Fot. Maria Giedz

Proces przeciwko dziennikarzom TVP3 Gdańsk z powództwa prezydenta Sopotu. Kolejna rozprawa

Mimo zawartej ugody nadal trwa proces z powództwa prezydenta Sopotu o ochronę dóbr osobistych przeciwko dziennikarzom TVP3 Gdańsk.  W Sądzie Okręgowym w Gdańsku 13 lutego odbyła się kolejna rozprawa przeciwko red. Joannie Strzemiecznej-Rozen, byłej już dyrektor TVP3 Gdańsk oraz red. Jakubowi Świderskiemu, byłemu dziennikarzowi TVP3 Gdańsk. Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP monitoruje ten proces od 2019 r. Obserwatorem jest red. Maria Giedz.

Proces toczy się od 2018 r. . Gmina Miasta Sopot w osobie Jacka Karnowskiego, który od 1998 r. pełnił funkcję prezydenta Sopotu, a od 15 października 2023 r. jest posłem na Sejm reprezentującym KO, zarzuca im naruszenie dóbr osobistych Gminy. Zdaniem powódki materiały wyemitowane przez TVP3 Gdańsk od października 2017 r. do maja 2018 r. są nieprawdziwe, przedstawione w sposób selektywny, bez zastosowania rzetelności dziennikarskiej. 19 grudnia 2023 r. doszło do podpisania ugody pozasądowej pomiędzy Gminą a dziennikarzami. Chodziło o polubowne zakończenie sporu. W wyniku owej ugody zostało złożone oświadczenie, które dziennikarze mieli opublikować na stronie TVP3 Gdańsk do 21 stycznia 2024 r. Z przyczyn od nich niezależnych 20 grudnia 2023 r. strona została zablokowana. Odblokowano ją dokładnie dzień po obowiązującym terminie.  Ponieważ dziennikarze nie mieli możliwości publikacji uzgodnionego w ugodzie oświadczenia, na ich prośbę zostało ono opublikowane jedynie na stronie CMWP SDP. Mimo to proces jest kontynuowany.

Na rozprawie 13 lutego 2024 r. nie pojawił się powód, czyli Jacek Karnowski, gdyż przestał pełnić funkcję prezydenta Sopotu. Gminę reprezentowała mec. Monika Nowińska-Retkowska. Nie pojawiła się też red. Joanna Strzemieczna-Rozen, reprezentował ją mec. Wenanty Plichta. Natomiast stawił się pozwany Jakub Świderski, który w latach 2002-2006 był członkiem Rady Miasta Sopot, kandydował także na prezydenta miasta Sopot. Mimo kolejnego już wezwania nie zgłosił się świadek Jarosław Sulewski, który co prawda wcześniej złożył pisemne zeznanie, ale bardzo lakoniczne i niepełne. Sprawę prowadził Sędzia Sądu Okręgowego Piotr Kowalski.

Pełnomocnik Gminy Sopot mec. Nowińska-Retkowska wniosła o rezygnację z przesłuchania świadka Sulewskiego, bowiem zdaniem Gminy jego pisemne zeznania są wystarczające. Odmiennego zdania jest pozwany Świderski i podtrzymywał żądanie przesłuchanie owego świadka. Mec. Plichta, reprezentujący pozwaną Strzemieczną-Rozen stwierdził, że wykluczając ustne zeznania świadka Sulewskiego ogranicza się pozwanym prawo do obrony. Jednakże sędzia Kowalski przychylił się do wniosku mec. Nowińskiej-Retkowskiej o odrzucenie dalszych prób przesłuchania świadka Sulewskiego – był wzywany kilkakrotnie na rozprawy – dodając, że można będzie przesłuchać owego świadka w Sądzie Apelacyjnym. Mec. Nowińska-Retkowska złożyła pisemne uzupełnienie do wypowiedzi strony powodowej dokonanej w formie ustnej na posiedzeniu sądowym w dniu 19 września 2023 r. Sąd zgodził się, aby strona pozwana ustosunkowała się do owego uzupełnienia i przedstawiła je na kolejnej rozprawie.

Mec. Plichta poinformował Sąd o zawartej 19 grudnia 2023 r. ugodzie pozasądowej. Oboje pozwani, a także Lucjan Brudzyński wyznaczony przez Prezesa Rady Ministrów do pełnienia funkcji Prezydenta Miasta Sopotu, podpisali  się pod tą ugodą. Jednak nie doszło do jej wykonania, gdyż wydarzenia związane z mediami publicznymi po utworzeniu rządu 13 grudnia uniemożliwiły publikację oświadczenia, które miało być  warunkiem wykonania ugody. Wniosek o opublikowanie oświadczenia wpłynął do TVP3 Gdańsk 21 grudnia 2023 r. Pozwani otrzymali na nie odpowiedź wystawioną 28 grudnia 2023 r., w której Bogdan Szczepański, kierownik Sekcji Reklamy Marketingu i Promocji Telewizji Polskiej S.A. Oddziału w Gdańsku informuje, że: „z przyczyn od nas niezależnych w dniu 20.12.2023 r. strona internetowa www.gdansk.tvp.pl została zawieszona i do dnia wysłania tego pisma działanie jej nie zostało przywrócone. W chwili przywrócenia sprawności działania strony internetowej TVP3 Gdańsk zostaną Państwo poinformowani o sposobie załatwienia wniosku dotyczącego możliwości umieszczenia przez Państwa płatnego ogłoszenia.” Przywrócenie działania strony nastąpiło po terminie wyznaczonym w ugodzie. Sędzia Kowalski zaproponował, aby Powód, czyli Gmina Sopot przedstawiła swoje stanowisko na temat przedłużenia terminu wykonania owej ugody. Jeśli odpowiedź władz Sopotu będzie pozytywna, pozwani będą mogli ponownie złożyć wniosek dotyczący publikacji płatnego oświadczenia, o ile nowy dyrektor TVP3 Gdańsk zgodzi się na jego publikację. Wówczas ciągnący się od sześciu lat proces zostanie zakończony. Sędzia Kowalskim wyznaczył 60 dni na złożenie informacji dotyczącej wykonania ugody. Następstwem będzie wycofanie pozwu. Jeśli do tego nie dojdzie, to proces będzie kontynuowany, a termin kolejnej rozprawy został wyznaczony na 16 kwietnia 2024 r.

