Bruksela jest równie interesująca jak Bałkany. Z DOMINIKĄ ĆOSIĆ rozmawia MAGDALENA UCHANIUK

Najbardziej żal mi jest zwykłych ludzi, którzy byli ofiarami wielkiej polityki. I to jest specyfika wszystkich polityków, że oni podejmują decyzje w imieniu ludzi, a sami często są chronieni przed skutkami tych decyzji. Natomiast zwykli ludzie są ofiarami, oni najwięcej cierpią – mówi Dominika Ćosić, korespondentka w Brukseli, ekspertka od Bałkanów, autorka książek, w rozmowie z Magdaleną Uchaniuk w „SDP Cafe – podaj dalej…”

Moim gościem jest wyjątkowa kobieta, która ma serce podzielone na pół, ma dwie ojczyzny. Z jednej strony mocno kocha Polskę, a z drugiej bardzo związana jest z Bałkanami. A trzecia strona jej serca to troszeczkę Bruksela. Jak tobie, dziennikarce, żyje się z tym, że masz to serce tak podzielone?

Z zawodowego punktu widzenia jest to wzbogacające, bo mam podwójną perspektywę, nie tylko polską, ale też serbską, czy szerzej jugosłowiańską, bałkańską. Przed wyjazdem do Brukseli zajmowałam się Bałkanami, jeździłam po całej byłej Jugosławii, pracując jeszcze w tygodniku „Wprost”, a wcześniej  w „Dzienniku Polskim” w Krakowie. Zatem to pomaga, daje szerszą perspektywę, większą wiedzę, wyczucie i możliwość zrozumienia mentalności bałkańskiej. To potrafi być użyteczne.

Twoja najnowsza, czwarta już, książka jest inna od poprzednich. Przypomnijmy, „Uśmiech Dalidy” to powieść, „Polska droga do Unii Europejskiej” skupiała się na polityce, był też przewodnik po Bałkanach. „Balkan Express”  to również przewodnik po Bałkanach, ale ściśle związany z twoimi podróżami i twoimi ocenami tego co się stało z Jugosławią.  Jak przeżyłaś rozpad Jugosławii?  Wiem, że dla ciebie była to bardzo trudna sprawa, bo jako dziecko byłaś w tej Jugosławii mocna zakorzeniona.

Gdy jako dziecko ktoś mnie pytał kim jestem, to mówiłam, że pół Polką, pół Jugosłowianką.  Mieszkałam w Belgradzie, chociaż urodziłam się w Krakowie, bo mama jako polska patriotka chciała urodzić mnie w tym mieście. Kursowałam regularnie na trasie Belgrad – Kraków. Czułam się pół Jugosłowianką, pół Polką. Wydawało mi się, że Jugosławia jest jednością, chociaż wiedziałam, że jest Serbia, Czarnogóra, Chorwacja, są różne narodowości, ale postrzegałam to jako jedność. Ten bogaty kraj, który w porównaniu z ówczesną Polską był o wiele bardziej zamożny, kolorowy, kojarzył mi się bardzo dobrze. I nagle w 1991 roku, zdawałam wtedy egzaminy do liceum, mieszkałam w Krakowie, zaczęłam oglądać w telewizji obrazki, które kompletnie nie pasowały… Najpierw Słowenia, później Chorwacja, później inne. Na moich oczach dokonywał się rozpad Jugosławii, w tym momencie przyszły pytania: kim ja jestem? Skoro nie ma Jugosławii, nie jestem pół Jugosłowianką. Dobrze, jestem pół Serbką, ale Serbowie byli przedstawiani wówczas bardzo negatywnie, jako jedyni winni, jako sprawcy wojny, okrucieństwa. I ciężko jest przyjąć do wiadomości to, że jesteś w połowie przedstawicielką narodu oskarżanego o wszelkie zło, przynajmniej w tamtej wojnie. Miałam z tym problem, tym bardziej, że nałożyło się to na czas dorastania, kiedy każdy człowiek szuka swojej tożsamości.  To była dla mnie trauma i jest do tej pory. Wydawało mi się, że wojny w Europie są definitywnie zakończone, że II wojna światowa była ostatnią i teraz ludzie zmądrzeli i nikt nie będzie się zabijał w Europie. Tymczasem na moich oczach moja druga ojczyzna została zniszczona, ten kraj przestał istnieć. Byliśmy świadkami strasznych scen, czy to w Sarajewie, czy w Vukovarze, Srebrenicy, w Kosowie, w Belgradzie. To było naprawdę coś bardzo ciężkiego do oswojenia. Dlatego też wybrałam jako kierunek studiów filologię serbską i chorwacką, mimo że marzyłam o filozofii, bo liczyłam że dzięki poznaniu historii, literatury zrozumiem powód tej wojny.

O tym piszesz w „Balkan Express”.  Mimo to, iż poszłaś na te studia, poznałaś dobrze historię Jugosławii, historię wszystkich republik, które wcześniej funkcjonowały, to jednak jako człowiek, jako kobieta, nie byłaś i nie jesteś w stanie zrozumieć dlaczego do tego doszło.

