mickiewicza”. Faktem jest, że prawdziwa historia podróży Adama Mickiewicza przez Krym wciąż pokryta jest szeregiem „białych plam”.
Dla porównania: w czerwcu 1825 r. rosyjski pisarz Aleksander Gribojedow i polski poeta Adam Mickiewicz odwiedzili Krym niezależnie od siebie. Jednak w twórczości Gribojedowa nie ma dzieła poświęconego historii, ludziom i przyrodzie półwyspu (pisał: „Spędziłem w Tawrydzie prawie trzy miesiące, a wynik wynosi zero. Nic nie napisałem’), natomiast Mickiewicz napisał po powrocie do domu liryczno-filozoficzny cykl osiemnastu „Sonetów krymskich”. Paradoks polega na tym, że trasa i chronologia podróży rosyjskiego pisarza są dobrze znane naukowcom (z Krymu wysyłał listy, prowadził pamiętnik, notatki, opisywał miejsca, w których przebywał), zaś szczegóły wyprawy polskiego poety są słabo udokumentowane. Badacze dysponują jedynie skąpymi informacjami, które można znaleźć bezpośrednio w „Sonetach krymskich” i skąpymi notatkami jego przyjaciół. Ponadto we wspomnieniach dzieci Adama Mickiewicza, które pamiętały opowieści ojca, znajdują się nieprawdziwe informacje. Nieznana jest nawet trasa, którą przebył wielki Polak. Coraz częściej naukowcy próbują odpowiedzieć na proste pytania – ile razy Adam Mickiewicz był na Krymie, jakie trasy przebył, co robił w podróży, kto mu towarzyszył? Badacze z Polski, Ukrainy i Krymu spotkali się po raz pierwszy w Gurzuf w 1999 roku, aby poznać te złożone zagadnienia i znaleźć rzetelne informacje o pobycie Mickiewicza na Krymie.
Główną tajemnicą wyprawy Mickiewicza na Krym w 1825 r. jest to, że na półwyspie towarzyszył mu m.in. „Stirlitz XIX wieku”. Hrabia Jan Witt był szefem osiedli wojskowych w południowej Rosji, a także długoletnim rezydentem rosyjskiego wywiadu we Francji, który przekazał carowi dokładną datę i taktykę ataku na Rosję w 1812 roku. Jego działalność to intrygi i procesy polityczne przeciwko przeciwnikom autokracji. To właśnie Jan Witt, wykonując tajny rozkaz cesarza, ujawnił spisek przyszłych dekabrystów w południowej grupie wojsk. Dlatego naukowcy nie mają wątpliwości, że Witt podążał za Adamem Mickiewiczem w Odessie, wypełniając zadanie cara, by dowiedzieć się o możliwych powiązaniach między spiskowcami polskimi i rosyjskimi.
Wyjazd Witta na Krym miał na celu śledzenie Mickiewicza i identyfikowanie jego ewentualnych kontaktów z członkami tajnych stowarzyszeń.
Nie wiadomo też, gdzie przebywał Mickiewicz w Symferopolu. Jeśli w hotelu, to w mieście był tylko jeden – „Odessa”. Ponadto naukowcy wciąż nie mają wiarygodnych dowodów na jego lokalizację. Ale niewykluczone, że Mickiewicz zatrzymał się u któregoś z mieszkańców.
Eupatoria
Po raz pierwszy w życiu słynny polski poeta Adam Mickiewicz zobaczył w Eupatorii uroczą egzotykę Wschodu. Miasto, mimo wpływów rosyjskich, nadal zachowało cechy średniowiecznej osady tatarskiej. Charakterystyczne są skierowane w błękitne niebo minarety i głosy muezini, którzy z wysokich balkonów zwołują wiernych do meczetów.
Badacze twórczości Adama Mickiewicza odtworzyli już szczegóły jego podróży. Przed jej rozpoczęciem, 26-letni poeta, jako nauczyciel gimnazjum w Wilnie, został uwięziony za udział w konspiracyjnej grupie. Po sześciu miesiącach Mickiewicz został zwolniony za kaucją, ale nakazano mu opuścić Wilno i udać się do Petersburga, do dyspozycji Ministerstwa Oświaty. Tam miał do wyboru kilka szkół średnich w różnych miastach – wybrał gimnazjum w Odessie. Jednak naczelnik okręgu edukacyjnego w tym mieście, hrabia Jan Witt, powiedział mu, że nie ma wolnych miejsc. Polecił czekać. Mickiewicz zamieszkał w budynku gimnazjum. Odwiedzał salony literackie i rozdawał autografy. Zakochał się w 31-letniej pięknej Karolinie Sobańskiej, prawnuczce królowej Marii Leszczyńskiej i został jej kochankiem. Była ona jednak konkubentką hrabiego Witta.