 

 

Kolejna rozprawa przeciwko red. Tomaszowi Sakiewiczowi z powództwa Tomasza Grodzkiego

1 lutego miała miejsce kolejna rozprawa z oskarżenia prywatnego senatora Tomasza Grodzkiego przeciwko Tomaszowi Sakiewiczowi. Były marszałek Senatu oskarża redaktora naczelnego „Gazety Polskiej” o zniesławienie. Sprawa jest objęta monitoringiem CMWP SDP. Tomasz Grodzki nie wyraził zgody na jawność procesu. 

Posiedzenie odbyło się w Sądzie Rejonowym dla Warszawy Woli .  Sprawa toczy się za zamkniętymi drzwiami. Przedmiotem sprawy są wpisy  dziennikarza Gazety Polskiej  na temat byłego ordynatora Szpitala Szczecin–Zdunowo. W swych wypowiedziach dziennikarz wyraża podejrzenia dotyczące przyjmowania przez lekarza korzyści finansowych.

Redaktor Sakiewicz wnosił już o odtajnienie sprawy. Niestety,  jak dotąd jego prośba nie została uwzględniona. Myślę, że bieg tej sprawy, wszystko, co się wokół niej dzieje wskazuje na to, iż opinia publiczna powinna się z tym zapoznać. To nie jest zwykła sprawa, to nie jest sprawa pomiędzy Tomaszem Sakiewiczem, a Tomaszem Grodzkim; to jest sprawa wysokiej rangi interesu publicznego, bo zarzuty dotyczą byłego marszałka Senatu i redaktora naczelnego kilku mediów. Jeden reprezentuje wyborców, drugi reprezentuje opinię publiczną. Jeśli takiego kalibru zarzuty są tu wzajemnie stawiane, to powinny być one upublicznione. Jestem przekonany, że przebieg tej rozprawy bardzo by pomógł opinii publicznej rozsądzić, jak oceniać uczestników tej rozprawy – komentuje naczelny „Gazety Polskiej”. W jego opinii polityk nadużywa swoich przywilejów wynikających ze sprawowanego mandatu. W  dniu rozprawy minęło 1 051 dni odkąd były marszałek Senatu ukrywa się za immunitetem. Termin następnego posiedzenia został wyznaczony na 19 marca br. Tego dnia mają zostać przesłuchani kolejni świadkowie.

CMWP SDP na konferencji „Oblicza dziennikarstwa” w Akademii Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu

Anita Gargas, Dorota Kania, Jakub Maciejewski, Janusz Kawecki oraz  Jolanta Hajdasz byli uczestnikami konferencji „Oblicza dziennikarstwa” , jaka odbyła się 27 stycznia 2024 r. w Akademii Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu. W  specjalnym panelu dyskusyjnym wystąpili dziennikarze TV Trwam , Radia Maryja i Naszego Dziennika  – redaktorzy  Ewelina Wiśniewska, Piotr Krupa, Jakub Więcław, Michał Rybka, a także redaktor Rafał Stefaniuk.  Jolanta Hajdasz, dyrektor CMWP SDP wygłosiła referat na temat efektu mrożącego procesów typu SLAPP,  jakimi zajmowała się podczas pracy w Centrum w ostatnich 3 latach. 

Akademia Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu  konferencję poświęconą problematyce współczesnych mediów organizuje co roku w styczniu  z okazji wspomnienia św. Franciszka Salezego, patrona dziennikarzy. Tegoroczne sympozjum było zatytułowane „Oblicza dziennikarstwa”.  Spotykamy się tutaj nie po to, żeby tylko tak na siebie popatrzeć, tylko po to, by naładować akumulatory i iść, i odnawiać oblicze ziemi. Każdy niech pomyśli, co ja mogę zrobić w prawdzie i miłości. Temu mają też służyć media – mówił o. dr Tadeusz Rydzyk CSsR, dyrektor i założyciel Radia Maryja oraz TV Trwam, prof. AKSiM otwierając konferencję. O posłudze myślenia w pracy dziennikarza mówił prof. dr hab. inż. Janusz Kawecki, członek KRRiT w latach 2016-2022.Posługa myślenia – tak to wyjaśniał św. Jan Paweł II – jest to wykazywanie dociekliwości i wnikliwości w stawianiu pytań oraz uczciwości w odnajdywaniu na nie odpowiedzi – podkreślał prof. dr hab. inż. Janusz Kawecki.

