Fot. Aleksandra Tabaczyńska

Sprawa Jarosława Ziętary. Sąd Apelacyjny utrzymał wyrok uniewinniający Aleksandra Gawronika

Sąd Apelacyjny w Poznaniu utrzymał w mocy wyrok sądu I instancji uniewinniający Aleksandra Gawronika od zarzutu podżegania i pomocnictwa do zabójstwa poznańskiego dziennikarza Jarosława Ziętary. Kończy to jeden z wątków tej wieloletniej, dramatycznej i do dziś niewyjaśnionej sprawy.

W ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia między innymi stwierdził

Fot. Aleksandra Tabaczyńska

– Trzeba zauważyć, że postępowanie karne, zwieńczone procesem sądowym na poziomie sądu I i II instancji to nie jest, ujmując w sposób kolokwialny: uroczyste zatwierdzenie aktu oskarżenia. Sąd ma określone zadanie do wykonania, musi się opierać na całym materiale z całego postępowania karnego. Nie może się to opierać na przypuszczeniach, prawdopodobieństwie, na pewnych kompromisach, niedomówieniach, bądź niejasnościach – orzekł sędzia Grzegorz Nowak. I dodał jeszcze

– Z pewnością Aleksander Gawronik jest osobą kontrowersyjną, bez wątpienia znał się z szefem firmy Elektromis, w której miało dojść do kluczowej narady w sprawie zabicia poznańskiego dziennikarza Jarosława Ziętary, ale nie ma mocnych dowodów na jego winę.

Po zakończeniu posiedzenia sądu, prokurator Piotr Kosmaty powiedział mediom:

– Zasadniczo nie zgadzam się z dzisiejszym orzeczeniem (…) po prostu sąd inaczej ocenia te dowody, zmierzając do tego, że świadkowie są niewiarygodni. Natomiast ja uważam, że ten materiał dowodowy, który został zgromadzony na etapie śledztwa, jak i później w całym procesie przed sądem I instancji, jak i II instancji w pełni wykazał, że Aleksander Gawronik dopuścił się tego czynu.

Dopytywany przez dziennikarzy o dalsze losy sprawy dodał:

Fot. Aleksandra Tabaczyńska

– Będę korzystał do końca ze wszystkich możliwości prawnych, aby mówiąc kolokwialnie, walczyć o sprawiedliwość, a mianowicie doprowadzić do skazania pana Gawronika, i jeszcze do tego, aby jakiś kolejny sąd – mam nadzieję – po ostatecznym uchyleniu tego wyroku ocenił raz jeszcze te dowody. I żebym mógł przeprowadzić te dowody, których nie mogłem z uwagi na decyzję sądu I instancji –  powiedział po zakończeniu procesu, w piątek 19 stycznia prokurator Piotr Kosmaty.

Zapowiedział również, że zwróci się do sądu o uzasadnienie orzeczenia i prawdopodobnie wniesie kasację do Sądu Najwyższego.

Proces Aleksandra Gawronika toczył się przed poznańskim Sądem Okręgowym od stycznia 2016 roku. W lutym 2022 roku oskarżony, były senator został nieprawomocnie uniewinniony. Wyrok ten zaskarżyła prokuratura i od czerwca 2023 roku odbywały się kolejne rozprawy, podczas których przesłuchano trzech dodatkowych świadków. 19 stycznia br.  Grzegorz Nowak, sędzia Sądu Apelacyjnego ogłosił, że wyrok I instancji został podtrzymany.

Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich wysłało do Sądu Apelacyjnego w Poznaniu Opinię amicus curiae i objęło ten proces obserwacją.


