Zastanawiałem się kiedyś, ilu jest w Polsce dziennikarzy, którzy w imieniu premiera Donalda Tuska odczytaliby komunikat o wprowadzeniu w Polsce drugiego stanu wojennego? Wskazałem nawet kilkadziesiąt nazwisk, ale kartka mi się skończyła… Teraz, piszę to z całą odpowiedzialnością, takich figur dziennikarskich znalazłoby się setki, może tysiące. Z tym, że nie wszystkim tym panom pasowałby mundur – no może uniform w stylu latynoamerykańskich czy afrykańskich kacyków – i nie wszystkie panie dobrze wyglądałyby w ciemnych okularach.
Próbuję ironii, aby trochę uspokoić sytuację, ale rzeczywistość wrzeszczy jak posłanki lewicy. Mamy oto w Polsce do czynienia – jak zapewne nazwą to eksperci – pełnoskalowym zamachem stanu!
Już nie z permanentnym łamaniem prawa, nie z chaosem wywołanym polityczną interpretacją przepisów przez prawników (sędziów i prokuratorów) będących akolitami ekipy Tuska, tylko właśnie z zamachem stanu. Ów zamach na Polaków i na Polskę pełzał. Najpierw doprowadzono do dezinformacji, która spowodowała, że nabrano sporą część społeczeństwa głosującego 15 października ub. r. na KO, TD i NL. Nie wiem, czy szkoda mi tych ludzi z różnych grup statystycznych, bo to nieprawda, że to tylko pokolenie Tik-Toka. Chyba sami sobie wymierzyli karę, ale na jakąkolwiek refleksję jest dla nich jednak za późno, toteż brną w pochwałach dla ekipy Tuska demontującej kraj. Albo milczą. Liczba tych drugich wzrasta.
Stan wojenny 2.0
13 grudnia, w 42. rocznicę wprowadzenia przez komunistów i juntę Jaruzelskiego, rząd Tuska rozpoczął pracę, a kilka dni później bezprawnie zaczęto przejmować media publiczne (TVP, PR, PAP) praktycznie paraliżując TVP poprzez wyłączenie sygnału kilku programów mających, oprócz informacyjnej, rolę strategicznych na wypadek wojny.
Na przełomie roku rozpoczęto też bezprecedensową nagonkę na dwóch posłów PiS: Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, których, wbrew prawu i prawomocnym ułaskawieniu prezydenckim, wtrącono do więzienia pod sfabrykowanymi zarzutami, bo ośmielili się, w naszym przecież, Polaków imieniu, walczyć z korupcją, jako szefowie CBA.
Polowanie
Teraz Tusk zdecydował, że pora na jednego z największych jego wrogów. Oto szef rządu, – bo nie wierzmy, że to ktokolwiek inny wydał rozkaz, żeby zatrzymać posłów PiS zdobyłby się na takie bezprawie – wysłał policję do Pałacu Prezydenckiego (!), Siedziby głowy państwa polskiego, prezydenta RP Andrzeja Dudy. Dowiedziawszy się o zagrożeniu i napadzie, prezydent i jego kolumna aut – wyjeżdżając z Belwederu – zostali zablokowani przez autobus miejski, …aby nie zdążyć do pałacu z interwencją. Kto tam rządzi w tej Warszawie komunikacją miejską? Nie prezydent Trzaskowski przypadkiem? Zastawić rezydencję prezydencką autobusem, aby kolumna aut głowy państwa nie mogła wyjechać, to już numer niesamowity! Afrykańscy dyktatorzy duzo się muszą uczyć od ich polskich kolegów.
Napad na Prezydenta RP długo nie będzie schodził z czołówek światowych mediów a ludziska na całym globie dziwować się będą, że to nie relacja z jakiejś bananowej republiki a z państwa należącego do UE i NATO.
Upadek
Bezprawie najwyższego stopnia, jeśli pogardę dla obowiązujących przepisów i Konstytucji można w ogóle stopniować, będzie miało bardzo poważne konsekwencje dla wszystkich obywateli Polski. I tych z lewa i z prawa, zwolenników konserwatywnej drogi i obecnej ekipy rządzącej, która coraz bardziej zaczyna przypominać cyrk. Także z zakazanymi pokazami tresury dzikich zwierząt. Bo tak rząd Tuska traktuje Polaków, w tym swoich bezwolnych zwolenników. Premier złamie każde prawo, aby poprzez strach, niepewności jutra i w konsekwencji chaos gospodarczy wprowadzić tyranię. Oczywiście nowoczesną, oświeconą potwierdzoną certyfikatami Brukseli i Berlina. A w Moskwie zabrakło ponoć szampana. I popcornu, bo to chyba nie koniec… Niestety.
Nocniki
Donald Tusk przypomina takiego szefa państwa, który – jak w starym dowcipie – kupił sobie trzy nocniki: złoty, srebrny i brązowy. A i tak… nie zdążył… Bo usłyszał wybuch tłumika samochodowego przed swoją reprezentacyjną siedzibą w stolicy europejskiego kraju.
Z ostatniej chwili (aktualizacja 10 stycznia 2024r. po godz. 11.49)
Z komunikatu Polskiej Agencji Prasowej:
„Wiceminister sprawiedliwości Maria Ejchart pytana o strajk głodowy zadeklarowany przez przebywającego w areszcie byłego ministra Mariusza Kamińskiego powiedziała, że każdy ma prawo nie jeść i nie pić, na tym polega prawo do wolności osobistej”.