Z intelektualnego punktu widzenia rozumiem to, bo wiem jakie były przyczyny historyczne, ingerencja krajów ościennych, inne powody. Na poziomie intelektualnym mam to oswojone, natomiast na poziomie emocjonalnym nie jestem w stanie się z tym pogodzić. To jest tak, jak ze śmiercią bliskie osoby – wiemy, że ktoś umarł, wiemy na co chorował, tłumaczymy sobie, że teraz nie cierpi, ale tak naprawdę nie da się z tym pogodzić, to jest rana w sercu. Tak samo w przypadku wojny w Jugosławii. Ciężko się pogodzić z tym, że na naszych oczach, cały świat obserwował to na ekranach telewizorów, dochodziło tam do scen dantejskich.

Bracia zabijali braci…

Najgorsza jest właśnie wojna bratobójcza. Emir Kusturica w „Undergroundzie” kończy ten film taką charakterystyczną sceną – jeden z bohaterów, sparaliżowany, siedzi na płonącym fotelu inwalidzkim, a jego brat biegnie za nim i okłada go kijem próbując go zabić… Tam właśnie padają te słowa: tak długo nie ma wojny dopóki brat nie podniesie ręki na brata.

Jeżeli jest wojna, że obcy kraj wchodzi z czołgami, samolotami na nasz teren, obca armia wkracza, to jest to oczywiście straszne, ale jeśli na tym samym terenie sąsiedzi zabijają sąsiadów, a nawet w tej samej rodzinie, bo przecież było wiele było małżeństw mieszanych, to wówczas jest największe zło jakie może być.

To jest bardzo trudna historia, ale ty po nią sięgnęłaś. Wydaje mi się, że napisanie tej książki to była dla ciebie też taka forma autoterapii, bo mówisz o wielkiej polityce, ale widzianej oczami zwykłych ludzi. A co jest najważniejsze, i to chyba jest największa wartość tej książki, nikogo nie oceniasz. Nie podają oskarżenia, po prostu jest to podróż, jedziemy tym expresem i staramy się zrozumieć co tam się stało.

Tak, poznawałam najczęściej w nocnych pociągach zwykłych ludzi, z różnych byłych republik jugosłowiańskich, Serbów, Chorwatów, Macedończyków, Czarnogórców, Albańczyków z Kosowa. Te spotkania w pociągach są okazją do rozmów o całym życiu. Ludzie się otwierają, mówią takie rzeczy których nawet bliskim znajomym by nie powiedzieli, bo wtedy czują się może trochę skrępowani. A łatwiej powiedzieć komuś, kogo się już więcej nie spotka. Różnych ludzi spotykałam, mówili mi o swoim życiu, traumach. Najczęściej zaczynaliśmy od rozmów na tematy neutralne. Bałam się pytać wprost o wojnę, bo wiem że dla wielu ludzi to bardzo bolesne, ale w którymś momencie ten temat zawsze sam się pojawiał.

Powiedziałaś wcześniej, że Serbowie byli przedstawiani na świecie, w mediach, jako oprawcy, ty jako Serbka musiałaś się z tym zmierzyć. Jak się czułaś jako ta trochę napiętnowana tą winą?

Pamiętam jak byłam w Paryżu w 1995 roku, pojechałam z koleżanką na pierwszy samodzielny wyjazd na wakacje, po zdaniu matury. Zatrzymaliśmy się u mojego wujka, kuzyna mojej mamy i w telewizji pokazywali obrazki z wypędzenia Serbów z Krajiny. Byłam z wujkiem u jego znajomych Francuzów i ktoś powiedział tak ironicznie: „ale Serbowie są gościnni” i był śmiech. Odezwałam się, że jestem pół Serbką, zapanowała cisza… Później zdarzały się sytuacje na uczelni, że któryś z kolegów na imprezie powiedział: „Wstydziłabyś się Dominika, że jesteś pół Serbką”. Tak, a za co mam się wstydzić? „Bo, Serbowie wymordowali…” Powiedziałam, żeby się zastanowił. Ja nie chcę bronić Serbów, wybielać, że byli całkowicie niewinni. Tylko w czasie tej wojny obraz nie był czarno-biały, właściwe wszyscy byli ofiarami i katami.

Symbol, który mocno poszedł w świat, to były wydarzenia w Srebrenicy…

Myślę, że były trzy symbole: Vukovar, Sarajewo i Srebrenica. Vukovar to jest miasto w Chorwacji, gdzie na samym początku wojny, to była jesień 1991 roku, paramilitarne bojówki serbskie dokonały rzezi w szpitalu mordując personel i pacjentów… (pauza).

To były bardzo trudne czasy…

Później było Sarajewo i Srebrenica i te trzy miasta umocniły obraz Serbów jako jedynych winnych. Nie chcę usprawiedliwiać Serbów,  powiedzieć że to się nie zdarzyło. Ale trzeba też podać przykłady tego co się działo z drugiej strony, np. dochodziło do morderstw na Serbach w Bośni. Bośniaccy muzułmanie mordowali tamtejszych Serbów i Chorwatów. Tam niemal się wszyscy ze wszystkimi mordowali. Ostatnim akordem wojny było w 1999 roku Kosowo, naloty. Ale wcześniej była prowadzona akcja przeciwko bojownikom albańskim przez Serbów, a z kolei Albańczycy mordowali Serbów, ludność cywilną. Najbardziej żal mi jest zwykłych ludzi, którzy byli ofiarami wielkiej polityki. I to jest specyfika wszystkich polityków, że oni podejmują decyzje w imieniu ludzi, a sami często są chronieni przed skutkami tych decyzji. Natomiast zwykli ludzie są ofiarami, oni najwięcej cierpią.