W czerwcu 1825 r. podoficer 3. Pułku Ułanów Ukraińskich Ivan Sherwood wysłał do Petersburga donos. Mówił on, że na południu imperium istnieje tajne stowarzyszenie. List wpadł w ręce cara Aleksandra I. W celu identyfikacji buntowników hrabia Witt zorganizował wyprawę na Krym z Adamem Mickiewiczem w nadziei, że buntownicy spróbują się z nim skontaktować i zostaną zdemaskowani.
Hrabia Witt kupił i podarował Sobańskiej jacht o nazwie „Carolina” i polecił jej zaprosić na rejs Mickiewicza. Kobieta zaproponowała poecie wyjazd na Krym. Aby się nie nudził, zaprosiła na wyprawę również swojego starszego brata Heinricha Rzewuskiego, pisarza, który później został koronowany na „polskiego Aleksandra Dumasa”. Witt zabrał zaś ze sobą agenta tajnej policji Ołeksandra Boszniaka, by pilnował poety. Przedstawił go Mickiewiczowi jako przyrodnika, znawcę owadów. Opuszczając port w Odessie, jacht skierował się do Eupatorii.
Na wysokości półwyspu Tarkhankut jacht napotkał na silny sztorm, który trwał dwa dni. Mickiewicz opisał to w sonecie „Burza”.
Wreszcie podróżnicy weszli na brzeg Eupatorii. Na brzegu powitał ich burmistrz Karaim Haji-Aga Babovich. Zaprosił gości do swojej posiadłości „Gan-Jafa” przy ulicy Karaimskiej. Mickiewicz i Rzewuski chcieli zobaczyć karaimską świątynię. Babovich zaoferował, że zaprowadzi tam gości. Po drodze przyjaciele poprosili swojego przewodnika o nauczenie zwrotów powitalnych w języku hebrajskim (jest to zapisane w świętych księgach Karaimów). Prowadzący nabożeństwo był poruszony i odpowiedział kilkoma polskimi zwrotami. Niewiarygodne, jak mieszkaniec małego krymskiego miasteczka, w którym Polak nigdy nie postawił stopy, mógł nauczyć się płynnie mówić po polsku? Jak się okazało, jednym z języków jego dzieciństwa był polski. Okazało się, że prowadzący nabożeństwa w świątyni interesuje się polską literaturą, a nawet trochę zna twórczość Mickiewicza. Wiadomość, że w odległej Eupatorii znają jego wiersze, zszokowała poetę.
Do dziś zachował się dom Haji-Agi Babovich przy ulicy Karaimskiej 53 w Eupatorii. Na jego fasadzie w 2002 roku wmurowano tablicę upamiętniającą pobyt poety w tym mieście. W tym liczącym ponad 200 lat gmachu planowano otwarcie Muzeum Adama Mickiewicza, pierwszego wybitnego poety, który odwiedził Eupatorię. Ale z powodu wojny nie jest to na razie możliwe.
Wspomina się, że poeta odwiedził Bachczysaraj, dawną stolicę Chanatu Krymskiego, gdzie spał na kanapie ostatniego chana Szagina Gireja. Adam Mickiewicz wstąpił do karaimskiego miasta-twierdzy Chufut-Kale, odwiedził górę Chatyr-Dag, Ałusztę i podziwiał fale ze szczytu Ayu-Dag (Niedźwiedziej Góry). Następnie podróżnicy wrócili do Eupatorii, skąd cała piątka na odpłynęła do Odessy. Po powrocie z wyprawy relacje między Sobańska a Mickiewiczem ochłodziły się. Obrażony poeta podsumował to kilkoma zjadliwymi wierszami.
Witt zdał sobie sprawę, że jego misja się nie powiodła. Członkowie tajnego stowarzyszenia nie próbowali nawiązać kontaktu z poetą. Hrabia odwołany z Odessy i mianowany urzędnikiem moskiewskiego biura gubernatora generalnego. Ale głównym efektem podróży Mickiewicza był cykl „Sonety krymskie”, jedno z arcydzieł światowej poezji. Zbiór po raz pierwszy ukazał się w Moskwie w grudniu 1826 r. z dedykacją autora: „Towarzyszom z Krymu”.