Uczciwość i prawda w przekazie dziennikarskim nie dla wszystkich jest jednak wygodna. Wtedy zaczynają się schody, o czym na własnej skórze przekonują się często dziennikarze śledczy jak red. Anita Gargas.  Po tym jak już nastąpi publikacja, rozpoczyna się drugi rozdział naszej batalii, bo prawie możemy w ciemno powiedzieć, że nie ważne jakie będziemy mieli dowody, jak bardzo będzie udokumentowane nasze śledztwo, to możemy się liczyć z tym, że czarny bohater naszej opowieści pozwie nas do sądu. Mam 24 procesy przez te parę lat i większość jest w toku – podsumowała red. Anita Gargas.

Procesy przeciwko mediom oraz reprezentującym je dziennikarzom przebiegają w różny sposób. Często w trakcie ich trwania dochodzi do zastraszania dziennikarzy, o czym w swoim wykładzie na przykładzie tzw. procesu SLAPP mówiła dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, dr Jolanta Hajdasz.  Używane jest to po prostu w kontekście procesów, które nie służą wyjaśnieniu tego, jaka była prawda, wskazaniu kto w danym sporze miałby rację. Generalnie chodzi przede wszystkim o to, żeby było to działanie, które polega na akcji procesowej, uwikłaniu osoby bądź podmiotu, która jest pozwana w celu uciszenia go, stłumienia krytyki, a w skrajnych przypadkach wręcz zastraszeniu dziennikarza czy zniechęceniu go do podejmowania tematyki niewygodnej dla osoby skarżącej – oznajmiła dr Jolanta Hajdasz.

O wpływie resortowych dzieci na współczesność i obecną politykę opowiedziała red. Dorota Kania. Współautorka książki „Resortowe Dzieci. Media” wskazywała na konkretne przykłady, w tym przykłady ze świata mediów.  W TVN resortowe dzieci znacie: Monika Olejnik, Andrzej Morozowski, ale również Tomasz Sianecki. Wreszcie moje odkrycie z ubiegłego roku, bo zainteresowałam się, że tak mało wiadomo o panie Katarzynie Kieli, szefowej TVN. Jej ojciec zarejestrowany jako tajny współpracownik był tak ważny dla komunistycznego wywiadu, że wpuścili go do pracy, gdzie? Do ośrodka wywiadu. Tam jako inżynier przeprowadzał prace, takie miał zaufanie bezpieki. Jego córka jest teraz władcą umysłów, rządzi w TVN – podkreśliła red. Dorota Kania.

Choć trudno bronić konserwatywnych wartości w świecie liberalnych mediów, to jednak warto to robić. Między innymi o tym w swojej prelekcji mówił red. Jakub Maciejewski, publicysta tygodnika „Sieci” i portalu wPolityce.pl, korespondent wojenny na Ukrainie. Przede wszystkim nie odpuszczać i naprawdę mieć świadomość z kim mamy do czynienia: głupcy, koniunkturaliści i agentura. Damy radę  powiedział red. Jakub Maciejewski.

Podczas spotkania głos zabrali także dziennikarze Radia Maryja i TV Trwam: Ewelina Wiśniewska, Piotr Krupa, Jakub Więcław, Michał Rybka, a także redaktor Rafał Stefaniuk z Naszego Dziennika – zarazem absolwenci AKSiM.Dziennikarstwo to jest cudowny zawód. To jest wielka misja i odpowiedzialność. Staramy się przekazywać wszystkie informacje starannie, rzetelnie, wiarygodnie. To jest wielka walka o prawdę każdego dniawskazywała Ewelina Wiśniewska, dziennikarz Radia Maryja i TV Trwam. – Każdy dzień jest wyzwaniem, by zadbać o naszych widzów. Wiemy, że po drugiej stronie radioodbiornika, telewizora, komputera, smartfona, jest człowiek, który nam zaufał, który w pewnym sensie nas utrzymuje, bo to, że funkcjonujemy, to jest dar serca wielu osób z całego kraju i zagranicy – dodał Piotr Krupa, dziennikarz TV Trwam.

Zapis video konferencji jest TUTAJ.

 

Konferencja „Oblicza dziennikarstwa” z udziałem CMWP SDP

Anita Gargas , Dorota Kania , Jakub Maciejewski, Janusz Kawecki i Jolanta Hajdasz będą uczestnikami konferencji pt. Oblicza dziennikarstwa, jaka odbędzie się w najbliższą sobotę 27 stycznia b.r. na Akademii Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu. Jest to coroczne sympozjum odbywające się z okazji przypadającego 24 stycznia w Kościele katolickim wspomnienia św. Franciszka Salezego, patrona dziennikarzy.

Konferencja ma charakter otwarty, zapisy do udziału w niej tel. 56 650 40 00 lub e-mail : [email protected].

Szczegółowy program: TUTAJ.