Wielu kojarzy ciebie jednak nie z Bałkanów, tylko z Brukseli, gdzie od wielu lat pracujesz dla różnych redakcji.  Jak się odnalazłaś w tamtej rzeczywistości?

Pamiętam jak w 2005 roku, Marek Król, który był wtedy redaktorem naczelnym „Wprost” i Jerzy Marek Nowakowski, szef działu zagranicznego, zaproponowali mi, abym pojechała do Brukseli jako korespondentka, to było rok po naszym wejściu do Unii Europejskiej. Długo się broniłam przed tą decyzją.

Dlaczego?

Bruksela wydawała mi się nudna. Nawet powiedziałam Nowakowskiemu: panie redaktorze, ale co ja będę robić w tej Brukseli – tam nie ma terrorystów, nie ma zbrodniarzy wojennych, nie ma wojny, nie ma zamachów terrorystycznych, ja tam umrę z nudów. To nie jest dla mnie, są tylko nudni faceci w garniturach, nudni politycy, jakaś nudna Unia Europejska, która mnie kompletnie nie interesuje. A on mówi: „pani Dominiko, pojedzie pani, zobaczy, zacznie się dziać”. No i właśnie, teraz będzie taki trochę czarny humor… W 2016 roku po zamachach w Brukseli w metrze i na lotnisku, napisałam do Jerzego Marka Nowakowskiego i Marka Króla, że zamachy w Brukseli są, zbrodniarze wojenni są niedaleko, w Hadze, terroryści są, okazało się że brukselski Molenbeek jest wylęgarnią islamskiego terroryzmu. Właściwe wszystko mam, żołnierze na ulicach, terroryści na ulicach, UE zaczyna się rozpadać, bo zaraz było referendum w sprawie Brexitu, właściwie misja wypełniona. Usłyszałam: „no tak, pani Dominiko, wszystko pani ma, taka pani zdolna…”

Wracając do tej rzeczywistości brukselskiej,  na początku Unia Europejska wydawał mi się jedną wielką niewiadomą, musiałam się uczyć tego świata, bo wcześniej zajmowałam się Bałkanami. Później poczułam, że to jest równie intersujące jak Bałkany. Wpływ Unii na naszą rzeczywistość jest ogromny. Teraz widzimy to już w dosłowny sposób, jak wielki jest wpływ instytucji unijnych na to co się dzieje w Polsce, na życie gospodarcze, polityczne. Obserwowanie tych procesów w miejscu, w którym powstają jest fascynujące.

W 2005 roku, w grudniu, był mój pierwszy jako korespondentki szczyt unijny, a także pierwszy szczyt dla kanclerz Angeli Merkel. Spotkałam ją na jakiejś konferencji prasowej, wszyscy zaciekawieni patrzyli, pierwsza kobieta na stanowisku kanclerza Niemiec, w dodatku z byłego NRD. I tak się teraz śmieję, kanclerz Merkel odchodzi z polityki, to może też czas na mnie, aby zastanowić się nad jakimś innym miejscem zamieszkania.


Zapis fragmentu rozmowy Magdaleny Uchaniuk  z Dominiką Ćosić, która odbyła się w ramach cyklu „SDP Cafe – podaj dalej…”  Całe spotkanie można obejrzeć TUTAJ.

Projekt „Dziennikarze-twórcy kultury” finansowany był ze środków Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu z Funduszy Promocji Kultury.

 

Wciąż warto rozmawiać.  Z JANEM POSPIESZALSKIM rozmawia ELŻBIETA RUMAN

Mocno naznaczyło mnie jako dziennikarza doświadczenie Katastrofy Smoleńskiej. To co wtedy przeżywałem 10 kwietnia dało mi później taki mandat, żeby rozmawiać z ludźmi na Krakowskim Przedmieściu, dopytywać, być ich głosem – opowiada Jan Pospieszalski, publicysta, autor programów telewizyjnych, muzyk, w rozmowie z Elżbietą Ruman w „SDP Cafe – podaj dalej…”

 

Jan Pospieszalski to więcej niż dziennikarz –  muzyk, artysta, twórca wielu dzieł muzycznych. Zaczynałeś jeszcze w Czerwonych Gitarach?

 

Ktoś mi to wypomina cały czas, przez co nie da się ukryć, że mój PESEL jest głęboko osadzony w latach 50.

 

Ten czas muzykowania to była nadzieja, że zostaniesz muzykiem?

 

To były moje marzenia, które kompletnie rozmijały się z oczekiwaniami rodziców i ich planami na nasze życie. Tata nas uczył rysunku, przekazał nam taką troskę o przestrzeń zewnętrzną, o architekturę i większą wrażliwość na dzieła plastyczne, wizualne.

 

Na piękno?

 

Tak. Dom był zastawiony książkami o architekturze, o malarstwie, a na ścianach, gdzie urodziliśmy się były freski, które stanowiły poligon doświadczalny. Rodzice ćwiczyli przed dużą realizacją, dostali możliwość zrobienia polichromii do kościoła metodą al fresco, czyli na mokrych tynkach. W związku z tym ćwiczyli w domu, bo to jest technika bardzo trudna i cały dom pomalowali. Jak się urodziliśmy i wychowaliśmy pod świętym obrazami, to trudno żebyśmy tej wrażliwości na malarstwo i sztuki wizualne nie mieli. Natomiast, nie tak potoczyły się nasze losy…

 

Ale liceum plastyczne skończyłeś.

 

Jeśli chodzi o liceum plastyczne, to były tam dwie specjalności: biżuteria i ceramika. Wybrałem ceramikę, w z związku z tym, że nie święci garnki lepią.