1 września 1992 roku około godziny 9.00 rano po raz ostatni widziany był młody, poznański dziennikarz Jarosław Ziętara. Wyszedł z domu, przy ulicy Kolejowej 49 i według zeznań świadków w dwóch procesach zakończonych już w Sądzie Okręgowym w Poznaniu, wsiadł do rzekomego radiowozu i odjechał. Odjechał prawdopodobnie w towarzystwie mężczyzn ubranych w mundury policji. Do redakcji „Gazety Poznańskiej”, w której pracował już nigdy nie dotarł. Do dziś nie odnaleziono ciała Ziętary, nie wiadomo też kiedy dokładnie zginął ani kto go zabił. W Poznaniu znajdują się dwa miejsca upamiętniające Jarosława Ziętarę. Pierwsze to ulica jego imienia, która znajduje się przy budynku gdzie w 1992 roku mieściła się siedziba „Gazety Poznańskiej”. To miejsce pracy, do którego Ziętara nie dotarł 32 lata temu. Drugą lokalizacją jest tablica przy ulicy Kolejowej 49 na poznańskim Łazarzu. Na murze kamienicy, gdzie dziennikarz wynajmował mieszkanie widnieje napis: „W tym domu mieszkał Jarosław Ziętara. Porwany 1 września 1992 r. Zginął bo był dziennikarzem.”

 

Potocki, Gołębiewski i Hajdasz w Salonie dziennikarskim w telewizji wPolsce.pl

Prezydent Andrzej Duda poinformował 11 stycznia, że wszczął postępowanie ułaskawieniowe wobec posłów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika na prośbę ich żon. Prezydent Duda zaznaczył, że postępowanie będzie przeprowadzone w „trybie prezydenckim”. Zawnioskował też do Prokuratora Generalnego, którym jest Adam Bodnar, aby zawiesił wykonywanie kary i zwolnił osadzonych w zakładach karnych posłów PiS na czas postępowania ułaskawieniowegoRed. Andrzej Rafał Potocki ocenił, że decyzja prezydenta została podjęta za szybko. Gołym okiem widać, że prezydent Duda – moim zdaniem, to trochę za wcześnie – stawiał sprawę tego marszu, jako coś, co może spowodować wybuch społeczny w Polsce, którego on, jako prezydent wszystkich Polaków, w jakimś sensie się obawia– mówił publicysta tygodnika „Sieci”. Jak dla mnie decyzja wydana przed demonstracją była za wczesna. Prezydent niegdyś powiedział, że jest człowiekiem niezłomnym. Ja mam prośbę do pana prezydenta, żeby przed podjęciem każdej ważnej decyzji, takiej, jaką była ta o wszczęciu procedury ułaskawieniowej, pamiętał o tym, że mówił wszystkim i przedstawiał się jako człowiek niezłomny – powiedział Potocki.

Innego zdania była dyrektor CMWP SDP Jolanta Hajdasz. Pozwolę sobie inaczej spojrzeć na tę sprawę. Myślę, że prezydent dobrze zrobił. Jest to swego rodzaju upokorzenie, że drugi raz musi robić coś, czego w świetle prawa robić nie musiał, ale pokazał, że chodzi o ludzkie życie, o bezpieczeństwo tych dwóch osób. Zdajemy sobie sprawę, co znaczy wsadzenie do więzienia tak wysokiej rangą funkcjonariuszy przez lata walczących z korupcją. Myślę, że prezydent odpowiedział na rzeczywistą troskę żon. One wiedza, dlaczego ich praca jest ważna, wiedzą więcej, niż wiemy my – wskazała Jolanta Hajdasz. Byłam poruszona, kiedy widziałam na demonstracji plakaty: „Panie prezydencie nie daj się zabić”. Mam zdjęcia tych plakatów . Tak ludzie to odczuwają i widzą zagrożenie. Szanujmy prezydenta za tę decyzje, bo czasem trzeba pokazać, że zrobi się wszystko dla tych, których uważa się za „krystalicznie czystych” – dodała.

Arkadiusz Gołębiewski zwrócił z kolei uwagę, że działania prezydenta Dudy mogą mieć szerszy kontekst. Chciałbym wierzyć, że za tym stoi szersza perspektywa planu prezydenta. Mało jest miejsc, gdzie można posłuchać innego głosu. Trzeba patrzeć szerzej, mamy tyle zagrożeń światowych, musimy uporządkować nasze krajowe sprawy. Nie sądzę, by prezydent był aż tak emocjonalny, by dwa dni po aresztowaniu, aż tak mocno wpłynęło na niego, by wystąpić o ułaskawienie. Myślę, że za tym stoi szerszy plan uspokojenia emocji społecznych – powiedział Gołębiewski. Red. Andrzej Rafał Potocki także odniósł się do kwestii bezpieczeństwa prezydenta Dudy. Polityka jest brutalną grą i w tej chwili my jesteśmy w tej brutalnej grze, bierzemy w niej poniekąd udział. Wygra ten, kto będzie bardziej przewidujący i reagował inaczej, niż nakazuje serce. Nie wiem, czy to jest prawnie możliwe, ale uważam, że ochrona prezydenta powinna zostać zmieniona na żandarmerię. Dlaczego żandarmeria? Kto wie, czym jest żandarmeria, ten wie dlaczego – powiedział publicysta tygodnika „Sieci”.