Protest CMWP SDP przeciwko niewpuszczeniu ekipy TV Republika na konferencję ministra Bartłomieja Sienkiewicza

CMWP SDP stanowczo protestuje przeciwko naruszaniu zasady pluralizmu i wolności słowa demokratycznego państwa przez ministra i urzędników ministerstwa kultury i dziedzictwa narodowego  poprzez uniemożliwienie uczestnictwa w konferencji prasowej ministra Bartłomieja Sienkiewicza 22 stycznia 2024 r. dziennikarzowi i ekipie telewizyjnej Telewizji Republika.

Ekipa ta nie została wpuszczona na otwartą konferencję prasową do ministerstwa kultury i dziedzictwa narodowego. Tymczasem dla innych mediów konferencja ta była ogólnodostępnym wydarzeniem, uczestniczyło w niej kilkudziesięciu dziennikarzy, redaktorów, operatorów i fotoreporterów. Telewizja Republika jako jedyna została wyproszona z budynku ministerstwa i nie mogła uczestniczyć w konferencji.  Podczas relacji na żywo dziennikarz stacji Łukasz Żmuda kilkakrotnie próbował dostać się do środka, jednak ochroniarz za każdym razem odmawiał mu wstępu do budynku ministerstwa, a ostatecznie drzwi zamknięto. To skandaliczne wydarzenie, które nie ma prawa zdarzyć się w demokratycznym państwie.

W kontekście tej odmowy szczególnie wymowne jest to, iż obecnie TV Republika  jest jedyną stacją telewizyjną, która na żywo relacjonuje bieżące protesty społeczne związane z bezprawnymi i kontrowersyjnymi  działaniami rządu Donalda Tuska. Po siłowym przejęciu przez ten rząd mediów publicznych telewizja ta stała się dla milionów Polaków głównym, a często jedynym  źródłem aktualnych informacji. Obok Telewizji Trwam i Telewizji wPolsce.pl  Telewizja  Republika jest  przy tym tą ogólnopolską telewizją, która rzetelnie prezentuje opozycyjny wobec rządu punkt widzenia  problemów politycznych i społecznych. Brak zgody na uczestnictwo TV Republika w publicznych wydarzeniach organizowanych przez urzędujących ministrów należy traktować jako szykanę wobec tych mediów, które przedstawiają krytyczne wobec rządu analizy  i opinie.Jest to  brutalne niszczenie  pluralizmu i zasady wolności słowa w naszym kraju.

CMWP SDP podkreśla, iż w ten sposób przedstawiciele obecnego rządu Donalda Tuska  naruszają  konstytucyjną zasadę wolności słowa demokratycznego państwa, która  to obejmuje nie tylko  wolność wyrażania swoich poglądów, ale także  pozyskiwania  i rozpowszechniania  informacji. Zarówno na gruncie prawa krajowego jak i międzynarodowego wolność słowa i prasy stanowią podstawowe swobody i wartości, do których ochrony obowiązane są zarówno instytucje państwowe oraz inne organizacje działające w przestrzeni publicznej. Opisana praktyka wykluczania  dziennikarzy z dostępu do informacji budzi więc zdecydowany sprzeciw, nie sposób bowiem przyjąć, by opisane wyżej działania  miały się przyczynić do wzmocnienia demokracji czy respektowania zasady wolności słowa.

dr Jolanta Hajdasz, dyrektor CMWP SDP 

Warszawa, 22 stycznia 2024 r.

Dodatkowe informacje TUTAJ.

Fot. Aleksandra Tabaczyńska

Sprawa Jarosława Ziętary. Sąd Apelacyjny utrzymał wyrok uniewinniający Aleksandra Gawronika

Sąd Apelacyjny w Poznaniu utrzymał w mocy wyrok sądu I instancji uniewinniający Aleksandra Gawronika od zarzutu podżegania i pomocnictwa do zabójstwa poznańskiego dziennikarza Jarosława Ziętary. Kończy to jeden z wątków tej wieloletniej, dramatycznej i do dziś niewyjaśnionej sprawy.

W ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia między innymi stwierdził

Fot. Aleksandra Tabaczyńska

– Trzeba zauważyć, że postępowanie karne, zwieńczone procesem sądowym na poziomie sądu I i II instancji to nie jest, ujmując w sposób kolokwialny: uroczyste zatwierdzenie aktu oskarżenia. Sąd ma określone zadanie do wykonania, musi się opierać na całym materiale z całego postępowania karnego. Nie może się to opierać na przypuszczeniach, prawdopodobieństwie, na pewnych kompromisach, niedomówieniach, bądź niejasnościach – orzekł sędzia Grzegorz Nowak. I dodał jeszcze

– Z pewnością Aleksander Gawronik jest osobą kontrowersyjną, bez wątpienia znał się z szefem firmy Elektromis, w której miało dojść do kluczowej narady w sprawie zabicia poznańskiego dziennikarza Jarosława Ziętary, ale nie ma mocnych dowodów na jego winę.

Po zakończeniu posiedzenia sądu, prokurator Piotr Kosmaty powiedział mediom:

– Zasadniczo nie zgadzam się z dzisiejszym orzeczeniem (…) po prostu sąd inaczej ocenia te dowody, zmierzając do tego, że świadkowie są niewiarygodni. Natomiast ja uważam, że ten materiał dowodowy, który został zgromadzony na etapie śledztwa, jak i później w całym procesie przed sądem I instancji, jak i II instancji w pełni wykazał, że Aleksander Gawronik dopuścił się tego czynu.