 

Życie poprowadziło cię przez różne artystyczne tropy, żebyś stał się w końcu trybunem tych, którzy potrzebują głosu. Twoje dziennikarstwo przechodziło różne etapy.     

 

Moje pojawienie się w telewizji wzięło się z takiej typowo entertainmentowej, jak byśmy dzisiaj powiedzieli, działalności. Jako muzyk, ze sceny, estrady zszedłem przed kamery jako gość, który miał animować jakieś tam muzyczne programy,  część takiego cyklu, który na początku lat 90. uruchomiony był w telewizji Walendziaka – „Swojskie klimaty”. Tam jako ekspert od muzyki, od kultury źródła, od muzyki ludowej miałem się pojawić. Poszedłem na casting i na tym castingu osoby oceniające uznały mój potencjał jako właściwy,  w związku z tym zaproponowali mi, żebym zrobił nie tylko ten segment muzyczny, ale prowadził cały program. Często tę anegdotę opowiadam i tutaj też powtórzę. Poczułem się jak człowiek, który idzie ulicą, znalazł podkowę i mówi: o, mam szczęście znalazłem podkowę. Podnosi ją, a tam cały koń pod spodem. To było trochę tak, że od tej muzycznej części, od małego fragmentu, stałem się jednym z trzech głównych prowadzących, współautorem, wymyśliłem tytuł. Potem, jako już ten, który przed tą kamerą stawał, byłem też zapraszany do różnych form i stąd był pomysł Maćka Pawlickiego, Andrzeja Horubały i Waldemara Gaspera, żeby postawić mnie przed kamerami jako prowadzącego programy publicystyczne.

 

Kiedy poczułeś, że jednak jesteś dziennikarzem?

 

Życie zmusiło mnie żeby uczciwie traktować tę działalność.  W momencie, gdy pojawiłem się jako prowadzący program publicystyczno-społeczny, był moment sporu, walki o to by zmienić monopol medialny jaki funkcjonował na początku w III RP. Tym lodołamaczem były różne środowiska: „Gazety Polskiej”, „Myśli Narodowej”. Ciągle funkcjonowaliśmy w niszy, musieliśmy udawać, że nie jesteśmy wariatami, antysemitami, jakimiś odklejeńcami. Wtedy obowiązywał nurt kserokopiarki, że jedyną drogą modernizacji Polski jest naśladownictwo tego co dzieje się na świecie. Był monopol „Gazety Wyborczej”, debatę publiczną zdominowała agenda środowiska postKORowskiego. Mieli oni w rękach, coś co się później nazywało, dystrybucją prestiżu i pogardy. Dla nas to było trudne, wiedzieliśmy że życie inaczej wygląda i świat jest inny, dlatego próbowaliśmy coś robić, najpierw jako ekipa „pampersów” w Telewizji Polskiej, potem jako ci, którym dano szansę zbudowania sieci radiofonii katolickich Plus, później telewizji Puls. To była walka, aby wstawić nogę w drzwi.

 

Było kilka przełomów w twoim życiu dziennikarskim. Co było takim mocnym progiem w twojej działalności?

 

Na pewno moment odejścia Ojca Świętego i to co Polska przeżywała w 2005 roku. To bardzo w nas mocno rezonowało kulturowo. Zobaczyliśmy się innymi niż jesteśmy, choć na chwilę. Potem ta debata o Kościele, o dziedzictwie Jana Pawła jakby przycichła. Zaczął się burzliwy rok 2007 i to wszystko co wiązało się z przejęciem rządów przez Platformę, co oczywiście w jakiś sposób odbijało się na decyzjach władz telewizji. Na szczęście  kadencyjność władz telewizji nie jest tożsama z kadencyjnością Sejmu i jakoś udawało nam się utrzymać naszą pozycję w TVP, mówię o redakcji programu „Warto rozmawiać”.

Potem był Smoleńsk. Miałem ten przywilej, że byłem w grupie dziennikarzy, którzy realizowali transmisję z wydarzeń 10 kwietnia. W tym czasie byłem właśnie tam na miejscu, w Katyniu. To była świadomość że stało się coś niesamowitego, potwornego, co nas przywaliło jak taki głaz. A tu masz informację do słuchawki, że wchodzisz na wizję, scenariusz cały się sypie… To doświadczenie bardzo mocno mnie naznaczyło,  dało mi też taki mandat, żeby rozmawiać z ludźmi na Krakowskim Przedmieściu, dopytywać, być ich głosem…

 

Teraz też są tematy, na które czeka cała Polska i tych tematów poruszać nie wolno. Poruszałeś je w programie „Warto rozmawiać” i okazało, że w Telewizji Polskiej nie można tego robić. Dlaczego?

 

Dam ci telefon do Joanny Lichockiej, do Jacka Kurskiego, do paru innych ludzi to pewnie odpowiedzą na to pytanie.

 

Pytania o szczepienia, o wolność to są podstawowe pytania dla dziennikarza.