W czterech językach
„Sonety krymskie” należy do niekwestionowanego kanonu arcydzieł polskiej poezji. W 2021 roku przy okazji 30. rocznicy niepodległości Ukrainy, we współpracy z Kancelarią Prezydenta RP i Instytutem Polskim w Kijowie, ukazało się wyjątkowe wydanie „Sonetów krymskich” w czterech językach: oryginalnym polskim, ukraińskim w tłumaczeniu Maksyma Rylskiego, krymskotatarskim w przekładzie poety Shakira Selima oraz angielskim przetłumaczonym przez Karola Kraszewskiego.
„My czytamy dziś ten cykl wierszy Mickiewicza jako nadal aktualną – mimo upływu blisko dwóch wieków – opowieść o ziemi, w której dziejach zapisało się tak wiele ludzkich dramatów i która zawsze pozostanie najbliższa sercom Ukraińców i Tatarów” – napisał w liście Prezydent RP Andrzej Duda.
Poezję polskiego poety ilustrują zdjęcia autorstwa ukraińskiego fotografa Romana Krawczenki, który przez długi czas mieszkał na Krymie i stworzył własną niezapomnianą wizualną historię tej ziemi. Z powodu rosyjskiej okupacji Krymu artysta został zmuszony do emigracji do Polski.
Znani ukraińscy i polscy działacze, politycy i żołnierze nagrali wideo, w którym recytują ukraińskie i krymskotatarskie wersje „Sonetów krymskich”. Film ten w ubiegłym roku zamieścił na swoim profilu na Twitterze Andrzej Duda.
„W tym roku Ukraina obchodzi 30. rocznicę niepodległości. Z tej okazji w czasie mojej wizyty w Kijowie przekazałem „Sonety Krymskie” Adama Mickiewicza przetłumaczone na język ukraiński i krymskotatarski. Jesteśmy i będziemy sobie bliscy!” – napisał wówczas prezydent RP.
Doświadczenia historyczne polskiego króla Kazimierza Wielkiego mogą być przykładem dla współczesnych polityków – pisze ukraiński dziennikarz.
W tym roku Wielkanoc w Kazimierzu Dolnym obchodzona była dwukrotnie. 17 kwietnia lokalni katolicy świętowali Zmartwychwstanie Chrystusa wraz z całym katolickim światem, ale miasto nad Wisłą jest teraz domem dla kilkuset chrześcijan Wschodu, którzy świętowali Zmartwychwstanie Chrystusa w tygodniu 24 kwietnia. W ten sposób Wielkanoc zamieniła się w dwutygodniowe święto. Chrześcijanie mówili sobie nawzajem, że Bóg jest tylko jeden, z radością witali święto słowami „Chrystus zmartwychwstał!” i „Naprawdę zmartwychwstał!”
Wizje na Rynku w centrum Kazimierza
Stojąc w centrum Kazimierza na Rynku, możesz wyobrazić sobie siebie w centrum wszechświata. Każda myśląca osoba tutaj nagle zostaje otoczona przez wieki europejskiej historii, mądrość miejskich legend. Jest to studnia, która nie tylko leczy dawne choroby, ale także leczy rany psychiczne, czyni ludzi bardziej przyjaznymi i milszymi. Ludzie chcą więcej dobra, więc piją wodę. I możesz sobie wyobrazić, jak bogaty arabski kupiec zabiera syna do studni, aby go uleczyć z choroby. I właśnie tam na prawo z alei wyszła z koszykiem w ręku córka miejskiego szewca Rafaela, legendarna Esterka Malakh. Jedzie do galerii handlowych po smakołyki, którymi poczęstuje Kazimierza Wielkiego, który już schodzi do miasta ze swojego zamku. A tutaj, pod kawiarnią, pies Vernix wita wszystkich przechodniów, z nosem wypolerowanym na miedziany połysk przez dotyk milionów turystów. Wygląda na to, że właśnie przekroczył Wisłę i gratuluje wszystkim mieszkańcom Kazimierza Wielkanocy. Po lewej stronie, tuż przed kilkoma sklepami miejskimi o tej samej nazwie „Kohuty”, na chodniku jest już ostatni czarny kogut na Kazimierzu, który teraz przechytrzy samego diabła. A chrześcijanie z miasta już spieszą się w góry i zaczynają uświęcać wąwóz diabła wodą święconą, po czym zostanie pokonany i opuści miasto na zawsze, uwalniając jego mieszkańców od nieszczęścia. A tam, w głębi ulic, przebiegły mieszczanin udał się już do Metłowej Baby, by poprosić o magiczny eliksir, oczarować przystojnego młodzieńca i zabić jej męża. Jednak dobra wiedźma odgadła jej plan i nie da jej eliksiru. A jeśli wsłuchasz się w szum kazimierskiego wiatru, usłyszysz, jak wściekły mieszczanin oskarża staruszkę o czarną magię. Ale wszyscy mieszkańcy miasta bronili dobrej wiedźmy i nie oddali jej Inkwizycji. Czarownica nadal czyni dobro ludziom, a przebiegły mieszczanin zostanie haniebnie wygnany z miasta. A po wszystkich wizjach chcę pospiesznie wrócić do studni, aby na Święta napić się jej święconej wody, co gwarantuje, że ci, którzy już znają jej smak, na pewno powrócą do magicznego Kazimierza…
Kolonia sztuki w mieście nad Wisłą
– Od ośmiu lat świętuję Wielkanoc dwa razy, odkąd zamieszkałam na Kazimierzu – mówi Olena Suvorova. Do Polski przeprowadziłem się z ukraińskiego Dniepropietrowska i zafascynowali mnie ludzie, przyroda i bogactwo artystycznego świata Kazimierza.