Dopytywany przez dziennikarzy o dalsze losy sprawy dodał:

Fot. Aleksandra Tabaczyńska

– Będę korzystał do końca ze wszystkich możliwości prawnych, aby mówiąc kolokwialnie, walczyć o sprawiedliwość, a mianowicie doprowadzić do skazania pana Gawronika, i jeszcze do tego, aby jakiś kolejny sąd – mam nadzieję – po ostatecznym uchyleniu tego wyroku ocenił raz jeszcze te dowody. I żebym mógł przeprowadzić te dowody, których nie mogłem z uwagi na decyzję sądu I instancji –  powiedział po zakończeniu procesu, w piątek 19 stycznia prokurator Piotr Kosmaty.

Zapowiedział również, że zwróci się do sądu o uzasadnienie orzeczenia i prawdopodobnie wniesie kasację do Sądu Najwyższego.

Proces Aleksandra Gawronika toczył się przed poznańskim Sądem Okręgowym od stycznia 2016 roku. W lutym 2022 roku oskarżony, były senator został nieprawomocnie uniewinniony. Wyrok ten zaskarżyła prokuratura i od czerwca 2023 roku odbywały się kolejne rozprawy, podczas których przesłuchano trzech dodatkowych świadków. 19 stycznia br.  Grzegorz Nowak, sędzia Sądu Apelacyjnego ogłosił, że wyrok I instancji został podtrzymany.

Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich wysłało do Sądu Apelacyjnego w Poznaniu Opinię amicus curiae i objęło ten proces obserwacją.


1 września 1992 roku około godziny 9.00 rano po raz ostatni widziany był młody, poznański dziennikarz Jarosław Ziętara. Wyszedł z domu, przy ulicy Kolejowej 49 i według zeznań świadków w dwóch procesach zakończonych już w Sądzie Okręgowym w Poznaniu, wsiadł do rzekomego radiowozu i odjechał. Odjechał prawdopodobnie w towarzystwie mężczyzn ubranych w mundury policji. Do redakcji „Gazety Poznańskiej”, w której pracował już nigdy nie dotarł. Do dziś nie odnaleziono ciała Ziętary, nie wiadomo też kiedy dokładnie zginął ani kto go zabił. W Poznaniu znajdują się dwa miejsca upamiętniające Jarosława Ziętarę. Pierwsze to ulica jego imienia, która znajduje się przy budynku gdzie w 1992 roku mieściła się siedziba „Gazety Poznańskiej”. To miejsce pracy, do którego Ziętara nie dotarł 32 lata temu. Drugą lokalizacją jest tablica przy ulicy Kolejowej 49 na poznańskim Łazarzu. Na murze kamienicy, gdzie dziennikarz wynajmował mieszkanie widnieje napis: „W tym domu mieszkał Jarosław Ziętara. Porwany 1 września 1992 r. Zginął bo był dziennikarzem.”

 

Potocki, Gołębiewski i Hajdasz w Salonie dziennikarskim w telewizji wPolsce.pl

Prezydent Andrzej Duda poinformował 11 stycznia, że wszczął postępowanie ułaskawieniowe wobec posłów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika na prośbę ich żon. Prezydent Duda zaznaczył, że postępowanie będzie przeprowadzone w „trybie prezydenckim”. Zawnioskował też do Prokuratora Generalnego, którym jest Adam Bodnar, aby zawiesił wykonywanie kary i zwolnił osadzonych w zakładach karnych posłów PiS na czas postępowania ułaskawieniowegoRed. Andrzej Rafał Potocki ocenił, że decyzja prezydenta została podjęta za szybko. Gołym okiem widać, że prezydent Duda – moim zdaniem, to trochę za wcześnie – stawiał sprawę tego marszu, jako coś, co może spowodować wybuch społeczny w Polsce, którego on, jako prezydent wszystkich Polaków, w jakimś sensie się obawia– mówił publicysta tygodnika „Sieci”. Jak dla mnie decyzja wydana przed demonstracją była za wczesna. Prezydent niegdyś powiedział, że jest człowiekiem niezłomnym. Ja mam prośbę do pana prezydenta, żeby przed podjęciem każdej ważnej decyzji, takiej, jaką była ta o wszczęciu procedury ułaskawieniowej, pamiętał o tym, że mówił wszystkim i przedstawiał się jako człowiek niezłomny – powiedział Potocki.

Innego zdania była dyrektor CMWP SDP Jolanta Hajdasz. Pozwolę sobie inaczej spojrzeć na tę sprawę. Myślę, że prezydent dobrze zrobił. Jest to swego rodzaju upokorzenie, że drugi raz musi robić coś, czego w świetle prawa robić nie musiał, ale pokazał, że chodzi o ludzkie życie, o bezpieczeństwo tych dwóch osób. Zdajemy sobie sprawę, co znaczy wsadzenie do więzienia tak wysokiej rangą funkcjonariuszy przez lata walczących z korupcją. Myślę, że prezydent odpowiedział na rzeczywistą troskę żon. One wiedza, dlaczego ich praca jest ważna, wiedzą więcej, niż wiemy my – wskazała Jolanta Hajdasz. Byłam poruszona, kiedy widziałam na demonstracji plakaty: „Panie prezydencie nie daj się zabić”. Mam zdjęcia tych plakatów . Tak ludzie to odczuwają i widzą zagrożenie. Szanujmy prezydenta za tę decyzje, bo czasem trzeba pokazać, że zrobi się wszystko dla tych, których uważa się za „krystalicznie czystych” – dodała.