 

Pytania o pochodzenie wirusa, pytania o to czy restrykcje i zarządzenia dotyczące zamknięcie życia, odebranie nam swobód, praw obywatelskich po to by walczyć o nasze zdrowie były sensowne. Czy lekarstwo nie przyniosło nam więcej nieszczęścia niż sama choroba…

 

To jest prawo dziennikarza do szukanie odpowiedzi, bycia głosem widzów, a widzowie chcą się dowiedzieć dlaczego nie ma wolności, skąd to się bierze, na czym polega teraz problem z segregacją sanitarną, dlaczego ona jest nam proponowana. Jan Pospieszalski nie może o tym teraz mówić w Telewizji Polskiej, ale może mówić gdzie indziej…

 

Po usunięciu nas z TVP, w kwietniu tego roku zintensyfikowaliśmy naszą działalność na fanpagu na profilu facebookowym i widzieliśmy skokowy przyrost zainteresowania. Niektóre nasze materiały osiągały po milion, półtora miliona wyświetleń, udostępnień itd. To była duża liczba, która dała nam przekonanie, że warto o tym rozmawiać. Głównym tematem, który mnie wtedy zajął to były rozmowy z lekarzami, którzy byli wzywani przez izby lekarskie. Chodzi o to, że jesienią 2020 roku grupa lekarzy, naukowców i ludzi pracujących w ochronie zdrowia zakwestionowała sensowność polityki medycznej. Pojawiały się głosy, że ta globalna odpowiedź na zagrożenie jakim jest SARS-COV2 jest nieadekwatna i nie uwzględnia paru rzeczy, przede wszystkim nie uwzględnia faktu, że z wirusem można walczyć metodą leczenia go, a nie izolacji.

 

Jan Pospieszalski nie przestaje być dziennikarzem i teraz ten głos, te pytania są zadawane. Gdzie je publikujesz?

 

Na przełomie sierpnia i września uruchomiliśmy kanał  „JanekPospieszalski#WARTO” i tam kontynuujemy nasze rozmowy.

 


 

Zapis fragmentu rozmowy Elżbiety Ruman z Janem Pospieszalskim, która odbyła się w ramach cyklu „SDP Cafe – podaj dalej…”  Całe spotkanie można obejrzeć TUTAJ.

 

Projekt „Dziennikarze-twórcy kultury” finansowany był ze środków Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu z Funduszy Promocji Kultury.

 

Rozmowy, do których warto wracać – KRZYSZTOF SKOWROŃSKI podsumowuje „SDP Cafe – podaj dalej…”

Chcieliśmy pokazać różnorodność środowiska dziennikarskiego i zaprezentować Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich jako miejsce, gdzie mogą rozmawiać ze sobą różne, interesujące osoby – mówi Krzysztof Skowroński, prezes SDP.

 

Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich zakończyło projekt „SDP Cafe – podaj dalej…” jaki był jego cel?

 

Przede wszystkim chcieliśmy pokazać różnorodność środowiska dziennikarskiego, że wśród nas są osoby, które robią wiele ciekawych rzeczy nie tylko związanych ze swoją pracą, ale również tworzą projekty kulturalne, mają różne pasje. Naszym celem było też zaprezentowanie Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich jako miejsca otwartego, gdzie mogą pojawiać się i rozmawiać ze sobą różne, interesujące osoby.

 

Otwartość miała podkreślać formuła spotkań „podaj dalej…”, która zakładała, że gość w kolejnym odcinku mógł wystąpić w roli gospodarza i zaprosić następną osobę.

 

Tak, nie zawsze to się udawało, ale wielu gości skorzystało z takiej możliwości.

 

Założeniem „SDP Cafe – podaj dalej…” było również to, aby rozmowy przebiegały w mniej formalnej atmosferze, jak podczas spotkań ze znajomymi przy filiżance dobrej kawy. Czy dzięki temu udało się pokazać inną twarz dziennikarzy niż ta którą znamy na co dzień?

 

Największą liczbę widzów dotychczas miała moja rozmowa z Wojciechem Cejrowskim. Podczas tego spotkania sam odkryłem Wojciecha Cejrowskiego jako kogoś, kto mógł zostać aktorem, ale na własne życzenie nim nie został. Opowiadał różne ciekawe epizody ze szkoły aktorskiej, o pracy nad tekstem, wykładowcach. Zdradził też swoją wymarzoną rolę.

 

Do rozmów udało się włączyć również dziennikarzy z oddziałów SDP.

 

Było dla nas bardzo ważne, aby pokazać także dziennikarzy, którzy piszą, działają, tworzą kulturę poza Warszawą. Mogliśmy zaprezentować wiele ciekawych osób z naszych oddziałów w Rzeszowie, Olsztynie, Gdańsku, Poznaniu, Łodzi.

 

Czy można uznać ten projekt za udany?       

 

Projekt powiódł się, mimo różnych trudności, takich jak np. pandemia. Gdyby nie ograniczenia, to może zdecydowalibyśmy na spotkania przed publicznością, z możliwością zadawania pytań na żywo. Najważniejsze jednak, że powstało 36 dobrych, profesjonalnie zrealizowanych wywiadów z ciekawymi gośćmi. Co warto podkreślić, te rozmowy cały czas są dostępne w intrenecie, na naszym portalu sdp.pl, na kanale stowarzyszenia na YouTube, wciąż można je oglądać i do nich wracać.

 

Możemy się spodziewać, że „SDP Cafe – podaj dalej…” będzie kontynuowane?

 

Nie wykluczamy tego. Jeżeli udałoby nam się kontynuować projekt, to może pomyślimy nad inną formułą, może właśnie będą to spotkania przed publicznością, albo wyjazdowe wywiady w naszych oddziałach. Możliwe, że takie rozmowy z dziennikarzami uczynimy jednym ze znaków firmowych Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.