Cała audycja jest TUTAJ.

„Rozmowy niedokończone” w Radiu Maryja i w TV Trwam z udziałem CMWP SDP

Postawienie mediów publicznych w stan likwidacji, chaos oraz uzurpatorskie próby powołania nowych władz TVP, Polskiego Radia i Polskiej Agencji Prasowej, wyłączenie nadajników TVP INFO, TVP 3 i TVP WORLD oraz wyłączenie ich stron internetowych, usuwanie z Internetu już wyemitowanych programów czyli działania podejmowane przez rząd Donalda Tuska przeciwko mediom publicznym są absolutnie nielegalne i nawet powinny skutkować odpowiedzialnością karną w przyszłości, to charakterystyka obecnej sytuacji w mediach – powiedziały dr hab. Joanna Taczkowska, medioznawca, adwokat i specjalista prawa mediów oraz dr Jolanta Hajdasz, dyrektor CMWP SDP, które były gośćmi audycji „Rozmowy niedokończone” w Radiu Maryja i w TV Trwam w środę 10 stycznia 2024 r. Pluralizm medialny – wyznacznik zdrowego państwa – to tytuł tej audycji. Dr hab. Joanna Taczkowska i dr Jolanta Hajdasz na żywo odpowiadały na pytania widzów i słuchaczy. Program prowadził o. Wacław Zyskowski .

„Rozmowy niedokończone” emitowane w TV Trwam trwały tego dnia do godziny 19.00 ze względu na co miesięczną transmisję Mszy św. z Katedry św. Jana Chrzciciela w Warszawie w rocznicę zamachu smoleńskiego. Po raz pierwszy od 8 lat ta Msza była transmitowana tylko w TV Trwam i TV Republika, nie było transmisji w TVP Info.

Audycja „Rozmowy niedokończone” cz. 1 (emisja w TV Trwam i Radiu Maryja) jest TUTAJ.

Audycja „Rozmowy niedokończone” cz. 2 (emisja w. Radiu Maryja) jest TUTAJ.

Fot. Aleksandra Tabaczyńska

Ostatni świadkowie w procesie apelacyjnym Gawronika. Wyrok 19 stycznia

19 stycznia Sąd Apelacyjny w Poznaniu ma ogłosić wyrok w sprawie Aleksandra Gawronika: albo prawomocne uniewinnienie, albo nowy proces. Byłego senatora oskarżono o pomocnictwo i  podżeganie w 1992 roku do zabójstwa poznańskiego dziennikarza Jarosława Ziętary. 24 lutego 2022 roku Sąd Okręgowy w Poznaniu uniewinnił oskarżonego.

Prokuratura i oskarżyciel posiłkowy Jacek Ziętara – brat dziennikarza, domagają się nowego procesu, z kolei Aleksander Gawronik i jego obrońca – prawomocnego oczyszczenia z zarzutów. Rozprawy apelacyjne  w tej sprawie toczą się od czerwca br. Stanowisko prokuratury oraz oskarżyciela posiłkowego Jacka Ziętary wspiera Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP, które w charakterze amicus curiae objęło proces swoim monitoringiem. Obserwatorem procesu jest red. Aleksandra Tabaczyńska .

Na ostatniej rozprawie w tym procesie, w poniedziałek 8 stycznia br., przed poznańskim Sądem Apelacyjnym  stawiło się dwóch świadków, powołanych na wniosek oskarżonego: Ewa N. emerytowana kadrowa w firmie należącej do Aleksandra Gawronika i Janusz W., szef ochrony w tym samym przedsiębiorstwie. Oboje zeznawali w kontekście nowego świadka w tej sprawie, którego sąd przesłuchał na poprzedniej rozprawie 27 listopada 2023 roku (pisaliśmy o tym TUTAJ).