Arkadiusz Gołębiewski zwrócił z kolei uwagę, że działania prezydenta Dudy mogą mieć szerszy kontekst. Chciałbym wierzyć, że za tym stoi szersza perspektywa planu prezydenta. Mało jest miejsc, gdzie można posłuchać innego głosu. Trzeba patrzeć szerzej, mamy tyle zagrożeń światowych, musimy uporządkować nasze krajowe sprawy. Nie sądzę, by prezydent był aż tak emocjonalny, by dwa dni po aresztowaniu, aż tak mocno wpłynęło na niego, by wystąpić o ułaskawienie. Myślę, że za tym stoi szerszy plan uspokojenia emocji społecznych – powiedział Gołębiewski. Red. Andrzej Rafał Potocki także odniósł się do kwestii bezpieczeństwa prezydenta Dudy. Polityka jest brutalną grą i w tej chwili my jesteśmy w tej brutalnej grze, bierzemy w niej poniekąd udział. Wygra ten, kto będzie bardziej przewidujący i reagował inaczej, niż nakazuje serce. Nie wiem, czy to jest prawnie możliwe, ale uważam, że ochrona prezydenta powinna zostać zmieniona na żandarmerię. Dlaczego żandarmeria? Kto wie, czym jest żandarmeria, ten wie dlaczego – powiedział publicysta tygodnika „Sieci”.

Cała audycja jest TUTAJ.

„Rozmowy niedokończone” w Radiu Maryja i w TV Trwam z udziałem CMWP SDP

Postawienie mediów publicznych w stan likwidacji, chaos oraz uzurpatorskie próby powołania nowych władz TVP, Polskiego Radia i Polskiej Agencji Prasowej, wyłączenie nadajników TVP INFO, TVP 3 i TVP WORLD oraz wyłączenie ich stron internetowych, usuwanie z Internetu już wyemitowanych programów czyli działania podejmowane przez rząd Donalda Tuska przeciwko mediom publicznym są absolutnie nielegalne i nawet powinny skutkować odpowiedzialnością karną w przyszłości, to charakterystyka obecnej sytuacji w mediach – powiedziały dr hab. Joanna Taczkowska, medioznawca, adwokat i specjalista prawa mediów oraz dr Jolanta Hajdasz, dyrektor CMWP SDP, które były gośćmi audycji „Rozmowy niedokończone” w Radiu Maryja i w TV Trwam w środę 10 stycznia 2024 r. Pluralizm medialny – wyznacznik zdrowego państwa – to tytuł tej audycji. Dr hab. Joanna Taczkowska i dr Jolanta Hajdasz na żywo odpowiadały na pytania widzów i słuchaczy. Program prowadził o. Wacław Zyskowski .

„Rozmowy niedokończone” emitowane w TV Trwam trwały tego dnia do godziny 19.00 ze względu na co miesięczną transmisję Mszy św. z Katedry św. Jana Chrzciciela w Warszawie w rocznicę zamachu smoleńskiego. Po raz pierwszy od 8 lat ta Msza była transmitowana tylko w TV Trwam i TV Republika, nie było transmisji w TVP Info.

Audycja „Rozmowy niedokończone” cz. 1 (emisja w TV Trwam i Radiu Maryja) jest TUTAJ.

Audycja „Rozmowy niedokończone” cz. 2 (emisja w. Radiu Maryja) jest TUTAJ.

Fot. Aleksandra Tabaczyńska

Ostatni świadkowie w procesie apelacyjnym Gawronika. Wyrok 19 stycznia

19 stycznia Sąd Apelacyjny w Poznaniu ma ogłosić wyrok w sprawie Aleksandra Gawronika: albo prawomocne uniewinnienie, albo nowy proces. Byłego senatora oskarżono o pomocnictwo i  podżeganie w 1992 roku do zabójstwa poznańskiego dziennikarza Jarosława Ziętary. 24 lutego 2022 roku Sąd Okręgowy w Poznaniu uniewinnił oskarżonego.

Prokuratura i oskarżyciel posiłkowy Jacek Ziętara – brat dziennikarza, domagają się nowego procesu, z kolei Aleksander Gawronik i jego obrońca – prawomocnego oczyszczenia z zarzutów. Rozprawy apelacyjne  w tej sprawie toczą się od czerwca br. Stanowisko prokuratury oraz oskarżyciela posiłkowego Jacka Ziętary wspiera Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP, które w charakterze amicus curiae objęło proces swoim monitoringiem. Obserwatorem procesu jest red. Aleksandra Tabaczyńska .

Na ostatniej rozprawie w tym procesie, w poniedziałek 8 stycznia br., przed poznańskim Sądem Apelacyjnym  stawiło się dwóch świadków, powołanych na wniosek oskarżonego: Ewa N. emerytowana kadrowa w firmie należącej do Aleksandra Gawronika i Janusz W., szef ochrony w tym samym przedsiębiorstwie. Oboje zeznawali w kontekście nowego świadka w tej sprawie, którego sąd przesłuchał na poprzedniej rozprawie 27 listopada 2023 roku (pisaliśmy o tym TUTAJ).