 

Przeprowadził pan prezes trzy rozmowy w „SDP Cafe – podaj dalej…”, ale nie zdecydował się zająć miejsca dla gościa. Dlaczego?

 

Nikt mnie nie zaprosił na rozmowę, ale mówiąc poważnie – wolę pytać niż odpowiadać na pytania.

 

jka

 

Wszystkie 36 odcinki cyklu są dostępne na kanale SDP na YouTube (TUTAJ) i na portalu sdp.pl (TUTAJ). Na stronie stowarzyszenia, pod filmami, można też obejrzeć fotoreportaże ze spotkań.    

 

 

 

 

Dziennikarze z kulturą – podsumowanie cyklu „SDP Cafe – podaj dalej…”

To było 36 spotkań, które pokazały, że światy dziennikarstwa i kultury przenikają się. Dzięki szczerym rozmowom, w kameralnej atmosferze, mogliśmy też poznać ludzi mediów z nieco innej, często nieznanej strony. Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich zakończyło cykl wywiadów z dziennikarzami-twórcami kultury „SDP Cafe – podaj dalej…”. Wszystkie odcinki można obejrzeć na kanale SDP na YouTube oraz na portalu sdp.pl.   

 

Dziennikarze często piszą książki, kręcą filmy, ale też organizują wystawy, koncerty, są animatorami kultury, showmanami, mają swoje ukryte pasje. Z drugiej strony jest też spora grupa artystów, którzy w jakiś sposób otarli się o dziennikarstwo, pracowali w mediach, prowadzili audycje, pisali, redagowali. Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich postanowiło pokazać takie osoby, stąd narodził się pomysł spotkań z dziennikarzami-twórcami kultury pod hasłem „SDP Cafe – podaj dalej…”. Rozmowy miały się toczyć w atmosferze skłaniającej do szczerości i zwierzeń, jak w nastrojowej kawiarni, przy filiżance dobrej kawy, a formuła „podaj dalej” dawała możliwość zamiany ról – gość w kolejnych odcinkach mógł stać się gospodarzem i zaprosić do programu następną osobę.

 

Cykl „SDP Cafe – podaj dalej…” rozpoczął 6 września 2021 roku prezes SDP i redaktor naczelny Radia Wnet Krzysztof Skowroński, który w pierwszym odcinku rozmawiał z popularną prezenterką i dziennikarką telewizyjną, ale też autorką książek, Anną Popek. Następnego dnia to ona zaprosiła na spotkanie piosenkarkę, aktorkę i dziennikarką Joannę Rawik. W pierwszym tygodniu gościliśmy jeszcze wokalistę i dziennikarza prowadzącego audycję „Słowem, piosenka” w Radiu dla Ciebie, Piotra Zubka oraz producenta muzycznego i dziennikarza Trójki, Mateusza Krautwursta.

 

Chcieliśmy pokazać, że wielu ciekawych twórców i szereg interesujących inicjatyw znajdziemy również z dala od Warszawy, dlatego do projektu włączyli się dziennikarze z oddziałów naszego stowarzyszenia z różnych miast Polski.

 

Redaktor naczelny „Forum Dziennikarzy” Andrzej Klimczak z Oddziału SDP w Rzeszowie opowiadał o swojej fascynacji kulturą regionalną, ludową, która zaowocowała kilkoma książkami. Związki etnografii, muzykologii i dziennikarstwa opisywała Jolanta Danak-Gajda, laureatka prestiżowej Nagrody im. Oskara Kolberga. Z Podkarpacia mieliśmy jeszcze okazję poznać m.in. publicystę Jaromira Kwiatkowskiego oraz poetę Edwarda Bolca, który wykonał swoją autorską piosenkę o czasie pandemii.

 

Z Warmii i Mazur w „SDP Cafe – podaj dalej…” gościliśmy reportażystkę Joannę Wańkowską-Sobiesiak, autorkę książki „Mazurów klucz tajemnic”. Z tego regionu poznaliśmy także poetę i działacza „Solidarności” Zenona Złakowskiego, animatora imprez kulturalnych w Mrągowie i okolicach Zdzisława Piaskowskiego oraz medioznawcę, specjalistę od komiksów Mateusza Kossakowskiego.

 

Poeta, redaktor naczelny „Zeszytów Poetyckich”, a także muzyk z Wielkopolski, Dawid Jung przekonywał, że najbliższa okolica może zaskakiwać bogactwem historii. Gdańska dziennikarka, podróżniczka, korespondentka wojenna Maria Giedz z pasją opowiadała o Kurdystanie, a Błażej Torański, pisarz, redaktor naczelny portalu sdp.pl, przybliżył wstrząsające losy dzieci trafiających w czasie wojny do niemieckiego obozu koncentracyjnego przy ul. Przemysłowej w Łodzi, które opisał w książce „Mały Oświęcim”.

 

Przez „SDP Cafe – podaj dalej…” przewinęło się wiele osób, dla których kolejnym etapem dziennikarskiej kariery było przejście do świata literatury. W rozmowach wzięły udział m.in. Agata Puścikowska, dziennikarka „Gościa Niedzielnego”, autorka popularnych „Wojennych sióstr” oraz Monika Odrobińska, która napisała poruszającą książkę „Dzieci wygnane. Tułacze losy małych Polaków w czasie II wojny światowej”.