Następnie sąd zamknął proces sądowy i strony wygłosiły mowy końcowe. Wyrok w tej sprawie zostanie ogłoszony w piątek 19 stycznia br.

Zeznania Ewy N.

N. zatrudniona była jako specjalista do spraw pracowniczych w biurze handlowo – prawnym należącym do Aleksandra Gawronika. Pracowała w latach 90., obecnie na emeryturze. Ryszarda B., świadka, który zeznawał na poprzedniej rozprawie, pamięta doskonale. Był on pierwszym ochroniarzem, którego przyjmowała do pracy. Miał on zajmować się ochroną miejsca zamieszkania Gawronika i jego rodziny. Na początku nie było problemów, jednak z czasem pojawiły się skargi od byłego senatora, że B. się spóźnia do pracy, była mowa o kradzieży, a nawet o piciu alkoholu.

Szef zażądał ode mnie, żebym go dyscyplinarnie zwolniła. Wytłumaczyłam, że żeby zwolnić kogoś dyscyplinarnie trzeba wypełnić wszystkie znamiona art. Kodeksu Pracy. B. pracował jeszcze chwilę , panowie się porozumieli i rozwiązany został stosunek pracy za porozumieniem stron.

Na pytanie sądu, czy słyszała nazwisko Ziętara, odpowiedziała, że nie. Ze swoim pracodawcą widuje się na spotkaniach byłych pracowników z okazji Świąt Bożego Narodzenia, które odbywają się co roku, a B. na nich nie bywa.

Zeznania Janusza W.

Z Aleksandrem Gawronikiem zna się od 1989 roku, kiedy złożył aplikację do jego firmy. Został agentem ochrony, awansował i objął stanowisko szefa ochrony osobistej, po dwóch latach przejął nadzór nad całością działu ochrony. Po kolejnym roku, ochrona została wyodrębniona, a on objął funkcję prezesa odrębnego podmiotu. Tak działał do 1994 roku, kiedy to Gawronik, jako właściciel udziałów sprzedał bez wiedzy W. wszystkie udziały. Rozstanie, jak zaznaczył świadek, nie było przyjemne. Janusz W. wcześniej pracował w Milicji Obywatelskiej w pionie antyterrorystycznym, gdzie był zastępcą dowódcy. Tam też pracował Ryszard B. Gdy W. w 1989 roku odchodził z MO to wraz z nim odeszło 7 – 8 innych funkcjonariuszy, a wśród nich B, który do pracy u Gawronika zgłosił się ok. 2 tygodnie po świadku. Ryszard B. w opinii świadka był dobrym, sprawnym fizycznie, inteligentnym i kontaktowych pracownikiem

Pytany o okoliczności rozstania odpowiedział:

Wcześnie rano zadzwonił do mnie Aleksander Gawronik i oświadczył, że jest zmuszony zwolnić B. Zapytałem o co chodzi, okazało się, że tej nocy, wieczorem zastał go z bronią pod wpływem alkoholu oraz za kradzież części odzieży należącej do małżonki. Poszedłem do biura i ostrzegłem, że będą kłopoty jeśli zwolnienie będzie dyscyplinarne, gdyż nie było twardych dowodów np. badania alkomatem. (…) Wiem, że doszło do porozumienia stron, z Ryszardem B. nie rozmawiałem.

Pytany o nazwisko dziennikarza Jarosława Ziętarę, Janusz W. odpowiedział:

Nigdy w przeszłości Aleksander Gawronik nie wspominał Ziętary. Moim zdaniem on nawet nie wiedział kto to jest.

Spytany przez adwokata czy słyszał o problemach Ryszarda B. z alkoholem, Janusz W. potwierdził oraz dodał, że nie wierzy jednak w kradzież. Uważa to za rozdaj intrygi żony oskarżonego, bo B. nie posunąłby się do tego. Co do alkoholu to w tamtym czasie dochodziły do świadka sygnały, że B. nie przyjeżdża do pracy, spóźnia się, albo jest w niedyspozycji, np. na kacu. Wyjaśnił, że praca w takich formacjach jak wcześnie MO bardzo związuje ze sobą ludzi. Spędzają oni wiele godzin razem, często więcej niż z rodziną, podczas szkoleń i też w sytuacjach trudnych. Wiedzą o sobie bardzo dużo, wytwarzają się ścisłe relacje, które utrzymują się latami. Wie, że B. wyleciał za alkohol z innych firm „koledzy musieli się go pozbyć, bo za dużo sprawiał problemów”. Wymienił m.in. „Lalę” uniewinnionego w innym procesie dotyczącym śmierci Jarosława Ziętary, który też miał zwolnić Ryszarda B. z pracy z powodu alkoholu.