Pani Olena Suvorova obecnie aktywnie pomaga zarówno mieszkańcom Ukrainy, jak i uchodźcom z Ukrainy, którzy wyjechali do Polski. Jej przyjaciele, koledzy, znajomi, którzy są teraz w wojsku i obronie terytorialnej, pozostali w Dnieprze (dawniej Dniepropietrowsk) oraz w Charkowie. Zbiera dla nich pomoc humanitarną, wysyła paczki z amunicją wojskową, apteczkami, lekarstwami, śpiworami, nakolannikami itp., zbiera i wysyła pieniądze…
Kolonia Artystyczna na Kazimierzu zaczęła powstawać w czasie I wojny światowej, kiedy po 1909 r. przyjaciel Paula Gauguina, profesora warszawskiej Szkoły Sztuk Pięknych, Władysław Ślewiński, i jego kolega Tadeusz P., również wykładowcy w warszawskiej Szkole Sztuk Pięknych zaczęli organizować dla swoich studentów plenery. Z roku na rok, od 1913 roku, brało w nich udział coraz więcej młodych i dojrzałych artystów. Miasto nad Wisłą pozostawiło szczególny ślad w twórczości takich artystów jak Maurice Trembach, Nathan Kozhen, Roman Rosenthal, Israel Tykocinsky i wielu innych.
Za artystami podążali pisarze. Aktywne życie świata sztuki w mieście wpłynęło na ukształtowanie się specyficznego, kazimierskiego kierunku, zarówno w plastyce, jak iw literaturze polskiej.
– Czy w sztuce jest pewien styl kazimierski i co to jest? – pytam panią Olenę.
– O tak, styl Kazimierza przejawia się w zwiększonej dbałości artystów o przedstawianie niepowtarzalnej natury, która jednak nie przysłania, ale jest wspaniałym tłem dla ludzkich uczuć, doświadczeń, aspiracji, walki dobra ze złem we wszystkich ich manifestacje. Dlatego Kazimierz zajmuje szczególne miejsce na Ziemi i w historii…
Rzeczywiście, gdzie indziej na świecie jest miasto, które odwiedza do 1,5 miliona turystów rocznie, z ponad 100 artystami różnych sztuk, a ich prace wystawiane są w ponad 30 galeriach?
Pani Olena Suvorova jest znaną artystką w całej Polsce. Jej prace z ceramiki artystycznej często pojawiają się na wystawach wyrobów artystycznych i cieszą się dużym zainteresowaniem wśród miłośników tej sztuki. Wykonuje oryginalne artykuły gospodarstwa domowego – spodki, filiżanki, talerze, pamiątki artystyczne.
– Co jest twoją inspiracją, źródłem nowych pomysłów w sztuce? – pytam.
– Dwie rzeczy – odpowiada. – Po pierwsze to bogata przyroda Kazimierza, która jest niewyczerpanym źródłem kolorów, odcieni, kształtów, linii. Po drugie, to praca innych ukraińskich ceramików, z którymi dzielę się doświadczeniami i pomysłami. Wśród nich są na przykład słynni krymscy ceramicy Rustem Skibin i Marina Kurkchi. Mam trochę ich pamiątek, mam swoje prace w ich zbiorach. Przed wojną aktywnie współpracowaliśmy, mieliśmy twórcze kontakty, spotykaliśmy się. Mam nadzieję, że po wojnie więzy tylko się zacieśnią…
Pani Olena Suvorova biegle posługuje się językiem ukraińskim i polskim i często wykorzystuje tę wiedzę, aby pomóc Ukraińcom. Na przykład Dariusz Popławski, dyrektor Domu Dziennikarza SDP w Kazimierzu Dolnym, zaprosił panią Olenę do pomocy, gdy w placówce tej znalazło schronienie ponad 60 ukraińskich sierot z Domu Dziecka w Mariupolu, którzy uciekli przed wojną i rosyjskimi bombami. Potrzebne było tłumaczenie dużej liczby dokumentów i innych materiałów. Zajęło to kilka dni ciężkiej pracy.