 

Cykl łączył pokolenia, różne gatunki dziennikarskiej i artystycznej aktywności. Przy „kawiarnianym” stoliku gościła Barbara Sułek-Kowalska, wychowawczyni wielu dziennikarzy, a w kolejnych odcinkach w ogniu pytań znaleźli się GrubSon, którego utwór „Na szczycie” był pierwszym polskim hiphopowym kawałkiem z ponad 100 milionami wyświetleń na YouTube, i jego muzyczni koledzy: JareckiDJ BRK. Co ciekawe, cała trójka tych popularnych muzyków prowadzi swoje audycje w rozgłośniach radiowych.

 

Bogata była tematyka spotkań. W skomplikowany świat odbioru i opisywania sztuki współczesnej wprowadzili widzów malarka, krytyk sztuki i dziennikarka Radia Poznań Krystyna Różańska-Gorgolewska oraz dyrektor warszawskiego Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski Piotr Bernatowicz. Dzięki rozmowie z Elżbietą Ruman mogliśmy poznać tajniki medycyny św. Hildegardy, która jest pasją tej dziennikarki radiowej i telewizyjnej.

 

Nie brakowało szczerych wyznań. O trudnej historii Bałkanów, naznaczonych piętnem wojny, mówiła nie kryjąc emocji Dominika Ćosić w rozmowie z Magdaleną Uchaniuk. Popularny telewizyjny dziennikarz sportowy Przemysław Babiarz tłumaczył Annie Popek dlaczego po szkole teatralnej nie podążył ścieżką kariery aktorskiej. Podróżnik, autor książek i programów telewizyjnych Wojciech Cejrowski zwierzył się Krzysztofowi Skowrońskiemu ze swojego marzenia zagrania w teatrze i zdradził jaka byłaby jego wymarzona rola.

 

Ostatnim gościem w „SDP Cafe – podaj dalej…” był muzyk, dziennikarz i autor programów telewizyjnych Jan Pospieszalski. Opowiadał on Elżbiecie Ruman nie tylko o tym jak to się stało, że ze sceny szedł do telewizyjnego studia, ale również wyznał jaką specjalizację wybrał w liceum plastycznym. Nie zabrakło też pytań o program „Warto rozmawiać”, który niespodziewanie został zdjęty z anteny Telewizji Polskiej oraz o nowe przedsięwzięcia medialne.

 

Wszystkie 36 odcinki cyklu są dostępne na kanale SDP na YouTube (TUTAJ) i na portalu sdp.pl (TUTAJ). Na stronie stowarzyszenia, pod filmami, można też obejrzeć fotoreportaże ze spotkań.    

 

Prezes SDP Krzysztof Skowroński podsumowuje „SDP Cafe – podaj dalej…” TUTAJ.

 

Partnerzy:

Fundacja Kulturalna Polska, Fundacja Solidarności Dziennikarskiej

 

Patroni medialni:

TV Republika, „Sieci”, wPolityce.pl, „Do Rzeczy”, Radio Wnet, „Kurier Wnet” waw4free.pl, „Informator Stolicy”, kulturalni.pl, „Bez Wierszówki”, „Forum Dziennikarzy”

 

Projekt „Dziennikarze-twórcy kultury” finansowany jest ze środków Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu z Funduszy Promocji Kultury

 

Featured Video Play Icon

SDP CAFE – PODAJ DALEJ… Jan Pospieszalski

ODCINEK 36. Z Janem Pospieszalskim, muzykiem, kompozytorem, dziennikarzem, autorem programów telewizyjnych rozmawia Elżbieta Ruman.

 

„SDP Cafe – podaj dalej…” to organizowany przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich cykl spotkań z dziennikarzami-twórcami kultury, w których gość w następnych odcinkach może stać się gospodarzem i zaprosić na rozmowę kolejną osobę.

 

Więcej informacji o spotkaniu TUTAJ.

 

Więcej informacji o projekcie: TUTAJ.

 

Projekt „Dziennikarze-twórcy kultury” finansowany jest ze środków Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu z Funduszy Promocji Kultury

 

 

 

 

Featured Video Play Icon

SDP CAFE – PODAJ DALEJ… Monika Florek-Mostowska

ODCINEK 35. Z Moniką Florek-Mostowską, dziennikarką, publicystką, wiceprezeską Pallotyńskiej Fundacji Misyjnej Salvatti.pl, rozmawia Mira Jankowska.

 

„SDP Cafe – podaj dalej…” to organizowany przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich cykl spotkań z dziennikarzami-twórcami kultury, w których gość w następnych odcinkach może stać się gospodarzem i zaprosić na rozmowę kolejną osobę.

 

Więcej informacji o spotkaniu TUTAJ.

 

Więcej informacji o projekcie: TUTAJ.

 

Projekt „Dziennikarze-twórcy kultury” finansowany jest ze środków Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu z Funduszy Promocji Kultury

 

 

Featured Video Play Icon

SDP CAFE – PODAJ DALEJ… Mira Jankowska

ODCINEK 34. Z Mirą Jankowską, dziennikarką, publicystką, mentorką, pomysłodawczynią Mistrzowskiej Akademii Miłości, rozmawia Anna Popek.

 

„SDP Cafe – podaj dalej…” to organizowany przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich cykl spotkań z dziennikarzami-twórcami kultury, w których gość w następnych odcinkach może stać się gospodarzem i zaprosić na rozmowę kolejną osobę.

 

Więcej informacji o spotkaniu TUTAJ.

 

Więcej informacji o projekcie: TUTAJ.