Janusz W. zeznał, że B. utracił prawo jazdy, jeździł bez uprawnień za co miał trafić na rok do więzienia. Po 8 miesiącach wyszedł, ze względu na zły stan zdrowia. Pytany o ewentualny romans z żoną oskarżonego, oświadczył, że w to nie wierzy.

W tej pracy ludzie muszą być lojalni wobec siebie. Gawronik był obcy, był pracodawcą. Mieliśmy za zadanie ochronę, więc każdy detal sobie przekazywaliśmy. (…) W mojej obecności nie doszło do rozmów na temat poszukiwania osób do uciszenia dziennikarza.

Mowy końcowe

Prokurator Piotr Kosmaty bardzo szczegółowo odniósł się w mowie końcowej do całego materiału dowodowego, w tym do zeznań kluczowych świadków. Wskazał także na szereg błędów poczynionych przez sąd I instancji w tej sprawie i wnosi by wyrok sądu okręgowego został uchylony.

Podziękował także Sądowi Apelacyjnemu, że tym razem dostał możliwość przygotowania się do mowy końcowej. Krytykował przy tym Sąd Okręgowy, który nagle, 24 lutego 2022 r., czyli w dniu ataku Rosji na Ukrainę, zamknął pierwszy proces i po dwudziestu minutach wydał wyrok.

Wątpliwości budzi nie tylko sposób zakończenia tamtej sprawy. Złożyłem apelację, bo uzasadnienie tamtego wyroku zawiera sformułowania niezgodne z faktami. Poza tym sąd pierwszej instancji popełnił błędy formalne. Nie wskazał, na jakiej podstawie prawnej uniewinnił Aleksandra Gawronika, więc w tym wątku nawet nie mogłem prześledzić toku rozumowania sądu. Z kolei na ostatniej stronie 124-stronicowego uzasadnienia tamten sąd stwierdził, że nie przedstawiłem żadnych dowodów. Stwierdził tak, mimo że na wcześniejszych stronach odniósł się do moich dowodów, czyli do zeznań kluczowych świadków — podkreślił prokurator Piotr Kosmaty.

Jestem w pełni przekonany, że te dowody, które zebrałem w postępowaniu przygotowawczym, które zostały uzupełnione przed sądem okręgowym, a nawet również tu, w pełni potwierdzają, że Aleksander Gawronik dopuścił się zarzuconego mu aktem oskarżenia czynu – dodał prokurator.

Jacek Ziętara, oskarżyciel posiłkowy poparł apelację prokuratury. W swojej mowie podkreślił, że jego rodzina doświadczyła wielkiej tragedii.

Zaginął, a jak się później okazało zginął młody, 24-letni chłopak, który był na starcie swojego życia, wchodził dopiero w dorosłe życie. Miał już na to życie jakiś pomysł, pierwsze sukcesy. Moi rodzice, a przede wszystkim ojciec, zwrócił się wtedy do organów państwowych, w sposób naturalny, do ludzi, którzy tam pracowali. Zwrócił się do nich z pełnym zaufaniem i nadzieją, ale niestety srodze się na tych organach zawiedliśmy. Najpierw na policji, która właściwie nie wykazywała zaangażowania w sprawie; odnosiliśmy wrażenie jako rodzina, że działali tak, jakby mieli włączony jakiś niewidzialny hamulec, jakby grali na zwłokę. A nie trzeba chyba nikomu tłumaczyć jak ważne są te pierwsze dni w wyjaśnieniu tak trudnych zagadek

Od samego początku służby kłamały w sprawie Jarka. Dlaczego, to nie wiadomo, bo to jest podobno tajemnica państwowa – a wszyscy wiemy o kontaktach Jarka z tymi służbami, i wiemy też, że służby wiedziały doskonale kim Jarem był. Dlaczego nie chciały pomóc w wyjaśnieniu tej zagadki? Czy w interesie służb leży chronienie bandytów? Czy zapomniały, że chronić państwo to oznacza również chronić zwykłych obywateli?