– Wojna zabiera wszystkie siły – mówi pani Olena Suvorova. – Minęło 50 dni bez odpoczynku, jest bardzo ciężko, ale jestem pewien, że przeżyjemy i wygramy. Zresztą teraz czas i możliwości kreatywności są ograniczone. Uchodźcy mieszkają w mojej pracowni. Czasami, gdy pojawia się inspiracja, tworzę w swoim pokoju, ale teraz to rzadkość. Mam nadzieję, że po wojnie nadrobimy wszystko co stracone…
Szkoła Przyjaźni Polsko-Ukraińskiej…
Kazimierz ma piękną nową szkołę, wybudowaną według nowoczesnych wymagań edukacyjnych i sanitarno-architektonicznych zamiast starej, zniszczonej przez przypadkowy wybuch gazu w 2017 roku. Do szkoły wprowadził mnie Marcin Pisula, historyk, zawodowy przewodnik i praktyk turystyki. W tym jasnym pomieszczeniu mieści się Centrum Pomocy Humanitarnej Ukrainie i Uchodźcom z Ukrainy, którzy schronili się na Kazimierzu. Gromadzi się tu pomoc humanitarną, udzielane są niezbędne konsultacje, uchodźcy mogą też skorzystać z bezpłatnych kursów języka polskiego prowadzonych przez znaną nauczycielkę Evę Volna, która kieruje również pracą kilku teatrów amatorskich w Kazimierzu.
– Nasza bliska przyjaźń z Ukrainą rozpoczęła się w 2017 roku, kiedy na Zamku w Ostrogu podpisaliśmy porozumienie o współpracy z kilkoma ośrodkami edukacyjnymi z Wołynia, przede wszystkim z miastem Tuchyn i innych regionów – mówi dyrektor szkoły w Kazimierzu Janusz Rachkevych. – Odbyliśmy już wzajemne wymiany turystyczne, konferencje, zorganizowaliśmy uroczystości wielkanocne w formie „tortu wielkanocnego”. Dla ukraińskich dzieci mieszkających w Kazimierzu stworzyliśmy teraz trzy klasy do nauki języka polskiego. Jeśli wojna rosyjska na Ukrainie nie zakończy się latem i dzieci nie będą mogły wrócić do domu, jesienią planujemy przyjąć ponad 65 uczniów na nasze wspólne polsko-ukraińskie lekcje, gdzie zgodnie z ogólnym programem będą uczyć się dzieci uchodźców.
Latem szkoła planuje wiele wydarzeń dla ukraińskich dzieci, takich jak koncerty muzyki fortepianowej, różnego rodzaju konkursy. Placówkę mają odwiedzić też uczniowie z kilku krajów europejskich. Spotkają się z ukraińskimi dziećmi, którzy opowiedzą im o rosyjskiej wojnie na Ukrainie.
Lydia Druzhynovych-Novosad, nauczycielka z Ukrainy, pomaga mi w rozmowie kwalifikacyjnej w szkole w Kazimierzu. Opanowała język polski, pracuje tu jako nauczycielka, łączy dzieci polskie i ukraińskie w przyjacielskie grupy. Lidia jest także utalentowaną poetką, jej wiersze są przesiąknięte prawdziwymi uczuciami, przepełnione poezją życia, w wielu przypadkach nie są gorsze od dzieł słynnej ukraińskiej poetki, już klasyka Liny Kostenko. Lydia opublikowała zbiór swoich prac, teraz przygotowuje kolejny tomik. Aktualną sytuację na świecie opisała w wierszu „Każdy ma swój front!”:
Noce dzielą się na „przed” i „po”.
Podzielone losy, złamane marzenia.
Wstąpił niepokonany duch Ukraińców:
wojen nie spodziewano się – czekały na wiosnę.
Ale buty Moskwy niszczą Ukrainę
bezwzględnie i dziko, nawet gorzej niż horda.
Jesteśmy silni, musimy być silni!
Niech sady wiśniowe kwitną co roku!
Bo bociany już wróciły do domu,
i nie ma domu. A wiara żyje.
Nigdy nie wybaczymy śmierci i zastraszania.
Z ruin wyłoni się nowy kraj!
A język, wiara i prawda to jedno…
na zawsze z nami – ze szkodą dla Moskali.