Przypomnijmy, że pani wiceminister Ejchart nosiła jeszcze nia tak dawno temu inne nazwisko, a mianowicie urzędniczka owa nazywała się Maria Ejchart-Dubois. Tak, to była żona mecenasa Jacka Dubois – adwokata wielu polityków Platformy Obywatelskiej. Pani minister znana jest także jako aktywistka Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka a Wikipedia wpomina jeszcze jedno zajęcie pani wicemienister: „Od 2003 r. koordynuje program 'Niewinność’ zajmujący się pomyłkami sądowymi i osobami niesłusznie skazanymi.”
I chciałem tutaj coś napisać, bom wzburzony, ale myślę sobie, że wypowiedzi niektórych urzędników, akolitów rządu Donalda Tuska, nie są warte komentarza!
Las Birnam zbliża się do Al. Ujazdowskich i Krakowskiego Przedmieścia…
Prezydent Andrzej Duda 10 stycznia 2024 r. wrócił do sprawy odmmowy sądowej wpisania do KRS nowych, bezprawnie wybranych przez szefa MKiDN Bartłomieja Sienkiewicza 19 grudnia ub.r. władz Telewizji Polskiej – władz zaangażowanych politycznie po stronie rządu premiera Tuska. Tym samym jak powiedział w środowym wystąpieniu prezydent RPAndrzej Duda: „Bezprawność działania ministra Bartłomieja Sienkiewicza została dzisiaj potwierdzona”.
Las Birnam zbliża się do siedzib KRPM i MKiDN…
Imperium kontratakuje
„Postanowienie Referendarza Sądowego Sądu Rejonowego dla m.st. Warszawy w Warszawie z dnia 9 stycznia 2024 roku w sprawie oddalenia wniosku o wpis zmian w spółce w zakresie zmiany składu osobowego Rady Nadzorczej TVP S.A. (obecnie w likwidacji) nie jest prawomocne” – wskano w komunikacie MKiDN.
Wojska Imperium w gotowości… Lord Vader dusi ministra Sienkiewicza, ale tylko żartuje…
Czarna dziura, która wciąga b. wicepremiera Gowina
Były wicepremier w rządach PiS, lider kanapowego Porozumienia Jarosław Gowin – drobiazgowo relacjonujący spotkania ze „złymi”politykami PiS i „szantaże” wobec siebie przed komisją ws. wyborów kopertowych – traci pamięć. Próbuje to bagatelizować czołowy śledczy RP, szef komisji, Dariusz Joński, który oprócz wszystkiego zna się jeszcze na polityce i oczywiście historii.
Niestety posłowie PiS bezlitośnie pytają, dręczą Gowina, interesuje ich wszystko ws tzw. wyborów kopertowych. Podsumowali oni, że były wicepremier po awarii telefonu komórkowego, istotnego dla sprawy ewentualnych „nacisków” ze strony PiS, do tej pory nie wie, co się z tym aparatem stało. Gowin nie wie też na jakim komuterze – laptopie pisał równie wazną dla sprawy korespodndencję.
Wiadmo tylko, że po głośniej dymisji, Gowin wrócił do rządu, który – zdaniem b. wicepremiera – wywierał na polityka Porozumienia naciski nawet o znamionach szantażu – uff…
Joński, Dariusz Joński
Nieustannie jestem fanem śledczego posła Dariusza Jońskiego, szefa komisji kopertowej, o przepraszam – bo to może jeden z senatotów źle zrozumieć – komisji ds. tzw. wyborów kopertowych (domniemane 70 mln zł strat wobec kilku milardów zł strat, które może kosztować skarb państwa bezprawna próba przejęcia mediów publicznych i ich fikcyjna likwidacja).
Ów skromny poseł Joński, znawca historii najnowszej i wirtuoz mediów, prosił w środę 10 stycznia br. posłów ze swojej komisji, aby „ostrożnie cytowali media”, gdzie moga się pojawić niesprawdzone informacje ujawniające na przykład tożsamość osób, których nazwiska padają podczas, uwaga, uwaga, publicznych i transmitowanych na całą galaktykę posiedzień komisji Jońskiego, Dariusza Jońskiego.
Ostrożnie cytować media
Złośliwcy mówią, że kwalifikacje Jońskiego do wyjaśniania zawiłości tzw. wyborów kopertowych, to przede wszystkim znakomita znajomość dziejów ojczystych i sile argumentów swoich znajomych i współpracowników politycznych, którzy widywani byli jako doradcy posła Jońskiego w kampanii wyborczej.
Milicjant legendą polskiej policji
Chodzi, m.in. b. rzecznika łódzkiej policji a potem radnego wybieranego z list SDP a potem samorządowca SLD, śledczego w stopniu podinspektora Jarosława Bergera. Ta „legenda polskiej policji” – jak mówił o nim Donal Tusk podczas wiecu wyborczego, na którym Berger przepraszał za polską policję kobiety „bite” przez funkcjonariuszy podczas protestów spod znaku błyskawicy. I tylko złośliwi wypominają Jońskiemu, że jego kolega i (niedawny?)współpracowniuk Berger karierę policjanta zaczynał w Milicji Obywatelskiej. No, ale przecież uciśnieni milicjanci i pracownicy komunistycznej bezpieki mają być teraz pupilami rządu Tuska.
Aktualizacja z 11.01.2024 r.
W marszu Wolnych Polaków, ktory przeszedł ulicamy Waszawy po południu i wieczorem 11 stycznia br., w czwartek, wzięło udział – i tutaj proszę o uwagę – wg. optymistycznych szacunków – 500 tys. osób, wg. zbliżonych – jak mówią uczestnicy – do rzeczywistości od 250 tys. do 300 tys. Nawet wg. bardzo nieprzychylnych środowiskom konserwatywnym mediów, na marszu było 100 tys. osób. Wiosna w styczniu? Jeszcze nie, ale przesilenie jest blisko.
(Koniec akualizacji)