My jako rodzina z biegiem lat widzieliśmy, jak w soczewce, że ludzie, którzy z racji swoich obowiązków powinni nam pomóc w wyjaśnieniu sprawy – albo się zwyczajnie boją, albo są uwikłani w jakieś układy.

Adwokat Paweł Szwarc, obrońca b. senatora w mowie końcowej podkreślał, że „wyrok sądu I instancji broni się w dostateczny sposób”. Podkreślił, że Jarosław Ziętara był młodym, poczatkującym dziennikarzem i nie stanowił żadnego zagrożenia dla jego klienta.

Problem, który ma prokuratura jest następujący: nie ma motywu. Nie ma motywu, dla którego mój mandant chciałby, czy musiałby chcieć śmierci pana Ziętary. Żeby podżegać do zabójstwa trzeba mieć naprawdę bardzo dobry powód – i ten powód nie wychodzi z tych akt (…) To, że pojawiła się kwestia Art-B; o Art-B pisały tysiące dziennikarzy i wielu z nich bardzo krytycznie o moim mandancie i łączą ich dwie rzeczy: że pisali o moim mandancie, i że żyją, nikt nie zaginął

Aleksander Gawronik uzupełnił to stwierdzeniem, że w tamtym okresie „był otoczony wianuszkiem dziennikarskiej elity”.

Pisano o mnie i dobrze, i źle. Pisano o Art-B, ale w sprawach kantorów nie było nigdy nic złego. Czy były niepochlebne artykuły? Były. Czy coś się z tego tytułu wydarzyło? Nie.

 

Wniosek do Rzecznika Praw Obywatelskich Rady Konsultacyjnej CMWP i SDP

W związku z pozaprawnymi i brutalnymi próbami przejmowania  mediów publicznych przez obecny rząd Rada Konsultacyjna Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP i Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich wystąpiło do Rzecznika Praw Obywatelskich  z formalnym wnioskiem o sprawdzenie czy działania ministra kultury i dziedzictwa narodowego Bartłomieja Sienkiewicza wobec mediów publicznych były i są zgodne z prawem. Pismo w tej sprawie zostało wysłane 5 stycznia 2024 r. Pod wnioskiem podpisali się  członkowie Prezydium Zarządu Głównego SDP: Krzysztof Skowroński, Jolanta Hajdasz , Mariusz Pilis, Aleksandra Tabaczyńska i Hubert Bekrycht oraz wszyscy członkowie Rady Konsultacyjnej  CMWP SDP – Michał Karnowski, Janusz Kawecki, Paweł Lisicki, Tomasz Sakiewicz, Leszek Sosnowski oraz  Krzysztof Skowroński i Jolanta Hajdasz.

Jednocześnie Rada Konsultacyjna Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP i Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich skierowało apel do Prezydenta RP, Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji  i Rady Mediów Narodowych o podjęcie działań przeciwdziałających bezprawnym działaniom ministra kultury i dziedzictwa narodowego Bartłomieja Sienkiewicza wobec mediów publicznych.

Pismo do RPO 5.01.24

Pierwsze posiedzenie Rady Konsultacyjnej CMWP SDP

Krytyczne stanowisko wobec pozaprawnego  i  brutalnego przejęcia mediów publicznych przez obecny rząd oraz zwrócenie uwagi na to, iż niesie ono potężne ryzyko naruszenia bezpieczeństwa obrotu prawnego i gospodarczego także dla mediowych przedsiębiorstw prywatnych, wystąpienie do Rzecznika Praw Obywatelskich z wnioskiem o sprawdzenie, czy działania ministra kultury i dziedzictwa narodowego  Bartłomieja Sienkiewicza  wobec mediów publicznych były i są zgodne z prawem oraz wsparcie stanowisk Zarządu Głównego SDP w sprawie siłowego przejmowania ogólnopolskich i regionalnych mediów publicznych – to najważniejsze postanowienia  pierwszego zebrania członków Rady Konsultacyjnej CMWP SDP.  Posiedzenie odbyło się 4 stycznia br.  Pod stanowiskami Rady podpisali się wszyscy jej członkowie  – Jolanta Hajdasz, Michał Karnowski, Janusz Kawecki, Paweł Lisicki, Krzysztof Skowroński, Leszek Sosnowski i Wojciech Surmacz. 