Gdzie słoneczne poranki, wierzba i kalina,
Tam, gdzie śpiewa słowik, jest ojczyzna.
Marcin Pisula opowiada mi, że natura i artystyczna atmosfera Kazimierza stały się źródłem twórczości słynnej polskiej pisarki Marii Kuncewiczowej. To właśnie pejzaże Kazimierza zainspirowały ją do napisania książki „Dwa księżyce”, spopularyzowanej przez film Andrzeja Barańskiego. Marcin Pisula oprowadził mnie po muzeum pisarki. Mieści się ono w domu, w którym mieszkała wraz z mężem Jerzym Kuncewiczem, prawnikiem, pisarzem i politykiem ruchu ludowego w Kazimierzu Dolnym. Willa „Pod Wiewiórką” wzniesiona została w 1936 roku według projektu Karola Sicińskiego. W czasie II wojny światowej Kuncewiczowie byli na emigracji. Po powrocie do Polski, na początku lat 60. zamieszkali w Kazimierzu i skupili wokół siebie wybitne osobistości – artystów, pisarzy, dziennikarzy, polityków. W 1984 roku umarł Jerzy Kuncewicz, Maria postanowiła nie opuszczać Kazimierza, mieszkała tu aż do śmierci w 1989 roku. Zgodnie z ostatnią wolą pisarki jej dom skupia artystów i stał się swoistym centrum sztuki. Stało się to możliwe dzięki Fundacji Kuncewiczów, założonej w 1992 roku przez syna Marii i Jerzego – Witolda.
Bronił Kazimierza przed wojskami rosyjskimi
Marcin Pisula zna historię Kazimierza. Zabrał mnie do miejsca pamięci bohaterskiego czynu Juliusza Małachowskiego. Jego imieniem nazwano w Kazimierzu wąwóz i ulicę. Wśród prastarych lasów otaczających miasteczko, pomiędzy kilkusetletnimi drzewami wzniesiono pamiątkową stelę, na której widnieje napis że to tutaj 18 kwietnia 1831 r. dokonał swego bohaterskiego czynu polski patriota Juliusz Małachowski.
Był najmłodszym synem generała Stanisława Aleksandra Małachowskiego. Aktywnie uczestniczył w Powstaniu Listopadowym (1830). Utalentowany poeta biegle posługiwał się zarówno mieczem jak i piórem. Stworzył hymn swojej jednostki bojowej. Juliusz dowodził batalionem strzelców sandomierskich, który zorganizował na własny koszt. Wyróżnił się śmiałym atakiem na rosyjskie koszary w Puławach 26 lutego 1831 roku i zasłynął podczas bitwy puławskiej 3 marca tego roku. 7 marca 1831 odznaczony Złotym Krzyżem Orderu Virtuti Militari. 17 kwietnia 1831 r. pod Wronowem uratował wojska polskie przed klęską. A kiedy dzień później siły rosyjskie zaatakowały Kazimierz, łucznicy Małachowskiego stoczyli bitwę na skraju wąwozu. Niestety zabrakło im amunicji i właśnie wtedy 29-letni podpułkownik Małachowski poprowadził do ataku swój batalion uzbrojony tylko w kosy. Juliusz jest pochowany w rodzinnym grobowcu w Końskich.
Mimo klęski Powstanie Listopadowe przyczyniło się do wzrostu samoświadomości narodowej Polaków, powstania idei państwowości narodowej, szerzenia nastrojów demokratycznych, przejawiających się w dążeniu do reform społecznych. W 1831 roku po raz pierwszy pojawiło się hasło „Za naszą i waszą wolność!”, skierowane do wszystkich narodów uciskanych przez Imperium Rosyjskie. Europejska opinia publiczna przychylnie odnosiła się do walki Polaków z rosyjską autokracją, a kwestia polska została od tego czasu utożsamiana z walką o wolność i demokrację w Europie. Po klęsce Powstania Listopadowego kraje Europy Zachodniej przyjęły dużą liczbę polskich emigrantów. Teraz Polska zapewnia schronienie uchodźcom z Ukrainy uciekających przed nową rosyjską wojną. A mieszkańcy Kazimierza są w to aktywnie zaangażowani…
Jaki powinien być fundament pokoju w XXI wieku?
Krótkowzroczni analitycy piszą o wojnach i rewolucjach, ogólnie o wielkich i małych konfliktach, jako o „lokomotywach historii”. Podobno dają impuls do postępu, zachęcają do nowych wynalazków, ulepszeń, nowych dzieł sztuki. Co za obrzydliwe kłamstwo! Rezultatem Wielkiej Rewolucji Francuskiej, która przelewała ludzką krew od 1789 do 1875 roku, było powstanie III Republiki. Czy po tych wszystkich zabójstwach można to uznać za postęp? W końcu republika jako forma rządu znana jest od starożytnego Rzymu, a we Francji można by ją ustanowić bez wyrzeczeń, poprzez stopniową ewolucję, gdyby tylko Francuzi tego chcieli.