Następnie sąd zamknął proces sądowy i strony wygłosiły mowy końcowe. Wyrok w tej sprawie zostanie ogłoszony w piątek 19 stycznia br.

Zeznania Ewy N.

N. zatrudniona była jako specjalista do spraw pracowniczych w biurze handlowo – prawnym należącym do Aleksandra Gawronika. Pracowała w latach 90., obecnie na emeryturze. Ryszarda B., świadka, który zeznawał na poprzedniej rozprawie, pamięta doskonale. Był on pierwszym ochroniarzem, którego przyjmowała do pracy. Miał on zajmować się ochroną miejsca zamieszkania Gawronika i jego rodziny. Na początku nie było problemów, jednak z czasem pojawiły się skargi od byłego senatora, że B. się spóźnia do pracy, była mowa o kradzieży, a nawet o piciu alkoholu.

Szef zażądał ode mnie, żebym go dyscyplinarnie zwolniła. Wytłumaczyłam, że żeby zwolnić kogoś dyscyplinarnie trzeba wypełnić wszystkie znamiona art. Kodeksu Pracy. B. pracował jeszcze chwilę , panowie się porozumieli i rozwiązany został stosunek pracy za porozumieniem stron.

Na pytanie sądu, czy słyszała nazwisko Ziętara, odpowiedziała, że nie. Ze swoim pracodawcą widuje się na spotkaniach byłych pracowników z okazji Świąt Bożego Narodzenia, które odbywają się co roku, a B. na nich nie bywa.

Zeznania Janusza W.

Z Aleksandrem Gawronikiem zna się od 1989 roku, kiedy złożył aplikację do jego firmy. Został agentem ochrony, awansował i objął stanowisko szefa ochrony osobistej, po dwóch latach przejął nadzór nad całością działu ochrony. Po kolejnym roku, ochrona została wyodrębniona, a on objął funkcję prezesa odrębnego podmiotu. Tak działał do 1994 roku, kiedy to Gawronik, jako właściciel udziałów sprzedał bez wiedzy W. wszystkie udziały. Rozstanie, jak zaznaczył świadek, nie było przyjemne. Janusz W. wcześniej pracował w Milicji Obywatelskiej w pionie antyterrorystycznym, gdzie był zastępcą dowódcy. Tam też pracował Ryszard B. Gdy W. w 1989 roku odchodził z MO to wraz z nim odeszło 7 – 8 innych funkcjonariuszy, a wśród nich B, który do pracy u Gawronika zgłosił się ok. 2 tygodnie po świadku. Ryszard B. w opinii świadka był dobrym, sprawnym fizycznie, inteligentnym i kontaktowych pracownikiem

Pytany o okoliczności rozstania odpowiedział:

Wcześnie rano zadzwonił do mnie Aleksander Gawronik i oświadczył, że jest zmuszony zwolnić B. Zapytałem o co chodzi, okazało się, że tej nocy, wieczorem zastał go z bronią pod wpływem alkoholu oraz za kradzież części odzieży należącej do małżonki. Poszedłem do biura i ostrzegłem, że będą kłopoty jeśli zwolnienie będzie dyscyplinarne, gdyż nie było twardych dowodów np. badania alkomatem. (…) Wiem, że doszło do porozumienia stron, z Ryszardem B. nie rozmawiałem.

Pytany o nazwisko dziennikarza Jarosława Ziętarę, Janusz W. odpowiedział:

Nigdy w przeszłości Aleksander Gawronik nie wspominał Ziętary. Moim zdaniem on nawet nie wiedział kto to jest.

Spytany przez adwokata czy słyszał o problemach Ryszarda B. z alkoholem, Janusz W. potwierdził oraz dodał, że nie wierzy jednak w kradzież. Uważa to za rozdaj intrygi żony oskarżonego, bo B. nie posunąłby się do tego. Co do alkoholu to w tamtym czasie dochodziły do świadka sygnały, że B. nie przyjeżdża do pracy, spóźnia się, albo jest w niedyspozycji, np. na kacu. Wyjaśnił, że praca w takich formacjach jak wcześnie MO bardzo związuje ze sobą ludzi. Spędzają oni wiele godzin razem, często więcej niż z rodziną, podczas szkoleń i też w sytuacjach trudnych. Wiedzą o sobie bardzo dużo, wytwarzają się ścisłe relacje, które utrzymują się latami. Wie, że B. wyleciał za alkohol z innych firm „koledzy musieli się go pozbyć, bo za dużo sprawiał problemów”. Wymienił m.in. „Lalę” uniewinnionego w innym procesie dotyczącym śmierci Jarosława Ziętary, który też miał zwolnić Ryszarda B. z pracy z powodu alkoholu.

Janusz W. zeznał, że B. utracił prawo jazdy, jeździł bez uprawnień za co miał trafić na rok do więzienia. Po 8 miesiącach wyszedł, ze względu na zły stan zdrowia. Pytany o ewentualny romans z żoną oskarżonego, oświadczył, że w to nie wierzy.