Rada Konsultacyjna CMWP SDP wyraża niepokój, że pozaprawne i brutalne przejęcie mediów publicznych przez obecny rząd niesie potężne ryzyko naruszenia bezpieczeństwa obrotu prawnego i gospodarczego także w sferze przedsiębiorstw prywatnych zajmujących się działalnością mediową. Wzywamy wszystkie instytucje zaangażowane w podejmowanie tego typu działań do wycofania się z nich, a organy odpowiedzialne za pilnowanie przestrzegania prawa do zdecydowanej reakcji  – oświadczenie tej treści przegłosowano na zebraniu Rady jednogłośnie.  Drugim dyskutowanym podczas spotkania tematem było wystąpienie do Marcina Wiącka, Rzecznika Praw Obywatelskich  z wnioskiem o sprawdzenie, czy działania ministra kultury i dziedzictwa narodowego  Bartłomieja Sienkiewicza  wobec mediów publicznych były i są zgodne z prawem. Postanowiono także, iż pismo z informacją o wystąpieniu z wnioskiem do RPO zostanie wysłane także do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, Rady Mediów Narodowych oraz Kancelarii Prezydenta RP.

Uczestnicy spotkania zaakceptowali także możliwość głosowania przez Internet i odbywania posiedzeń w trybie zdalnym . Kolejne posiedzenie zaplanowano na 13 lutego br.

Stanowisko Rady Konsultacyjnej CMWP SDP z 4.01.24

Proces wytoczony przez Gminę Sopot dziennikarzom TVP3 Gdańsk był monitorowany przez CMWP SDP. Zdjęcie z rozprawy.

Ugoda pozasądowa w procesie z powództwa Gminy Sopot przeciwko TVP3 Gdańsk

19 grudnia 2023 roku została podpisana Ugoda pozasądowa w procesie z powództwa Gminy Sopot przeciwko TVP 3 Gdańsk .W jej wyniku zostało złożone oświadczenie, które zamieszczamy poniżej oraz w załączniku. Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP monitorowało proces, jaki wytoczyła Gmina Sopot dziennikarzom TVP 3 Gdańsk Jakubowi Świderskiemu i dyrektor TVP 3 Gdańsk Joannie Strzemiecznej-Rozen o ochronę dóbr osobistych od 2019.r.

TREŚĆ OŚWIADCZENIA

„W wyniku procesu sądowego o ochronę dóbr osobistych, wytoczonego nam przez Gminę Miasta Sopotu, przepraszamy za treści i formę zarzutów stawianych Gminie Miastu Sopotu, w audycjach wyemitowanych w latach 2017 – 2018 r. na antenie TVP3 Gdańsk: „Pomorze Samorządowe” z dnia 23 października 2017 r., „W imieniu Sopocian” z dnia 3 października 2017 r., „Forum Panoramy” z dnia 20 listopada 2017 r, „W imieniu Sopocian” z dnia 28 listopada 2017 r., „Przegląd prasy polskojęzycznej” z dnia 4 maja 2018 r., „W imieniu Sopocian” z dnia 28 maja 2018 r., które to zarzuty mogły naruszyć dobre imię Gminy Miasta Sopotu.

Joanna Strzemieczna-Rozen
Jakub Świderski

19.12.23r.Ugoda Sopot

 

Zarząd Główny SDP powołał Radę Konsultacyjną Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP

Zarząd Główny Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich na zebraniu w dniu 15 grudnia 2023 r.  powołał jednogłośnie Radę Konsultacyjną CMWP SDP jako społeczny organ doradczy  w  składzie : Jolanta Hajdasz, Michał Karnowski, Janusz Kawecki, Paweł Lisicki, Tomasz Sakiewicz, Krzysztof Skowroński, Leszek Sosnowski i Wojciech Surmacz.  Rada powoływana jest na 5-letnią kadencję. Jej przewodniczącą jest dyrektor CMWP SDP,   jej zadaniem  jest przede wszystkim wyrażanie opinii i zajmowanie stanowisk we wszelkich sprawach dotyczących wolności słowa (w tym wolności prasy), zgłoszonych do rozpatrzenia przez  przewodniczącego albo członka Rady.