Skutkiem bolszewickiego puczu 1905-1917 w Rosji było powstanie najbardziej brutalnej na świecie stalinowskiej dyktatury, która w XX wieku doprowadziła do śmierci ponad 110 milionów istnień ludzkich. I gdyby nie zamach stanu z 1917 roku, nie maniakalna chęć zbudowania komunizmu w jednym kraju, nie błędne nauki Lenina i Stalina, pokojowy rozwój Rosji i okolicznych terenów mógłby doprowadzić tę część świata do najbardziej rozwiniętego społeczeństwa. i formacje państwowe.
Dwie wojny światowe XX wieku cofnęły ludzkość do czasów średniowiecznego okrucieństwa, dzikości, morderstw i samozagłady. Podczas wojen ludzie tracą to, na co zapracowali, swoją godność i wolność. Po dwóch wojnach XX wiek był właściwie stratą czasu dla rozwoju Europy i dużej części Azji…
Czy zasady „Wolność! Równość! Braterstwo!” (lub miraże pod takimi nazwami?) można było osiągnąć tylko przez przelanie w większości niewinnej krwi? Jeśli na pierwszy rzut oka zrozumiemy całą historię ludzkości, zobaczymy, że linia rozwoju społeczeństwa ludzkiego osłabła w czasie wojny i innych niespokojnych lat, po czym, ledwie wychodząc z kryzysu, podniosła się dzięki nowym wynalazkom, nowym naukom, nowe osiągnięcia gospodarcze i humanitarne nie poprzez rywalizację i wojnę, ale poprzez współpracę i pokojową kooperację. Zobaczymy, że wojny i rewolucje zniszczyły tylko to, co zostało zbudowane i osiągnięte dzięki współpracy ludzi w czasie pokoju. Ale z większym zapałem za każdym razem ludzkość zaczynała odbudowywać zniszczone, licząc na zdrowy rozsądek i sumienie polityków.
Bardzo podobne do tych fal są znane „wielkie fale” zabitego w Gułagu rosyjskiego ekonomisty Nikołaja Kondratiewa – wzrost gospodarczy następuje wtedy, gdy umacnia się harmonia i współpraca, a ginie w sporach i konfliktach. Podobnie ogólny rozwój człowieka – czyli wzrost współpracy humanitarnej, rozwój edukacji, nauki, techniki, ekonomii, sztuki zależy od harmonii, ilości i głębi współpracy, od połączenia wysiłków twórczych, a nie od przewrotów politycznych i nie o liczbie bomb i pocisków zrzucanych na ludzkie głowy. I wreszcie biblijny przykład: ludziom udałoby się zbudować Wieżę Babel, mając wspólny język i wspólne intencje, a nie mogli jej ukończyć z powodu konfliktów, utraty wzajemnego zrozumienia i twórczej komunikacji…
I znowu dzisiaj, właśnie z powodu utraty szans rozwojowych w XX wieku, najbardziej zacofana część Europy – Rosja – toczy nie tylko gorącą wojnę agresji przeciwko Ukrainie, ale także energetyczne, informacyjne wojny hybrydowe przeciwko Polsce, innym europejskim krajów i świata. Ta hybrydowa wojna zabiła już dziesiątki tysięcy ludzi, w tym setki dzieci, a także ogromne straty ekonomiczne na całym świecie. Według ukraińskiego analityka Mychajło Honczara, szefa Centrum Strategii XXI, mamy do czynienia z zakrojoną na szeroką skalę, systemową, wieloaspektową, hybrydową rosyjską agresją na świat.