W tej pracy ludzie muszą być lojalni wobec siebie. Gawronik był obcy, był pracodawcą. Mieliśmy za zadanie ochronę, więc każdy detal sobie przekazywaliśmy. (…) W mojej obecności nie doszło do rozmów na temat poszukiwania osób do uciszenia dziennikarza.

Mowy końcowe

Prokurator Piotr Kosmaty bardzo szczegółowo odniósł się w mowie końcowej do całego materiału dowodowego, w tym do zeznań kluczowych świadków. Wskazał także na szereg błędów poczynionych przez sąd I instancji w tej sprawie i wnosi by wyrok sądu okręgowego został uchylony.

Podziękował także Sądowi Apelacyjnemu, że tym razem dostał możliwość przygotowania się do mowy końcowej. Krytykował przy tym Sąd Okręgowy, który nagle, 24 lutego 2022 r., czyli w dniu ataku Rosji na Ukrainę, zamknął pierwszy proces i po dwudziestu minutach wydał wyrok.

Wątpliwości budzi nie tylko sposób zakończenia tamtej sprawy. Złożyłem apelację, bo uzasadnienie tamtego wyroku zawiera sformułowania niezgodne z faktami. Poza tym sąd pierwszej instancji popełnił błędy formalne. Nie wskazał, na jakiej podstawie prawnej uniewinnił Aleksandra Gawronika, więc w tym wątku nawet nie mogłem prześledzić toku rozumowania sądu. Z kolei na ostatniej stronie 124-stronicowego uzasadnienia tamten sąd stwierdził, że nie przedstawiłem żadnych dowodów. Stwierdził tak, mimo że na wcześniejszych stronach odniósł się do moich dowodów, czyli do zeznań kluczowych świadków — podkreślił prokurator Piotr Kosmaty.

Jestem w pełni przekonany, że te dowody, które zebrałem w postępowaniu przygotowawczym, które zostały uzupełnione przed sądem okręgowym, a nawet również tu, w pełni potwierdzają, że Aleksander Gawronik dopuścił się zarzuconego mu aktem oskarżenia czynu – dodał prokurator.

Jacek Ziętara, oskarżyciel posiłkowy poparł apelację prokuratury. W swojej mowie podkreślił, że jego rodzina doświadczyła wielkiej tragedii.

Zaginął, a jak się później okazało zginął młody, 24-letni chłopak, który był na starcie swojego życia, wchodził dopiero w dorosłe życie. Miał już na to życie jakiś pomysł, pierwsze sukcesy. Moi rodzice, a przede wszystkim ojciec, zwrócił się wtedy do organów państwowych, w sposób naturalny, do ludzi, którzy tam pracowali. Zwrócił się do nich z pełnym zaufaniem i nadzieją, ale niestety srodze się na tych organach zawiedliśmy. Najpierw na policji, która właściwie nie wykazywała zaangażowania w sprawie; odnosiliśmy wrażenie jako rodzina, że działali tak, jakby mieli włączony jakiś niewidzialny hamulec, jakby grali na zwłokę. A nie trzeba chyba nikomu tłumaczyć jak ważne są te pierwsze dni w wyjaśnieniu tak trudnych zagadek

Od samego początku służby kłamały w sprawie Jarka. Dlaczego, to nie wiadomo, bo to jest podobno tajemnica państwowa – a wszyscy wiemy o kontaktach Jarka z tymi służbami, i wiemy też, że służby wiedziały doskonale kim Jarem był. Dlaczego nie chciały pomóc w wyjaśnieniu tej zagadki? Czy w interesie służb leży chronienie bandytów? Czy zapomniały, że chronić państwo to oznacza również chronić zwykłych obywateli?

My jako rodzina z biegiem lat widzieliśmy, jak w soczewce, że ludzie, którzy z racji swoich obowiązków powinni nam pomóc w wyjaśnieniu sprawy – albo się zwyczajnie boją, albo są uwikłani w jakieś układy.

Adwokat Paweł Szwarc, obrońca b. senatora w mowie końcowej podkreślał, że „wyrok sądu I instancji broni się w dostateczny sposób”. Podkreślił, że Jarosław Ziętara był młodym, poczatkującym dziennikarzem i nie stanowił żadnego zagrożenia dla jego klienta.

Problem, który ma prokuratura jest następujący: nie ma motywu. Nie ma motywu, dla którego mój mandant chciałby, czy musiałby chcieć śmierci pana Ziętary. Żeby podżegać do zabójstwa trzeba mieć naprawdę bardzo dobry powód – i ten powód nie wychodzi z tych akt (…) To, że pojawiła się kwestia Art-B; o Art-B pisały tysiące dziennikarzy i wielu z nich bardzo krytycznie o moim mandancie i łączą ich dwie rzeczy: że pisali o moim mandancie, i że żyją, nikt nie zaginął

Aleksander Gawronik uzupełnił to stwierdzeniem, że w tamtym okresie „był otoczony wianuszkiem dziennikarskiej elity”.

Pisano o mnie i dobrze, i źle. Pisano o Art-B, ale w sprawach kantorów nie było nigdy nic złego. Czy były niepochlebne artykuły? Były. Czy coś się z tego tytułu wydarzyło? Nie.

 

Kontynuując przeglądanie strony zgadzasz się na instalację plików cookies na swoim urządzeniu więcej

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close