Dodatkowe informacje :
  • rys historyczny Rady Konsultacyjnej CMWP SDP TUTAJ.
  • ostatni skład Rady i ostatnia odnotowana przez CMWP SDP  jej aktywność (pochodzi z  2011) TUTAJ.

Jolanta Hajdasz w „Gościu Wiadomości” i Polskim Radiu24 o w obronie mediów publicznych

Wolność słowa i pluralizm w mediach to fundament każdej demokracji – powiedziała w „Gościu Wiadomości” TVP Info Jolanta Hajdasz, dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy. Wszelkie zmiany w mediach publicznych muszą się odbywać zgodnie z obowiązującym prawem za pomocą ustaw podpisanych przez prezydenta.Są określone procedury i przepisy i można dokonywać zmian. Tak jest skonstruowany polski system medialny i trzeba przestrzegać tego prawa, do którego tak cały czas się nawoływało – mówię tutaj pod adresem rządzących – powiedziała Jolanta Hajdasz. Dyrektor CMWP SDP była gościem programu wraz z Adamem Borowskim, opozycjonistą z czasów PRL-u i szefem warszawskiego klubu „Gazety Polskiej”, który zorganizował 14 grudnia manifestację w obronie mediów publicznych. 

Adam Borowski zaznaczył w swojej wypowiedzi, że konieczne jest zachowanie równowagi na rynku medialnym, na którym muszą pozostać media patrzące władzy na ręce. Gdyby nie telewizja publiczna, to o całym szeregu afer, które miały miejsce za rządów Donalda Tuska, byśmy się nie dowiedzieli. Musi być telewizja, która rządowi patrzy na ręce, tak jak rządowi Prawa i Sprawiedliwości patrzyły na ręce wszystkie telewizje – stwierdził Adam Borowski i dodał, że był zaskoczony wysoką frekwencją podczas manifestacji przed siedzibą TVP INFO na Placu Powstańców Warszawy. To był spontaniczny pomysł, wszystko zorganizowaliśmy w 24 godziny, a przyszło tyle ludzi, cały plac był zapełniony -powiedział Adam Borowski. Jolanta Hajdasz zwróciła uwagę na przyczyny tej pozytywnej odpowiedzi wielu osób na apel o wzięcie udziału w manifestacji przez siedzibą TVP. W mojej ocenie jest wielu Polaków, którzy chcą bronić mediów publicznych, bo one są dla nich gwarantem rzeczywistego pluralizmu w mediach, jaki pojawił się dzięki zmianom w systemie medialnym 8 lat temu . Przyzwyczailiśmy się do tego, że media nie tylko wyszydzają, ośmieszają, czy deprecjonują poglądy prawicowe, konserwatywne, czy katolickie, ale że istnieją ona na równi z innymi . I tego prawdziwego pluralizmu w mediach będziemy bronić – powiedziała Jolanta Hajdasz . Rozmowę prowadziła red. Edyta Lewandowska.

Przed południem dyrektor CMWP SDP wypowiadała się na ten sam temat w Polskim Radiu 24 w audycji „Gość dnia” prowadzonej przez red. Piotra Nisztora. – Pytana o manifestację zorganizowaną przez opozycjonistów i kluby „Gazety Polskiej”  w obronie mediów publicznych Jolanta Hajdasz powiedziała: To pierwszy poważny gest w stronę manifestowania tego, że jest bardzo duża grupa Polaków, która ceni sobie media publiczne i ich sposób prezentowania informacji. Natomiast głosy przedstawicieli rządzącego ugrupowania rodzą poważne obawy dotyczące sposobu przejęcia mediów – powiedziała w Polskim Radiu 24 Jolanta Hajdasz.

Audycja „Gość Wiadomości” jest TUTAJ.

Audycja w PR24 jest TUTAJ.

Kontynuując przeglądanie strony zgadzasz się na instalację plików cookies na swoim urządzeniu więcej

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close