Dlaczego Kazimierz III Wielki może być wzorem dla obecnych polityków
Widać wyraźnie, że na tym tle rośnie cena polityków, którzy nie są w stanie wojny, ale systematycznie rozwiązują wszystkie problemy poprzez współpracę, która jest główną drogą rozwoju Europy w XXI wieku. A doświadczenia historyczne polskiego króla Kazimierza Wielkiego mogą być przykładem dla współczesnych polityków. Najpierw doszedł do władzy legalnie. Państwo było w trudnej sytuacji. Królestwo Polskie zajmowało ograniczone terytorium i składało się tylko z dwóch ziem: Wielkopolskiej i Małopolskiej. Ziemie kujawskie, dobrzyńskie i pomorskie zajęli Krzyżacy, a niektórzy książęta śląscy uznali zwierzchnictwo Królestwa Czeskiego, z którym również Polska była formalnie w stanie wojny. Ale Kazimierz, późniejszy Wielki, nie zaczął od wojen. Jego polityką wewnętrzną w Polsce jest centralizacja kraju. Za panowania Kazimierza w Polsce aktywnie budowano nowe miasta i zamki. W latach 1337–1346 przeprowadził reformę monetarną, a w 1347 roku wydał Statuty wiślane i piotrkowskie, pierwsze kompletne zapisy polskiego prawa zwyczajowego. Wzmocnił gospodarkę kraju, rozwinął produkcję towarów. Od 1367 r. zaczął bić pierwszą monetę państwową, pieniądz krakowski, który miał zastąpić rozpowszechniony wówczas pieniądz praski. Dbał o edukację swoich obywateli, zbudował wiele szkół, a w 1364 założył Uniwersytet Krakowski, który dzięki wpływowi jego i jego uczniów na rozwój Europy uważany jest obecnie za „najtrwalszy twór króla”. W 1335 roku (ostatecznie w 1339 roku) zrzekł się praw do Śląska i Płocka na rzecz ziem czeskich, a także zrzekł się roszczeń króla Jana Luksemburczyka do korony polskiej.
W 1363 zorganizował w Krakowie zjazd monarchów europejskich, w którym uczestniczył cesarz Karol IV Świętego Cesarstwa Rzymskiego, król Ludwik Węgierski, Król Danii Waldemar IV, król Cypru Piotr I, książę Austrii Rudolf IV Habsburg i inni.
A jednym z głównych działań Kazimierza była walka o spuściznę upadłego państwa galicyjsko-wołyńskiego. Na podstawie więzów dynastycznych, a nie drogą wojny, postanowił objąć tron galicyjsko-wołyński,. Po pierwszych wiadomościach o śmierci Jurija-Bolesława Kazimierz bardzo szybko zdołał zebrać armię i w połowie kwietnia zajął Lwów i wyjął ze skarbca książęcego regalia koronacyjne, by nie dopuścić do koronacji kolejnego pretendenta.
I nawet wojny Kazimierza nie były krwawe. Maszerował na ziemię Przemyśla, kilka innych miast. Ograniczył się jednak do formalnego uznania swoich praw królewskich do tronu Rosji. W rezultacie Dmytro Dedko i Kazimierz podpisali porozumienie pokojowe. Od tego czasu rozpoczęła się wieloletnia konfrontacja Wielkiego Księstwa Litewskiego z Rosją z Kazimierzem i jego spadkobiercami o spuściznę królów Rosji, która trwała do 1392 roku.
W 1349 r. Kazimierz został koronowany we Lwowie na króla Rosji. Jednak Królestwo Rosji przez jakiś czas istniało jako odrębne, niepodległe państwo, zjednoczone z Polską pod wspólnym monarchą. Kazimierz ograniczył się do formalnego uznania praw królewskich i wrócił do Polski. Nie zmienił starego porządku w Królestwie Rosji.
Kazimierz został opisany jako „król niewolników” za rozszerzanie praw majątkowych, cywilnych i religijnych na zwykłych ludzi. Ale główny rezultat jest taki, że za jego panowania terytorium Polski wzrosło 2,5-krotnie.
W 1356 r. Kazimierz nadał Lwowowi prawo magdeburskie na wzór Krakowa. Z jego inicjatywy wybudowano miasto w zachowanych do dziś układach przestrzennych: z rynkiem centralnym, murami miejskimi, katedrą katolicką i niezachowanym zamkiem niskim, który na ponad 500 lat stał się symbolem władzy królewskiej we Lwowie . Kazimierz wybił monety dla Królestwa Rosji z wizerunkiem Lwa Galicyjskiego, wydał kilka aktów dla Królestwa Rosji w języku rosyjskim. Tak nazywał się wówczas język Królestwa Rosji, czyli język ukraiński, dopóki Rosja nie przywłaszczyła sobie nawet historycznej nazwy Ukrainy, Rosja.
Możemy więc zadać pytanie: gdzie są początki pokoju i skłonności do współpracy tkwiące w królu Kazimierzu Wielkim? Oczywiście tych źródeł jest wiele, ale chyba najważniejsze z nich – wielkość przyrody w Kazimierzu Dolnym, spokój nad Wisłą, miłość Estery! I to jest wielka rola, jaką małe i piękne miasta Europy odgrywają w historii świata.
Kontynuując przeglądanie strony zgadzasz się na instalację plików cookies na swoim urządzeniu więcej
The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.