 

Projekt „Dziennikarze-twórcy kultury” finansowany jest ze środków Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu z Funduszy Promocji Kultury

 

 

 

 

 

SDP CAFE – PODAJ DALEJ… Elżbieta Ruman rozmawia z Janem Pospieszalskim – zapowiedź

Jan Pospieszalski, muzyk, kompozytor, dziennikarz, autor programów telewizyjnych będzie gościem ostatniego już odcinka „SDP Cafe – podaj dalej…”. Premiera rozmowy, którą poprowadzi Elżbieta Ruman, 30 listopada o godz. 19 na kanale SDP na YouTube oraz na portalu sdp.pl.

 

Pierwszy zespół muzyczny Jan Pospieszalski założył z młodszymi braćmi jeszcze w liceum plastycznym. Po maturze i ukończeniu szkoły muzycznej grał na kontrabasie w zespołach jazzowych. W barwnej karcie swojego muzycznego życiorysu ma występy z zespołem Czerwone Gitary i współpracę z duetem Marek i Wacek. Przez wiele lat był basistą i menedżerem grupy Voo Voo. Wydał z rodziną autorskie opracowanie kolęd – Kolędy Pospieszalskich, skomponował i nagrał z innymi artystami płytę Osiem Błogosławieństw.

 

Jan Pospieszalski ma również bogate dokonania dziennikarskie. Przez trzy lata, od 1994 roku, w Telewizji Polskiej prowadził program „Swojskie klimaty”, później w Telewizji Puls realizował audycję „Studio Otwarte”. W 2004 roku w TVP pojawił się jego flagowy program „Warto rozmawiać”.  Audycja, z dłuższymi i krótszymi przerwami, na różnych antenach telewizji publicznej, pojawiała się aż do kwietnia 2021 roku, kiedy to została niespodziewanie zdjęta z ramówki.

 

W sierpniu Pospieszalski wystartował z nowym projektem – kanałem na YouTube „Janek Pospieszalski #Warto”. Jako dziennikarz nie tylko pracuje przed kamerą, ale też pisze, swoje teksty publikował m.in. w „Rzeczpospolitej”, „Do Rzeczy”, „Przewodniku Katolickim”, „Gazecie Polskiej Codziennie”, „Naszym Dzienniku”, tygodniku „Sieci”.

 

„SDP Cafe – podaj dalej…” to cykl rozmów przygotowanych przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich, których bohaterami byli dziennikarze-twórcy kultury. Formuła zakładała, że gość w następnych odcinkach mógł wystąpić w roli gospodarza i zaprosić na rozmowę kolejną osobę.

 

Więcej informacji o projekcie TUTAJ.

 

Wszystkie odcinki można obejrzeć TUTAJ.

 

Partnerzy:

Fundacja Kulturalna Polska, Fundacja Solidarności Dziennikarskiej

 

Patroni medialni:

TV Republika, „Sieci”, wPolityce.pl, „Do Rzeczy”, Radio Wnet, „Kurier Wnet” waw4free.pl, „Informator Stolicy”, kulturalni.pl, „Bez Wierszówki”, „Forum Dziennikarzy”

 

Projekt „Dziennikarze-twórcy kultury” finansowany jest ze środków Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu z Funduszy Promocji Kultury

 

SDP CAFE – PODAJ DALEJ… Mira Jankowska rozmawia z Moniką Florek-Mostowską – zapowiedź

Na spotkanie z Moniką Florek-Mostowską, dziennikarką, publicystką, wiceprezeską Pallotyńskiej Fundacji Misyjnej Salvatti.pl, 29 listopada zaprasza Mira Jankowska. Premiera, kolejnego odcinka „SDP Cafe – podaj dalej…” o godz. 19 na kanale SDP na YouTube oraz na portalu sdp.pl.

 

Monika Florek-Mostowska od wielu lat zajmuje się dziennikarstwem, związana była m.in. z Radiem Wawa, Polskim Radiem, Telewizją Polską, tygodnikiem „Wprost”. Publikowała w „Idziemy”, „Tygodniku Powszechnym”, „Frondzie”. W swojej karierze zawodowej pracowała również w biurze prasowym Komitetu Integracji Europejskiej. Prowadziła audycje w Radiu Warszawa „Spory o wartości” i „Warszawski salon naukowy”. Jest autorką książki „Rozmowy o człowieku. Wywiady z ekspertami”, w której rozmawiała z naukowcami z różnych dziedzin.

 

Jak pisze na swoim blogu, jej niespełnionym marzeniem jest wyjazd na misje, na razie swoje pragnienie pracy misyjnej realizuje działając w Pallotyńskiej Fundacji Misyjnej Salvatti.pl.

 

„SDP Cafe – podaj dalej…” to cykl rozmów przygotowanych przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich, których bohaterami są dziennikarze-twórcy kultury. Formuła zakłada, że w następnych odcinkach gość może wystąpić w roli gospodarza i zaprosić na rozmowę kolejną osobę. Więcej informacji o projekcie TUTAJ.

 

Partnerzy:

Fundacja Kulturalna Polska, Fundacja Solidarności Dziennikarskiej

 

Patroni medialni:

TV Republika, „Sieci”, wPolityce.pl, „Do Rzeczy”, Radio Wnet, „Kurier Wnet” waw4free.pl, „Informator Stolicy”, kulturalni.pl, „Bez Wierszówki”, „Forum Dziennikarzy”

 

Projekt „Dziennikarze-twórcy kultury” finansowany jest ze środków Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu z Funduszy Promocji Kultury